Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2018, 23:25   #201
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca Ramberti ceniła czystość. Dlatego zażywszy kąpieli, czuła się o niebo lepiej niż zaledwie chwilę wcześniej, kiedy błoto i smród z całego dnia i równie długiej nocy odbierały jej bystrość umysłu. Dodatkowo brat Fyodor okazał się, ku jej pewnemu zaskoczeniu, biegły w sztuce przywracania sił witalnych. Cóż za godna pochwały umiejętność! Tak więc ubrana wreszcie w swoją suknię z ułożonymi na nowo włosami, odświeżona rytuałem, modlitwą i kąpielą oraz chwilą na refleksję nad sytuacją, ruszyła z celi, aby... wpaść na brata Gerge. Ten najwyraźniej był zaniepokojony szukając cyganki. Francisca nie potrzebowała wiele, aby dodać do siebie poszczególne fakty i do pewnego stopnia niepokój braci udzielił się i jej. Przeszli szybko do biblioteki mijając po drodze nieprzytomnego zakonnika i znaleźli się w ciemnym pomieszczeniu pełnym wolumenów, o których wspominał Nowogrodczyk, że noszą w sobie bezcenną wiedzę. W sumie to sama chciała się dowiedzieć kilku rzeczy. Teraz jednak sytuacja wymagała koncentracji na czymś zupełnie innym. Jedna ze ścian biblioteki była przesunięta odsłaniając korytarz do kolejnego pomieszczenia. Nie zostawia się otwartych drzwi do tajnych przejść jeśli człowiek nie działa w wielkim pośpiechu. Wenecjance bardzo nie podobało się to co miała za chwilę zobaczyć. Puściła więc mężczyzn przodem i powoli ruszyła za nimi. Pomieszczenie i kolejny korytarz. Podejrzenia zamieniły się w pewność, a przez jej głowę przelatywały kolejne myśli.

Na krótką chwilę wszyscy zamarli w bezruchu, co Francisca sprawnie wykorzystała na zasłonięcie sobie ust rękawem od sukni. Zdążyła też w tym czasie wyraźnie zblednąć i nie trzeba było wnikliwej analizy aby zrozumieć, że może oddać się czynności, która raczej damie nie przystoi. Przez chwilę rzucała okiem na poszczególne osoby, a potem utkwiwszy na chwilę wzrok w Gerge, który miał być wytłumaczeniem wszystkiego delikatnie wycofała się do tyłu. Wykonała też gest ręką, że sama sobie poradzi z tą niedyspozycją. Gdy cyganka kopnęła misę z krwią, było już tego wyraźnie za wiele. Francisca nieomal wybiegła z korytarza w kierunku skryptorium. Wiedziała, że łyk świeżego powietrza może jej przywrócić spokój w żołądku. Potrzebowała jednak znacznie więcej rzeczy niż tylko świeże powietrze.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 03-02-2018, 20:36   #202
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Konsekwencje.
Fyodor pochwycił mocniej laskę, o którą się wspierał. Rozpromieniła się ona. Nagle na jej czubku pojawił się grot zbudowany jak gdyby ze światła. Cisnął ową laską, czy też świetlistą włócznią, z zawziętym wyrazem twarzy.

Włócznia trafiła jasnowłosego wojownika w sam środek klatki piersiowej i przygwoździła do ściany. Z ust buchnęła mu krew.

Należało bez litości zabić kogoś pijącego krew wampira. Bez zbędnych pytań. Czy dlatego Fyodor dokonał sądu i wykonał wyrok? Bo najlepiej znał zagrożenia związane z byciem ghulem. Choć nie miał pewności czy wojownik pił krew. Za to co do Fyodora taka pewność była. Przynajmniej miała ją Michal pisząc na tabliczce o ghulu.

Cyganka nie była wojowniczką. Nie była zabójczynią. Nie była jak Fyodor. Rzuciła mu pełne nienawiści spojrzenie i wyszła. Odeszła. Na zawsze. Zabierając ze sobą wszystkie kontakty i całą zwerbowaną pomoc. Odeszła zostawiając za sobą Płock, Mogilno i całą tę skłóconą zgraję mieniącą się wojownikami Pana.

Anna odpędziła od siebie wizję. Obudziła się w infirmarzu. Wszystkie łóżka były zajęte. Na pozostałych leżały dzieci i ranna cyganka. Wszyscy byli przywiązani do łóżek, tylko nie ona.

Wstała targana swoim poczuciem troski o innych. Sprawdzała kolejne dzieci, aż w końcu podeszła do kobiety. Ogólnie rzecz biorąc dzieci miały kilka siniaków. Jak to dzieci. Biegają, skaczą, bawią się, więc naturalną konsekwencją są siniaki. Kobieta była w gorszym stanie. Wielkie oparzenie na szyi. Gorączka. Bladość. Pewnie by się ją zajęła, gdyby nie fakt, że za chwile Fyodor może zabić człowieka, a to będzie wielkim utrudnieniem dla ich misji. A to przecież ona jest sercem inkwizycji. Zostawiła opętanych z dwoma zakonnikami, którzy się nimi opiekowali.

Rozmyślania.
Zakluczyła drzwi. Jedyne drzwi. Jedna jedyna droga wyjścia z biblioteki i tajemnego leża wampira była odcięta. Francisca dała sobie czas. Cygani i Inkwizytorzy zostali w zamknięciu, tymczasem ona musiała znaleźć Weismutha i Annę.

W głowie szumiało tylko:
“Czy gdyby pokazała Michal tamten list, to też tak bez wahania zatłukłaby tego całego Piotra? No bo chyba ten żarzący się trup był właśnie owym wampirem-zakonnikiem. Czy gdyby zostawiła jakąś wiadomość, to dzieci cyganów nie zostałyby opętane? Skoro niemowa wykazywała aż tak wielką stanowczość wobec Fyodora, to jak zareaguje na informacje o tym, że Francisca posiadała informacje, których jej nie przekazała? Ale z drugiej strony, czy tak naprawdę Michal Kamil spotkała jakakolwiek krzywda ze strony Francisci? Przecież nawet teraz zamknęła ją, żeby jej pomóc."

Weismuth szedł krużgankiem. Miał skupioną minę po rozmowie z Częstogojem. Wtedy z drzwi infirmarza wychynęła Anna. Ich trójka spotkała się w tym samym czasie.

Strach.
Bał się jej. Bał się jej wiedzy. Znikąd wyciągnęła fakty o jego przeszłości. I wykorzystała to. Pokonała wampira z pomocą swoich ludzi. Stała za nią powaga Inkwizycji. Jego przełożeni wiedzieli o jego przeszłości. Obdarowali go miłosierdziem. Ale jak zareagują na informacje o tym, że chronił wampira? Teraz, gdyby jeszcze zabił tego poganina służącego innej Inkwizytorce mógłby podpisać na siebie wyrok. W zasadzie wyrok, który już od dawna wisiał nad nim, lecz był odroczony. Musiał się bardzo poważnie zastanowić co dalej.

Cyganka zasłaniała mu cel. Nie mógł go już więzić spojrzeniem. Mężczyźni wiedząc co się kroi wyciągnęli noże, które były jedyną rozsądną bronią w ciasnym pomieszczeniu. Choć nie trzeba było być specjalistą od ludzkich uczuć, by zauważyć, że nikomu nie uśmiecha się użyć broni przeciw towarzyszom.

Determinacja.
Pokonała wampira. Bez pomocy tych, których Pan powołał do obrony ludzi przed bestiami. Mało tego. Ci, którzy mieli jej pomóc występowali przeciw niej. Ale Pan był z nią. Nadal dzierżyła w dłoni lampę. Ruszyła do wyjścia. Wyjścia zasłoniętego przez Fyodora i Gerge. Czerwony brat postąpił do tyłu gdy się zbliżyła. Wiedziała, że nie bał się jej. Bał się tego co mu wyrzuciła w twarz. Bał się potęgi Inkwizycji. Bał się konsekwencji. Gdy mijał go Michaił, Fyodor ścisnął swą laskę z taka siłą, że knykcie aż mu pobielały. Ale powstrzymał się. Michal wychodziła z biblioteki. Wtedy doszedł do nich ten dziwny pisk. Cyganka ze swymi ludźmi zatrzymała się. To coś było blisko. Pojawiły się błyskawicznie. Dziesiątki, albo raczej setki. Dopiero teraz zwrócili uwagę, że biblioteka ma masę małych tuneli przy podłodze. Tuneli przez, które napływały szczury. Przybywały pomścić swego dobroczyńcę? Oszalały po śmierci swego pana? Piotr wywierał na nich pomstę z piekła?
- Spasi Chryste - powiedział Michaił, który zdawał się być ostatnim po którym można było spodziewać się takiej reakcji.

Trzeźwość umysłu zachowała Michal. Cyganka, która wiele razy wychodziła z beznadziejnych sytuacji. Wiedziała, że walka w ciasnym pomieszczeniu z takim stadem nie miała sensu. Musieli uciekać. Biegła po stromych schodach. Od wolności dzieliły ją już tylko jedne drzwi. Złapała je i naparła. Nie drgnęły. Z trwogą zorientowała się, że Francisca Rembertini, Inkwizytorka, którą zapamięta jako tę wymiotującą na widok umierającego wampira, zamknęła drzwi na klucz. Dzięki temu sprytnemu zagraniu znaleźli się w pułapce.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 04-02-2018, 22:33   #203
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca Ramberti opuściła pomieszczenie zasłaniając dłonią usta. Nie cierpiała krwi, była obrzydliwa i brudna. Zawsze mdliło ją na widok otwartych ran, czy skaleczeń. Wijące się pod sufitem zwłoki to było, aż za dość. Poza tym potrzebowała świeżego powietrza, żeby pomyśleć. Coś poszło nie tak. Zupełnie nie tak jak sobie zaplanowała. Zamach w trakcie kąpieli na jej własne plany to była zbrodnia niewybaczalna. Jeszcze żeby to był wróg, to byłby nawet odrobinę zrozumiałe, albo przynajmniej domagałoby się sprawiedliwej zemsty. Jednak takie zachowania ze strony sprzymierzeńców nie mieściły jej się w głowie. To jakby przenieść się do jakiegoś dzikiego kraju, gdzie chucie i chimeryczne kaprysy rządzą ludzkimi losami. Porządek i organizacja, które czyniły świat cywilizowanym zostały podeptane w imię nie wiadomo czego.
Była oburzona i w szoku. Musiała pomyśleć i szybko podjąć jakąś decyzję, a tego bardzo nie lubiła robić. Musiała też pozmieniać swoje plany, a to wymagało czasu. Czasu, którego nie miała, ale który przynajmniej w szczątkowej formie mogła sobie zapewnić.

Była już przy drzwiach do biblioteki ciągle rozważając rozmaite za i przeciw, w zasadzie to głównie przeciw i niemal metodycznie przeszukała nieprzytomnego zakonnika. To było proste. Przekręciła klucz, który wzięła ze sobą i ruszyła w górę schodów. Tymczasem w jej głowie wszystko ciągle rozpadało się w proch. Najpierw misterne układy, a potem, gdy jej umysł nie mógł już tego ogarnąć widziała tylko oczami wyobraźni jej miasto, którego mury i budynki rozwiewały się jak płonące kawałki materiału. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak. Kraj dzikusów, w którym łaska Pańska ma do zrobienia znacznie więcej niż jej się mogło wydawać. Wolała już chyba weneckie trucizny. Przynajmniej nie było krwi.
Z nerwów wydała z siebie jakiś dziwaczny jęk, a dłoń tak mocno zacisnęła się na krzyżu, że kant ramienia wbił się w skórę u podstawy palca i przy kolejnym ruchu pojawiła się w tym miejscu krew. Rozglądnęła się trwożnie, czy nikt jej nie obserwuje i zmówiła zdanie modlitwy starając się oczyścić umysł.


Wchodziła po kolejnych schodach z planem tak prostym, że przy dziesiątym kroku zaczął budzić jej wątpliwości. Chyba nie do tego została stworzona. Szła jednak dalej i niczym w jakimś upiornym tańcu jej myśli płynęły rytmicznie wiążąc się z realnymi zdarzeniami. Na sali oprócz niej pojawili się inni tancerze i Ramberti dygnęła dworsko spotkawszy brata Waltera, a zaraz potem siostrę Annę. Wyraziła grzecznie swoją radość ze spotkania i jednocześnie zapewniła o konieczności natychmiastowego działania, niech brat Walter wybaczy tak gwałtowne niepokojenie jego osoby. Cyganka oraz jej pomocnicy wykonywali w bibliotece jakieś nieznane jej bliżej rytuały, do których najwyraźniej użytecznym im była krew wąpierza. Nie znała się na tym, ale moczenie się w tej krwi musiało mieć chyba jakieś znaczenie. Brat Fyodor i brat Gerge rozmawiają tam teraz z nimi, ale sprawą wagi niezwykłej jest, aby brat i siostra również mogli to ocenić na własne oczy. Dlatego zostali chwilowo zamknięci, aby cała Inkwizycja mogła się temu dokładnie przyjrzeć. Brat Walter miał złapać swój ciężki młot i wybadać sprawę bezpośrednio. Najpierw sądząc młotem, a potem zadając pytania, jeśli byłoby komu. Francisca miała zaś stać z tyłu i patrzeć, a jej chłodny i uprzejmy wzrok miał mówić: „Zniszczyłaś moje plany, to teraz ja zniszczę twoje.” Zamiast tego przed jej oczami stała jednak cyganka, która nogą trącała misę z krwią... Musi z nią porozmawiać. Gdyby miała siłę zakonnika zmiażdżyłaby teraz w ręce swój ukochany krzyż. Zamiast tego jednak jedynie rana na dłoni stała się większa, a ból poraził jej głowę.
- Bracie Walterze, siostro Anno – ukłoniła się uprzejmie – bardzo się cieszę, że was widzę. Przepraszam, że jestem zmuszona was zaniepokoić, ale w bibliotece wydarzyło się coś niezrozumiałego. Cyganka zabiła jak mi się wydaje tego... tą... istotę. Bracia Fyodor i Gerge już tam są i uważam, że brat i siostra ze swoim doświadczeniem i wiedzą też powinni to ocenić i to niezwłocznie – słowa zostały wypowiedziane stanowczo, ale wzrok spoczywał na posadzce korytarza. Spojrzała na drugą dłoń, w której trzymała klucz. Miała go przecież zostawić! - Zamknęłam na chwilę bibliotekę, aby nikt nie opuścił tego pomieszczenia zanim Święta Inkwizycja nie ustali co tam się naprawdę stało – westchnęła z zagubioną i pełną niepewności miną. Następnie nie czekając na reakcje ruszyła z powrotem.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 04-02-2018 o 22:39.
druidh jest offline  
Stary 05-02-2018, 20:01   #204
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zakonnica poderwała się i zagarnęła do siebie koc, którym była okryta. Przez chwilę nie wiedziała gdzie jest, nie była pewna czy już się obudziła, czy wizja nadal trwa. Ile czasu minęło? Podsunęła kolana do piersi rozglądając się wokół. Nigdzie nie było ubranej w kolorowe szaty kobiety, za to była niemal pewna, że znajduje się w infirmarzu. Potrząsnęła głową, starając się otrząsnąć z wizji i pomału opuściła stopy na podłogę.

Dlaczego tamta kobieta miała węża przy nodze? Jedyną osobą, w kolorowych szatach, którą kojarzyła była Michal, ale ona była inkwizytorką, a wąż od niepamiętnych czasów był symbolem Złego. I czemu kroczyła wśród wilków?

Anna powoli przeszła się między łóżkami, pozwalając myślom skupić się na rzeczywistości. Co tutaj robiły te dzieci? I ta kobieta? Jeśli dobrze zapamiętała, widziała ją w taborze, do którego należała Michal. Jednak chyba inkwizytorka nie zrobiła im krzywdy, prawda? Obejrzała wszystkich upewniając się, że ich życie nie jest zagrożone i szybko opuściła infirmarz by odnaleźć swoich towarzyszy. Gdzie się podział Gerge? Cicho zaczęła szeptać słowa modlitwy mając nadzieję, że nic mu się nie stało.

Niestety włoszka tylko rozbudziła jej niepokój. Zabili brata Piotra… Prawdą było, że spodziewała się iż konklawe podejmie taką decyzję, ale miała nadzieję, że chociaż dane będzie jej się wypowiedzieć w tej sprawie. Zaniepokoiło ją, że brat Fyodor i Gerge pozostali przy ciele. Czy aby na pewno nic im się nie stanie? Spojrzała na brata Waltera.
- Sprawdźmy to, proszę. - Szybkim krokiem ruszyła za Franciską w stronę biblioteki.
 
Aiko jest offline  
Stary 05-02-2018, 21:51   #205
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Kilka godzin później Fyodor miał się sam sobie dziwić, że pozwolił sobie dać się tak wyprowadzić z równowagi. Najwyraźniej przez ostatnie lata w służbie Inkwizycji były znacznie… pełniejsze… niż zdawał sobie sprawę. Pogarda dla własnego życia zwiotczała w tym czasie. Śmierć (albo nie-służba jak sobie to tłumaczył) miały okazać się bardziej niepożądanym stanem niż wcześniej przypuszczał… miał też spędzić długie godziny na modlitwie, kontemplując ten stan. I nie miał nigdy powiedzieć tego Michal, ale był wdzięczny tej durnej dziewce, bo udowodniła mu, tym strachem który w nim wzbudziła, że ma w sobie jeszcze chęć życia.


- Gerge! - krzyknął Fyodor ze szczytu stołu przy którym wcześniej uczył się, z Piotrem, świętych rytuałów - Łap! - rzucił mu jedną z pochodni które szybko złapał i przed chwilą odpalił od świeczki na blacie. Oliwa szybko się zajęła z początku dymiąc gryząco, ale gdy płomień się rozpalił przestała.

- Michal! - rzucił jej drugą po czym został sam bez żadnej.
- Wyważcie te drzwi! - rzucił gdy dostrzegł, że najwyraźniej były zamknięte.

 
Arvelus jest offline  
Stary 07-02-2018, 23:30   #206
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Biblioteka.

Michal szybkim ruchami dłoni wskazała Simonicy co ma robić. Cygan pociągnął ze sobą Michaiła i Jakuba. Korytarz był ciasny i trzej mężczyźni nie mieli jak próbować wyważyć drzwi. Dlatego napierali na przemian. Fyodor wskoczył na stół i musiał się mocno pochylić. Strop nie był aż tak wysoko. Całe pomieszczenie było wykute w skale.
Gerge pochwycił pochodnię, którą zaczął odganiać gryzonie. Nóż ani szpada nie mogły się do niczego przydać w tej sytuacji. Gryzonie szybko wbiegły na Gergego. Gdy dopadły do jego twarzy ten rzucił się na podłogę i zaczął tarzać. Część szczurów zapaliła się od leżącej pochodni i zaczęła uciekać, ale sytuacja inkwizytora nie była dobra.

Fyodor zaś skutecznie omiatał ogniem brzeg stołu. Ale szczurów było całe morze. Wbiegały po grzbietach swoich kompanów. Po chwili zaczęły wspinać się również po czerwonym bracie. W pomieszczeniu robiło się coraz jaśniej. Tu i ówdzie tliły się kępki sierści, które jeszcze przed chwilą atakowały inkwizytorów. Nikt nie myślał o krwi wsiąkającej w posadzkę kapliczki. Teraz część zwierząt zlizywała ją z apetytem.

Michal jęknęła głośno acz niezrozumiale widząc cały chaos.
“Panie daj mi siły”
W oczach dziewczyny pojawił się lekki ślad łez ale sumienie było pewne. Simonica, Jakub, Gerge, Fyodor, Michaił. Nie zasługiwali na śmierć z powodu jej decyzji. To ona zabiła wampira. A oni byli potrzebni tutaj. To ona powinna ponieść konsekwencje. Twarde przekonanie rosło błyskawicznie. Jak wtedy… tam… na zamku wojewody.

Szczury wspinały się po jej szatach. Atakowały odsłonięte kawałki ciała. Szarpały skórę i mięśnie. Każdy ruch jaki wykonywała wiązał się z bólem. Zobaczyła upadającego Gerge. Była daleko od niego, a szczury wzbierały niczym fale oceanu w czasie przypływu.

“Był ochroniarzem Anny, musiał mieć broń!”

Faktycznie dojrzała ostrze na podłodze. Trwało to ułamek sekundy, gdy połyskujący płomień odbił się w ostrzu mizerykordii. Potem zasłoniły go szczury. Cyganka szperała wśród wijących się ciał szalonych szczurów. W końcu jej kostniejące z bólu i poranione palce zacisnęły się na rękojeści broni.

Zamachała dłońmi ku Fyodorowi wskazując mu korytarzyk i Gerge, który szarpał się na podłodze. Jednak napływ zwierzątek był zbyt duży. Było ich zbyt wiele. Musieli uciekać.

Tymczasem kolejne płonące szczury w panice trafiały na półki pełne woluminów. Pergamin niemal natychmiast się zajął. W mniej niż jedną zdrowaśkę płonęła już cała półka. Słup ognia rozproszył na moment gryzonie. Z korytarza i schodów dobiegały odgłosy ciągłego uderzania w drzwi.

Michal odsunęła się, odkopując szczury i przesunęła się ku środkowi sali. Tam gdzie zwierząt było najwięcej. Ostrze mizerykordii zagłebiło się w jej przedramię. W powietrzu rozszedł się metaliczny zapach i kolejny krzyk dziewczyny…
“Panie, miej zmiłowanie nad nimi. Pomóż rodzinie przetrwać. Odpuść im grzechy i wyzwól z okowów złego! Usłysz me błaganie”

Całe swe przekonanie włożyła w kolejne głębokie nacięcie przedramion i machnęła nim by chlapnąć na gryzonie.


“Wybacz mi, Panie!” - jęk wydarł się z jej ust, gdy sprzeniewierzała się boskim nakazom. Targnęła się na własne życie. Michal cięła ostrzem i twarz i dłonie w coraz większym szale. Krzycząc z bólu padła na kolana.
“Uratuj ich Boże!”

Fyodor jakby czując pod skórą modlitwę Michal rzucił się pomóc Gergemu. Odciągnął go i rzucił na stół. Jednocześnie odrzucił małego gryzonia, który wczepił się swoimi pazurkami w szyję Czerwonego Brata.

Ból zalewał jej świadomość.
I wtedy je usłyszała.
Głosy chóru z jej ukochanej świątyni z dzieciństwa.
Z początku ciche i ledwo przebijające się przez piski oblepiających ją zwierząt i trzask ognia
lecz z każdą chwilą narastające słowa przebłagiwania:

“Daj Boże byśmy chronieni byli Twą mocą
Ciebie chwalimy
Ojca i Syna i Ducha Świętego
Teraz i na zawsze
Po wieki wieków
Amen”

Traciła kontakt z rzeczywistością, jej myśli unosiły się na dźwiękach śpiewu, gdy wkraczała w jasności w miejsce spokoju i bezpieczeństwa i bożej miłości. Przepełniona światłem Hagia Sophia stanęła dla cygańskiej sieroty otworem…


Jednak jej modlitwa działała. Szczury które z tak wielką pasją wyszarpywały jej skórę zaczęły odskakiwać jak poparzone. Tymczasem pomieszczenie wypełniało się dymem. Kolejne półki z księgami zajmowały się ogniem to od płonących gryzoni, to od innych półek. Schody na zewnątrz zwieńczone zamkniętymi drzwiami były ich ostatnią szansą. Fyodor chciał ruszyć z pomocą Cygance, której już nie było widać spod chmary szczurów, ale Gerge ścisnął mocno jego koszulę i szepnął przez zaciśnięte w bólu zęby.
- Ona… kupiła… nam… czas…
Ruszyli więc do wyjścia odrzucając pochodnie w kłębowisko szczurów.

Krużganek.
Gdy Francisca, Anna i Walter dotarli na miejsce drzwi wszystkich uderzył roznoszący się zapach spalenizny. Walter niestety opóźniał marsz, przez swoją starą ranę nogi. Ciężki młot dzierżony w dłoniach też nie był pomocny w szybkim przemieszczaniu się. Dlatego też to Francisca będąca w posiadaniu klucza otworzyła drzwi.

Najpierw wszystkich otoczyły tumany dymu. Dopiero po dłuższej chwili wypadły z nich dwie kaszlące postaci. Inkwizytorzy szybko rozpoznali w nich Simonicę i Jakuba, towarzyszy inkwizytorki Michal. Nic im nie było, choć kaszleli niemiłosiernie.

Po kilku chwilach… kilku zdecydowanie zbyt długich chwilach w przejściu pojawili się Gerge i Fyodor. Gerge krwawił z czoła i ręki. Fyodor zdawał się zaś nie czuć bólu, choć miał rozszarpaną i umorusaną we krwi nogawicę spodni.

Z biblioteki wydobywał się dym, buchało gorąco i co jakiś czas wybiegał zagubiony szczur. Walter ruszył powoli w poszukiwaniu ostatniej członkini inkwizycji. Jednak zdążył postąpić ledwie dwa stopnie gdy uderzył w niego Michaił.

Walter padł na schodach, podczas gdy Rusin napierał dalej. Szedł niczym opętany niosąc coś. Jego twarz była ubrudzona od sadzy. Na ramieniu poza jątrzącą się raną rósł bąbel oparzenia. Przeszedł jeszcze kilka kroków, aż nogi się pod nim ugięły. Padł na kolana i wypuścił przed siebie to co niósł.

Czy też raczej tę, którą niósł.
Michal była drobną osobą, ale teraz zebranym mogło się zdawać, że się jeszcze skurczyła. Jej szaty były poszarpane, zakrwawione i osmolone. Jej twarz przypominała krwawą miazgę. Trudno było ją w ogóle rozpoznać. Michaił potoczył wzrokiem po zebranych. Zaciskał szczękę w złości.

Patrzył na Czerwonego Brata, który z taką zawziętością pragnął wymierzyć mu sprawiedliwość. Patrzył na Włoszkę, która pod pretekstem wymiotów zamknęła ich w śmiertelnej pułapce. Patrzył na zakonnicę, którą namaszczono przywódcą tejże komórki Inkwizycji. Jednak nic nie mówił. Klęczał przy ciele martwej Cyganki. Cyganki, która oddała swój głos, żeby ratować niewinnych. A tym razem poniosła najwyższa ofiarę, bo wierzyła w ludzi wokół niej.

Po kamiennych murach ślizgały się płomienie, jednak nie zagrażały opactwu. Pożar nie rozprzestrzeniał się. Trzeba było jedynie poczekać aż wszystkie szczury i gromadzona siedemset lat wiedza tajemna spłoną. Płocka Inkwizycja odniosła swój pierwszy spektakularny sukces. Uwolniła mogileńskich Benedyktynów od wampira i ciężaru zakazanych ksiąg.



Post napisany we współpracy z corax. Dziękuję za udział w sesji.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 08-02-2018, 13:50   #207
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Nie tak, nie tak, NIE TAK! Nie tak to miało wszystko być!
Fyodor zatrzasnął za Michaiłem drzwi, zerwał z siebie płaszcz wart tyle co dziesięć lat pracy przeciętnej rodziny i zatknął nim szczelinę przy drzwiach.
- Ogień wymaga tlenu… może część zbiorów przetrwa - powiedział z bólem jakiego dawno nikt nie słyszał w jego ustach. Dopiero wtedy spojrzał na to co zostało z Michal.
- Biedna durna dziewka - skomentował ale w jego głosie było tyle samo gniewu co współczucia.
- Nie rozmawiamy z braćmi o tym co tu się stało. Odmawiamy jakichkolwiek komentarzy przed tym jak zwołamy konklawe. Jeśli w jakiś sposób będziemy zmuszeni do komentowania powołujemy się na decyzję konklawe. Inkwizycja musi pozostawać niepodzielna w umysłach zwykłych ludzi. Michal działała zgodnie z wolą inkwizycji, a pożar to nieszczęśliwy wypadek wynikły z tej decyzji. Wy nie mówcie o tym w ogóle - zwrócił się do nie-inkwizytorów - jakby ktoś był nachalny odeślijcie ich do nas “pytajcie inkwizytorów” tak im mówcie. Simonica. Ty tu zostaniesz. Pilnuj by bracia nie otwierali drzwi. Jedyną nadzieją jest, że dym zdusi ogień i część zbiorów przetrwa. Próba gaszenia nic nie da. Woda i tak zniszczy księgi. Pamiętajcie - znów zwrócił się do inkwizytorów - jesteśmy niepodzielni. W służbie Bogu jesteśmy jednym narzędziem. Doskonale wiemy co robimy i zawsze mamy rację. Nie odpowiadamy przed nikim. Ludzie muszą wierzyć, że jesteśmy ponad nimi abyśmy mogli chronić ich dusze i spełniać wolę bożą. To co się tutaj stało to… brak mi słów. Hańba. Porażka. Ale to musi pozostać między nami. Nikt nie może tego tak postrzegać. Lepiej niech już nas nienawidzą i boją się, niż uważają za tak niekompetentnych jak to co właśnie zrobiliśmy.

- Czy wszyscy rozumieją?

 
Arvelus jest offline  
Stary 09-02-2018, 21:24   #208
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Anna podbiegła do przyniesionej przez Rosłego mężczyznę cyganki. Słowa czerwonego brata nie docierały do niej. Gdyby tylko mogła tam z nimi być…Wziąć udział w konklawe. Zejść do biblioteki. Może udałoby się zapobiec temu wszystkiemu. Niestety pierwszą myśl potwierdziły pobieżne oględziny. Michal była martwa. Byli tu trochę ponad dwa dni, a juz jedno z nich poświęciło się dla sprawy. Nie mogła jej pomóc. Opuściła dłonie nim te dotknęły zmaltretowanego ciała i chwile wpatrywała się w nie otępiale.

- Ja… ja powinnam się zająć waszymi ranami. - Mówiła cicho, nie odrywając wzroku od cyganki. - Może się wdać zakażenie… - Podniosła głowę i przyjrzała się pozostałym. Fyodor miał okrwawioną nogawkę, a z ukrytej pod nią rany nadal broczyła krew. Nie była jednak w stanie ocenić, jak bardzo poważny jest to uraz. Gerge miał ranę na ręce, lekką, szarpaną, była niemal pewna, że jej stan może się pogorszyć, jeśli odpowiednio się tym nie zajmą. Do tego dochodziła rana głowy. Wyglądało jednak na to, że jest bardzo płytka, ale jak to skaleczenia w tym miejscu mocno krwawi. Odrobinę odetchnęła ciesząc się, że jej przyjacielowi nie stało się nic poważnego. Jej wzrok przesunął się po zdrowych towarzyszach cyganki, aż dotarł do klęczącego przed nią mężczyzny. Poczuła niechęć w jego spojrzeniu, Michal musiała być mu bliska, a przez nią… opuściła wzrok na spoczywające na podłodze ciało.

- Powinniśmy się udać do Infirmarza… - Szybko zerknęła na Francisce by choć na chwilę oderwać wzrok od niechętnych oczu. - Jakbyś mogła poprosić zakonników o wrzątek i coś do odkażania ran. - Wróciła wzrokiem do mężczyzny - Chciałabym też ciebie opatrzyć i .… - Przełknęła ślinę. - Chciałabym o nią zadbać. - Zdała sobie sprawę, że jej słowa były ledwo słyszalne, więc wzięła głębszy oddech i powiedziała już pełną determinacja. - Proszę, to mój obowiązek.
 
Aiko jest offline  
Stary 11-02-2018, 08:54   #209
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Dłuższą chwilę zajęło zrozumienie Francisce co się stało. Jeszcze nie otrząsnęła się z wydarzeń w bibliotece, a już skala nieszczęść sięgnęła kolejnego szczytu. Ta, z którą miała porozmawiać zginęła najwyraźniej zagryziona przez szczury. I to pośrednio za sprawą samej Francisci, która postanowiła utrzymać status quo w obliczu nieznanego.
Chciała odetchnąć, ale jej żołądek, płuca i krtań odmówiły całkowicie posłuszeństwa. Jeżeli kiedykolwiek w przyszłości zostanie zamieniona w kamień nie będzie się to wiele różnić od tego co teraz stało się z jej ciałem.
Na twarzy wenecjanki nie poruszył się żaden mięsień, a jej ciało stało się sztywne. W bezruchu patrzyła na wszystko co się działo. Z takim samym chłodem przyjęła wzrok Rusina, Nowogrodzianina, jak i widok martwej cyganki. Na słowa Anny udało jej się zmusić głowę do kiwnięcia, ale to było wszystko co mogła z siebie wydobyć. Równocześnie w jej głowie szalał nieposkromiony chaos. Żal, rozpacz, gniew, poczucie zawodu i całe spektrum czegoś, czego nie potrafiła by nawet nazwać mieszało się w jej głowie z racjonalnymi argumentami, oceną sytuacji, ryzykiem, planami oraz wszystkim tym, co powinno zostać przemyślane, ale zwyczajnie nie miała na to sił, ani możliwości. U jej stóp leżała jej porażka, na suficie skryptorium zwisały resztki kolejnej, a zaraz za drzwiami płonęła ta, której rozmiarów nawet nie potrafiła określić. Gdyby ktoś w tym momencie, za każdą z nich wbił jej nóż prosto w serce przyjęłaby to z ulgą. Zaczynała rozumieć ludzi pokroju Fyodora, którzy okładali się po plecach. Może ból pozwalał im zapomnieć o przeszłości.

Wielkim wysiłkiem woli oderwała nogi od podłogi i ruszyła w górę schodów. Przeszukiwała metodycznie i beznamiętnie napotkanie miejsca, aż znalazła jakiegoś zakonnika.
- W bibliotece są ranni. Natychmiast przygotujcie miejsce i gorącą wodę do opatrzenia ran. Poszukaj innych współbraci i spieszcie na dół z pomocą. Niech Bóg się nad nami zmiłuje. Powiadom również opata. To bardzo poważna sprawa.

Potem zrobiła to, co robiła zawsze, gdy sytuacja zdawała się ją przerastać. Udała się do zakonnej kaplicy i stanąwszy u stóp ołtarza padła na kolana. Powinna się modlić, ale jedyne na co miała siłę to bezgłośny jęk rozpaczy. Francisca klęczała w bezruchu, a z kamiennej twarzy płynęły pojedyncze łzy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 12-02-2018, 21:43   #210
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Dziedziniec opactwa.
Cygan nie wytrzymał. Ona ryzykowała dla nich życie. Ona. Jego siostra, czy córka. Członek rodziny. Podczas gdy jakiś pyszałek w drogich fatałaszkach mało, że usiłował mu rozkazywać, to jeszcze teraz ją obrażał. Simonica podbiegł do Fyodora i wymierzył mu potężny cios w szczękę. Czerwony brat nie zdążył zareagować. Tymczasem Cygan szykował kolejny atak łapiąc lewą dłonią koszulę Inkwizytora. Nie zdążył. Gerge mimo ran i krwi zalewającej jego oko złapał rękę Simonicy. Z drugiej strony podbiegł młody Jakub. We dwóch odciągnęli szamoczącego się przywódcę taboru.

- Jeszcze raz wzniesiesz rękę na Sługę Pana, to ją stracisz - powiedział Gerge. Simonica szybko się uczył. Nie trzeba było mu dwakroć powtarzać. Splunął wprost w twarz okrwawionego Inkwizytora i skinął głową na ciało Michal

- Tam leży prawdziwa Służka Pańska. Tu widzę tylko przeżartych pychą hołotę, którzy za wszelką cenę bronili wampira. Ale ona w swym bezgranicznym miłosierdziu oddała życie. Za was. Żeby wasze rzycie nie spłonęły w tej bibliotece. Żeby szczury nie żarły waszego truchła. I co? I tytułujecie ją głupią dziewką. Jesteście….

Nie było im dane usłyszeć kim są. Gerge uderzył Cygana wierzchem dłoni.
- Dość. I tak powiedziałeś więcej niż powinieneś. Odejdź.
Simonica wyszarpnął się z uchwytu Jakuba.
- Żebyś wiedział, że odchodzę. Nie mam tu już czego szukać.

Sytuacja była wystarczająco napięta, toteż Gerge nie próbował go zatrzymać. Po chwili zrobiło się tłoczno od przybyłych zakonników. Chcieli od razu wbiec do biblioteki. Powstrzymał ich jednak Fyodor, który miał swój plan ratowania ksiąg.

Michaił w końcu wstał. Korzystając z tłoku oddalił się. Jedynie siostra Anna chciała go zbadać, on jednak odepchnął jej ręce.
- Idźij, pomóż waszemu ghulowi. Może kolejnego wampira będzie bronić. Ja odchodzę. Nie ma tu dla mnie miejsca.

Walter oglądał scenę z niedowierzaniem. Bronili wampira? Fyodor ghulem? Zacisnął dłonie mocniej na swoim ciężkim młocie. Teraz z takim przejęciem bronił tej podłej biblioteki. Paladyn wiedział już, że popełnił błąd rozmwaiając z Częstogojem. Powinien trzymać się swoich towarzyszy. Jak dotąd jeszcze nic dobrego nie wyszło z rozdzielania się.

Kolejne godziny spędzili w Infirmarzu. Anna opatrzyła Fyodora i Gerge. Czerwony brat praktycznie nie czuł bólu, choć rana wyglądała na dotkliwą. Gerge pozwolił się opatrzyć. Simonica jeszcze raz wdał się w kłótnię. Tym razem z Walterem. Przyszedł i oświadczył, że dzieci zostają zabrane przez tabor.

Francisca w końcu znalazła chwile, żeby porozmawiać z Małgosią. Dziewczynka opowiadała o zakonniku, który karmił szczury. O tym jaki był miły. I jak zwierzeta do niego lgnęły. Była wyraźnie zauroczona osobą Piotra, a sama Francisca miała problem z tym, żeby utożsamić sobie osobę tlących się spalonych zwłok wiszących rękami do dołu z miłym starszym zakonnikiem. Później mała Małgoś opowiadała o kochanym szczurku, który gdzieś zniknął tego ranka.

Czas biegł nieubłaganie. Może gdyby wybrali się gdzie indziej niż do Mogilna? Czy w sprawie zaginionych kurczaków też zginąłby jakiś Inkwizytor?

Cyganie zwijali tabor. Było widać, że są osłabieni i zmęczeni. Nie spali od wczoraj. Ale wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że nie będą pozostawać w mocy ludzi pośrednio odpowiedzialnych za śmierć ich siostry.

Biblioteka dogasła pozbawiona powietrza. Jednak księgi były kompletnie spopielone. Żadna nie zachowała się w całości. Cała wiedza tajemna przepadła wraz z Piotrem.

Fyodor zdawał się przejęty tym bardziej niż śmiercią Michal. Podszedł do niego młody Jakub.
- Ja... - nie wiedział jak zacząć - myślę... ja chcę pracować. Dla was. Dla Inkwizycji.
- Nie ty jeden. Tamten też - Gerge wskazał palcem na Małomira, który pomagał mnichom uprzątać po pożarze.
- Obaj powinniście pogadać z siostrą Anną - powiedział w końcu patrząc na Fyodora.

Koło południa przybył orszak kanonika. Dwunastu ciężkozbrojnych mężczyzn. W tym właśnie kanonik z czarnym płaszczem zarzuconym na kolczugę. Wszedł do opactwa jak do siebie.
Poprawdzie był u siebie. Wszak Mogilno należało do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Jednak wydarzenia ostatnich kilku godzin bardzo ułatwiły ewentualną konfrontację z wąsaczem w czarnym płaszczu. Przybył zgładzić wampira i spalić bibliotekę. I się spóźnił. Trzeba było mu tylko to wyjaśnić. Było to ostatnie co zostało do zrobienia w opactwie. Potem musieli ustalić co dalej. Wszak było jeszcze kilka miejsc z których otrzymali donosy. Był też Płock mieniący się w wizji Anny jako siedlisko wszelkiego zła.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172