Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2018, 10:29   #25
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 7

Czas: 1940.II.16; godz. 22:55
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont i mł.ag Wainwright



Francuzka otworzyła szybki i gęsty ogień ze swojego brytyjskiego Webley’a. John zaś rzucił się za jej plecami w kierunku drzwi. Curtis coś jęczał albo krzyczał gdy strumień wody był skierowany akurat na niego ale co to w tej całej strzelaninie, strugach lodowatej wody nie dało się zrozumieć czy i co faktycznie. Webley Francuzki strzelał raz, za razem wyrzucając złote łuski które pochłaniała gdzieś ta nocna śnieżyca na rozbujanym pokładzie. Aż nie usłyszała suchego trzasku oznaczającego koniec amunicji.

Ogień Gabrielle wywołał w pierwszej chwili popłoch u niemieckich marynarzy. Strumień wody stracił swoją precyzję i zaczął lecieć gdzieś za burtę jakby jego obsługa straciła nagle zdolność do jej obsługi. Rozległy się krzyki bólu i strachu gdy niemieccy marynarze dostali się pod ołowiowy ogień. Któryś upadł a w całą grupkę wdarło się zamieszanie. Z tego skorzystał agent Wainwright któremu udało się otworzyć w tym czasie drzwi. Z wnętrza błysnęła przyjemna aura światła i ciepła.

Krzyki dowódcy pomogły jednak przywrócić dyscyplinę w niemieckich szeregach. Grupka znów skierowała precyzyjnie wymierzony strumień sikawki na poprzedni cel. Jednak dwójce agentów udało się już zniknąć im z widoku wewnątrz otwartej nadbudówki. Na galeryjce wokół niej został już tylko czołgający się marynarz Curtis który jednak korzystając z chwili zamieszania w polewaniu zdołał doczołgać się na tyle, że do środka zdołały go wciągnąć zmarznięte i ociekające zimną, morską wodą ręce agentów. Więc mimo, że Niemcy znów zdążyli go zdzielić lodowatym, wodnym kopniakiem udało wreszcie znaleźć w komplecie i odgrodzić się drzwiami od obrońców niemieckiej jednostki.

Gabrielle miała okazję by zmienić magazynek w pistolecie bo właśnie w parę gorączkowych oddechów wystrzelała cały. Mieli chwilę na złapanie oddechu ale właśnie chwilę. W drzwi nadal uderzał strumień wody z sikawki i słychać było niemieckie głosy choć nie słowa. Ale chyba blokowali tym strumieniem ewentualny powrót napastników na zewnątrz. Wewnątrz panowało zaś przyjemne światło i ciepło zapraszając do pozostania wewnątrz a nie wychodzenia na śnieżny, czarny i lodowato mokry świat zewnętrzny za drzwiami. Gdzieś niosły się echa wystrzałów. Przez korytarze i mechanizmy “Altmarka” niosły się echa tych wystrzałów i ludzkich krzyków. Chyba nie tak całkiem blisko. Bliżej były hałasy butów i alarmujące, niemieckie pokrzykiwania. Gdzieś tu, zaraz piętro wyżej, niżej, za rogiem musieli biec jacyś Niemcy. Wyłapywali pojedyncze słowa “Na mostek!”,”Mostek zaatakowany!”, “Prędko!”, “Tommy* tu jest!”.

Mostek chyba był już gdzieś blisko, poziom wyżej albo no góra dwa. Gdzieś tam dobiegała gwałtowna strzelanina. Liczne, wściekłe ujadanie broni krótkiej i dudniące basy pojedynczych, karabinowych wystrzałów. Wyglądało, że walka tam zbliża się do punktu kulminacyjnego i strona która pierwsza otrzyma posiłki może przeważyć szalę na swoją korzyść. Aliancka trójka już czuła szczękanie zębami i krępujący cieżar tłamszących ruchy przemoczonych lodowatą wodą ubrań. Zdawali sobie sprawę, że stoper się włączył. Zbyt długo nie utrzymają się w aktywnej formie w tych warunkach nim zimno osłabi ich na tyle, że wyłączy z aktywnych działań, potem osadzi na miejscu i w krytycznych warunkach uśpi na wieki. Ale mimo to jeszcze mogli coś zdziałać. Z kwadrans, może dwa, może nawet trzy nim to nastąpi.



*Tommy - slangowe określenie Anglików używane w II WŚ.



mł.ag Gulbrand



Norweg zostawił za sobą swoją brytyjską eskortę. Szedł na kolanach przez galeryjkę. Czuł jak stalowa podłoga jest mokra od norweskiego morza i śniegu. Jemu samemu też się dostawała odpowiednia porcja tej zimowej, norweskiej aury doprawiona odpowiednią ilością wiatru i wodnego pyłu docierającego także i tu na wysokość któregoś piętra przeliczeniowego na lądzie i chyba ostatniego piętra ten centralnej nadbudówki “Altmarka”. Po lewej miał pomalowaną na biało stalową ścianę nadbudówki z której na wysokości piersi stojącego człowieka widniał rząd okien rozświetlonych ciepłym blaskiem świateł. Po prawej w szczelinach między barierkami widział dziub statku omiatany kolejnymi falami. Ale poza tym zimowa zadymka zasłoniła wszystko tej nocy. Zupełnie jakby nie było widać, żadnych brytyjskich niszczycieli, żadnego brzegu, żadnego norweskiego fiordu nawet wzgórz wznoszącym się nad nim tylko samo smagane wiatrem i zadymką niespokojne morze. Reszta świata była skryta zasłoną nocy i śnieżycy.

Zza okien ponad grzbietem Gulbrandsena słychać było ostrą niemiecko - brytyjską wymianę ołowiu. Dwaj brytyjscy marynarze podjęli walkę z obsadzającymi mostek Niemcami. Norweg, choć miał miał tylko po kilka kroków od całej scenerii to jednak stalowa, mokra i zmarznięta ściana pomalowana na biało skutecznie odgradzała go od obserwacji wyników tych zmagań. Na słuch to wszystko tam zdawało się tonąć w chaosie strzelaniny jakby wszyscy tam uparli się czynić jak największy hałas zanim odstrzelą się nawzajem. Pojedyncze strzały z brytyjskiego karabinu zdawały się przytłaczać i dominować na tym polu walki jakim stał się mostek niemieckiej jednostki. A jednak i tak powstawało wrażenie, że tonął w zalewie wystrzałów z niemieckich parabellek.

W tym czasie agentowi Spectry udało się przedostać prawie przez całą szerokość nadbudówki. Zbliżył się do kształtu do tej pory właściwie niewidocznego przez te prawie 20 m jakie dotąd dzieliła go od jednych do drugich schodów po obu stronach burt statku. Teraz gdy zbliżył się na ostatnie trzy czy cztery kroki widział już, że to coś kanciastego. Jak jakieś pudło albo skrzynia. Może jak korpus człowieka, może trochę większe lub mniejsze. Ciężko było się przyjrzeć w takich warunkach zwłaszcza, że nadal było przykryte plandeką która zamazywała kształty i przesłaniała widok. Ale doszedł tuż za róg nadbudówki i usłyszał niemieckie głosy tuż po drugiej stronie rogu. Ktoś tam był. Pewnie jacyś Niemcy. Chyba ze dwóch. Albo przynajmniej dwóch słyszał. Nie słyszał o czym rozmawiali ale miał wrażenie jakby kitrali się przed tą całą strzelaniną. Nie mógł dotrzeć do tego czegoś pod plandeką niezauważony przez nich. Oni pewnie ze swojego miejsca też widzieli tą plandekę i resztę. Jeśli mieliby broń w rękach to mogli strzelić do każdego kto teraz z pozycji jaką zajął Norweg wyszedłby zza rogu. No ale może nie mieli.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 06-02-2018 o 10:33.
Pipboy79 jest offline