Czarnoksiężnik Tysiąca Synów przemknął po swoim - i nie tylko - bogatym katalogu znaczących osobników na okręcie, szukając kogoś kto był na tyle uzdolniony technicznie by obsłużyć urządzenia pozwalające na koordynowanie ataków.
[- Dołączysz do mnie w ataku? Spróbujesz przywrócić do walki lżej rannych Radnych? Czy masz jeszcze jakiś inny plan w zanadrzu? - zapytał Aptekarza krótką chwilę po podziękowaniu mu za drugie tego dnia konkretne informacje o przeciwniku. Palmę pierwszeństwa mimo wszystko dzierżyła Mab. Pilotka robiła doskonałą robotę przekazując informacje. Takie jak tą, że żarliwe odezwy Beshana przyniosły szybkie efekty, i na mostek zaczęły spływać informacje od załogi z miejsc w których zaczęli stawiać opór buntownikom.
[- Mab, gdzie jest Shaarel? Dlaczego nie walczy? -] zaczął, ale uznał że ma bardziej przydatne [-Jeżeli go nie ma, posadź kilku kapłanów maszyny and kwestią jak komunikują się buntownicy. Niech znajdą ich kanały, czy jakkolwiek się komunikują. A ty, jeżeli masz jeszcze kogo do tego posadzić, zorganizuj alert gdyby buntownicy zbliżali się do dok saperski, hangarów bombowców, mostek, czy pokładu medyczny. Albo do mojego chóru. Zwłaszcza mojego chóru-] to ostatnie dodał grobowym tonem. Z całkiem konkretnych powodów. O ile sam chór był niezwykle trudny do zdobycia, to dokładnie z tej przyczyny większość łupów była wciąż na zewnątrz. W tym jeden, bardzo specyficzny dwunastometrowy obiekt...mniej łup, a bardziej zagrożenie które trzeba było zabezpieczyć. Jak daleko ludzie i serwitory Hegemona zdążyli z wycofać się z tą torpedą?
Kolejną kwestią do załatwienia było postawienie świątyni w stan oblężenia. Teraz, kiedy morale załogi odbiło się od dna, skontaktował się z ludźmi w środku i nakazał procedurę izolacji i ochrony przed zagrożeniem środowiskowym. Nie ważne ilu ludzi było w środku - kilkanaście automatycznych wież ciężkich, sprzężonych bolterów gwarantowało odpór dowolnej liczbie buntowników tak długo jak nie dysponowali ogromną ilością ciężkiego sprzętu. Ludzie w środku musieli tylko przeżyć, by później aktywować procedury wyjścia z tego stanu - stąd powtórne ostrzeżenie środowiskowe o wyłączeniu systemu podtrzymywania życia.
[- Uwaga, uzbroiłem świątynię. Nie podchodźcie bez komunikacji z arcyklechą. -]
Rozproszeni żołnierze kończyli się zbiegać z sąsiadujących sektorów. Minął kwadrans, a miał już dwie kompanie żołnierzy, pełnoprawnych, zaprawionych w bojach żołnierzy, dużo przydatniejszych niż motłoch który gromadził się dookoła niego wcześniej. Ale i z motłochu zrobi użytek.
- Wy trzej. Do mnie - przywołał do siebie wyróżniających się podoficerów i jednocześnie włączył nagrywanie do Mab - Zorganizujcie grupy które dołączą do buntowników i zaczną siać ferment między nimi. Mogą to być ochotnicy. Mogą być samobójcami. Ale nie muszą. Nawet lepiej jeżeli strzelą w plecy ich oficerowi i uciekną, każdy nasz człowiek który będzie w stanie przekonać tych oszołomów o swoim nawróceniu ze strachu i będzie dość odważny by to zrobić jest cenny. Na tyle że jeżeli dokona godnego czynu i do tego wróci, będzie zaczątkiem mojej gwardii. To jednorazowa akcja. Spodziewam się, że w ciągu godziny wypracują przeciwdziałanie, ale do tego czasu macie upewnić ich że to ogólnookrętowy plan. Rozumiemy się? - po odprawieniu ich do wykonywania zadania przełączył się do Mab i dokończył wyjaśnianie planu, ale w zaciszu swojego hełmu w jego głos wkradł się cynizm drugiego dna tego planu [ - Rozpowszechnij to w sektorach które twardo należą do nas. Koniec z bezkarnym zagarnianiem naszych ludzi. Od teraz ludzie mają wybór - walczyć dla nas, albo zginąć rozstrzelani przez buntowników jako sabotażyści. Zmiana stron przestała być opcją. A jeżeli ktoś zaradny się znajdzie i faktycznie ustrzeli im kilku oficerów, to tym lepiej. - ]
[- Do całej Rady-] Beshan upewnił się jeszcze raz, że na pewno jest na prywatnym, szyfrowanym kanale Rady. Co i tak nie pomogłoby gdyby wśród zdrajców był jeden z nich.
[- Postawiłem na nogi dwie kompanie żołnierzy i ruszam zabezpieczyć generatorium i enginarium. Każda pomoc się przyda, ale trzeba też zapolować na tego koordynatora-technika o którym mówił Ionachkt. Legionista, lubisz takie polowania? Shaarel, zdrajca to jeden z twoich? -]
Wydał rozkaz do wymarszu w stronę zespołu generatorium i enginarium. Oficerowie i podoficerowie przejęli bezpośrednie dowodzenie, zwalniając Beshana z obowiązku żmudnego zarządzania każdym ruchem każdej grupy i pozwalając skupić się rozwinięciu strategicznego planu ataku.
Nieduża grupa złożona z tuzina żołnierzy i sporej ilości marynarzy została oddelegowana do zdobycia pojazdów z świątyni. Zaopatrzeni w hasło i vox by móc je przekazać, mieli jak najszybciej wrócić z wozami pancernymi i wspomóc główne siły.
Czarnoksiężnik w marszu przywoływał z pamięci plany tamtych sektorów i posiłkował się wiedzą otaczających go ludzi. Zakładał starcie z całym skrzydłem, z różnymi wariantami rozkładu szponów - i planował tak, by nigdy nie walczyć z więcej niż jednym naraz. By atakować tyły, gdy przód spotka się z niespodziewanym ogniem z kładek pod sufitem. Rozrywać szyki, pozorując ataki i zachęcając do pościgów prosto w zasadzki. Aby ciężki, poczwórny karabin maszynowy serwitora i podwójna armata Azarkova miały stosowne pole ostrzału. By przeciwszarże buntowników, dążące do walki wręcz zatrzymywały się na rozrzucanym na szybko drucie kolczastym i falangach lojalistów, albo chociaż na przewężeniach korytarzy.
Słowem: zaprzęgał całe swoje doświadczenie bojowe do pracy. A oficerowie kompanii mieli przy kim wznieść się na wyższy poziom - ale musieli robić to szybko.
Ale...należało zadbać o wszystkie możliwe wyniki. Pan Wielu Ścieżek zawsze pochwalał takie rozwiązania.
Czarnoksiężnik telepatycznie zwrócił się do swojej fanatycznej służki ukrytej wśród zwykłych marynarzy
- Mam dla ciebie zadanie -