Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2018, 14:49   #475
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Jeśli posiadasz setkę zwojów z zaklęciem cudu to może się uda…- odparła Anger.
- Chciałabym... - mruknęła Venora i ruszyła między lodowe posągi, żeby im się przyjrzeć. -Trzeba się przyjrzeć im, może zostawili po sobie coś co nam się teraz przyda. Może to też sprawi, że smok się zirytuje i przyjdzie nas pogonić
-Nigdy nie słyszałam aby w leżu smoka przyzywano istoty z dolnych planów. Ciekawe czy współpracują, czy może ten ołtarz znajdował się tu zanim smok postawił tę budowlę.- zasępiła się Agness.
- Tiamat jest demonicznym bóstwem. Pewnie jej składał ofiarę - odpowiedziała jej paladynka i zmarszczyła brwi w zamyśleniu. - Ale sprawdźcie czy ołtarz ma jakieś symbole. Na przykład białą dłoń -
Po krótkiej chwili rekonesansu towarzysze ciągle nie mieli żadnych punktów odniesienia. Diaboliczne symbole nie przedstawiały nic co mogłoby pomóc Venorze i jej grupie.
-Chyba tracimy tu czas- odezwał się w końcu Dundein. -Jeśli pokręcimy się tu jeszcze trochę to zamarzniemy na kość jak ci nieszczęśnicy.- dodał szybko.
- Dobrze, wracajmy - zgodziła się z nim paladynka.

~***~

Drogę powrotną już znali, więc wyruszyli bez pardonu. Grupa prędko pokonała jaskinię z zamrożonymi nieszczęśnikami i dotarła do schodów, a po kolejnej chwili znaleźli się w miejscu gdzie spotykały się schody w dół i na górę. Dalszej części drogi już nie znali, to też musieli znów wyostrzyć czujność i gotowość do boju.
Na górę wspinali się nieco dłużej, ale nie było tego złego, gdyż taka wspinaczka nieco ich rozgrzała. W końcu dotarli do korytarza i kolejnego rozwidlenia. W prawo znajdowała się wielka komnata, na środku której stał ogromny stalaktyt, który pulsował światłem jak w pozostałych częściach cytadeli, z tym że tutaj światło było najintensywniejsze.
-Wygląda jakby serce zamku, czy coś takiego…- Anger spojrzała po kompanach. Korytarz w lewo prowadził kilkanaście metrów po czym zakręcał w prawo.
Venora stanęła w wejściu do komnaty i rozejrzała po niej. Śmierdziało tu zgnilizną i... siarką, na co paladynka mocno się skrzywiła. Nie wyczuwała jednak obecności żadnej złej istoty.
- Ciekawe co by się stało z gdyby zniszczyć ten filar... - skomentowała wpatrując w niego. Podejrzewała, że mogłoby to mieć katastrofalne skutki dla całej budowli. - Idziemy dalej - rzuciła. - Albo przeszukamy tą salę, może w niej znajdziemy coś co otworzy kratę celi smoczydła

Ogromna sala była kompletnie pusta, nie licząc świecącego lodu w samym centrum komnaty. Trudno było stwierdzić do czego może to służyć, o ile w ogóle ma jakieś zastosowanie.
-Może to jakiś kręgosłup utrzymujący tę budowlę w całości?- zasugerował Moradinita, lecz nie mieli nic na poparcie tej tezy. Gołe, oblodzone ściany również nie skrywały żadnych run, symboli ani wskazówek, a to oznaczało, że chyba nie mieli innej opcji jak tylko ruszyć dalej.
- Zdecydowanie nie ma co tu sterczeć. Sprawdźmy dokąd prowadzi tamten korytarz - stwierdziła paladynka i ruszyła przodem.
Grupa Venory skierowała swoje kroki w nieznanym kierunku, będąc w ciągłej gotowości do boju. Korytarz zakręcał w prawo i kompania znów stanęła na rozwidleniu. Po lewej stronie znajdowała się komnata, podobna do tej którą zbadali przed paroma chwilami, z tą różnicą że była znacznie mniejsza a zamiast jednej bryły lodu, znajdowały się dwie. Obie łączyły sufit z podłogą i podobnie jak w wcześniej lód pulsował białym światłem, a odległość między nimi wynosiła jakieś dwa metry. Podobnie jak wcześniej nie było tu nic wartego uwagi. Zniechęceni towarzysze opuścili pomieszczenie i udali się w dalszą drogę. Korytarz doprowadził ich do wielkiej sali. Tutaj nie było lodowych brył, ale kompani dostrzegli ogromne stalowe wrota pokryte lodową pokrywą.
-W końcu coś żeśmy znaleźli…- skomentował Dundein.
Pod kilkunasto centymetrową warstwą lodu widać było znaki, w których Venora dostrzegła smoczy dialekt.

Tylko pan jest godzien postawienia nogi w tronowej sali.” brzmiał napis, a tuż nad dolną krawędzią drzwi znajdowało się kolejne zdanie.
Udowodnij żeś godzien, a dane ci będzie ujrzeć tron”.

- Oho, ciekawe jak będzie to wyglądało... - mruknęła pod nosem panna Oakenfold i zbliżyła się do drzwi. - Trzeba będzie pewnie najpierw łupnąć w nie młotem - powiedziała i dotknęła lodu na wysokości górnych napisów.
Gustavowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Rosły mąż odwinął się porządnie i łupnął z całej siły młotem. Lód na wrotach popękał, a kolejne kilka prób wspartych przez Dundeina pokruszyły spory kawał. Stal wrót była lodowata, ale dotykanie ryciny nic nie dało.
-No i co teraz? Jesteśmy uziemieni…- Anger nie kryła złości błądzeniem bez celu.
-Może da się dostać na drugą stronę od zewnątrz. Jakieś zaklęcie lewitacji czy przejścia przez ścianę…- zastanawiała się exkultystka.
-A znasz takie zaklęcia?- spytał krasnolud.
-No nie.- odparła z goryczą w głosie.
- Gdybyśmy mieli takie zaklęcie jak przejście przez ścianę to nawet byśmy się tu nie fatygowali - zauważyła Venora i na głos przeczytała inskrypcję w smoczym, tłumacząc ją na wspólny by każdy wiedział co jest napisane na wrotach. - Teraz trzeba odgadnąć jak wykazać się "godnym" by tam wejść. Nie widzę śladów krwi, więc o ofiarę raczej nie chodzi. Co mogą złe smoki uważać za godne? - rzuciła pytanie do towarzyszy.

Agness posłała pannie Oakenfold niewinny uśmiech, ale nie pokusiła się o żaden komentarz.
-Może ma to coś wspólnego z ołtarzem w podziemiach?- zasugerował krasnolud.
- Jeśli tak, to nie mamy sposobu żeby przejść przez te wrota - Venora pokręciła bezsilnie głową. - Agness, może ty masz pomysł? W końcu to bardziej twoje klimaty niż moje
-Jeśli trzeba poświęcić krew ofiary aby otworzyć wrota to albo znajdziemy ofiarę, albo sami ją złożymy. Chyba najbezpieczniej będzie jeśli każdy z nas utoczy bezpieczną ilość własnej krwi.- zaproponowała choć nie wyglądała na przekonaną co do swojej tezy.
- To może nie wystarczyć... Sami widzieliście ile krwi wywali na ołtarz z tej biednej dziewczyny... - mruknęła Venora. Poświęcać się w próbie swego własnego boga nie było dla rycerki problemem, lecz tu chodziło o ofiarę z krwi dla czegoś plugawego, co z pewnością zostawi ślad na jej duszy czy duszach jej kompanów, a na to pozwolić nie mogła. - Te wrota chyba znikają, bo nie widzę żadnych śladów by otwierały się na zewnątrz czy do wewnątrz sali. Proponuję wrócić się do Xalaz'sira, może on będzie miał jakąś wiedzę. Przynajmniej mam nadzieję, że nie przyszedł tu bez planu...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline