Zingger zmieniony nie do poznania ruszył w kierunku parszywego posterunku, jak począł mimowolnie określać placówkę straży miejskiej kupieckiego Kemperbadu.
W głowie układały mu się dziesiątki planów jak zdemaskuje herszta reketerów i jego pomagierów, co drugi to lepszy. W każdym razie każdy kończył się pomyślnie.
Po namyśle Bernhardt kupił cebulę na nieodległym straganie. Starym złodziejskim zwyczajem przegryzł parę kęsów aż się wzdrygnął. Zdeterminowany resztę wtarł w dłonie i potarł oczy. Olfaktoryczny stygmat został poczyniony, co miało, jak wyczytał w hagiografii "Żywoty Świętych Hultajów", skutecznie odwrócić uwagę od jego twarzy. Zadana na twarzy cebula sprawiła, że do oczu same napłynęły łzy. - Raz kozie na wozie, czy jakoś tak - dodał sobie animuszu przed wejściem w paszczę lwa Mości Zinnger.
Siąpiąc nosem natknął się niemalże na progu na ponurego draba, którego dla żartu można określić przedstawicielem prawa. Nic nie robiąc sobie jednak z opryskliwego potraktowania Bernhardt klapnął na stołek przed ladą i głęboko westchnął. - Wreszcie jakieś życzliwe słowa usłyszałem w tym przez bogów opuszczonym mieście - zaszlochał dla teatralnej pauzy. - Powiem krótko. Musicie mi pomóc. Jakieś obwiesie mnie napadły wczesnym rankiem. W tym mieście. W łeb dały, że jeszcze guza mam - wskazał na czubek głowy. - Grozili orężem. Zabrali sakiewkę, co ją miałem przy sobie. Jak im pogroziłem strażą, to się zaśmiali mi w twarz hultaje. Powiedzieli, że teraz to oni -Zingger położył nacisk na ostatnim słowie - przejmują władze w półświatku. Od teraz to im haracze będą mieszkańcy płacić. A miałem tu się osiedlić, żony poszukać.... Piszczcie moje zeznania dobry człowieku. To najprawdziwsza prawda. Nowi rabusie się tu Wam zalęgli! - przerwał niby zacietrzewiony. - Zresztą co ja z Wami będę gadał. Z naczelnikiem się rozmówię, bo widzę, że Wyście nie decyzyjny a jedynie silnoręki. Prowadźcie do kapitana! - zażądał stanowczym głosem.
"Rybka połknęła haczyk, albo ja się sam nim udławię. Na dwoje Ranald wróży, jak mawiał Święty Ancymon" - uznał w duchu Zingger lustrując twarz strażnika. |