Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2018, 01:56   #149
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się bardzo szybko. Przez ramię zdążył zobaczyć, jak mrowie orków łapie krasnoludy, które bezsilnie próbowały walczyć z przeważającą siłą. Kątem oka zobaczył jeszcze, jak jego towarzysze zostają wrzuceni w gorejące piekło budynku. Potem wjechał za dom z ogrodzeniem, które było wyłamane po drugiej stronie. Wewnątrz znajdowały się zadeptane już dawno temu rośliny i płonęło spokojnie nieregularne ognisko. Wtedy to rycerz usłyszał, jak budynek wali się z łoskotem. Słychać było krzyk któregoś z krasnoludów i ryki orków. Czy z bólu, uciechy czy nienawiści - tego Brenton nie wiedział. Kto by zrozumiał te dzikie bestie?

Za ogródkiem Brenton dostrzegł jeszcze jeden budynek, który wyglądał mu na zagrodę dla zwierząt gospodarczych. Przed nią stała chałupa z piętrem, w całkiem dobrym stanie. I to były już wszystkie budynki tej pechowej wsi.

Brenton wiedział, że na koniu na przewagę. Chciał odjechać na północ. W stronę Salkaten. Jednak był przyjacielem Ragnara. Zatoczył łuk w koło wsi by odległość bezpieczną trzymać i móc okiem jeszcze rzucić na sytuację. Może Ragnar się wyrwał i ucieka? Ranny i poparzony. Mało realne jednak rycerz chciał być pewien nim odjedzie, że towarzysz poległ.

Brenton odbił na północ, przez chwilę gonili go orkowie, ale ich nienawiść wobec samych siebie wygrała z chęcią pościgu. Wszak musieli wybrać spomiędzy siebie jakiegoś nowego wodza, czy jakkolwiek wyglądały relacje zielonoskórych. Brentonowi udało się wrócić w okolice beziemiennej wioski, jednak dostrzegł jedynie dopalające się ruiny budynku i tłukących się orków. Walczyło właśnie dwóch rannych, jeden starał się wyrwać drugiemu żuchwę, broniąc się równocześnie przed kopnięciami w krwawiące kolano. Po krasnoludzie nie było ani śladu. Zielonych obserwujących to starcie było wciąż kilkunastu.

Brenton pomodlił się za Ragnara do krasnoludzkich bogów o ile go słyszeli. Zmówił też modlitwę do Sigmara i Ulryka. Następnie zawrócił w stronę Salkaten. Przynajmniej tak mu się wydawało. Deszcz, las i potworne zmęczenie. Brenton był przybity wręcz zdruzgotany. Nie zamierzał się jednak poddawać. Co powiedziałby Ragnar gdyby teraz padł w te kałuże i zasnął? Nie! Musi jechać tak długo aż znajdzie schronienie. Nie musi to być wioska czy dom. Jaskinia, wyjątkowo gęsty zagajnik. Gdzieś gdzie jest sucho. Odpocznie i ruszy wtedy dalej. O ile uda mu się takie miejsce znaleźć.
 
Icarius jest offline