Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2018, 00:17   #256
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Khazad westchnął widząc pobojowisko i dowiadując się, iż znowu jest poszukiwany. Zgodnie ruszyli sprawdzić co polegli mieli w kieszeniach. Znalazł mieszek, lecz tylko pobieżnie zajrzał do jego wnętrza, by upewnić się, że nie ma w nim śmieci. Było tam kilka koron. Lepsze to niż nic.

Znaleźli również to, czego szukali - żywność na najbliższy tydzień. Była już nie pierwszej świeżości, przywieziona zapewne z Meissen, zaś upalne lato nie pomagało w przedłużaniu okresu przydatności do spożycia.

Arno po dłuższej chwili namysłu zdecydował się na przygarnięcie kuszy, bełtów oraz dwóch noży. Może się przyda, a jeśli nie, to przynajmniej będzie z tego dodatkowych kilka szylingów. Chyba. Ostatecznie może to zawsze wyrzucić.

Nie spędzili wiele czasu w tamtym miejscu. W ich sytuacji lepiej było się poruszać. Ponownie. Dlaczego za każdym razem jak chcieli zrobić coś dobrze, to wychodziło na to, że byli coraz bardziej ścigani? Gdzie tu sprawiedliwość?
Szlak powiódł ich w kierunku Karak Norn, a w zasadzie tam właśnie zamierzali podążyć, lecz nikt nie palił się do wspinaczki. Wybrali łagodną trasę, co oznaczało cofnięcie się do rozwidlenia rzeki, której poziom zauważalnie opadł, ale teraz przynajmniej woda wyglądała na czystą. Hammerfist jednak nie miał zamiaru tego sprawdzać na własnej skórze.

Nagle zatrzymali się. W oddali od strony Heisenbergu ku górom zmierzał olbrzym niosący jakąś prostokątną bryłę na ramieniu. Przypominała nieco ciemną trumnę lub skrzynię, lecz ciężko było dokładnie określić czym była. Obecnie jednak ciekawość Arno była mocno ograniczona, zaś jego towarzysze podzielali jego punkt widzenia. Wszyscy zgodnie schowali się z dala od koryta rzeki.

Wkrótce pojawił się nieco bliżej nich. Z tej odległości dostrzegli tajemniczy pakunek. Była to płaskodenna łódź przykryta plandeką.
Sam niosący był natomiast ponad dwa razy większy niż spalone zwłoki dziewczynki o brzuchu tak wielkim, jakby był w ciąży. Miał długie ręce i nogi, choć były nieproporcjonalnie chude. Co ciekawe, łysiał. Krasnolud nie wiedział, że ta przypadłość dotyka również gigantów, ale to nic dziwnego, w końcu pierwszy raz w życiu widział żywego przedstawiciela. Włosy po bogach i z tyłu głowy były splątane, co nadrabiał gęstą brodą oraz wąsami.

Zgodnie z oczekiwaniami, miał duży, przepity nochal. Nic dziwnego, w końcu był wstawiony, co było całkiem trafnym określeniem. Utrzymywał się na poziomie między trzeźwością a upiciem.

Łachy, które miał na sobie mogły mogły pochodzić z wielkich płacht materiału takich jak choćby namiot cyrkowy. Zapewne sam sobie uszył te ogrodniczki.

Z bezpiecznego schronienia obserwowali oddalającą się, wielką sylwetkę giganta, ale na wszelki wypadek jeszcze przez pewien czas nie wychodzili. W końcu podnieśli się, lecz nim zdążyli postawić choćby krok dostrzegli czarne chmury idące od Bretonii, które po dokładniejszym spojrzeniu okazały się czymś, co przypominało szaroczarny śnieg - popiołami.

Bardzo możliwe, że w ten upalny czas las elfów po przeciwnej stronie Gór Sinych zapłonął. Niewykluczone też, że źródłem ognia był smoczy oddech, choć brak było pewności.

Dobrą wiadomością było to, iż znajdowali się już niedaleko Świątyni Morra, gdzie znajdował się zarówno Eryk jak i Edmund. Pierwotny plan podróży do Karak Norn uległ zmianie. Celem stały się okolice przybytku Boga Śmierci, nie sam budynek. Nie do końca zdawali sobie sprawę z tego jak źle jest obecnie, że wydano za nimi listy gończe. Tymi, którzy mogli się tego dowiedzieć był zdecydowanie Eryk, Edmund i Gotte jako wolni od podejrzeń.

Ostatni miał wyruszyć na poszukiwanie dwóch pozostałych i ściągnąć ich do skrytych w jak najmniej widocznym miejscu nieopodal budynku Arno, Berta i Josta.

Najważniejsze było rozeznanie się w tym jak bardzo na bakier z prawem są. Być może Eryk jako dawny łowca nagród zdołał coś podchwycić. Jeśli nie, to khazad zamierzał poprosić towarzysza o to, by spróbował się czegoś dowiedzieć. Można było również zatroszczyć się o zapasy na podróż. Niewykluczone, że Morryci ofiarowaliby trochę jedzenia oraz picia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline