Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 01:03   #485
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Cały dzień spędzili w siodle. Venorze nie przeszkadzało to, bo nowa zbroja była niesamowicie wygodna, a jej wierzchowiec bardzo spokojnie truchtał. Jej kompani głównie rozmawiali między sobą, gdyż rycerka była tego dnia mało rozmowna, w większości czasu będąc zamyślona nad tegorocznymi wydarzeniami, które miały miejsce z jej udziałem. Zastanawiała się gdzie podział się Xalaz'sir, zamartwiła się o Albrechta i Balthazaara. Ciągle też wahała się czy można było brać jej spotkanie z Helmem jako zły znak.
~ Chyba nie jest tak źle... W wizji Xala spotkałam dopiero długo po nadejściu Tiamat... ~ nie chciała się tymi przemyśleniami dzielić z kompanami, bo temat mocno zahaczał o podejrzenia szaleństwa, a i nie mogła być pewna kto ją podsłucha.
Mimo jej wielkiej konsternacji, towarzysze zachowywali się całkiem wesoło. Dundein śpiewał stare pieśni o biciu goblinów w krasnoludzkich sztolniach, a Gustav wspominał największe bitwy, w których brał udział. Agness również zdawała się promienieć, choć może był to efekt zalotnych spojrzeń jednego z konnych, który podejrzanie często przemykał obok zwartej grupy.

~***~

Od momentu gdy zabrzmiał róg, minęła niespełna godzina a obóz już w dużej mierze był rozłożony. Ostatni z żołnierzy docierali na miejsce, gdy królewski namiot stał z trzepoczącymi flagami i sztandarami. Z niewielkiego otworu w zadaszeniu unosił się dym ogniska. Venora wiedziała, że musi tam pójść sama i znów czuła rosnącą tremę. Ona sama pośród najlepszych z najlepszych, elity możnaby powiedzieć no i oczywiście królowej regentki. Na spotkanie przybyła jako jedna z pierwszych. Na środku namiotu stał wielki dębowy stół, na którym znajdowały się mapy, różne papierzyska i kilka świec. Na drugim końcu tej przestrzeni stało wielkie i wygodne krzesło, na którym zasiadała Alusair. Jej królewska mość była odziana w pełny pancerz. Venorę powitała skinieniem głowy.
Na miejscu było już kilka person. Starszy mężczyzna w czarodziejskiej szacie oraz jego młody towarzysz. Oboje dostojni w eleganckich szatach w purpurowym kolorze. Starzec podpierał się na długiej lasce, przypominającej zwykłą gałąź. Jego młodszy towarzysz trzymał zaś w ręku włócznię, lecz bez wątpienia był magiem, o czym świadczył asortyment różdżek usadzonych w specjalnym pasie.

Nieopodal stał rycerz, który rankiem odprawił Venorę z kwitkiem. Mąż również przywitał pannę Oakenfold skinieniem głowy. Nieopodal stał zgarbiony półelf w ubraniu przeciętnego mieszczanina. Mężczyzna nie miał lewego ucha, oraz dwóch palców prawej dłoni. Był również bez broni, a przynajmniej Venora takowej nie dostrzegła. Ostatnim z gości był rycerz w wieku ojca Venory. Miał na sobie ciężki pancerz, noszący wiele zadrapań i śladów walk.
-Na kogo jeszcze czekamy?- zagrzmiał tubalnym głosem.
-Sir Kalares, oraz Marel.- odparł starszy z magów. Sekundę później płachta do namiotu zafurkotała i ich oczom ukazała się wspomniana dwójka. Ci tutaj byli równie wiekowi jak i mag.
-Więc zaczynajmy.- odezwała się królowa. -To Venora Oakenfold. Pełni służbę w świątyni Helma i reprezentuje ten klasztor na naszej wyprawie.- oznajmiła Alusair.
-Nie jest trochę za młoda?- spytał niespodziewanie młodszy z magów.
-Lady Venora nie raz udowodniła, że jej młody wiek to tylko piękna oprawa do silnego charakteru.- odparła regentka, prędko ucinając podobne komentarze. Venora kątem oka dostrzegła szelmowski uśmiech czarodzieja.

-To może przedstawię to zacne grono. Jej wysokość już poznałaś jak mniemam.- przemówił starszy mag. -Ja nazywam się Bestekes. To mój najlepszy z moich uczniów Arlo. Rycerz w purpurze to sir Gravas. Ten najbrzydszy- uśmiechnął się pod nosem. -To Khalii. Jest oczami i uszami tej wyprawy. To jemu podlegają zwiadowcy.- wspomniany półelf pokłonił się lekko.
-Ten jegomość z ogromnym wąsem to sir Andre. Jest dowódcą konnicy. A spóźnialscy to Falko i Dark. Dowódcy piechoty i strzelców.- wyjaśnił kolejno wskazując ich gestem ręki.
Rycerka uważnie słuchała, starając się spamiętać wszystkie imiona przedstawionych jej osób. Dziwnie czuła się w tym towarzystwie, gdzie jej obecność mocno zaniżała średnią wieku. Oczywiście przynajmniej próbowała wyglądać jakby jej to nie przeszkadzało.
- Dziękuję za zaproszenie mnie do tak zacnego grona - odezwała się Venora zaczynając od wymaganych zwrotów grzecznościowych. - Chciałabym przeprosić za moje spóźnienie, ale z towarzyszami rozprawiając się z gigantami mgielnymi natrafiliśmy na leże białego smoka. Szczęśliwie udało nam się pozbyć zagrożenia - wytłumaczyła się, jednocześnie dając kolejny dowód, który potwierdzał co powiedziała o niej Regentka.

W namiocie zapanowała chwila ciszy, a każdy z tej elity przyglądał się pannie Oakenfold uważnie.
-Również to usłyszeliście? Czy mój stary rozum płata mi figle.- rzekł bez emocji Bestekes.
-Tak. Spóźniła się, przez ubijanie gigantów i smoka.- potwierdził Gravas. Rycerz purpurowego smoka podszedł do Venory i położył jej dłoń na ramieniu. -Cóż po naszym kunszcie, skoro siła tkwi w młodości.- skomentował wojownik w srebrnym pancerzu.
Venora spojrzała na niego z ukosa, mocno skonsternowana jego zachowaniem nie miała pojęcia jak powinna zareagować.

-Panowie. Mamy tu ważne sprawy do omówienia.- zwrócił im uwagę wąsaty wielkolud dowodzący konnicą.
-Proszę o wybaczenie.- Gravas pokłonił się królowej i odszedł na bok. Alusair podniosła się w końcu ze stołka, kompletnie niewzruszona opowieścią Venory, zupełnie jakby ją to nie dziwiło.
-Zwiadowcy Khalliego zauważyli przybycie licznych oddziałów orków z granic Anauroch. Klan Wyszczerbionego topora rośnie w siłę i dlatego nie mogliśmy dłużej czekać. Cała północ królestwa jest teraz zagrożona.- regentka zabrała głos.

-Plan jest prosty. Kiedy dotrzemy na miejsce wybijemy każdego orka, co do jednej sztuki.- dodała zaciskając dłoń w pięść. -Trudno układać szczegóły takiej wyprawy, gdyż nie wiemy jak na dzień dzisiejszy wygląda sytuacja na wzgórzach opanowanych przez zielonoskórych. Priorytetem jest przebycie Królewskiego Lasu. Kiedy już go opuścimy Venora oraz kilku wyznaczonych przeze mnie żołnierzy udadzą się na szpicy, by sprawdzić czy droga jest dość bezpieczna.- zwróciła się do rycerki.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline