Wszewład i Niestanka
Nawet Wszewład nie do końca pojął, kiedy i jak dziewczyna rozpłynęła się w leśnej gęstwinie. Wytężywszy wzrok, dojrzeć mógł tylko tajemniczy cień, który okrążał polanę, kierując się ku postaciom i rozświetlonej pochodniami kapliczce. Zwariowana kobieta!
Teraz działać należało jeszcze szybciej, odwrócić ich uwagę! Mężczyźnie udało się znaleźć upragniony kamyk, leżał on, piękny i ociosany, jakoby leśne duchy zesłały go wprost pod jego nogi. Wycelował i cisnął, a otoczak poleciał nad głowami zebranych.
Zaszumiało krzakami i jęk się rozległ, bo Niestanka dostała kamieniem po łbie - tak niefortunnie cisnął mąż kawałkiem skały! Zlękli się mężczyźni przy kaplicy, wojowie z włóczniami na sztorc postawionymi dobiegli do dziewczyny, wydarli oszołomioną z zarośli i rzucili wyrywającą się na środek polany.
- Trzymajże dziecko! - przerwał tajemnicze inkantacje klecha, zwracając się do kmiecia dzierżącego młot. -
Coś ty za żmija, co?! - krzyknął do leżącej Niestanki -
Przekłujże ją Stasiu, przekłuj, bo nas ścierwo wyda! - A co jak to znak jakowyś? Duszek jakiś, poczynaniom naszym świętym animował? - rzekł nieprzekonany włócznik.
- Gówno tam! - krzyknął agresywny kapłan -
Dejże dzidę, sam to zrobię, no dej! - Nie czas to wielebny, moja to broń!
Wszewład ze zgrozą obserwował przekomarzających się mężczyzn.
Niestanka leżąc spostrzegła, że z rozdartego czoła cieknie krew. Doliczyła się również pięciu mężczyzn, dwóch szarpiących włócznię, trzeci ze strachem obserwujący okolicę, a dwóch kmieci przy kapliczce, gdzie jeden, rosły dość, z rozdziawioną gębą trzymał kwilącą dziecinę.
Jaksa
Niedługo kluczył przez zarośla, a już dojrzeć mógł zamieszanie. Słysząc, że przytłumione, obce krzyki zagłuszają jego kroki, pognał prędzej ku samej polanie. Przed sobą widzieć może ciemną sylwetką, co przykucając i klnąc pod nosem, przygląda się dziwnemu przedstawieniu. Bujna czupryna zdradza, że to Wszewład, nikt inny.
A tam, na polanie? Leży ktoś w niebieski strój przyodziany, a nad nim przepychające się postacie. Piorun by jasny trafił, Niestanka to?!