Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 17:20   #236
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Aria śledziła wzrokiem lecącą nad nimi machinę Lorda Kruczej Domeny. Miała wielką ochotę uderzyć w nią całą swoją mocą i zasypać ich gradem piorunów, a potem wywlec stamtąd tego wielkiego, zadufanego w sobie władcę i tłuc go po gębie tak długo aż gałki oczne wypłyną mu z oczodołów. To były jednak samolubne i płytkie pragnienia, na które nie mogła sobie pozwolić gdyż teraz nie odpowiadała już tylko za siebie. Czuła się odpowiedzialna za cały Burzowy Lud a fakt, że zostało ich tak mało tylko powiększał jej determinację żeby zapewnić im wszystkim bezpieczeństwo.

- Zagadką pozostaje dla mnie tylko to czy przelatuje tędy żeby zaatakować kogoś innego czy ma zamiar zaatakować Burzowy Lud. – powiedziała do towarzyszącego jej mężczyzny.

- Corvusie. - Taranis zbliżyła swoją twarz do twarzy towarzysza - Czyje ziemie leżą dalej w kierunku ich lotu? Czy możliwe, że lecą właśnie tam czy też tam nic nie ma i będą atakować Burzowy Dwór?

- Mogą lecieć dalej, w stronę Osi. Tam jest Cytadela.

- Czyli Kruk, tak jak mówił postanowił poprzeć w tej wojnie Maskę i przeczekać kolejny obrót koła żeby następnym razem wykorzystać swoją szansę zostania nowym tyranem. – Pamiętała aż za dobrze swoją ostatnią rozmowę z Kruczym Lordem - Kusi mnie żeby mu w tym przeszkodzić – wyznała - ale nie chcę mieszać was do tej wojny, więc pozwolimy mu przelecieć.

Zdecydowała. Dała odejść swojemu gniewowi i poczekać na kolejną możliwość zemsty na Krukach.

- Zwalnia - powiedział Corvus. - Jakby …

Z twierdzy poderwało się nagle do lotu stado czarnych ptaków. Niby drobinki sadzy miotane przez wiatr rozleciały się na wszystkie strony. Część z nich pozostała w powietrzu, a część zaczęła pikować w dół, w przestrzeń powietrzną nad Burzowym Dworem. Krakanie stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze.

- … kogoś szukali - dokończył opiekun Domeny.

- Mnie? Czy kogoś z was? – Zapytała szybko.

- Nigdy wcześniej się tutaj, nie pojawili, pani.

- No to chodźmy sprawdzić, co się dzieje. – Zasugerowała.

- Chcesz wyjść mu na spotkanie?

- Być może, jeśli zajdzie taka potrzeba. Na razie tylko chcę zobaczyć, co zamierzają. Podejdźmy bliżej tej ich machiny.

- Wtedy na pewno nas zobaczą.

- I tak nas zobaczą. Popatrz ile kruków wysłali, któryś z tych ptaszysk na pewno nas wypatrzy. Hmmm... A ty, co byś zrobił? Ukrył się i poczekał na ich kolejny ruch?

- Jesteś Burzowy Pomruk. Nie musisz się ich bać. To oni powinni czuć lęk przed tobą, pani.

- Ale ty – podkreśliła to słowo - wolałbyś się ukryć?

- Bo ja nie jestem Burzowym Pomrukiem, pani. A na dodatek ty wydajesz się taka... odmieniona i zagubiona. Zupełnie inna niż w opowieściach. A tam jest Lord Domeny z całą swoją armią, jak się domyślam. Jestem starym człowiekiem, lecz nie chcę umierać.

- To trzeba było tak od razu mówić. – Westchnęła - Ja też nie chcę żebyś umarł. W takim razie chodźmy się przyczaić w ruinach.

Kruki sfrunęły z dół, kracząc przeraźliwie. Niczym strzępy ciemnej, złośliwej istoty kierowanej czyjąś wolą. Aria i Corvus ukryli się pośród ruin Burzowego Dworu, lecz kruki wdarły się pomiędzy pokruszone mury. Rozszalałe trzepotanie skrzydeł i złowrogie krakanie wypełniło stare dworzyszcze piekielnym jazgotem, od którego bolały uszy.
Kruki były wszędzie i nie sposób było się przed nimi ukryć.
Ale Corvus, który wcześniej pociągnął Arię pod kawałek zrujnowanego muru, znalazł wspaniałą kryjówkę w szczelinie między murami, gdzie od góry chroniły ich stare deski i szczątki ścian.
Kryjówka była niczym nora i po długich, denerwujących chwilach usłyszeli, jak kruki wzbijają się do lotu. Po jakimś czasie cień wiszącej nad Burzowym Dworem skały zniknął. Latająca forteca Władcy Domeny Kruków poszybowała dalej, w stronę Osi i Cytadeli.
Zostali sami.

Taranis miała wrażenie, że czaili się tam, a przynajmniej ona, niczym pająki skryte w kryjówce i gotowe do ataku gdyby ktoś trącił nić pajęczyny.

„No tak dostałam pajęcze oczy i zostałam przeklętym kątnikiem, czyli jest nieco prawdy w tym, że byt kształtuje świadomość”- pomyślała rozbawiona tym odkryciem.

Kiedy wyczołgali się w końcu z ruin Aria zwróciła się do Corvusa.

- Zwołaj dla mnie wszystkich z Burzowego Ludu. Muszę z nimi porozmawiać, sprawdzić czy Kruczy Władca nikogo nie porwał i czy ktoś z nich miałby pomysł, czego lub kogo ten wielki tłuk tutaj szukał. A później musimy zaplanować przyszłość Burzowego Ludu i sprawić by ta przyszłość nadeszła.
 
Ravanesh jest offline