Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2018, 20:25   #351
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Alice Harper


[media]http://www.youtube.com/watch?v=6fVE8kSM43I[/media]

Dwa rodzaje bólu zbudziły Alice.
Pierwszy był fantomowy, rozlany po całym ciele. Przypominał o dramatycznych doświadczeniach w Tuoneli. Nerwy wydawały się oszołomione i niepewne, co powinny odczuwać. Umysł i wspomnienia informowały o przebytych torturach, te jednak nie zapisały się w pamięci ciała. W rezultacie przez pierwszych kilka minut Harper zastygła w stanie podobnym do paraliżu sennego. Dopiero kiedy w pełni dostroiła się do rzeczywistości, a komponenty Alice doszły do wewnętrznego porozumienia, cierpienie zniknęło. „Nigdy się nie wydarzyło”, zdawała się chcieć przekazać podświadomość, jednak śpiewaczka wiedziała lepiej.

Drugi rodzaj bólu był już kompletnie normalny. Wpierw Harper nie dostrzegła go, gdyż cechował się mniejszą intensywnością od poprzedniego. Wynikał z obrażeń odniesionych na skutek zderzenia z asfaltem po tym, jak straciła przytomność w Aalborgu. Przetarcia naskórka i kilka siniaków. Nic, czym musiałaby przejmować się i co wymagałoby interwencji lekarza. Czuła również pulsujący ból z tyłu głowy. Kiedy przesunęła ręką w tym kierunku, wymacała skrzep zaschniętej krwi. Musiała uderzyć się bardzo mocno.

Potem napłynęły wrażenia ze zmysłów.
Wzrok. Alice widziała ciemność, choć jej oczy były otwarte. Przebijało ją jedynie kilka otworów, z których biły jasne strumyki światła elektrycznego.
Węch. Zapach własnego potu oraz zaduch. Brakowało tu tlenu. Harper zrozumiała, że jedynym jego źródłem były przedziurawienia w mroku. Dzięki nim nie dusiła się, jednak daleko było od stanu pełnego komfortu.
Dotyk. Kiedy Alice dotykała skrzepu z tyłu głowy, jej łokcie natrafiły na przeszkodę zlokalizowaną wokół ciała śpiewaczki. Znajdowała się w bardzo ciasnej, niewielkiej przestrzeni, która przypominałaby… trumnę, lecz została wykonana z tkanego materiału. Wykluczało to również worek koronera. Gdzie mogła być?! Wzięła kilka głębokich wdechów, aby uspokoić się i powstrzymać ewentualny atak klaustrofobii.
Słuch. Dźwięki dochodziły jakby z oddali. Może to materiał jej więzienia tłumił je, jednak i tak zdawało się, że w bezpośrednim otoczeniu było spokojnie. Zero ludzkich głosów, szumów, hałasów, czy innych odgłosów. Z jednej strony dobra wiadomość, bo sugerowała brak wrogów. Z drugiej strony zła, bo wskazywała na brak przyjaciół.
Smak. Kiedy Alice przesunęła językiem po podniebieniu, wyczuła delikatny, gorzki osad. Szybko zrozumiała, że ktoś musiał dać jej jakieś tabletki, kiedy była nieprzytomna. Dlaczego? Z jakiego powodu? Jaki efekt miały na nią?
Ostatni zmysł stanowiło poczucie równowagi. Alice uświadomiła sobie, że znajduje się w pozycji horyzontalnej. Została gdzieś położona. Prioprioreceptory wskazywały na kończyny dolne zgięte w niewygodnej pozycji.

Westchnęła głęboko i zaczęła błądzić rękami po otoczeniu.
Napotkała zamek biegnący na kształt prostokąta. Kończył się w prawym dolnym rogu drobną przerwą. Wepchnęła tam palec wskazujący i zaczęła rozsuwać. Wnet uwolniła się. Wyszła na zewnątrz. Spojrzała na dużą walizkę, w której przed chwilą znajdowała się. Nigdy wcześniej jej nie widziała.


Znalazła się w korytarzu. Na podłodze położono brązowy dywan z geometrycznym wzorem. W ścianach pomalowanych na biało, szaro i błękit wprawiono szereg drzwi z jasnego drewna. Obok każdej pojedynczej sztuki znajdowała się plakietka z numerem. Musiała znaleźć się w biurowcu, lub hotelu.

Obok walizki, w której transportowaną ją, leżały dwa plecaki… oraz jeszcze jedna torba, również bardzo duża. Alice zaczęła słyszeć dobiegające z niej ciche postękiwania…

Lotte Visser


Błękitna Laguna była otwarta od ósmej do dwudziestej drugiej, co stanowiło pewien problem. Lotte i Katherine nie mogły po prostu podejść do recepcji i kupić biletów, aby przedostać się do ośrodka. Szybko jednak znalazły bardzo oczywiste rozwiązanie, które okazało się zadziwiająco skuteczne w swej prostocie. Podeszły do płotu od najbardziej zacienionej strony. Rozejrzały się uważnie. Nie spostrzegły ochroniarzy, więc mogły spróbować sforsować ogrodzenie.

Była to rozpięta, metalowa siatka. Katherine przyklękła. Lotte wsparła się na jej lewym barku i przeskoczyła na drugą stronę.
- Kamera – Cobham syknęła, wskazując palcem na zakamuflowane urządzenie nagrywające. – Musisz się spieszyć!
Wyglądało na to, że ośrodek nie był kompletnie nieprzygotowany na niespodziewanych, nocnych gościów z zewnątrz.

Lotte prędko ruszyła w stronę budynku wzdłuż brukowanych alejek i chodników. Minęła hotel, idąc dalej. Przystanęła jedynie przy koszu na śmieci, z którego wyjęła plastikową butelkę po wodzie mineralnej. Ruszyła w stronę oznaczoną strzałką i wnet znalazła się u celu.

Zazwyczaj widok Błękitnej Laguny sprawiał, że detektywi z podwyższonym PWF zaczynali cieszyć się z groźnego stanu, w jakim znaleźli się. Wspaniała, czysta, błękitna woda prezentowała się wspaniale nie tylko na zdjęciach. Na żywo okazała się równie atrakcyjna, choć z powodu późnej godziny i słabego oświetlenia była nieco ciemniejsza. Wiele ludzi wciąż kąpało się. Nie zwrócili najmniejszej uwagi na Lotte. Ta nabrała wodę do butelki i skierowała się z powrotem do ogrodzenia.


Ochrona nie zdążyła zareagować na wtargnięcie Visser. Detektyw podała swojej współpracowniczce cenną zdobycz i przeskoczyła na drugą stronę. Tym razem było ciężej bez pomocy Cobham, lecz udało się i obie kobiety ruszyły z powrotem w stronę czekającej na nich taksówki.
- Gdzie teraz? – kierowca uśmiechnął się, wyraźnie mając nadzieję na kolejny solidny zastrzyk gotówki z portfela Katherine.
Ruszyli w drogę powrotną, która upłynęła głównie na milczeniu. Kobiety nie mogły poruszyć ważnych kwestii w obecności taksówkarza, a z nim nie miały wspólnych tematów. Lotte zacisnęła dłonie na butelce wody, jak gdyby znajdowała się na środku pustyni. Spojrzała na nią. Czy pomoże im uzyskać werset przepowiedni Aalto?

Dojechały na miejsce i wysiadły z taksówki. Zwróciły wzrok na Dom Nordycki. Było tu niepokojąco cicho i ciemno. Przypadkowy przechodzień nie miał najmniejszych szans wpaść na to, że w środku mogło dochodzić do walki na śmierć i życie. Visser również mogłaby w to zwątpić, gdyby nie rozpoznała obcego samochodu stojącego w dalszym ciągu na parkingu.

- Idziemy od frontu, czy tak jak wyszłyśmy, przez okno z boku? – zapytała Cobham. – Jak wybierzemy pierwszą opcję, to szybciej znajdziemy się w bibliotece. Natomiast ta druga… wydaje się tak jakby bezpieczniejsza, nie sądzisz? Ale dużo, dużo wolniejsza. Tamto przejście znajduje się z drugiej strony – mruknęła, wskazując palcem mrok za lewym bokiem Domu Nordyckiego.
 
Ombrose jest offline