Drużyna A
Sybill wskazała najbliższego goblina, który miotał się z bólu od popalonej przed chwilą twarzy. Jego ciało otoczyła jaskrawa aura parząc go jeszcze mocniej i w rezultacie uśmiercając. Świetlista poświata rozdzieliła się na dwa strumienie uleczając Axima i Sybill do pełni sił.
Gobliny wyraźnie zdezorientowane czystą goblińską mową Walkirii wytrzeszczyły oczy spoglądając po sobie i rzuciły się do szalonego biegu w panice przed siebie.
Axim po nowym treningu i dzięki bliskości swojej kochanej był w stanie zareagować na najbliższego przeciwnika, który go mijał. Ostrze Wyzwoliciela furknęło odcinając rękę goblina, a natychmiastowy drugi atak wbił ostrze między łopatki wprost do gardła, z którego wyszło przez usta. Goblin piął się na palce próbując zatrzymać ostrze ręką, ale żołnierz silnym wymachem rozpruł mu policzek, zrzucając truchło na podłogę.
Dwa ostatnie gobliny popędziły co sił w nogach w kierunku Balkazara, biorąc go za jednego ze strażników znikającego za drzwiami prowadzącymi do piwnicy.
- Alarm! Człowieki atakują! Bij człowieki!
Tymczasem ork wraz z towarzyską zniknęli za drzwiami. Balkazar wyprowadził swój niespodziewany przez wartowników atak. Poczuł, że jakoś źle chwycił młot i nie przekazał mu w pełni swoich sił. Jednak młot rozbłysk magią wzmacniając cios w rezultacie roztrzaskując biodro i miażdżąc jelita przeciwnika. Rag wyjęła łuk i wystrzeliła strzałę, która przebiła na wylot lewy biceps przeciwnika.
-Do mnie! – wrzasnął ranny strażnik wymachując toporem w Balkazara. Większość ataku złagodziła tarcza, ale końcówka ostrza zostawiła draśniecie na prawej ręce (-1PŻ). Z ciemności piwnicy dobiegły odgłosy ciężkich stóp biegnących w górę.
Drużyna O
Nieumarli ponownie zamachnęli się z całych sił na kraty zdzierając je ze ścian z ciężkim jękiem wyginanego metalu. Obie osłony runęły zostawiając bohaterów na wyciągnięcie ręki od gnijących zwłok.
Pierwszy oprzytomniał Esmond celując laską w przeciwnika przed sobą. Pocisk rozerwał znaczną część brzucha, a Erskine ciął po szyi dobijając przeciwnika.
Kargul dzielnie uniósł tarczę zasłaniając Olafa przed ciosami, a ten wychylił się za niej rąbiąc toporem. Zdiesiątkowanie błysnęło ponownie magią pozwalając ciąć kilkukrotnie po nogach, wyrywając płaty mięsa z każdym ciosem.
Harpia krzyknęła ostrzeżenie wystrzeliwując strzałę, która sama z siebie lekko poprawiła tor lotu i wbiła się w środek czoła nieumartego. Przeciwnik po takiej porcji ataków runął nieruchomy na ziemie.
Grzmot chwycił za sprawdzony już buzdygan i zamachnął się w prawe ramię miażdżąc kości w ręce przeciwnika i wbijając je głęboko pod klatkę piersiową. Ostatnie ciało padło w bezruchu.
Na korytarzu pomiędzy celami zapanowała cisza, był on wciąż zablokowany z obu stron przez wielkie, nieruchome kościste dłonie, które tworzyły potężną barykadę.