Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2018, 20:52   #13
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Słowa Otwina z stronę Borga spowodowały, że jego oczy zaszkliły się. Grabarz ku zaskoczeniu bohatera wyciągnął zza pazuchy jeszcze jeden kołek. Był to jakiś znacznie starszy kołek ze śladami użycia. Innymi słowy były na niej ślady krwi, co prawda był umyty tak, że ślady nie były też tak bardzo widoczne od razu.

- Dziękuje - odparł - to mój kołek, jest dla ciebie, na znak, że nie chowam do ciebie więcej urazy. Nie jeden raz sprawdzałem nim trupy czy na pewno są martwe, aby się tobie nie musiał przydać. Ja wystrugam i poświęcę nowego. - grabarz był co prawda na pewien dystans, ale wyglądało na to, że bohater w pewien sposób przekonał do siebie tymi szczerymi słowami grabarza.

Bohaterowie mieli małą niespodziankę na koniec. Chłopskie dziecko, które nie miało zamiaru puścić konia. Chłopak doszedł z Janem do samego końca, to znaczy do bohaterów. Tutaj jednak już nie mówił za wiele, a jedynie naburmuszony patrzył się a to na Jana a to na bohaterów. Otwin jednak tego co słyszał z oddali nie puścił bokiem, a postanowił na to zareagować.

Na początku chłopak był zaskoczony, bo myślał, że bohater ma zamiar zostawić mu konia, i nawet już zaczął się uśmiechać, ale po chwili doszło do niego, że bohater ma na myśli przygodę i opuszczenie wioski. W tedy to jego jadaczka się otworzyła i nie mogła zamknąć, nie z powodu, żeby miał coś powiedzieć, ale właśnie prawdopodobnie tego że nie widział co.

Otwin chwycił konia i zachowywał się dosyć poważnie, jak gdyby chłopak miał wyruszyć z nim jako giermek, na co chłopina nie był gotowy. Był w pewnego rodzaju szoku, stał i patrzył się. Gdy doszło do wypalania ran i podobnych chłopaczyna zaczął się trząść i patrzeć raz to na Otwina a raz po raz przez ramię. Koń zszedł na dalszy priorytet i teraz nie za wiele się liczył.

- Ja… ja nie… nie mogę. - jąkał się - mój... mój ojciec mi nie pozwoli - próbował się wykręcić niepewnie

Jednak po chwili doszły kolejne słowa Otwina o życiu, a raczej o tym, że w takich przygodach można nie przeżyć, a dziecko spanikowało, nie myśląc za wiele po prostu dało nogę.

Jan zaczął się śmiać i poklepał Otwina po ramieniu:
- Ty to masz podejście do pyskaczy. Truł mi całą drogę, a ty żeś przepędził go w mig.

Pożegnania był koniec i nastał czas, aby ruszyć dalej.


Bohaterowie zaczęli podążać w kierunku Felberg. Jak dowiedzieli się od myśliwego, to właśnie tam widziano po raz ostatni starca. Podążali traktem, jako że końmi ciężko było by przedostać się przez las, do tego tak gęsty jak ten. Pogoda nie była zła ni to ciepło ni to zimno. Jednak w powietrzu dało się czuć, nie zbliżają się te zimne dni. Deszcz powinien być najmniejszym zmartwieniem w kolejnym czasie. Jednak teraz było spokojnie. Na trakcie nie spotkali nikogo i wcale nie musiało to być tak bardzo zaskakujące. Te miejscowości były zbyt małe, aby pomiędzy nimi podróżowało zbyt wiele ludzi. Droga zajęła prawie że cały dzień.

Bohaterowie dotarli na miejsce Miasteczko nie wyglądało na takie jakiego mogli by się spodziewać. Już na pierwszy rzut oka było coś nie tak. Felberg niemal w całości nie posiadało murów obronnych. Bohaterowie przekroczyli improwizowaną bramę miasta, nikt się o nic nich nie pytał, przy bramie stało dwóch strażników z czego jeden był mocno podpity. Drugi przyjrzał się bohaterom, ale nie miał jak widać żadnych zastrzeżeń.

Słońce powoli zachodziło, a bohaterowie wchodząc głębiej do miasta dostali się na główny rynek, gdzie od razu zobaczyli dwa budynki, które były najprawdopodobniej budynkami karczemnymi. Jeden z nich był bardziej okazały, na jego szyldzie znajdował się ładnie przyozdobiony napis „Pod strzechą”, a ze środka słychać było donośne śmiechy i chichranie, które mogły być oznaką dobrego towarzystwa. Jedzenie jest tu dobre, ale i drogie, można było znaleźć różne trunki chociażby na przykład Bretońskie winko. Tak więc każdy powinien być zadowolony. Obecnie znajduje się tam dość spora ilość gości.

Druga z kolei była bardziej zaniedbana. Na dachu znajdował się zniszczony już szyld z napisem „Pod dziurawym dzbanem”. Była to bardziej taka spelunka, które jak widać nie przyciągała klientów. Jednak i tak dało się słyszeć różne hałasy. Głównymi gośćmi są tutaj miejscowi żule, którzy tylko tutaj są w stanie porządnie się nachlać.
 
Inferian jest offline