Stodoła była przestronna i niemal pusta, lecz jej lokatorzy nie zachwycili Félixa. Nigdy nie przepadał za szczurami, a ich obecność nie świadczyła zbyt dobrze o gospodarzu. A te dwa wyglądały tak, jakby niedawno zżarły całe stadko kotów i miały ochotę zjeść coś na dokładkę.
- Poszły stąd... - rzucił, robiąc krok w bok i sięgając równocześnie po rapier. Kto mógł wiedzieć, co takim stworom strzeli do głupich łbów? A nuż zechcą bronić swego terytorium?
Po pozbyciu się szczurów miał zamiar przejrzeć dokładnie całą stodołę, czy czasem gdzieś nie zostały kolejne przerośnięte gryzonie, a potem wprowadzić wierzchowce i się nimi zająć.
Ciekawe też było, kto i po co zostawił tutaj światło...