Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 22:33   #203
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca Ramberti opuściła pomieszczenie zasłaniając dłonią usta. Nie cierpiała krwi, była obrzydliwa i brudna. Zawsze mdliło ją na widok otwartych ran, czy skaleczeń. Wijące się pod sufitem zwłoki to było, aż za dość. Poza tym potrzebowała świeżego powietrza, żeby pomyśleć. Coś poszło nie tak. Zupełnie nie tak jak sobie zaplanowała. Zamach w trakcie kąpieli na jej własne plany to była zbrodnia niewybaczalna. Jeszcze żeby to był wróg, to byłby nawet odrobinę zrozumiałe, albo przynajmniej domagałoby się sprawiedliwej zemsty. Jednak takie zachowania ze strony sprzymierzeńców nie mieściły jej się w głowie. To jakby przenieść się do jakiegoś dzikiego kraju, gdzie chucie i chimeryczne kaprysy rządzą ludzkimi losami. Porządek i organizacja, które czyniły świat cywilizowanym zostały podeptane w imię nie wiadomo czego.
Była oburzona i w szoku. Musiała pomyśleć i szybko podjąć jakąś decyzję, a tego bardzo nie lubiła robić. Musiała też pozmieniać swoje plany, a to wymagało czasu. Czasu, którego nie miała, ale który przynajmniej w szczątkowej formie mogła sobie zapewnić.

Była już przy drzwiach do biblioteki ciągle rozważając rozmaite za i przeciw, w zasadzie to głównie przeciw i niemal metodycznie przeszukała nieprzytomnego zakonnika. To było proste. Przekręciła klucz, który wzięła ze sobą i ruszyła w górę schodów. Tymczasem w jej głowie wszystko ciągle rozpadało się w proch. Najpierw misterne układy, a potem, gdy jej umysł nie mógł już tego ogarnąć widziała tylko oczami wyobraźni jej miasto, którego mury i budynki rozwiewały się jak płonące kawałki materiału. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak. Kraj dzikusów, w którym łaska Pańska ma do zrobienia znacznie więcej niż jej się mogło wydawać. Wolała już chyba weneckie trucizny. Przynajmniej nie było krwi.
Z nerwów wydała z siebie jakiś dziwaczny jęk, a dłoń tak mocno zacisnęła się na krzyżu, że kant ramienia wbił się w skórę u podstawy palca i przy kolejnym ruchu pojawiła się w tym miejscu krew. Rozglądnęła się trwożnie, czy nikt jej nie obserwuje i zmówiła zdanie modlitwy starając się oczyścić umysł.


Wchodziła po kolejnych schodach z planem tak prostym, że przy dziesiątym kroku zaczął budzić jej wątpliwości. Chyba nie do tego została stworzona. Szła jednak dalej i niczym w jakimś upiornym tańcu jej myśli płynęły rytmicznie wiążąc się z realnymi zdarzeniami. Na sali oprócz niej pojawili się inni tancerze i Ramberti dygnęła dworsko spotkawszy brata Waltera, a zaraz potem siostrę Annę. Wyraziła grzecznie swoją radość ze spotkania i jednocześnie zapewniła o konieczności natychmiastowego działania, niech brat Walter wybaczy tak gwałtowne niepokojenie jego osoby. Cyganka oraz jej pomocnicy wykonywali w bibliotece jakieś nieznane jej bliżej rytuały, do których najwyraźniej użytecznym im była krew wąpierza. Nie znała się na tym, ale moczenie się w tej krwi musiało mieć chyba jakieś znaczenie. Brat Fyodor i brat Gerge rozmawiają tam teraz z nimi, ale sprawą wagi niezwykłej jest, aby brat i siostra również mogli to ocenić na własne oczy. Dlatego zostali chwilowo zamknięci, aby cała Inkwizycja mogła się temu dokładnie przyjrzeć. Brat Walter miał złapać swój ciężki młot i wybadać sprawę bezpośrednio. Najpierw sądząc młotem, a potem zadając pytania, jeśli byłoby komu. Francisca miała zaś stać z tyłu i patrzeć, a jej chłodny i uprzejmy wzrok miał mówić: „Zniszczyłaś moje plany, to teraz ja zniszczę twoje.” Zamiast tego przed jej oczami stała jednak cyganka, która nogą trącała misę z krwią... Musi z nią porozmawiać. Gdyby miała siłę zakonnika zmiażdżyłaby teraz w ręce swój ukochany krzyż. Zamiast tego jednak jedynie rana na dłoni stała się większa, a ból poraził jej głowę.
- Bracie Walterze, siostro Anno – ukłoniła się uprzejmie – bardzo się cieszę, że was widzę. Przepraszam, że jestem zmuszona was zaniepokoić, ale w bibliotece wydarzyło się coś niezrozumiałego. Cyganka zabiła jak mi się wydaje tego... tą... istotę. Bracia Fyodor i Gerge już tam są i uważam, że brat i siostra ze swoim doświadczeniem i wiedzą też powinni to ocenić i to niezwłocznie – słowa zostały wypowiedziane stanowczo, ale wzrok spoczywał na posadzce korytarza. Spojrzała na drugą dłoń, w której trzymała klucz. Miała go przecież zostawić! - Zamknęłam na chwilę bibliotekę, aby nikt nie opuścił tego pomieszczenia zanim Święta Inkwizycja nie ustali co tam się naprawdę stało – westchnęła z zagubioną i pełną niepewności miną. Następnie nie czekając na reakcje ruszyła z powrotem.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 04-02-2018 o 22:39.
druidh jest offline