| Clorid Armaniac
Nie zdarzyÅ‚aÅ› siÄ™ nawet dobrze przymknąć oczu, gdy w wejÅ›ciu pojawiÅ‚ siÄ™ mÅ‚odzieniec. TrzymaÅ‚ w rÄ™ku list. SkÅ‚oniÅ‚ siÄ™ uniżenie, oddaÅ‚ papier i odszedÅ‚, w wyraźnym poÅ›piechu. SÅ‚użąca widzÄ…c twoje zmÄ™czenie, pozwoliÅ‚a sobie na otwarcie listu i przystÄ…piÅ‚a do czytania jego zawartoÅ›ci. „Droga Clorid Armaniac. Niestety, ale dzisiejszej nocy kolacja siÄ™ nie odbÄ™dzie. Wierz mi, że byÅ‚aby to niezmierna przyjemność kosztować bożych darów w twoim towarzystwie. Mam nadziejÄ™, że namiot jest wystarczajÄ…co dobrym miejscem, by Twoja osoba przez ta noc w nim przebywaÅ‚a. Powodem odwoÅ‚ania wspólnej kolacji jest zbliżajÄ…ca siÄ™ bitwa. Bitwa rozegra siÄ™ jutro o brzasku sÅ‚oÅ„ca, dlatego jako głównodowodzÄ…cy musze być wypoczÄ™ty. Jednakże by Pani to zrekompensować, chciaÅ‚bym zaprosić do obejrzenia tego jakże maÅ‚o znanemu kobiecie tego widowiska. Pani towarzystwo niezmiernie umili mi czas, podczas tej brutalnej, ale jakże koniecznej zagÅ‚adzie bezbożników. BÄ™dziemy mieli okazjÄ™ pogawÄ™dzić, skosztować dobrego wina, jak i obejrzeć to wielkie widowisko. BÄ™dzie miaÅ‚a Pani okazjÄ™ do oceny moich poczynaÅ„ i oddaniu Francji, a jak mniemam, ojciec bÄ™dzie wielce rad informacji z pierwszej rÄ™ki.
Z szacunkiem
Książe d'Enghien”
List był przesiąknięty wyjątkowo delikatnym perfumem. Niewątpliwie ten sam którego używał książę. Nie pozostawało już nic innego jak czekać na jutrzejszy poranek. Noc minęła spokojnie. Jednak z pierwszym słońcem, ruch w obozie znacznie wzrósł co też obudziło twoją osobę. Służka powiadomiła, że przed namiotem czeka posłaniec księcia, który zabierze twoją osobę na miejsce. Miejscem tym miało być lekkie wzniesienie z którego padał widok na całą polanę, gdzie miała rozegrać się bitwa. Arianne de Lenfent
Namiot był prawdziwym magazynem. W kufrach znajdowało się mnóstwo broni. Rapiery, szpady, lewaki, wszelkiego rodzaju lewaki. Proch szczelnie zamknięty w skrzyniach, czekał tylko na iskrę do działania. Zaopatrzyłaś się szybko w nową broń. Woreczki z spora ilością prochu i pocisków w jednej chwili wypełniły twoje kieszenie. Dwie krótkie bronie palne przymocowałaś do pasa. Znalazło się też i miejsce na lewak, dobry sztylet do parowana i zadawania ciosów podczas pojedynku zawsze się przyda. Teraz pozostawało wybrać, mocny rapier lub szybką szpadę. Ledwo dokonałaś wyboru, gdy usłyszałaś czyjeś głosy. Instynkt złodzieja podpowiedział ci, że dobrym rozwiązaniem jest jednak ukrycie się, niż czekanie na bieg wydarzeń. Schowałaś się za skrzyniami, gdy troje mężczyzn weszło do środka. Jeden starszy, jeden młodzieniec i jeden z wąsem. Tego ostatniego, gdzieś już widziałaś. Umundurowanie francuskie, lecz język nie ten. Gdy wchodzili mówili jeszcze po francusku, ale już na miejscu przeszli w hiszpański. Mówili cicho, ale byłaś wystarczająco blisko by ich usłyszeć. Hiszpański jako dość popularny język w Europie był i tobie dobrze znany. Nie szło tylko rozróżnić, kto co mówi.
- Wysadzamy?
- Nie dziÅ›, jutro.
- Na co czekamy?
- Jeśli dziś wysadzimy, będą mieli czas na zmiany w planach.
- Co z złotem?
- Nie bierzemy.
- Alatriste! Co ty mówisz?! – wyrwaÅ‚o siÄ™ gÅ‚oÅ›niej starszemu mężczyźnie. Alatrsite, byÅ‚o to imiÄ™ najwyraźniej czÅ‚owieka z wÄ…sem.
- To że wiemy, gdzie przechowują pieniądze na żołd, nie oznacza, że je wydostaniemy.
- Zaraz po sabotażu zrobi się zamieszanie, my będziemy mieli czas. Pamiętaj, ze te pieniądze, mogą przyczynić się do zwycięstwa Hiszpanii.
- Pogadamy o tym jutro z rana, zobaczy siÄ™ co czas przyniesie.
Trzech mężczyzn wyszło z namiotu. Teraz przypomniałaś sobie, skąd pamiętasz tego Alatrsite. Oprowadzał on jakąś nowo przybyłą arystokratkę po obozie. Elena von Brunsen
Przybył Francois.
- Możemy wypocząć w jednym z namiotów. Nie ma tam wprawdzie wygód, ale jakieś oficerskie łóżka powinny się znaleźć.
Noc minęła spokojnie. Dopiero o wschodzie słońca, ruch w obozie zbudził wszystkich. Poranna toaleta jak na takie warunki przebiegła dość zadowalająco. Aby rozruszać trochę kości udałaś się na spacer. Obóz wyludnił się znacznie. Większość żołnierzy wyruszyła już na pozycje. Bitwa miała rozegrać się niebawem. Ci co pozostali, formowali szyki i oczekiwali na przydział prochu i amunicji. Przyglądając się temu widowisku, w pewnym momencie wpadł na ciebie młody chłopak. Był wyraźnie roztargniony i zdenerwowany.
- Przepraszam. – pomaga ci wstać z ziemi, niestety suknia wyglÄ…daÅ‚a fatalnie, caÅ‚a ubabrana w ziemi – przepraszam najmocniej, ale spieszy mi siÄ™.
Chłopak oddalił się szybkim tempem w stronę namiotów-magazynów. Francois de Vendome
Książe przyjÄ…Å‚ list i dostrzegÅ‚szy pieczęć, natychmiast go otworzyÅ‚. Po krótkiej chwili spojrzaÅ‚ z nad listu na ciebie. – A wiÄ™c to ty jesteÅ› ten sÅ‚ynny Francois. Jak mniemam, niewiele wiesz co tu siÄ™ dzieje, ale chcÄ™ byÅ› wiedziaÅ‚ jedno. Twoja sprawa jest mi wielce bliska i mam nadziejÄ™, że pomożesz mi jak i panu Vaubanowi w naszych celach. Co do noclegu to dostaniecie miejsce w namiocie dla oficerów, tam mamy łóżka. Nie jest to szczyt wygody, ale lepsze to niż spanie na goÅ‚ej ziemi jak reszta wojska. – książę odÅ‚ożyÅ‚ list na komodÄ™ – ChciaÅ‚bym zjednać sobie twojÄ… przyjaźń, dlatego tez powierzam ci dowództwo na jednym z puÅ‚ków. Poprowadzisz ich jutro do bitwy, przeciw wrogom Francji. Mam nadziejÄ™, że przyjmiesz ten zaszczyt. Tymczasem udaj siÄ™ na spoczynek, bo jutro czeka nas mÄ™czÄ…ca mÄ™ska gra. Nie musisz odpowiadać dziÅ› czy przyjmujesz honory dowodzenia w mojej armii.. przepraszam, miaÅ‚em na myÅ›li, dowodzenie w armii Francji. – książę zawoÅ‚aÅ‚ jednego z wartowników, który wskazaÅ‚ ci namiot. Tam też udaÅ‚eÅ› siÄ™ na spoczynek. O poranku przybyÅ‚ jeden z żoÅ‚nierzy z pytaniem czy chcesz przejąć dowództwo nad puÅ‚kiem i udać siÄ™ z nim na miejsce bitwy.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |