Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2018, 23:26   #352
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Dom Nordycki - część pierwsza

- Wiesz co dzieje się w środku? – Zapytała niepewnie wskazując na Dom Nordycki. Szybko jednak przeniosła wzrok na zaparkowany samochód. – Są w środku czy zostali w aucie?
Katherine również spojrzała w tym samym kierunku, co Lotte. Po chwili obie kobiety zgodziły się, że nie widzą nikogo w samochodzie.
- Moje kopie wpierw stały rozstawione i uzbrojone wokół głównych drzwi frontowych, jednak ci mężczyźni nie skierowali się prosto do nich. Podzielili się na dwie grupy i zaczęli okrążać Dom Nordycki z obu stron. Przez dobre pół godziny zwlekali, po czym rozbili jedne okno na wschodzie i drugie na zachodzie. Zapewne ta przerwa była związana z próbą uzyskania informacji co do stanu alarmu. Istnieje duża szansa, że nie wiedzą, iż jesteśmy w środku, jednak pewnie liczą się z taką możliwością. Są bardzo ostrożni. Obecnie moje klony bawią się z nimi w ciuciubabkę. Bez świateł jest ciemno w Domu Nordyckim. Włączenie któregokolwiek automatycznie przyciągnęłoby uwagę, więc staram się tego nie czynić - wyjaśniała Katherine. - Pamiętasz może, ilu ich było w tym samochodzie? Niestety ja tego nie dostrzegłam.
- Sześciu, jak dobrze pamiętam, tak powiedziałaś. – Lotte odpowiedziała po krótkiej ciszy. – Wiesz ilu jest w domu? Może ktoś został w samochodzie?
- Nie mogę tego wykluczyć - Cobham zastanowiła się. - Niestety ciężko jest mi również powiedzieć, jak wielu weszło do środka. Odkryłam rozbite okna wtedy, kiedy ich już tam nie było. Rozpierzchli się po Domu Nordyckim i od tego czasu poszukuję ich na korytarzach, w pokojach… ale są ostrożni. Wiem na pewno, że nie dotarli jeszcze do biblioteki i Edmunda. Thomson został w niej, aby móc ją obronić i powstrzymać Valkoinen, kiedy przedostaną się do środka.
- Nadążam… Mamy pewność, że to Valkoinen? – Lotte zapytała trochę zaskoczona. – Możemy sprawdzić ostrożnie auto i upewnić się czy są wszyscy w budynku, albo wyeliminować tego kto tam pozostał. Zakładam, że jedną osobę mogli postawić gdzieś na czujce, może w aucie, albo gdzieś w pobliżu, na zewnątrz. – Rozejrzała się uważniej po okolicy, wraz z wypowiedzeniem ostatniego zdania. – Nie ukrywam, że wolałabym nie wejść w kontakt z nimi, to nie jest moja mocna strona.
- A jeżeli już mowa o twoich mocnych stronach… - Katherine zaczęła, zamyślając się. - Myślę, że rzeczywiście powinnyśmy sprawdzić ten samochód. Być może zdołasz sczytać jakąś interesującą informację. Będę szła przodem, ale ty również miej przyszykowaną broń i ubezpieczaj mnie - poprosiła. Podobnie jak Lotte rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu wroga, tego jednak nie dostrzegły. To jednak nie oznaczało, że go nie było. - Nie wiemy na pewno, czy to Valkoinen, ale ci ludzie włamali się do miejsca, w którym jest ukryty ważny dla tej organizacji werset. Myślę, że możemy spokojnie założyć, że właśnie z nimi mamy do czynienia - westchnęła.
- Możliwe… - Visser skomentowała domysły koleżanki. Z torebki przy pasie wyciągnęła pistolet i odruchowo sprawdziła jego sprawność oraz magazynek, tak jak robiła to na strzelnicy. Posiadała jeszcze dużo nabojów, a sama broń również wydawała się być w dobrym stanie. – To mamy jakiś początkowy plan, który brzmi sensownie.
Cobham skinęła głową.

Ruszyły lekko pochylone w stronę samochodu zaparkowanego na parkingu. Katherine co chwilę rozglądała się nerwowo po okolicy. Ona również nie wydawała się zaprawionym w bojach komandosem, choć bez wątpienia posiadała odpowiednie przeszkolenie. Wnet zakradły się do samochodu i spojrzały przez okno do wewnątrz. Było pusto. Nikt w środku nie czekał. Niestety nie widziały dokładnie, co znajdowało się w środku, gdyż szyby były przyciemnione, a światło latarni oddalone. Visser ustawiła się tak, aby nikt z okien domu jej nie dostrzegł, gdyby akurat spoglądał na okolicę. Wtedy też upewniła się czy nie widzi nikogo w zasięgu jej wzroku. Trzymała niski pułap, nie wychylając się już więcej i nie tracąc czasu użyła swojej mocy, aby dowiedzieć się czegoś więcej o pasażerach samochodu. Najbardziej zastanawiała się czy faktycznie są oni od Valkoinen oraz jaki arsenał posiadają, ilu ich jest i czy nie mają jeszcze jakiegoś wsparcia. Czy w ogóle ona, Katherine oraz Edmund mają z nimi szanse.
Lotte starała się za bardzo nie wychylać, jednak zdołała dotknąć boczną szybę od strony kierowcy. Skoncentrowała się na niej i uaktywniła swoją moc. Katherine ustawiła się tuż obok niej w taki sposób, że gdyby miał rozlec się strzał od strony Domu Nordyckiego, to trafiłby w nią, a nie w Visser.
Wizja w pierwszej kolejności dała jasno do zrozumienia, że auto ma bardzo bogatą historię. Głównie dlatego, bo było wynajmowane i dość często zmieniało właścicieli. Lotte spróbowała odnaleźć najświeższe wspomnienie i po kilku długich sekundach udało się.

Cytat:
Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i wszedł do środka wysoki, otyły, lecz jednocześnie wysportowany mężczyzna. Miał głowę wygoloną na łyso, a odziany był w jasne dżinsy i skórzaną kurtkę.
- Co za syf - mruknÄ…Å‚, spoglÄ…dajÄ…c na brudne okno.
Następnie wyjął szmatkę i zaczął nią przecierać szkło. Spojrzał na pobliski budynek, z którego wyszła piątka mężczyzn. Wsiadła do środka, rozmawiając głośno w nieznanym Lotte języku. Rozpoznała jednak, że to był fiński.
- Gdzie mam jechać? - zapytał po angielsku z islandzkim akcentem. Lotte usłyszała skromną, lakoniczną odpowiedź, na którą składało się jedynie wypowiedzenie adresu Domu Nordyckiego. Kierowca westchnął. - No to jedziemy - mruknął, po czym zapalił stacyjkę i wcisnął pedał gazu.
Wizja dobiegła końca.
- Nie za wiele mi to dało… - szepnęła – pięciu z nich mówiło po fińsku, kierowca nie. Spróbujmy więc bagażnik.
- Niezbyt wiele? - mruknęła Katherine. - Praktycznie potwierdziłaś, że mamy do czynienia z Valkoinen, skoro to Finowie. Poza tym do samej organizacji należy tylko piątka, a szósty jest z zewnątrz, skoro rozmawiał z nimi w innym języku. Zastanawia mnie, gdzie może być… - mruknęła, zamyślając się. - Nie sądzę, żeby wzięli go do akcji.
Następnie kobiety wycofały się na tył samochodu.
- Będziesz w stanie użyć ponownie swoich mocy? - zapytała Cobham. - Nie sądzę, żebym potrafiła otworzyć bagażnik bez kluczy.
- Miałam inne założenie co do zdobycia informacji i nie wyczerpałam go w pełni. – Lotte wyjaśniła zdziwionej koleżance. – Masz raczej nie wzięli go raczej, więc albo śpi w aucie, albo pali fajkę pałętając się po okolicy. – Spojrzała na drzwi bagażnika. – Jeśli wizje nie są absorbujące, krótkie, to raczej tak. Czuje kiedy konieczna jest przerwa i pewnie po użyciu teraz na bagażniku będę jej potrzebowała. Z racji, że nie znam fińskiego nie zrozumiem ich planu, mogę ewentualnie zobaczyć ile i jaką broń mieli, ale to też niekoniecznie, bo była w torbie sportowej. – Szeptała oceniając konieczność używania ponownie swoich mocy.
- Myślę, że i tak warto spróbować - Cobham zachęciła ją. - W najbliższym czasie najprawdopodobniej i tak nie będziesz miała okazji korzystać ze swoich mocy, więc jeżeli spożytkujesz swoje rezerwy energii teraz, to nic złego się nie stanie. A istnieje potencjalna szansa, że dowiemy się czegoś interesującego - wzruszyła ramionami.
- Brzmi sensownie – Visser odparła po dwóch oddechach, utkwiwszy wzrok na drzwiach od bagażnika, które w końcu dotknęła. – Spróbujmy.

Cytat:
- Chwila, co to znaczy? - kierowca wyrywał się. - Nie umawialiśmy się na to! - krzyknął rozpaczliwie.
Był rosłym, potężnym mężczyzną, a jednak członkowie Valkoinen bez większych trudów zdołali go pojmać, związać i schować w bagażniku.
- Wiem, nie powinienem! - krzyknÄ…Å‚. - Przepraszam!
Coś jeszcze mamrotał, jednak jego głos został przyćmiony przez huk nagle spuszczonej klapy.

Lotte już miała zakończyć wizję, kiedy jeden szczegół zwrócił jej uwagę. Podczas szamotaniny z kieszeni kierowcy wypadły kluczyki do samochodu. Znalazły się tuż pod bagażnikiem, a potem jeden z mężczyzn bezwiednie i nieświadomie kopnął je dalej pod spód wynajętego pojazdu.
Visser wzięła głębszy oddech i starła strużkę potu spływającą po skroni. Poczuła, że mogłaby jeszcze raz skorzystać z mocy, ale to byłby już limit.
- I co? - zapytała Katherine. - Co widziałaś?!
Patrzyła prosto w oczy Lotte, przybliżywszy się do niej.
Visser uśmiechnęła się można by rzec, że triumfalnie.
- Daj mi chwilkę. – Przesunęła się na bok auta i wślizgnęła pod spód, nie głębiej jednak niż wymagało to od niej złapanie kluczyków. Pozostawszy z tyłu, zapewne byłoby to trudniejsze, wolała więc ułatwić sobie i nie umorusać kompletnie.
- Dobrze - Katherine mruknęła z zaciekawieniem, lekko uśmiechając się.
Lotte zajęło chwilę odnalezienie kluczyków, głównie za sprawą słabego światła, którego pod samochodem prawie w ogóle nie było. Przesuwała dłonią po asfalcie na oślep, aż wreszcie natrafiła na poszukiwaną rzecz.
- Wszystko w porządku? - Cobham zapytała po chwili. - Co tam sczytujesz?
- Mam – szepnęła głośniej niż wcześniej, choć i tak było to cicho. – Kluczyki do auta – pokazała swoją zdobycz. – A kierowca jest spętany w bagażniku, chyba inaczej umawiał się z finami, którzy od początku nie byli z nim szczerzy co do swoich zamiarów.
Brwi Katherine pofrunęły ku górze. Bez wątpienia była zaskoczona.
- Nie spodziewałam się… - zaczęła, kręcąc głową. - Dobra robota, Lotte! - pochwaliła współpracowniczkę. - Teraz pytanie, co powinnyśmy z tym zrobić…
Nie dokończyła wypowiedzi, gdyż nagle zgięła się w pół i zwaliła z nóg. Visser rozejrzała się, wokoło nie było żadnego przeciwnika.
Lotte przyszło na myśl, że może jej klon został zabity i zemdlała. Szybko przeanalizowała, że KK posiadał osoby utalentowane, tak jak IBPI, ale w gruncie rzeczy Valkoinen niekoniecznie, więc chyba nie była to ingerencja niewidzialnego przeciwnika.
- Kate, Kate… - szepnęła szturchając koleżankę, broń jednak trzymała w pogotowiu. Szybko umilkła, aby nasłuchiwać sytuacji czy nie dobiegają jakieś głośniejsze dźwięki z Domu Nordyckiego sugerujące walkę. Sprawdziła też puls koleżanki.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline