Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2018, 10:52   #72
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Proszę nie śpieszmy się, bowiem łatwiej będzie wyczuć jakieś dziwne rzeczy - poprosił włączając widzenie aur.
W korytarzu prowadzącym do okrągłego pomieszczenia nie zauważył niczego szczególnego. Jego towarzysze uważnie przeszukiwali wszystkie mijane pomieszczenia. Jak się okazało ponownie. O ile Strain został tu wezwany by po prostu zgarnąć gangrela, to wampirzyce były tutaj właśnie po to by zbadać podziemia. Tym bardziej zrozumiała była ich frustracja bo już przy ostatniej okazji nie znalazły tu absolutnie nic. Teraz gdy nie musiał gonić za mordercą zauważył że okrągłe pomieszczenie było oddzielone od korytarza co najmniej dwoma murowanymi ścianami, które zostały usunięte całkiem niedawno. Właściwie oznaczało to, że pomieszczenie na dole albo było starsze, albo przetrzymywano tutaj cokolwiek istotnego, albo po prostu nikt nie chciał się tutaj ładować. Prawda jaka była, trudno rzec. Gaheris szedł powoli skrupulatnie wszystko przeglądając, starał się używać wszystkich zmysłów. Przy okazji pozerkał sobie także na aury swoich towarzyszy. Starał się wyczuwać najlżejsze powiewy powietrza zdradzające, iż za ścianą może być pusta przestrzeń. Opukiwał również, żeby usłyszeć ewentualnie pusty odgłos wskazujący jakiś ukryty korytarz. Właściwie skupiał się właśnie na tym jedynie. Aury wszystkich wampirów były dużo wyraźniejsze niż zazwyczaj u nieśmiertelnych, natomiast aury ghuli wydawały się być całkowicie normalne. U wszystkich dostrzegał lekkie zdenerwowanie, jednak zazwyczaj pomieszane z ciekawością. Jedynie u Ariadne widać było coś jeszcze. Dziwne pomieszanie nuty agresji z nadzieją.

Co do samych poszukiwań, w korytarzu nie odkrył nic nowego, zupełnie inaczej miała się jednak sytuacja w okrągłej sali. Gdy tylko zbliżyli się do fontanny dostrzegł w aurach wampirów lekkie drgnięcie. Po uważniejszym przyjrzeniu się odnalazł na podłodze cienką linię, wykonaną z jakiegoś metalu, tworzącą okrąg wokół centralnego obiektu.
- Stop! - powiedział do innych. - Proszę wycofajcie się. Stańcie tam - wskazał na boki. Później zaczął wyjaśniać, zresztą sam się także odsunął. Popatrzcie tutaj, to jest jakiś metal, kiedy przechodzimy tutaj oraz podchodzimy do fontanny, coś się dzieje - zmarszczył brwi niepewnie jakoś - czyżby właśnie tutaj można było zczłowieczeć?

Strain pochylił się i dotknął metalowego okręgu, podobnie uczyniła Helen. Ich aury ponownie zafalowały.
- Możliwe. - Ariadne rozejrzała się po pomieszczeniu. - Powinniśmy sprawdzić pozostałe korytarze. - Wskazała na dwa przejścia odchodzące od okrągłej sali. - Gdy byliśmy tu ostatnio tylko tam zajrzeliśmy.
- Wobec tego chodźmy, ale bardzo powoli
- stwierdził rycerz. Właściwie trochę dziwiła go aura panienki Ariadne. Dlaczego przejawiała takie właśnie emocje. Wiedziałaby coś więcej? Pomyślał sobie, iż warto zerkać na nią od czasu do czasu sprawdzając aurę. Gdyby wiedziała coś, gdyby docierali do czegoś, kolorystyka powinna intensywnieć.

Zauważył, że w aurze brujah pojawia się nadzieja za każdym razem gdy spogląda na metalowy krąg, nie umknęło mu również, że celowo przeszła przez linię. Kolejny korytarz bardzo przypominał ten, którym tu się dostali i tak jak tamten był do całkiem niedawna zamurowany. Charlie przysunęła się do niego.
- Nie wiem czy nie byłoby dobrze się rozdzielić i sprawdzić na raz oba korytarze.
- Słusznie
- odparł. Jednocześnie dumał na temat dziewczyny. Widocznie bardzo wampiryzm jej przeszkadzał, mógł to uszanować. - Szanowni państwo, połowa ten korytarz - wskazał - połowa tamten. Gdzie kto woli. Pójdziemy - wskazał na wybraną stronę. Planował powiedzieć oraz ruszyć.
Spojrzeli na niego niepewnie, ale w końcu przytaknęli. Zauważył jednak że stojąca obok Ariadne spojrzała niechętnie na Charlottę. Postanowili, że Strain z brujah wezmą drugi korytarz, a ten sprawdzą Gaheris z Helen.

Ariadne przechodząc obok niego zatrzymała się na chwilę.
- To niedobrze gdy nieśmiertelny słucha ghula. - Ruszyła nie dając mu szansy na odpowiedź i podążyła za Strainem.
- Zazwyczaj ma pani rację. Jesteśmy starsi więc mamy najczęściej więcej doświadczenia. Jednak dobrej rady od fachowca zawsze warto posłuchać. Szczególnie jeśli ktoś ma więcej wprawy od nas samych - powiedział, choć faktycznie odeszła, jednak jej słuch powinien odebrać te słowa. Nie lubił niekulturalnych osób, zaś takie rzucanie oraz odchodzenie było zwyczajnie nieładne. - Cóż, chodźmy - zwrócił się do partnerki wampirzej oraz Charlotty.

Piękna Charlie zerknęła jeszcze za odchodzącą brujah, ale ruszyła za wampirem. Pomieszczenia w tym korytarzu wydawały się być używane i to całkiem niedawno. Gaheris nie wyczuwał tu aromatu ludzi, co mogłoby wskazywać na to, że użytkownikami były wampiry. Helen zaglądała z zaciekawieniem do kolejnych pomieszczeń
- Chyba powinniśmy się dokładniej przyjrzeć zawartości, co wy na to?
- Oczywiście, zabierzmy się za to - przystąpił do działania, bardzo systematycznie, ponieważ rycerz nie lubił chaosu.
W pomieszczeniach nie było rzeczy osobistych, ale widać było, że ktoś prawdopodobnie w nich sypiał. Znaleźli nawet jeden pokój, który mógł służyć jako miejsce spotkań. Stało w nim kilka krzeseł skierowanych w jedną stronę, jakby do jakiegoś mówcy. W niektórych pomieszczeniach wampir wyczuł zapach ludzkiej krwi, nie było jednak żadnych innych charakterystycznych zapachów, więc musiała być przyniesiona na wampirze, albo w naczyniu. Charlotta i Helen po uważnym przeszukaniu wszystkich zakamarków znalazły do tego kilka rzeczy, które mogły należeć do ostatnich użytkowników. Jakaś spinka, całkiem modny w tych czasach stalowy guzik, monokl. Przede wszystkim warto było zapamiętać zapachy, wonie oraz ogólnie krew, ilość osób etc. Zaś co do monokla …
- Momencik, spróbuję cokolwiek wywnioskować - postanowił wykorzystać Duchowy dotyk, nowy dar dyscypliny, który, jak się wydaje, niedawno posiadł.

Wziął monokl oraz skoncentrował się na nim. Jeśli byłoby potrzeba, był gotów sprawdzać także inne elementy wystroju. Zobaczył mężczyznę, z pewnością wampira wyglądającego na około 40 lat. Zobaczył też wspomnienie i poczuł związane z nim ciepło. Monokl leżał na ziemi i nagle sięgnęła po niego kobieca dłoń. Rebecca podała monokl właścicielowi. Chwilę potem wizja zniknęła. Właścicielowi, czyli komu, pierwotnemu użytkownikowi, czy temu tutaj? Zastanowił się, czy Rebecca miała tutaj cokolwiek do czynienia. Stanowczo miał nadzieję, że nie. Lubił ją, ale zaczął przyglądać się, albo raczej przypominać sobie, czy zna owego wampira, czy gdziekolwiek go widział, gdzie owo ciepło się pojawiło? Czy to był książę Robert, któremu potem ukradziono monokl ewentualnie inny wampir przyzwoity, czy też nie, czy też obcy tutaj łajdak, bowiem jeśli obcy, książę znajdował się w strasznym niebezpieczeństwie oraz trzeba było natychmiast wracać.

Guzik należał do kolejnego mężczyzny. Wampir wyglądał znacznie młodziej od poprzedniego. Gaheris zobaczył przystojną twarz i.. hełm straży. Niestety sam element nie niósł z sobą żadnych wspomnień. Wydawało się być jednak niemal pewne, że wampir zgubił go tu przypadkiem.

Spinka przyniosła Gaherisowi najmniej informacji. Na pewno należała do kobiety, ale nie był pewny czy podsunął mu to jego dar czy sama forma przedmiotu. Gdy ją badał poczuł zapach piżma. Ciężki… odrobinę kojarzący mu się z dzielnicą rozpusty.
- Znaleźliście coś, a może kojarzycie te przedmioty z kimkolwiek? - spytał wampir wszystkich, bowiem jeśli nie, planował wrócić oraz rozmówić się z malkaviańską przyjaciółką. Ufał jej oraz lubił. Potem była ewentualnie Florence. Mogła rozpoznać spinkę, który mógł należeć do jakiejś ofiary. Ale czy na pewno? Zapach piżma, hm, chciał sobie przypomnieć, czy zna kogoś, kto używa ten zapach, jeśli zaś nie planował dobrze uważać, kto go właśnie lubi. Później chciał powrócić, ewentualnie zerknąć na drugą stronę oraz wracać do kluby Carlton.

Nikomu nic nie przychodziło do głowy. Jednak wampir zauważył, że wzrok Charlotty ucieka regularnie w kierunku znajdującej się na środku okrągłego pomieszczenia fontanny. Wyraźnie coś ją niepokoiło.
- A mógłbyś sprawdzić tak fontannę?
- Nie wiem, mogę spróbować
- starał się podejść do fontanny, ale jakoś nie dotykając bezpośrednio tego dziwnego metalu. Nie chciał mieć większych kłopotów, lecz starał się szybko zrealizować prośbę panny Charlotty. Mimo to gdy przeszli przez krąg znów u Helen pojawiło się drgnienie aury. To co zobaczył po dotknięciu fontanny zaskoczyło go. Po pierwsze były to dwie osoby, a nie jedna. Obie ubrane były bardzo elegancko. Miały na sobie modne męskie płaszcze i cylindry. Jedna osoba była mu zupełnie obca, ale druga… fryzura była inna, tak samo strój idealnie pasujący do epoki, ale twarz pozostała taka sama, jak przystało na wampira. Kamiennej fontanny dotykał nie kto inny tylko Sir Targuin. Jeśli spojrzenie wampira mogło błysnąć złowrogim światłem, właśnie niewątpliwie to uczyniło. Ściśnięte usta wysyczały owe imię dodając po cichu kilka słów, które nijak miały się do pozycji rycerza. Taaaak, zapowiadało się nieciekawie, albo może bardzo ciekawie, jeśli dorwie tego łajdackiego sukinsyna niegodnego rycerskiego tytułu. Rozejrzał się jeszcze, czy coś było ukryte przy fontannie. Wyglądało na to, że nie. Po gestach z wizji wnioskował, że to sama fontanna mogła wywoływać owo zaklęcie i najwyraźniej stworzył ją ten drugi mężczyzna.
- Hm, chodźmy do drugiego korytarza, gdzie poszli nasi kompani. Zobaczymy, co się pojawi - zaproponował Henry ruszając.
 
Kelly jest offline