05-02-2018, 11:26
|
#35 |
| Dieter wybiegł z kuszą gotową do strzału do chaty i zastał tam wszystkich towarzyszy zamroczonych leżących na ziemi, na deskach walało się truchło wielkiego cuchnącego szczura z rozłupaną czaszką odzianego w przerdzewiały pancerz. Dieter pomógł wstać zamroczonym towarzyszom, następnie zbadał wielką dziurę w drewnianej ścianie chaty, wyglądała jakby coś wybiło ją wielką maczugą, wszędzie leżały drewniane szczapy z pogruchotanych desek.
Wszyscy uzgodnili warty, Dieter wziął ostatnią wartę przed świtem w chacie.
Po tym jak Bardak razem z Ludo zakryli wielki otwór w ścianie uspokoił się nieco i zaczął czyścić powtarzalną kuszę, rozwiesił swój kolczy pancerz przy kominku by wysechł i po skromnej kolacji składającej się z podróżnych racji rozłożył swój śpiwór na podłodze i bez większych problemów usnął.
Przyśnił mu się znowu ten sam koszmar, koszmar w którym znowu przeżywał śmierć swoich rodziców z rąk rabusiów, jeden z rabusiów dostrzegł go i przygniótł do ziemi, następnie wyszczerzył się do niego paszczą zaopatrzoną w nienaturalnie długie kły, z których kapała świeża krew.
W tym momencie obudził się nagle, z trudem mogąc nabrać tchu dostrzegł że to Ludo budzi go na jego wartę. O świcie zjadł bardzo dobre śniadanie przygotowane przez Ludo, za które szczerze mu podziękował, mimo że przypomniało mu utracony rodzinny dom.
***
Podróż mijała całkiem przyjemnie, pogoda poprawiła się znacząco a pogawędki z towarzyszami sprawiały że czas mijał szybko, swoją uwagę zwracał w kierunku pięknej czarodziejki, podobała mu się w niej skromna elegancja i głębokie zielone oczy.
Wieczorem zatrzymali się na polanie i razem z Ludo rozpalili ognisko, niziołek znowu wykazał się kunsztem godnym cesarskiego kucharza i z podstawowych składników przygotował wyśmienitą strawę. Siedząc przy ognisku zerkał na siedzącą naprzeciwko czarodziejkę, może miał przywidzenia lecz mógłby przysiąc że płomienie układają się wokół jej pięknej twarzy wespół z jej rudymi włosami a skry błyszczą jak rubiny w głębinach jej oczu.
Nagły dreszcz przebiegł mu po karku gdy usłyszał wilcze warczenie, poderwał się z ziemi zakładając jednym ruchem kolczy czepiec, dostrzegł kilka wielkich wilków i momentalnie zrozumiał że maszkary kierowane są czymś więcej niż tylko głodem.
Ich oczy jarzyły się niezdrowym błękitem, błękitem którego miał nadzieje już więcej nie oglądać.
Chwycił swoją powtarzalną kuszę i przygotował się do walki na śmierć i życie.
Ostatnio edytowane przez Ronin2210 : 05-02-2018 o 18:31.
|
| |