Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2018, 15:36   #47
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Plan był banalnie prosty. Rozbitkowie mieli obejść obóz piratów i wrócić na bezpieczną plażę. Plan miał jednak jeden mankament. Dżungle Chultu były prawdopodobnie równie niebezpiecznym miejscem co Cormanthor, a każdy znał przecież legendy o tym przeklętym miejscu.
Dżungla tętniła nocnym życiem, a dookoła rozlegała się solidna mieszanka dźwięków. Wiatr hulał między wielkimi liśćmi palm, morskie fale roztrzaskiwały się o skały w zatoce, a miliony owadów i drobnych zwierząt bzyczało i cykało w ukryciu. Najpewniejszym przewodnikiem zdawał się być półork, który z nich wszystkich najlepiej widział w tych warunkach. Na ich szczęście Selune świeciła na bezchmurnym niebie niemal w pełni zwalniając grupę z obowiązku rozpalania pochodni, za co rozbitkowie powinni dziękować bogom. Każdy krok należało stawiać ostrożnie, a przygotowana w pogotowiu broń nikomu na pewno nie szkodziła. Po za tym odgarnianie gęstych chaszczy z drogi gołymi rękami nie było zbyt bezpieczne, wszak wszędzie czaiły się jadowite pająki, węże i sam Malar wie co jeszcze.

Przeprawianie się przez leśną gęstwinę zajęło im ponad godzinę. Dla bezpieczeństwa i pewności Onaga poprowadził resztę dość sporym łukiem. Kiedy w końcu do ich uszu przestały dobiegać głośne śpiewy i krzyki obozujących piratów, Mokhrul postanowił skierować kroki z powrotem na plażę.
-Chyba jesteśmy już w miarę bezpieczni...- odezwał się Boro, w końcu przełamując długie milczenie.
-Na tym archipelagu nigdy i nigdzie nie będziesz bezpieczny.- odparła niespodziewanie Kasandra. Jej ton nie był zbyt pesymistyczny, ale zdążyła do tego przyzwyczaić pozostałych po całym dniu spędzonym razem.
Onaga odciął spory kawał dzikiego krzewu i ujrzał oddaloną kamienistą plażę, oraz rozgwieżdżone niebo. Jego nastrój znacznie się poprawił, ale zanim obwieścił dobrą nowinę pozostałym usłyszał kobiecy krzyk niosący się echem po dżungli.

Kompani spojrzeli po sobie nawzajem zastanawiając się co tym razem przyjdzie im spotkać.
-Cholera, co to było?!- przeraził się Boro.
Półork spojrzał po towarzyszach, ale chyba niewielu pragnęło wszczęcia ewentualnych poszukiwań. Kiedy zielonoskóry spojrzał w kierunku plaży oniemiał. Jego oczom ukazał się stojący zaledwie kilka metrów dalej umrzyk. Dokładnie ten sam, którego przegnite ciało oglądał tam na plaży, nieopodal starych łodzi. Truposz gapił się krótką chwilę na Onagę, po czym ruszył energicznym krokiem w jego kierunku. Zombi, bo co do tego nikt nie miał wątpliwości nie był jednak zwykłym przedstawicielem swojego rodzaju. Z jego nozdrzy i ust wydobywała się zielona mgiełka i sam Kelemvor wiedział czy to była esencja nekromantycznej mocy, napędzającej ożywieńca, czy cokolwiek innego...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline