Płonące meczety Ianus już widział. I nie było to wspomnienie, które chciałby przywoływać. Tym bardziej, że russamanami miewali nieprzyjemną tendencję do nazbyt gorliwej wiary. I tak pokonanie wilkołaków mogłoby nagle w oczach tubylców zmaleć przy tak odrażającym czynie jakim było spalenie świątyni.
- Nie - pokręcił powoli głową w stronę Ghaghanki - Nie wykurzać. Choć bez ognia się nie obejdzie. Mrok za duży.
Rozejrzał się dookoła i znalazłszy ciało jakiegoś rozszarpanego biedaka i płonącą nadal żagiew, którą próbował przed śmiercią zapewne przegnać zwierzęta, podniósł ją i cisnął do wnętrza meczetu. Światła jakoś za wiele nie dawała, ale ciemność w budynku nie była już tak zgęstniała.
Legionista uchwycił pewniej tarczę, obrócił gladiusem. Był gotów. Spojrzał pytająco na negrów, czy i oni byli. Po czym ruszył.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |