Otto słabł z każdą chwilą. Każdy krok i każdy czar osłabiały go niemiłosiernie. Podczas schodzenia po schodach do podziemi świątyni musiał przystanąć bo w głowie mu się zakręciło.
- Już. Chwila. Idziemy- Bełkotał gdy ktoś zwracał na jego stan uwagę.
Gdy doszli do końca schodów Otto odwrócił się za siebie.
- Przeklęte schody!- Syknął i po złapaniu oddechu ruszył do celi Dziadygi.
Mag stanął przy ciężkich drzwiach opierając się plecami o ścianę i sapiąc zaczął sprawdzać klucz po kluczu, aż zamek ustąpił i zobaczyli Dziadygę.
- Ciebie też miło widzieć staruszku.- Wysapał starając się nie okazywać jaki jest zmęczony.
- Ten jegomość to Erich von Kurst a Roel działa na mieście.- Oznajmił i podszedł do starca z pękiem kluczy by go oswobodzić.
Gdy skończył ciężko usiadł na pryczy w koncie przyglądając się reakcji szlachcica o przysiędze.
Mag chciał chwilę odpocząć i wynosić się czym prędzej z celi. Na Kapłana Urlica nie zwracał uwagi, ale stanowczym tonem przeszkodził Dziadydze w wymierzaniu zemsty za cierpienia.
- Skupmy się na nas i mieście. Plaga zbiera żniwo jak nigdy dotąd.- Zaproponował pośpiech kompanii.