Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 22:19   #237
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Nie – Me’Ghan zacisnęła dłoń na pokrywającym się łuską ramieniu Kenta. Jej palce zaciskały się tak mocno, że stawy i paliczki naprężone były do granic możliwości. Nie zauważyła tego. Nie poczuła też luminy pulsującej w opuszkach palców.
- Nie – powtórzyła. – Nie damy rady.. jest ich za dużo. I czuję luminę… dwie osoby, nie wiem, kto . – Ona też miała ochotę – ba, nieoparte pragnienie, ogarniającą całe jej ciało potrzebę – rzucić się na orszak, wytłuc tych, którzy tak okrutnie potraktowali Lud Nar. Jej lud. Ona była winna ich cierpieniom. Odpędziła te myśli, starając się stłumić burzę, która rozpętała się w środku jej ciała.
- Popatrzmy. Może mamy tam sprzymierzeńców.
- Nikt nie dorówna dwóm Wieloświatowcom, Me'Ghan. Lecz zrobimy, jak sobie życzysz. Obserwujmy.


Żołnierze szli. Szereg za szeregiem. Pomiędzy nimi, na wygodnym wozie, jechała stara kobieta emanująca silną luminą. Obok, na koniu, jechała kobieta, której twarz wydawała się Me'Ghan znajoma. Żona Enocha. Matka jego dziecka. Dziecka, które spalono na Stosie, aby Lud miał możliwość wywrzeć swoją zemstę. Kobieta miała na sobie pancerz wojowniczki Maski, tak jak i reszta ludzi.

Pomiędzy nimi uwagę zwracał też wysoki, chudy mężczyzna. Lord Żuraw. Władca Domeny Zielonych Stawów. Ponury i łysy osobnik, którego ojca Me'Ghan kiedyś zabiła. W czasach, gdy walczyli z Dominatorem. To on był drugim źródłem mocy, jakie wyczuła.
Nikogo więcej nie rozpoznała. Żadnych sojuszników, poza tymi nadzianymi na tyczki, niczym okrutne trofea.

Megan przystanęła. Mięśnie miała napięte tak mocno, że aż czuła ból. Oczywiście mogli - Powinniśmy! krzyczała Me’Ghan - roznieść ich wszystkich na strzępy. Prawdopodobnie dali by radę Bez najmniejszego problemu! Nie ma się nad czym zastawiać!
Ale Megan tez zmieniła się dzięki/poprzez ostatnie doświadczenia. Cierpienie Ludu Nar było jej brzemieniem. I mogła ich uwolnić tylko w jedne sposób. Nie ten. Pomścijmy ich! – krzyczała Me’Ghan, ale tym razem Megan nie pozwoliła się zdominować.
- Nie – powtórzyła. – Nie po to tu jesteśmy. Kent, pamiętaj, co jest naszym celem. - cofnęła się dwa kroki w głąb zarośli, pociągając za sobą mężczyznę. - Pozwólmy im przejść.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline