Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 13:22   #162
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Phandalin
Dzień po święcie plonów, późny ranek

Kto ich wszystkich okradł? ...bo przecież nie on jeden!

Stimy dziabał jajecznicę, którą karczmarz przyrządził najpewniej z jajek, jakie niziołek sam dostarczył nad ranem. Słuchał co mówią inni. Raz pochwalił się śladami nieudanej kradzieży na swojej torbie, a tak poza tym był myślami tam, gdzie był wczoraj w nocy.


Po tym, jak znów nie udało mu się złożyć przedmiot, nad którym pracował wiele lat w działające, latające, wspomagane magią, mechaniczne cudo, poszedł do burmistrza, by przy księgach zająć czymś umysł. Lecz nie zastał go na miejscu, burmistrz był bowiem na festynie. Wtedy to zakiełkował w jego umyśle koncept!

~ Nikt nie wie po co tu właściwie są. Chyba nikt ich tutaj nie chce, a teraz większość jest na festynie. Stimy! Nie będzie więcej takiej okazji ~ pomyślał Stimy i przygotował się do działań wymagających wyjątkowej zręczności.

Dworek był raczej słabo chroniony, bo i tylko służba go zamieszkiwała. Kuchnię urządzili ładnie... to musiał przyznać, ale na próżno było zostawać tam na dłużej. Niziołek przypomniał sobie, że Wielcy Panowie mieszkają przecież w gospodzie. Wrócił więc na festyn.


Niziołek spojrzał na Zenobię siedzącą obok niego.
~ Gdyby nie ona, nie udałoby się ~ pomyślał o kobiecie, a potem o przepięknym złotym diademie, który był wart więcej chyba od jego magicznych trzewików i kuszy razem wziętych. Nie wiedział co z nim zrobić. Kto to kupi? Chciał tylko zabrać jakąś małą błyskotkę dla Zenobii w podzięce. Coś czego Tressendarzy nawet by nie zauważyli, a to...


Stimy przekradł się obok strażnika i idąc po schodach do góry, zniknął za ścianą. W korytarzu, w którym się znalazł, otworzył drzwi od strony stajni, coby mieć którędy uciec. To były proste zamki, których mechanikę zrozumiałby chyba i ogr jaskiniowy. Dłubiąc w nosie, Stimy otworzył i trzeci zamek - po drugiej stronie karczmy. Tu mniej śmierdziało końskim łajnem, to i od razu widać, że mieszka tu jakiś Wielki Pan.

Niziołek przybył tu zrozumieć plany Tressendarów względem Phandalin. Szukał zapisków wszelakiego rodzaju, lecz nie było na widoku żadnych. Za to była skrzynia. Przeszedł przez próg i poczuł coś jakby przeciąg. Teraz gdy o tym myślał wydało mu się to dziwne i niepokojące. Wśród obcych był wszak czarodziej, pewnie nie jeden. Któryś mógł zostawić jakieś magiczne alarmy, albo co gorszego. Czemu nikt tak właściwie jeszcze nie zgłosił tej kradzieży? W dodatku to ukłucie w palec przy otwieraniu skrzyni. Nic mu nie było, ale chyba wolałby już zmagać się z trucizną. Przynajmniej wiedziałby co robić.

Stimy zabrał wtedy księgi i tubusy, które był w stanie udźwignąć... no i ten jeden diadem. Zapiski były sporządzone w obcym dla niego języku, ale miał na to pomysł. Uciekł szybko z pokoju, by nie kusić dłużej losu. Zamknął drzwi, tylko okno otwarte zostawił, żeby strażnik miał jak się tłumaczyć i odwieść podejrzenia od Zenobii. Przecież wszedł i wyszedł oknem! Zrobił nawet tam sztuczne ślady włamania. Nie musiał skakać z piętra. Teleportował się na dach stajni, korzystając z trzewików, a potem na kolejny dach po przeciwnej stronie drogi, gdy nikt nie patrzył. Wtedy dopiero zszedł. Żeby ślady nie doprowadziły nikogo na trop niziołka, podreptał trochę w kółko udając bawiące się dziecko i znalazłszy się wreszcie na kamiennym szlaku dał dyla do namiotu.

Z rana poszedł odwiedzić Małgąskę. Zostawił tam część skradzionych rzeczy. Tyle ile był w stanie przemycić pod kapeluszem i torbie i wrócił do gospody ze świeżo zniesionymi jajkami.


Stimy raz jeszcze podziabał jajejcznicę i pomagając sobie chlebkiem zjadł wszystko do końca. Z Shavrim czy bez zamierzał pójść do burmistrza, by zostawić tam najtrudniejszą do schowania księgę. Nie wpadł na to, że w środku może nie pachnieć najlepiej z uwagi na przetrzymywanego jeńca, ale w zasadzie to dawało mu pretekst, by wyjść szybciej i wrócić innym razem, gdy sprawa przycichnie. Spisał kilka słów z księgi i tubusów. Nie tytuły, ale kilka przypadkowo wybranych z wnętrza. Zamierzał pokazać je Torice.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 04-02-2018 o 20:49.
Rewik jest offline