Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2018, 15:56   #51
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Nie dość, że upał, że dżungla, brak cywilizacji, ewentualne potwory czychające w zieleni, może i Zombie, to teraz jeszcze i piraci. Jasmal westchnęła pod nosem, może nie powinna tyle przeklinać na Tymorę? Chociaż z drugiej strony... kij jej w oko, niech się udławi swoimi cholernymi monetami!

Dokładnie w tym momencie Calishytka potknęła się o jakiś korzeń, przy okazji mocno waląc o niego dużym palcem stopy. Głośno odetchnęła walcząc z bólem i chęcią krzyknięcia, czy i puszczenia wiązanki. Uśmiechnęła się po chwili pod nosem, po czym niezdarnie splunęła w bok. Zdecydowanie tej złotawej suce kij nie tylko w oko, ale i w kilka innych, nietypowych miejsc.


Omijanie łukiem cholernych piratów przez dżunglę wlekło się niemiłosiernie, i dobre chociaż to, że nic ich w trakcie owego przedzierania się przez zieleninę nie zaatakowało. Wkrótce zauważyli również ponownie plażę, a więc ta mała eskapada przyniosła pożądane rezultaty.

Kobiecy krzyk niosący się po dżungli. Może ktoś z ich załogi? Czy na łajbie była jeszcze jakaś kobieta? Jasmal nie pamiętała... gdzieś w dżungli piraci zabawiali się ze swoją zdobyczą? Coś zabawiało się z nimi? Albo jakaś miejscowa, którą coś zżerało? No ale kto by mieszkał w takim plugawym miejscu... tuzin myśli zaprzątnął głowę dziewczyny, a tu już wydarzyło się coś innego, zdecydowanie wywołując u niej zachłyśnięcie się powietrzem.

Zombie.

Cholerny truposz, który wcześniej leżał w trawie z flakami na wierzchu, a później zniknął, wyszedł im na spotkanie, i szybko okazało się, iż ma wyjątkową ochotę na bliższe znajomości.

Thazar poczęstował zdechlaka szybko magią, Morkhul również zaatakował za pomocą magicznej sztuczki, a następnie zaczął flankować Zombie, by go pewnie związać walką wręcz...
- Za mnie - Powiedziała Jasmal, zwracając się chyba w stronę Kasandry i Tajgi, jednocześnie sięgając po okrągłą, drewnianą tarczę, którą tachała na plecach. W lewej dłoni tarcza, w prawej... symbol jej bóstwa, a ona gotowa na ewentualne spotkanie z umarlakiem, mimo trzęsących się kolan.





***
Jeśli zajdzie taka potrzeba, karcenie nieumarłego przy jednoczesnej postawie obronnej/walce defensywnej(?)
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 04-02-2018 o 15:59.
Buka jest offline  
Stary 04-02-2018, 17:50   #52
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Wędrówka przez las - nie ważne, czy deszczowy, czy mały zagajnik - nie należała do ulubionych aktywności Tajgi. Walka również, toteż chętnie zastosowała się do polecenia Jasmal. Wyjęła kuszę by mieć ją w gotowości, lecz póki co zanuciła magiczną pieśń wzmacniającą zdolności bojowe tymczasowych kompanów. Zielonodymny zombie nie wydawał się wyzwaniem, ale kto wie co może nadciągnąć za nim.

Albo za nimi...

Gdy wszyscy skupili się na plaży bardka, nucąc, odwróciła się w stronę lasu, uważnie wpatrując się w leśny gąszcz. Lepiej żeby nic paskudnego nie zaszło ich od tyłu.

Inspirowanie odwagi, w dalszej kolejności kusza

 
Sayane jest offline  
Stary 07-02-2018, 07:43   #53
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ięcie szablą znów poszerzyło ścieżkę, którą obrali do wędrówki przez dżunglę. Nie podobało mu się to miejsce. W świetle dnia mogło się wydawać nawet piękne biorąc pod uwagę intensywną, żywą zieleń wokół oraz rozmaite inne barwy, lecz gęstwina skąpana jeno w księżycowym blasku Selune nie była tak zachęcająca. Praktycznie nic nie widać, łatwo wpaść w zasadzkę... Zaprawdę niekorzystna sytuacja z punktu widzenia taktyka. Niemniej, albo to, albo bitka z całą załogą piratów. Ostatecznie lepiej byłoby, gdyby kogoś z nich coś zjadło, niż wszyscy mieliby być paść trupem w walce z piratami.

okhrul prowadził ich przez te dzikie ostępy i stało się jasnym, że nie czyni podobnej rzeczy po raz pierwszy. Pewne ostrożne ruchy, zwinne przemykanie przez gęstwinę. Niemniej faktem, było, że przedzierają się przez ten las zdecydowanie za długo, mieli bowiem tylko ominąć piratów, a nie zapuszczać się w środek dżungli. Edrika począł ogarniać nie tyle strach, czy lęk, co zwyczajna niepewność. Niepewność względem objętej przezeń trasy oraz prowadzącego ich półorka. Do tego jeszcze bezskutecznie starał się kątem oka szukać swojej rośliny, lecz przyzwyczajony do światła wzrok nie pomagał w najmniejszym stopniu. Niestety...

a całe szczęście wizja zbłądzenia nie sprawdziła się za co dziękował bogom, nawet położył dłoń na barku Mokhrula i skinął doń głową w aprobacie i wdzięczności. Niestety radość nie trwałą długo, gdyż w jednej chwili ponad koronami drzew rozniósł się kobiecy krzyk.
Joanna...? – Edrik szepnął pod nosem odwracając się w kierunku, z którego mógł się rozchodzić krzyk. W pierwszej chwili był niemal pewien, że to był głos jego córki, lecz szybko się opamiętał. To nie mogła być ona... Niestety i na całe szczęście.
Niemniej to nie był koniec niespodzianek, gdyż oto zagrodził im drogę chodzący truposz, który miał jakieś problemy z gazem. Nie dobrze...

nstynktownie zasłonił się tarczą, a szablę zamienił na topór, gdyż powinien się lepiej sprawdzić z czymś takim jak zombie, lecz unoszące się zeń opary nie zachęcały do zbliżania się. Najwidoczniej podobny pogląd wyznawali inni, gdyż jak jeden mąż sięgnęli po kusze i łuki, jak również magię. Na tę chwilę zamierzał odgradzać sobą drużynę od umrzyka. Niemniej jeżeli innym nie udałoby się go zatrzymać, albo i zniszczyć, to zamierzał wyskoczyć kawałek do przodu i spróbować nie tyle co samemu usiec monstrum, co odciąć mu jedną z nóg, by tym samym może go nie unieruchomić, co mocno spowolnić.
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 07-02-2018 o 07:47.
Zormar jest offline  
Stary 07-02-2018, 22:34   #54
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dwa migoczące pociski wystrzeliły z wyciągniętej ręki Thazara i pomknęły ku zombiemu bezbłędnie uderzając go w sam środek przygnitej piersi. Śmierdzący nieumarły wydobył z siebie przeciągły jęk. Mokhrul tymczasem wyciągnął różdżkę i aktywował z niej magiczny ładunek, który sprawił, że las ożył. Dosłownie, bo wątłe łodygi krzaków, nieco grubsze gałązki pomniejszych drzew i pnącza zwisające z tych większych zaczęły wić się niczym piskorze w na odcinku kilkunastu metrów, które dzieliły rozbitków od nieumarłego, który zgodnie z zamiarem Onagi, znalazł się w strefie działania czaru.

Z tyłów grupy dało się słyszeć piękny głos Tajgi, która piękną pieśnią o bohaterach zagrzewała swych towarzyszy niedoli do walki. Złotowłosa bardka, nie przerywając swojego śpiewu, wyciągnęła kuszę, naciągnęła ją i nałożyła bełt. Dla bezpieczeństwa całej grupy zdecydowała się pilnować by nic nie zaszło ich od flanki. Za to calishycka piękność wykazała się nie lada odwagą gdy stanęła tak, by osłonić swoim ciałem Kasandrę i majtka. Jasmal zdecydowała się by karceniem trzymać na dystans nieumarłego. Ten jednak zdawał się być głuchy na jej rozkazy.


O ile Boro skoczył za drzewo by się tam próbować ukryć, a Searos stał i się przyglądał najwidoczniej zastanawiając co zrobić, to już Kasandra poczuła się w obowiązku by zadziałać. Kapłanka Umberlee wzięła w ręce kuszę, wycelowała i zwolniła spust. Bełt bezbłędnie trafił w sam środek czoła śmierdziela.
- Ha! Prosto w ten durny łeb! - ucieszyła się Kasandra i gdyby to była żywa istota to właśnie zatoczyłaby się i padła na ziemię. Ale na nieumarłym niestety nie zrobiło to większego wrażenia. Machnął tylko ręką przy głowie, jakby chciał odgonić natrętną muchę przez co ułamał drzewiec bełtu, którego koniec nadal siedział w czaszce zdechlaka.
Również Anna złapała za kuszę i bez zwlekania strzeliła. Bełt zafurkotał przecinając powietrze, ale zamiast zombiego, trafił jedno z wijących się pnączy. Za to nasłuchując Peck udało się określić, że krzyki dochodziły z głębi dżungli, przeciwnego kierunku niż ich cuchnący zombi, który stał im po drodze ku plaży.

Nieumarły jęcząc i machając członkami próbował przejść przez strefę ruchomej roślinności. Była to głupia istota, która za cel obrała sobie najwyraźniej Onagę, na którego łypał raz po raz, więc nawet nie było obaw by próbował obejść kontrolowane magią różdżki rośliny. Co prawda nie oplątały one go, lecz znacznie zwolniły jego ruchy.

Edrik dobył topora, poprawił uścisk dłoni na nim i wyszedł na przód grupy by stać się pierwszą linią obrony, gdy zombi dotrze do nich.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 08-02-2018, 20:21   #55
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Truposz był, jak na gust Thazara, zbyt żywotny i zbyt uparty. A na dodatek nie potrafił pojąć, że już nie żyje. Że powinien spocząć na ziemi, przestać się ruszać i w ogóle. A co gorsza, nie chciał przyjąć pomocy od tych, co chcieli mu zapewnić wieczny spokój.
Skoro jednak nie chciał sam z siebie umrzeć po raz drugi (i ostateczny), trzeba było go do tej idei przekonać - jak nie po dobroci, to na siłę.
Faktem było, iż Thazar miał w zanadrzu parę niemiłych niespodzianek dla zbyt upartych upartych nieumarłych, ale nie miał zamiaru marnować ich na jednego chodzącego trupa, w sytuacji, gdy on i jego towarzysze mieli wyraźną przewagę liczebną.

- Wracaj do piachu! - rzucił delikatną sugestię, w ślad za którą posłał kolejne magiczne pociski.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-02-2018, 17:40   #56
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Trupek wydawał się nie zwracać uwagi na drużynę, jakby podświadomie próbował odzyskać swoją własność, ale półork nie zamierzał się dzielić. Mógł co najwyżej zdzielić poprzedniego właściciela przez jego pusty nadgnity łeb. Póki co jednak sprawa wydawała się dość prosta. Zombi niewzruszenie, ale dość powolnie przedzierał się przez żyjący las stanowiąc łatwy cel dla strzelców. Niezdarne ruchy zostały dodatkowo ograniczone przez pnącza, więc półork nie zastanawiając się zrobił krok w tył i wystrzelił dwie strzały z szybkością błyskawicy. Miał nadzieję, że ciężkie groty rozorają trupa.
 
psionik jest offline  
Stary 10-02-2018, 11:29   #57
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
agia. Z jednej strony niesamowita moc mogąca kreować całe miasta, z drugiej jednak mogąca zrównać je z ziemią. Ratująca życie i zsyłająca przekleństwa… Jak również tworząca takie paskudztwa jak to, które miał teraz przed sobą. Jak to niestety bywa, by zniszczyć coś powstałego z pomocą sztuki trzeba również z niej skorzystać, co potwierdził efekt zaklęcia Thazara. Wprawdzie niewielki, ale jednak. Zdecydowanie bardziej znaczący niż bełty, czy strzały posyłane w ożywione ciało.

Bełty i strzały robią tyle co nic. Może jakiś ogień? – zaproponował stanąwszy na przedzie z tarczą i toporem w dłoni.

ruposz z trudem, ale jednak przedzierał się przez wzruszone, znów za pomocą magii, pędy, gałęzie i konary. Rozważał różne możliwości. Jedną z nich było przewrócenie i rozczłonkowanie, drugą rozczłonkowanie, bez przewracania, bowiem zwalenie z nóg czegoś takiego może być ponad jego siły. Postąpił więc krok w prawo, tak, by nadal w znacznym stopniu zasłaniać ścieżkę do reszty, jak również stworzyć sobie możliwość szybkiego przeskoczenia na flankę truposza i wbicia mu topora w kark, albo plecy. Dekapitacja, nawet udana, raczej nie wystarczy, by trzymająca go w kupie moc uleciała, ale być może w jakimś stopniu go zdezorientuje. Pozostawało oczekiwać na rozwój wypadków i dobrą okazję.
 
Zormar jest offline  
Stary 12-02-2018, 11:29   #58
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Śmierdziel za nic nie chciał odpuścić i umrzeć ostatecznie. Tajga przez chwilę zastanawiała się nad magią, ale pozostała przy kuszy. Sądząc po wrzaskach dochodzących z lasu niejedno ich jeszcze może spotkać. Lepiej zostawić ciężką artylerię na potem. Przecież tylu ich tu było, zombie w końcu MUSIAŁ paść!

 
Sayane jest offline  
Stary 15-02-2018, 20:14   #59
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Krzyki zdawały się dochodzić z głębi dżungli. Nie było to pocieszające, gdyby chcieli się wycofać, chociaż kto wycofuje się przed jednym zombie, mogliby trafić na coś gorszego. Z jednej strony zombie, z drugiej piraci, a trzeciej nieznane, co straszy nieuważne kobiety.

Teraz jednak celem był zgniłek. Anna załadowało kolejny bełt i posłała go z nadzieją, że trafi tam, gdzie poprzedniemu się nie chciało.
 
Avdima jest offline  
Stary 16-02-2018, 16:36   #60
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Rozbitkowie byli wyjątkowo zmotywowani, lecz ich wspólny atak zdawał się nie robić wielkiego wrażenia na umarlaku. Magiczne pociski Thazara uderzały raz po raz, bezbłędnie prosto w pierś truposza, lecz ten choć doznawał fizycznych wstrząsów od uderzeń migoczących kul, ciągle parł do przodu.
Między drzewami rozległ się dźwięk zwalnianego spustu kuszy. Metalowa linka posłała w powietrze bełt i po chwili na twarzy Anny pojawiła się niemała konsternacja, kiedy jej pocisk utkwił między żebrami gnijącego ożywieńca, a ten dalej parł do przodu.
Wtedy do akcji wkroczył Edrik. Ten mąż znał się na rzeczy jak nikt inny tutaj. Toporek wojaka huknął w szyję oponenta, powalając go w końcu na glebę w gęste paprocie. Edrik wiedział, że nie ma sensu ryzykować, więc wymierzył jeszcze kilka razów w nieruchomą łepetynę umrzyka. Dopiero kiedy z czaszki buchnęło paskudnym smrodem, a łeb przypominał miazgę kompani mogli odsapnąć.
-Co to do ciężkiej cholery było?!- Boro nie mógł się nadziwić. -Spotkałem w swoim życiu kilka szkieletów, oraz zombi. Tylko kilka, wiem to nie wiele. Ale żaden skurwiel nie był tak odporny na ciosy. A magia? Ten tutaj zdawał się kompletnie ją ignorować!- kręcił głową.
-Nie ma czasu. Ruszajmy dalej, bo inaczej piraci zorientują się, że tu jesteśmy.- Kasandra nie dawała im czasu na odpoczynek. Z resztą nikt w starciu nie ucierpiał.

Grupa ruszyła w kierunku plaży i już niedługo później udało im się opuścić niebezpieczny las. Niektórym w głowach ciągle huczał krzyk tajemniczej niewiasty, lecz na ich szczęście w grupie nie było żadnego rycerza ani cnego paladyna, który pragnąłby pomóc damie w opresji. Nie zatrzymywali się. Dym z pirackiego obozowiska co rusz przypominał, że rozbitkowie są w dalszym ciągu w wielkim niebezpieczeństwie.
W końcu po dwóch godzinach poczuli się w miarę bezpiecznie, a zmęczone marszem po piasku i w puszczy nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Po cywilizacji nie było najmniejszego śladu, a ich nadzieje na śniadanie w oberży malały z każdą chwilą. Onaga miał znalezione na plaży wino, a ktoś inny trzymał skromny zapas suszonego mięsa, który w porównaniu z żółwiem smakowało conajmniej przeciętnie. Po krótkim odpoczynku grupa ruszyła dalej, pod wielkim naciskiem Kasandry. Kapłanka była święcie przekonana, że portowe miasteczko jest tuż tuż i dla wygodnego łoża w tawernie warto jeszcze odrobinę się pomęczyć i poczekać na odpoczynek. Powoli zaczynało im brakować sił i grupie udało się przekonać marudzącą kapłankę Umberlee, że nocowanie pod gołym niebem jest nieuniknione.

Miejsce, które wybrali na odpoczynek niczym się nie wyróżniało. Ot zwyczajny skrawek plaży, niedaleko do falującego morza, oraz równie blisko do niebezpiecznej (szczególnie nocą) puszczy. Do świtu pozostało niewiele czasu, ale kto zabronił im odpoczywać do południa? Kompani byli pewni, że piraci już ich nie wypatrzą i mogli spokojnie zadbać o siebie, lecz nim cokolwiek wymyślili coś wzmożyło ich czujność ponownie. Z głębi ciemnego lasu wydobywały się donośne dźwięki łamanych gałęzi. Drzewa falowały jakby targał nimi potężny, południowy wicher, a lokalne ptactwo w sekundę zerwało się w popłochu, w powietrze. Nagle w okolicach skraju lasu dostrzegli masywną sylwetkę kilku tonowego potwora.
Dinozaur, bo bez wątpienia z tym mieli do czynienia nie był jednak zwykłym przedstawicielem swego gatunku. Gad był groźny sam w sobie, a ten tutaj ponadto reprezentował podtyp nieumarłych, co jeszcze bardziej przerażało ocalałych rozbitków. Jego ciało było nadgnite i poszarpane w wielu miejscach, a flaki swawolnie powiewały mu z brzucha.


-Aaaaaa!- Kasandra w jedną sekundę zepsuła plan ukrycia się na piasku i przeczekania niebezpieczeństwa. Gdy jej wzrok dostrzegł nieumarłego dinozaura, kobieta wpadła w tak wielką panikę, że cały świat przestał dla niej istnieć. Bestia od razu skierowała ogromny łeb w kierunku plaży i energicznym krokiem ruszyła w kierunku grupy tratując mniejsze i wątłe drzewa. Kompani jak jeden mąż zerwali się do ucieczki zostawiając Kasandrę krzyczącą w panice z tyłu. Dinozaur chwycił w paszczę kapłankę w biegu. Dopiero, kiedy ciało kobiety zniknęło w jego szczękach zatrzymał się by przegryźć spory kawał mięsa. Potwór przeżuł ofiarę i połknął, lecz to nie zaspokoiło jego apetytu i czym prędzej ruszył za uciekinierami. Towarzysze zdążyli oddalić się o kilkadziesiąt metrów, lecz dinozaur bardzo szybko pokonał dzielącą go od nich odległość. Searos był kolejnym pechowcem, który choć biegł szybko, potknął się o kawałek kłody przysypanej piaskiem i wyrżnął na twarz. Bestia dopadła go w sekundę i przygryzła do połowy. Jego krzyki niosły się echem jeszcze kilka chwil. Kompani nie mieli wyjścia. Ucieczka plażą nie dawała im żadnych szans i musieli ukryć się między drzewami.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172