- Wiesz co dzieje się w środku? – Zapytała niepewnie wskazując na Dom Nordycki. Szybko jednak przeniosła wzrok na zaparkowany samochód. – Są w środku czy zostali w aucie?
Katherine również spojrzała w tym samym kierunku, co Lotte. Po chwili obie kobiety zgodziły się, że nie widzą nikogo w samochodzie.
- Moje kopie wpierw stały rozstawione i uzbrojone wokół głównych drzwi frontowych, jednak ci mężczyźni nie skierowali się prosto do nich. Podzielili się na dwie grupy i zaczęli okrążać Dom Nordycki z obu stron. Przez dobre pół godziny zwlekali, po czym rozbili jedne okno na wschodzie i drugie na zachodzie. Zapewne ta przerwa była związana z próbą uzyskania informacji co do stanu alarmu. Istnieje duża szansa, że nie wiedzą, iż jesteśmy w środku, jednak pewnie liczą się z taką możliwością. Są bardzo ostrożni. Obecnie moje klony bawią się z nimi w ciuciubabkę. Bez świateł jest ciemno w Domu Nordyckim. Włączenie któregokolwiek automatycznie przyciągnęłoby uwagę, więc staram się tego nie czynić - wyjaśniała Katherine. - Pamiętasz może, ilu ich było w tym samochodzie? Niestety ja tego nie dostrzegłam.
- Sześciu, jak dobrze pamiętam, tak powiedziałaś. – Lotte odpowiedziała po krótkiej ciszy. – Wiesz ilu jest w domu? Może ktoś został w samochodzie?
- Nie mogę tego wykluczyć - Cobham zastanowiła się. - Niestety ciężko jest mi również powiedzieć, jak wielu weszło do środka. Odkryłam rozbite okna wtedy, kiedy ich już tam nie było. Rozpierzchli się po Domu Nordyckim i od tego czasu poszukuję ich na korytarzach, w pokojach… ale są ostrożni. Wiem na pewno, że nie dotarli jeszcze do biblioteki i Edmunda. Thomson został w niej, aby móc ją obronić i powstrzymać Valkoinen, kiedy przedostaną się do środka.
- Nadążam… Mamy pewność, że to Valkoinen? – Lotte zapytała trochę zaskoczona. – Możemy sprawdzić ostrożnie auto i upewnić się czy są wszyscy w budynku, albo wyeliminować tego kto tam pozostał. Zakładam, że jedną osobę mogli postawić gdzieś na czujce, może w aucie, albo gdzieś w pobliżu, na zewnątrz. – Rozejrzała się uważniej po okolicy, wraz z wypowiedzeniem ostatniego zdania. – Nie ukrywam, że wolałabym nie wejść w kontakt z nimi, to nie jest moja mocna strona.
- A jeżeli już mowa o twoich mocnych stronach… - Katherine zaczęła, zamyślając się. - Myślę, że rzeczywiście powinnyśmy sprawdzić ten samochód. Być może zdołasz sczytać jakąś interesującą informację. Będę szła przodem, ale ty również miej przyszykowaną broń i ubezpieczaj mnie - poprosiła. Podobnie jak Lotte rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu wroga, tego jednak nie dostrzegły. To jednak nie oznaczało, że go nie było. - Nie wiemy na pewno, czy to Valkoinen, ale ci ludzie włamali się do miejsca, w którym jest ukryty ważny dla tej organizacji werset. Myślę, że możemy spokojnie założyć, że właśnie z nimi mamy do czynienia - westchnęła.
- Możliwe… - Visser skomentowała domysły koleżanki. Z torebki przy pasie wyciągnęła pistolet i odruchowo sprawdziła jego sprawność oraz magazynek, tak jak robiła to na strzelnicy. Posiadała jeszcze dużo nabojów, a sama broń również wydawała się być w dobrym stanie. – To mamy jakiś początkowy plan, który brzmi sensownie.
Cobham skinęła głową.
Ruszyły lekko pochylone w stronę samochodu zaparkowanego na parkingu. Katherine co chwilę rozglądała się nerwowo po okolicy. Ona również nie wydawała się zaprawionym w bojach komandosem, choć bez wątpienia posiadała odpowiednie przeszkolenie. Wnet zakradły się do samochodu i spojrzały przez okno do wewnątrz. Było pusto. Nikt w środku nie czekał. Niestety nie widziały dokładnie, co znajdowało się w środku, gdyż szyby były przyciemnione, a światło latarni oddalone. Visser ustawiła się tak, aby nikt z okien domu jej nie dostrzegł, gdyby akurat spoglądał na okolicę. Wtedy też upewniła się czy nie widzi nikogo w zasięgu jej wzroku. Trzymała niski pułap, nie wychylając się już więcej i nie tracąc czasu użyła swojej mocy, aby dowiedzieć się czegoś więcej o pasażerach samochodu. Najbardziej zastanawiała się czy faktycznie są oni od Valkoinen oraz jaki arsenał posiadają, ilu ich jest i czy nie mają jeszcze jakiegoś wsparcia. Czy w ogóle ona, Katherine oraz Edmund mają z nimi szanse.
Lotte starała się za bardzo nie wychylać, jednak zdołała dotknąć boczną szybę od strony kierowcy. Skoncentrowała się na niej i uaktywniła swoją moc. Katherine ustawiła się tuż obok niej w taki sposób, że gdyby miał rozlec się strzał od strony Domu Nordyckiego, to trafiłby w nią, a nie w Visser.
Wizja w pierwszej kolejności dała jasno do zrozumienia, że auto ma bardzo bogatą historię. Głównie dlatego, bo było wynajmowane i dość często zmieniało właścicieli. Lotte spróbowała odnaleźć najświeższe wspomnienie i po kilku długich sekundach udało się.
Cytat:
Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i wszedł do środka wysoki, otyły, lecz jednocześnie wysportowany mężczyzna. Miał głowę wygoloną na łyso, a odziany był w jasne dżinsy i skórzaną kurtkę.
- Co za syf - mruknÄ…Å‚, spoglÄ…dajÄ…c na brudne okno.
Następnie wyjął szmatkę i zaczął nią przecierać szkło. Spojrzał na pobliski budynek, z którego wyszła piątka mężczyzn. Wsiadła do środka, rozmawiając głośno w nieznanym Lotte języku. Rozpoznała jednak, że to był fiński.
- Gdzie mam jechać? - zapytał po angielsku z islandzkim akcentem. Lotte usłyszała skromną, lakoniczną odpowiedź, na którą składało się jedynie wypowiedzenie adresu Domu Nordyckiego. Kierowca westchnął. - No to jedziemy - mruknął, po czym zapalił stacyjkę i wcisnął pedał gazu.
|
Wizja dobiegła końca.
- Nie za wiele mi to dało… - szepnęła – pięciu z nich mówiło po fińsku, kierowca nie. Spróbujmy więc bagażnik.
- Niezbyt wiele? - mruknęła Katherine. - Praktycznie potwierdziłaś, że mamy do czynienia z Valkoinen, skoro to Finowie. Poza tym do samej organizacji należy tylko piątka, a szósty jest z zewnątrz, skoro rozmawiał z nimi w innym języku. Zastanawia mnie, gdzie może być… - mruknęła, zamyślając się. - Nie sądzę, żeby wzięli go do akcji.
Następnie kobiety wycofały się na tył samochodu.
- Będziesz w stanie użyć ponownie swoich mocy? - zapytała Cobham. - Nie sądzę, żebym potrafiła otworzyć bagażnik bez kluczy.
- Miałam inne założenie co do zdobycia informacji i nie wyczerpałam go w pełni. – Lotte wyjaśniła zdziwionej koleżance. – Masz raczej nie wzięli go raczej, więc albo śpi w aucie, albo pali fajkę pałętając się po okolicy. – Spojrzała na drzwi bagażnika. – Jeśli wizje nie są absorbujące, krótkie, to raczej tak. Czuje kiedy konieczna jest przerwa i pewnie po użyciu teraz na bagażniku będę jej potrzebowała. Z racji, że nie znam fińskiego nie zrozumiem ich planu, mogę ewentualnie zobaczyć ile i jaką broń mieli, ale to też niekoniecznie, bo była w torbie sportowej. – Szeptała oceniając konieczność używania ponownie swoich mocy.
- Myślę, że i tak warto spróbować - Cobham zachęciła ją. - W najbliższym czasie najprawdopodobniej i tak nie będziesz miała okazji korzystać ze swoich mocy, więc jeżeli spożytkujesz swoje rezerwy energii teraz, to nic złego się nie stanie. A istnieje potencjalna szansa, że dowiemy się czegoś interesującego - wzruszyła ramionami.
- Brzmi sensownie – Visser odparła po dwóch oddechach, utkwiwszy wzrok na drzwiach od bagażnika, które w końcu dotknęła. – Spróbujmy.
Cytat:
- Chwila, co to znaczy? - kierowca wyrywał się. - Nie umawialiśmy się na to! - krzyknął rozpaczliwie.
Był rosłym, potężnym mężczyzną, a jednak członkowie Valkoinen bez większych trudów zdołali go pojmać, związać i schować w bagażniku.
- Wiem, nie powinienem! - krzyknÄ…Å‚. - Przepraszam!
Coś jeszcze mamrotał, jednak jego głos został przyćmiony przez huk nagle spuszczonej klapy.
Lotte już miała zakończyć wizję, kiedy jeden szczegół zwrócił jej uwagę. Podczas szamotaniny z kieszeni kierowcy wypadły kluczyki do samochodu. Znalazły się tuż pod bagażnikiem, a potem jeden z mężczyzn bezwiednie i nieświadomie kopnął je dalej pod spód wynajętego pojazdu.
|
Visser wzięła głębszy oddech i starła strużkę potu spływającą po skroni. Poczuła, że mogłaby jeszcze raz skorzystać z mocy, ale to byłby już limit.
- I co? - zapytała Katherine. - Co widziałaś?!
Patrzyła prosto w oczy Lotte, przybliżywszy się do niej.
Visser uśmiechnęła się można by rzec, że triumfalnie.
- Daj mi chwilkę. – Przesunęła się na bok auta i wślizgnęła pod spód, nie głębiej jednak niż wymagało to od niej złapanie kluczyków. Pozostawszy z tyłu, zapewne byłoby to trudniejsze, wolała więc ułatwić sobie i nie umorusać kompletnie.
- Dobrze - Katherine mruknęła z zaciekawieniem, lekko uśmiechając się.
Lotte zajęło chwilę odnalezienie kluczyków, głównie za sprawą słabego światła, którego pod samochodem prawie w ogóle nie było. Przesuwała dłonią po asfalcie na oślep, aż wreszcie natrafiła na poszukiwaną rzecz.
- Wszystko w porządku? - Cobham zapytała po chwili. - Co tam sczytujesz?
- Mam – szepnęła głośniej niż wcześniej, choć i tak było to cicho. – Kluczyki do auta – pokazała swoją zdobycz. – A kierowca jest spętany w bagażniku, chyba inaczej umawiał się z finami, którzy od początku nie byli z nim szczerzy co do swoich zamiarów.
Brwi Katherine pofrunęły ku górze. Bez wątpienia była zaskoczona.
- Nie spodziewałam się… - zaczęła, kręcąc głową. - Dobra robota, Lotte! - pochwaliła współpracowniczkę. - Teraz pytanie, co powinnyśmy z tym zrobić…
Nie dokończyła wypowiedzi, gdyż nagle zgięła się w pół i zwaliła z nóg. Visser rozejrzała się, wokoło nie było żadnego przeciwnika.
Lotte przyszło na myśl, że może jej klon został zabity i zemdlała. Szybko przeanalizowała, że KK posiadał osoby utalentowane, tak jak IBPI, ale w gruncie rzeczy Valkoinen niekoniecznie, więc chyba nie była to ingerencja niewidzialnego przeciwnika.
- Kate, Kate… - szepnęła szturchając koleżankę, broń jednak trzymała w pogotowiu. Szybko umilkła, aby nasłuchiwać sytuacji czy nie dobiegają jakieś głośniejsze dźwięki z Domu Nordyckiego sugerujące walkę. Sprawdziła też puls koleżanki.