- Zależy u kogo - odparł tajemniczo ale przyjaźnie Dave. - Dla takiego chucherka jak Ty podejście po cichu to pewnie drobnostka, ale ja pewnie bym prędzej jak ta krowa, tylko w szkodę wszedł. Proponowałem, żeby uśpić ich czujność a potem uderzyć mocno i szybko. Dopiero w ostateczności próbować zastraszyć. Jesteśmy w końcu na usługach Yankesów, jakąś renomę chyba mamy nie?
Zmrużył oczy jeszcze raz spoglądając na farmę. Nie był tak pewny podejścia jak Emma. Podkręcił wąsa.
- Jeżeli jednak jesteś pewna, że dała byś radę się poszwendać po kryjomu po ich terenie to jestem za. Mogę wtedy robić za wsparcie. Ważne tylko, żeby dorwać tych koniojebców zanim zrobią coś małej.
__________________ you will never walk alone |