Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 02:46   #10
ShrekLich
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
Słysząc reakcje dziewczyny, Ferad nieco się rozluźnił i przyjrzał jej. Gdy zobaczył dokładniej broń, którą trzymała w ręku, nagle przypomniała mu się dość podobna do tej sytuacja.

(Retrospekcja)
"Ferad dosłownie dusił się w tym upale. Siedział co prawda pod daszkiem stoiska, jednak i tak miał wrażenie, jakby ktoś go przypalał na ruszcie. Od kilku godzin siedzi tu jak jakiś dureń i szczerzy się do przechodzących ludzi, czy kupujących. Tych drugich było dzisiaj o wiele mniej, czy nikt nie potrzebuje map? Czy naprawdę ci wszyscy ludzie chcą łazić na oślep po całej tej cholernej pustyni? "Przysięgam, że jeżeli zaraz nie kupi tych cholernych map, to zabiorę się stąd i kolejny miesiąc będą sobie ginąć ludzie, bo nikt nie jest na tyle inteligentny, by zapoznać się wpierw z terenem..." - Gdy takie ponure myśli przebiegały mu przez głowę, podszedł do niego jakiś staruszek i wyszczerzył zębiska.
-No w końcu ktoś! - pomyślał z radością, zerwał się i natychmiast wrócił do szczerzenia zębów.
-Czego pan sobie... - niedane mu było dokończyć, bo starzec mu gwałtownie przerwał.
-Cokolwiek! Daj pan cokolwiek! - ten zaczął mówić energicznie i przebiegać oczami po zarysowanych kartkach.
-Świetnie, kolejny wariat... - pomyślał i wybrał pierwszą mapę z brzegu.
Podając mu ją, ten nagle złapał go rękę i wycharczał mu do ucha.
-Zabieraj się stąd chłopcze!
Starzec puścił jego rękę i gdzieś uciekł, a Ferad zdezorientowany zaczął się rozglądać. Po krótkiej obserwacji zauważył kilku uzbrojonych ludzi, którzy zmierzali w jego stronę.
-Cholera! - zaklął pod nosem i zgarnął wszystkie mapy do plecaka.
Chwycił plecak na ramię i pobiegł w stronę obrzeży miast. "Znowu to samo!" - przebiegło mu przez myśl i przyśpieszył jeszcze bardziej kroku. Gdy w końcu dobiegł do samochodu, to wrzucił do niego swój pakunek i ruszył szybko w stronę domu. Miał już i tak dostatecznie dużo pieniędzy, by przeżyć, w ostateczności zje trochę robali...

Po kilkunastu minutach zobaczył przed sobą swój stary dom i dopiero wtedy nieco rozluźnił się. Uciekł im, a nie widział żadnego pojazdu, więc raczej był bezpieczny. Uczucie to wyparowało, gdy spostrzegł otwarte drzwi. Wpadł w wściekłość i wyszedł z samochodu. Wyciągnął z bagażnika włócznie i ruszył w stronę wejścia do domu. Wraz ze zbliżaniem się do drzwi, narastał wewnątrz niegoniepokój. Gdy w końcu dotarł do framugi, nie był już taki wściekły, a bardziej niepewny. Wchodząc do środka można było odnieść wrażenie, że nikogo tu nie ma, ale Ferad nie był głupi i rozejrzał się uważnie po wnętrzu. Zobaczył w kącie ciemną postać z giwerą, która mierzyła prosto w niego. Próbował udawać, że go nie widzi, ale postać to zobaczyła i w końcu odezwała się zgrzytliwym głosem.
-Nie ruszaj się, bo przestrzelę ci ten łeb i nóżkę. Wyciągaj te swoje krzyżóweczki i ładuj do swojego samochodu. Możesz dorzucić też trochę tych drogich cacuszek, których używasz. - po tych słowach wstał i wciąż mieżąc do wilkołaka, począł podchodzić do stołu pośrodku pokoju. Ferad stanął nieruchomo i patrzył na oprycha. Ten zatrzymał się dopiero 4 metry przed nim i wciąż mieżąc krzyknął.
-No rusz się! Głuchy jesteś? - adresat nie ruszył się ani o krok. Nie pierwszy raz miał taką sytuacje.
-Bo ci odstrzelę ten głupi łeb kreślowniczku! - zakrzyknął jeszcze raz i uniósł broń do oka.
W tym samym momencie Ferad złapał mocniej włócznie i skoczył w jego stronę. W locie jego ubrania rozerwały się, a spod nich zaczęło wyłazić futro. Bandyta nie spodziewał się tak szybkiego i dalekiego skoku, więc zdezorientowany pociągnął serią w jego stronę. Zdążył jedynie wystrzelić kilka pocisków, z czego jeden jedynie trafił wilkołaka w metalową stopę. Sekundę później już leżał na ziemi z wbitymi pazurami w pierś. Gdy Ferad dobijał oprawcę, nagle usłyszał za sobą kolejny szelest, lecz zanim cokolwiek zdołał zrobić, ten strzelił kilkunastoma pociskami w jego stronę. Około 3 z nich trafił idealnie w mechaniczną nogę i prawie całkowicie ją unieruchomiły. Wściekły Ferad cisnął w niego włócznią, a ten ledwie się przed nią zdołał uchylić. Jego sukces nie przełożył się na życie, gdyż chwilę potem podzielił los towarzysza, gdy wilkołak podbiegł do niego, co prawda kuśtykając, ale wciąż błyskawicznie i wbił mu pazury w twarz. Gdy walka dobiegł końca, ten usiadł sycząc z bólu na stole i przemienił się z powrotem w człowieka. Po od montowaniu sobie nogi poczuł ciepłą ciecz na rękach i odkrył, że to krew. Najwyraźniej jedna z kul trafiła kikut, a nie w proteze. Ten cały wściekły zamontował z powrotem prawie nie działającą nogę i kuśtykając wyniósł ciała z domu. Spojrzał na karabiny gniewnie i mruknął pod nosem.
-Jak ja ich nienawidzę, nigdy więcej nie chce widzieć tego przy sobie, a już na pewno nie w moim ręku.

Bandyci więcej nie wrócili, jednak nie to martwiło Ferada. Ten zastanawiał się nad tożsamością starca, który ostrzegł go przed tymi ludźmi na targu. Przez kilka dni próbował go sobie przypomnieć, aż w końcu zaświtało mu w głowię. Parę miesięcy temu przyjął do swego domu starca, który wędrował w stronę miasta i w późnych godzinach przechodził koło domu kreślarza. Ferad przyjął go do siebie na noc, gdyż widział że jest nieszkodliwy i wykarmił go. Ten rano rzekł tylko na pożegnanie:
-Żegnaj kreślarzu, kiedyś ci się odwdzięczę za gościnę! - Ferad nie podejrzewał, że ten staruszek może mu w czymkolwiek pomóc, ale jak widać pozory mylą. Zagadką dla niego natomiast było, skąd wiedział o bandytach. Jedyne, co mu z tego dnia pozostało, to kula w kikucie i nienawiść do strzelców. Uważa ich za tchórzów, którzy nie potrafią normalnie walczyć. Z czasem nienawiść trochę ostygła, a nawet szanował kilku posługujących się bronią palną, ale uraz pozostał. Nienawidzi, gdy ktoś do niego celuje z tej cholernej metalowej rury."

Wspomnienia szybko przebiegły mu przez głowę, a ten otrząsnął się z nich i z powrotem napiął mięśnie. Już nie lubił tej kobiety.
 

Ostatnio edytowane przez ShrekLich : 08-02-2018 o 22:12.
ShrekLich jest offline