Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2018, 07:43   #53
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ięcie szablą znów poszerzyło ścieżkę, którą obrali do wędrówki przez dżunglę. Nie podobało mu się to miejsce. W świetle dnia mogło się wydawać nawet piękne biorąc pod uwagę intensywną, żywą zieleń wokół oraz rozmaite inne barwy, lecz gęstwina skąpana jeno w księżycowym blasku Selune nie była tak zachęcająca. Praktycznie nic nie widać, łatwo wpaść w zasadzkę... Zaprawdę niekorzystna sytuacja z punktu widzenia taktyka. Niemniej, albo to, albo bitka z całą załogą piratów. Ostatecznie lepiej byłoby, gdyby kogoś z nich coś zjadło, niż wszyscy mieliby być paść trupem w walce z piratami.

okhrul prowadził ich przez te dzikie ostępy i stało się jasnym, że nie czyni podobnej rzeczy po raz pierwszy. Pewne ostrożne ruchy, zwinne przemykanie przez gęstwinę. Niemniej faktem, było, że przedzierają się przez ten las zdecydowanie za długo, mieli bowiem tylko ominąć piratów, a nie zapuszczać się w środek dżungli. Edrika począł ogarniać nie tyle strach, czy lęk, co zwyczajna niepewność. Niepewność względem objętej przezeń trasy oraz prowadzącego ich półorka. Do tego jeszcze bezskutecznie starał się kątem oka szukać swojej rośliny, lecz przyzwyczajony do światła wzrok nie pomagał w najmniejszym stopniu. Niestety...

a całe szczęście wizja zbłądzenia nie sprawdziła się za co dziękował bogom, nawet położył dłoń na barku Mokhrula i skinął doń głową w aprobacie i wdzięczności. Niestety radość nie trwałą długo, gdyż w jednej chwili ponad koronami drzew rozniósł się kobiecy krzyk.
Joanna...? – Edrik szepnął pod nosem odwracając się w kierunku, z którego mógł się rozchodzić krzyk. W pierwszej chwili był niemal pewien, że to był głos jego córki, lecz szybko się opamiętał. To nie mogła być ona... Niestety i na całe szczęście.
Niemniej to nie był koniec niespodzianek, gdyż oto zagrodził im drogę chodzący truposz, który miał jakieś problemy z gazem. Nie dobrze...

nstynktownie zasłonił się tarczą, a szablę zamienił na topór, gdyż powinien się lepiej sprawdzić z czymś takim jak zombie, lecz unoszące się zeń opary nie zachęcały do zbliżania się. Najwidoczniej podobny pogląd wyznawali inni, gdyż jak jeden mąż sięgnęli po kusze i łuki, jak również magię. Na tę chwilę zamierzał odgradzać sobą drużynę od umrzyka. Niemniej jeżeli innym nie udałoby się go zatrzymać, albo i zniszczyć, to zamierzał wyskoczyć kawałek do przodu i spróbować nie tyle co samemu usiec monstrum, co odciąć mu jedną z nóg, by tym samym może go nie unieruchomić, co mocno spowolnić.
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 07-02-2018 o 07:47.
Zormar jest offline