Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Jakbym miał ustawiony ten sąd to bym pewnie mógł panu odpowiedzieć. - prychnął ironicznie szturman na pytanie szeryfa. Skąd miał wiedzieć jak z tym sądem wyjdzie? Teraz wydawało mu się niezmiernie odległą i niepewną przyszłością gdy biegł przez ten kawałek korytarza, tu w tych ośrodku miejscowej i właśnie wymienianej władzy. Facet chyba za bardzo przywykł do swoich rozwiązań z tymi ustawianymi wyborami.
Dobiegł do framugi zaraz za dziewczyną w kapturze. Zostawił skrępowanie szeryfa Johnowi i dwójce miejscowych. Sam zajrzał za framugę z tą denerwującą niepewnością szarpaną ostrożnością z jednej i pośpiechem z drugiej strony. Bał się klasycznego postrzału w czerep gdy tylko by sie wychylił zza winkla. Nic takiego się nie stało za to były jakieś schody i odgłos zbiegania po nich pasujący do dwóch śpieszących się osób. - Dawaj, Sky, lecimy za nimi! - powiedział szybko do dziewczyny z blizną i dał przykład też ruszając na schody. Trzymał się ściany by nie kusić losu i ołowiu. Zbiegając patrzył czy na schodach nie ma śladów krwi tego postrzelonego ochroniarza. - Burmistrzu! Niech pan nie pogarsza sprawy! Szeryfa już mamy! Nie poprawi pan swoich notowań stawiając opór! Czeka pana sąd! - krzyczał po drodze podobnie jak niedawno do szeryfa. Na wypadek gdyby tamten obawiał się, że ścigają go by rozwalić na miejscu.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |