Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2018, 11:07   #479
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Zaintrygowałaś mnie. Gdybyś tak nie cuchnęła anielską aurą, może zatrzymałbym cię na własność i pozwolił czegoś się ode mnie nauczyć. Niestety nie mam innego wyjścia jak po prostu cię zabić - odparł smutno.
- To nie jest dobre rozwiązanie nawet dla ciebie - stwierdziła bez krzty pychy. - Możemy rozwiązać o bez rozlewania krwi na śniegu - kąciki ust Venory wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. - Zabierz mnie z powrotem do zamku, oddaj w moje ręce smoczydło, które jeszcze nie zdechło w więziennej celi, a ja zabiorę swoich towarzyszy i nie będziemy cię niepokoić
-He he he…- zarechotał, a jego śmiech powoli przerodził się w szaleńcze ujadanie. Głos mu się zniekształcił a sylwetka przystojnego męża zmieniła się w prawdziwy kształt wielkiego smoka, który mógłby zmiażdżyć Venorę samą łapą.
-Walka z demonem cię mocno osłabiła. Czuję to… Jak chcesz mnie zabić?- spytał ukazując wielkie kły.

Paladynka uniosła głowę by spojrzeć w ślepia bestii. Groza jaką roztaczał smok nie działała na nią i nawet nie drgnęła, gdzie inni już by się pokładali ze strachu.
- Może tak, może nie. Twój pech będzie jeśli jednak mam jeszcze coś w zanadrzu - odpowiedziała mu, nie tracąc rezonu. - Jeśli polegnę to będziesz miał na karku mszczących się w moim imieniu - dodała.
-Jesteś setki mil od swego domu… Nikt tu nie przybędzie cię pomścić. Nikt ci nie pomoże bo jesteś tu sama. Sama jak palec…- zaśmiał się głośno, a echo poniosło się między górskimi szczytami. Venora wiedziała, że nie ma wyjścia i trzeba podjąć walkę, lecz nim złapała za rękojeść miecza usłyszała donośny świst i nagle coś uderzyło z niespotykaną siłą w wystający ponad śnieżne zaspy górski szczyt. Silny wiatr w mgnieniu oka przegonił chmurę pyłu, a Venora dostrzegła wygrzebującą się z wielkiego krateru lśniącą rękawicę pełnej zbroi płytowej. Istota wysoka na trzy metry wyłoniła się na powierzchnię otrzepując resztki gruzu z fioletowej peleryny. Venora przełknęła ślinę widząc zjawiskowy byt z symbolem Wiecznie Czujnego na piersi.
-Mylisz się smoku. Nie jest tu sama…- rzekł rozdwojonym i nieludzkim głosem byt.


Niewzruszona do tej pory pana Oakenfold, a raczej nie dająca po sobie poznać emocji, widząc okutą w pełną zbroję płytową istotę aż otworzyła usta z wrażenia i o mało, a miecz wypadłby jej z ręki.
- Ja... Ja... - zająknęła się i już by padła na kolana, ale świadomość, że jest o krok od tego jak smok na nią się rzuci, po prostu znieruchomiała skonsternowana, zacisnęła z całych sił dłonie na tarczy i rękojeści miecza. Jeśli wzrok nie płatał jej figli, to miała przed sobą nikogo innego jak samego Helma, jego avatar.
-Wrrr… To nic nie zmienia. Moja królowa pokazała mi drogę ku nieśmiertelności! Nikt nie jest w stanie mnie uśmiercić! Nawet wcielenie twojego boga!- warknął tupiąc przy tym potężnie łapą.
-Venoro, jego serce jest ukryte w lodowej ścianie. Wydobądź je i przebij mieczem, ja zajmę się smokiem!- rzekł i dobył półtoraręcznego miecza.

Paladynka pokiwała energicznie głową, pokonując w końcu początkowe onieśmielenie wywołane cielesną obecnością jej boga. Venora odbiegła w tył, poza zasięg białego smoka. Gorączkowo zaczęła rozglądać się po okolicy, ale niczego poza górami i śniegiem tu nie było.
~Jego serce musi być... Musi roztaczać aurę zła...~ stwierdziła w myślach i zamknęła oczy skupiając się na wyczuwaniu negatywnej energii. Od razu "zobaczyła" smoka, a po chwili poczuła coś jeszcze. Otworzyła oczy i wbiła spojrzenie w górski szczyt. To było spoty kawałek od niej i nie powinna tego wyczuć... Kątem oka spojrzała na awatar Helma. Ale teraz był tu z nią jej patron i zapewne jego obecność wyostrzyła jej dodatkowy zmysł. Schowała miecz do pochwy i uwiesiła tarczę na plecach, by mieć w pełni wolne ręce. Pobiegła czym prędzej przez śnieg, nie oglądając się za siebie, pomimo mieszających się odgłosów ryku i szczęku metalu.

~ To tu... To gdzieś tu... ~ myślała rozglądając się nerwowo i co raz przymykając oczy by skupić się na dokładnym określeniu położenia źródła złej aury. W końcu była pewna, że była już blisko. Padła wtedy na kolana i zaczęła rękami rozgarniać śnieg, szukając serca pod lodem. Szurając tak kolanami po ziemi w pewnej chwili poczuła jakiś zgrzyt i usłyszała trzask. Wnet straciła grunt pod sobą.
-Aaaa! - krzyknęła spadając. Padła na plecy i straciła oddech. - Ajj… - syknęła.
Znalazła się w niewielkiej jaskini. Rozejrzała się na tyle na ile pozwalała pozycja w jakiej była i dopiero wtedy ostrożnie zaczęła się podnosić. Zadarła głowę w górę. Z zewnątrz wciąż dobiegały odgłosy walki, co biorąc pod uwagę okoliczności, bardzo dobrze świadczyło.
- Muszę znaleźć to parszywe serce… - mruknęła pod nosem Venora. Nim jednak ruszyła przeszukiwać to miejsce, wyrecytowała krótką modlitwę do Helma, która uleczyła w pełni jej rany. Następnie wzięła w ręce tarczę i miecz, gotując się na niespodziewane, które tu na nią czekało. Skupiając się na tym co podpowiadał jej dodatkowy zmysł, ruszyła na poszukiwanie.

Była to wąska jaskinia, w której na szczęście dało się swobodniej oddychać. Głęboki mrok ustępował oślepiającemu blaskowi słońca, które wpadało przez otwór, którym Venora wpadła do jamy. Rycerka gotowa do boju ruszyła na przód w poszukiwaniu smoczego serca. Odgłosy epickiej bitwy na wierzchu nie ustępowały ani na krótką chwilę a upadające ciało wielkiego smoka wstrząsało całą górą, co Venora wyraźnie czuła pod swoimi butami. Po krótkiej chwili marszu Venora dotarła do odrobinę większej jaskini, szerokiej na trzy metry, wysokiej na cztery i długiej na kilkanaście. Na samym końcu znajdował się masywny sopel lodu, jak te w górskiej cytadeli, a w środku dało się zauważyć wielkie serce smoka.
Zadanie było proste, wystarczyło przebić serce by pozbawić smoka jego nieśmiertelności, ale byłoby zbyt łatwo gdyby znaleziska nic nie strzegło.
Panna Oakenfold przybrała bojowej postawy gdy z półmroku, z głębi jamy wyłoniły się dwa potwory o białej łusce i smoczych łbach. Były to paskudne abberacje przypominające nieco smoczydła o pogarbionej sylwetce i zniekształconych członkach. Rycerka słyszała o takich istotach, lecz pierwszy raz przyszło jej ujrzeć takie na własne oczy.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline