Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-02-2018, 12:04   #481
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przewyższający wzrostem Venorę rycerz budził w niej niesamowitą gamę uczuć. Dopiero teraz mogła mu się lepiej przyjrzeć. Odbijające się od jego nieskazitelnie czystej zbroi słońce sprawiało iż panna Oakenfold czuła się niczym księżniczka z bajek dla dzieci, której na ratunek przybył cny woj w lśniącym pancerzu. A zbroja jego zdawała się być z jakiegoś nieziemskiego materiału, którego nie można zarysować ani ubrudzić. Niebiański byt poruszał się płynnie i z wielką gracją, choć nosił wiele kilogramów żelastwa na sobie. Pod przyłbicą ukrywał swoje prawdziwe ja, lecz na nic zdawało się wpatrywanie w otwory w hełmie. Twarz avatara pozostawała dla Venory wielką zagadką.
Awatar powoli ruszył w kierunku powalonego cielska smoka. Na całym jego ciele znajdowały się liczne rany od miecza, choć Venora podejrzewała, że pewnikiem sporo ran powstało na długo przed tym spotkaniem. Smok leżał bezwładnie na zboczu górskiego szczytu z rozdziabioną paszczą i wywalonym jęzorem.
-Teraz wrócisz i będziesz kontynuować swoją misję. Nadal będziesz głosiła moje dogmaty i nadal będziesz walczyła z wszelkim złem wcielonym oraz bezcielesnym.- odparł tym dziwacznym głosem, jakby jednocześnie brzmiał z kilku miejsc na raz.

Venora energicznie pokiwała głową.
- Dziękuję - odpowiedziała paladynka, wciąż jeszcze nie mogąc się przyzwyczaić do obecności bóstwa. - Dziękuję, że czuwasz nade mną - dodała mocno stremowana. Oświeciła spojrzenie od awatara i wbiła je w martwego smoka. Podeszła do niego i przy jednej z ran oderwała luźną łuskę od jego ciała, na pamiątkę tego wydarzenia.
- Nie wiem jak wrócić... - powiedziała na powrót spoglądając na Helma.
-Smocza łuska…- skomentował byt. -Rytuał wycięcia serca jest bardzo skomplikowanym i długotrwałym przedsięwzięciem. Kultyści muszą otworzyć pierś smoka, a jak wiesz nie łatwo jest przepołowić i usunąć smocze łuski, szczególnie na ciele dorosłego smoka.- rzekł i ruszył powoli w kierunku, gdzie szyja gada łączyła się z jego torsem.
-Kultyści muszą zostawić w ciele smoka esencję jego żywotności, czyli narzędzie którym wycięto serce.- kontynuował. Awatar rozejrzał się dokładnie, aż w końcu odnalazł to czego chciał. Potężnymi ramionami złapał dwie łuski z wyraźniejszą bruzdą pomiędzy nimi i napiął swe ciało z całej siły. Łuski się rozdzieliły ukazując Venorze głęboką ranę w ciele smoka. Panna Oakenfold spojrzała do środka i ujrzała rękojeść miecza wystającego z tkanki.
-Wydobądź go- polecił niebiański twór, a paladynka bez namysłu zagłębiła się w rozwartej ranie. Venora musiała niemal całą długością swego ciała wejść w otwór w ciele smoka ale w końcu dosięgła rękojeści miecza i po kilku szarpnięciach wydobyła ostrze.


Był to przepiękny miecz o zakrzywionym ostrzu wykutym jakby z lodowej esencji. Ostrze było cięższe niż miecz, którego do tej pory używała w zastępstwie za Pożogę, ale bez wątpienia był to długi miecz. Rękojeść była prosta nie miała żadnych zdobień, ale miecz trzymało się pewnie i wyśmienicie.
Kiedy rycerka opuściła ranę w ciele smoka, awatar puścił łuski i odwrócił się do Venory.
-Idź i czyń swoją powinność, jako wybraniec i moja włócznia na wrogów. Ja cię błogosławię byś nigdy się nie wahała i zawsze miała siłę by stawić czoła wrogom. Twoim i moim.- rzekł kładąc jej delikatnie rękawicę na głowie. Venora poczuła jakby coś w niej eksplodowało, jakby jakaś potężna magia próbowała rozerwać jej ciało od środka i wtedy nastała jasność.
Panna Oakenfold otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Tronowa sala w lodowej cytadeli nie zmieniła się od momentu gdy ostatnio ją widziała, z tą różnicą że ściany znów pulsowały jasnym światłem, a nie czerwonym. Rycerka nie miała pojęcia co zrobił jej Helm, ale po jego błogosławieństwie czuła się lepiej niż kiedykolwiek.

Venora potrzebowała chwili, żeby otrząsnąć się po tym wszystkim. Spojrzała na miecz, który wyrwała z trzewi białego smoka i zacisnęła na jego rękojeści dłoń tak mocno, że aż jej kłykcie zbielały. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i ogarniała ją euforia.
- Niesamowite... - mruknęła pod nosem.
Wstała w końcu i podeszła do balustrady by wyjrzeć na salę, w poszukiwaniu swoich towarzyszy.
- Jest tu kto?! - krzyknęła głośno, rozglądając się. Tylko echo jej własnego głosu, niosącego się po wielkiej komnacie odpowiedziało na wołanie. Venora zdawała się być kompletnie sama.
~ Ciekawe ile czasu minęło... ~ zastanowiła się chwilę w oczekiwaniu ja jakaś odpowiedź. Nie czekając dłużej zdecydowała się przejść po zamku w poszukiwaniu towarzyszy. Miała zamiar po kolei sprawdzić każde pomieszczenie, nawołując co jakiś czas kompanów.
Sprawdzanie kolejnych pomieszczeń nie przynosiło skutku. Venora zwiedziła wszystkie miejsca, które wcześniej badała w towarzystwie swoich kompanów.

Dopiero nawoływania u progu lochów przyniosły zamierzony skutek, a raczej odpowiedź znajomego głosu Dundeina.
-Haha! Tutaj! Tu jesteśmy!- krzyknął i wyszedł Venorze naprzeciw, wyłaniając się z celi Xalaz’sira.
-Mówiłem wam, że sobie poradzi! Wiedziałem że wróci do nas! Dziecko! Gdzieś ty była?! Co się stało?- pytał nie dając jej dojść do słowa. -Chcieliśmy wejść za tobą w portal, ale kiedy tylko zniknęłaś nam z oczu magia teleportacyjna przestała działać!- tłumaczył prędko.
- Nie uwierzycie! - odezwała się Venora kiedy krasnolud w końcu dał jej dojść do słowa. - Smok jest martwy! - na dowód tego pokazała wszystkim miecz, który dzierżyła w dłoni, a po chwili jeszcze wyciągnęła białą łuskę. - Sam Helm przyszedł mi na pomoc! Powiedział, że doskonale się sprawiłam! - radość jaką biła z niej była porównywalna z tym jak cieszyło się małe dziecko na pochwałę rodzica. - On zajął smoka, a ja odnalazłam jego serce i je przebiłam! Wspólnie zabiliśmy smoka!
-Jak to sam Helm?- spytał zdziwiony krasnolud.

- Ten portal był pułapką na mnie, zastawioną przez smoka - zaczęła wyjaśniać. - Przeniósł mnie wprost do niego, gdzieś na lodowe pustkowie. A kiedy już miał się na mnie rzucić wtem z nieba spadł niczym grom... awatar mojego patrona - opowiadała Venora z przejęciem w głosie. - Helm kazał mi znaleźć serce smoka, które było ukryte, czyniąc go nieśmiertelnym, bo bez przebicia serca nie można było go zabić. Mój bóg walczył ze smokiem a ja... Znalazłam serce i rozłupałam je i smok padł! - po tej wypowiedzi spojrzała po twarzach kompanów. Dundein i Agness słuchali zafascynowani opowieścią Venory. Anger i Gustav również stali obok, lecz ich nietęgie miny zdawały się nie podzielać optymizmu Venory.
-Rozumiem twoją radość, ale niepokoi mnie nieśmiertelny smok. Czy twój bóg powiedział ci coś więcej na ten temat?- spytał brodaty kapłan.
Paladynka pokiwała głową.
- Tak, powiedział mi co jest potrzebne do rytuału odłączenia serca i jak je zabić - odpowiedziała. - Opowiem wam wszystko jak stąd się wydostaniemy w końcu. Co z Xalaz'sirem? - zapytała i weszła do wnętrza pomieszczenia z celą smoczydła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-02-2018, 12:12   #482
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Kiedy zniknęłaś za magiczną bramą uznaliśmy, że najlepiej będzie wrócić do lochu i tu na ciebie czekać. Kiedy jednak tu dotarliśmy kraty były otwarte, a smoczydła już nie było.- odparł Dundein.
-Jesteś cała? Jaki on był? Twój Helm?- wtrąciła Agness.
-Niezły mieczyk. Można?- spytał Gustav, przyglądając się wydobytemu ze smoczej piersi orężu.
Paladynka wyglądała na zawiedzioną, że smoczydło uciekło, ale tak po prawdzie nie dziwiła się mu, bo dobrze wiedziała jak frustrujące jest siedzenie w celi.
- Może go jeszcze spotkamy - skomentowała zniknięcie Xalaz'sira. - Tak jestem cała - zapewniła Venora z uśmiechem. - Co więcej, czuję się lepiej niż kiedykolwiek! - na zainteresowanie Gustava bronią, pozwoliła mu wziąć miecz do ręki. - Helm polecił mi go wyciągnąć ze smoczych trzewi. W nim skryta była energia witalna po tym jak serce zostało oddzielone od ciała - wyjaśniła. - A mój bóg... Jego awatar był wspaniały! Wysoki, silny i emanował tą niesamowitą aurą... - stwierdziła rozanielonym tonem. - A jego zbroja nawet po ciężkiej walce ze smokiem była nieskazitelna... Nawet nazwał mnie swoim wybrańcem - dodała na koniec z wypiekami na twarzy.

-No to już wiemy jakiego mężczyzny ci trzeba…- zażartowała Agness, na co Venora posłała jej oburzone spojrzenie, lecz szampański nastrój po zwycięstwie wyparował w jednej chwili. Kiedy Gustav tylko złapał za rękojeść miecza Venory krzyknął z bólu i upuścił oręż, który upadł z głośnym łoskotem.
-Na bogów! Moja ręka!- warknął, na prędce ściągając stalową rękawicę. Dłoń kapłana była sina i opuchnięta.
-Co się stało?!- Anger od razu doskoczyła do cierpiącego brata.
-Nie wiem, zupełnie jakby mi ją odmroziło…- odparł zerkając na Venorę.
Paladynka zmarszczyła brwi zmartwiona tym co się stało.
- Przepraszam... Dundeinie, ulecz go proszę - mruknęła panna Oakenfold i schyliła się do miecza. Wcześniej nawet nie zastanawiała się, że ta broń może być niebezpieczna dla tego kto jej używa. Niepewnie sięgnęła po nią i ostrożnie chwyciła za rękojeść.
Miecz nie wyrządził jej krzywdy. Dundein skinął Venorze głową i wyrecytował słowa modlitwy, by po chwili załagodzić ból Gustava.

-Chwila… Ja znam to ostrze.- Agness dokładnie mu się przyjrzała, choć nie odważyła wziąć go do ręki.
-To Szpon Zimy lub nazywany przez niektórych Furią Auril. Ten miecz wykuto ponoć dla najwierniejszych sług Auril, ale to tylko spekulacje. Ponoć istnieją tylko dwa takie egzemplarze. Słyszałam, że ten miecz zawiera w sobie pierwiastek zimy i zadaje cierpienie każdemu kto nie jest w jakikolwiek sposób odporny na ten żywioł.- wyjaśniła exkultystka.
- To by wszystko wyjaśniało. Ja mam w sobie nieco krwi niebian, dlatego mnie nie rani. Ale faktycznie rękojeść jest chłodna w dotyku... - skomentowała paladynka i zamachała mieczem. - Ciekawe jak się sprawdzi w walce... - dodała w zamyśleniu, po czym spojrzała po towarzyszach. - Przeszukajmy po raz ostatni to miejsce i wynośmy się. Muszę czym prędzej wracać do Suzail. Muszę o wszystkim opowiedzieć swoim przełożonym

Ponowne przeszukanie zamku niczego nie przyniosło. Poza lodowymi posągami nie było w nim nic, a szabrowanie zamrożonych trupów było niegodne, podchodzące pod bezczeszczenie zwłok. Dlatego też nikt, poza Agness, nie chciał się tego podjąć, a nawet i exkultystka zrezygnowała gdy zdała sobie sprawę ile wysiłku by kosztowało ją rozłupywanie lodowych figur.

Był już wieczór więc kompani podjęli decyzję, że zostają na nocleg w zamku. Przy ognisku rozpalonym w sali tronowej z kilku kawałków drewna jakie znalazły się chyba przypadkiem w tym miejscu, jeszcze przez długi czas Dundein zachęcał Venorę by opowiadała wydarzenia, które nie były ich udziałem i miała koniecznie nie pominąć żadnego szczegółu. W końcu ustalili warty i poszli spać, choć Agness jeszcze przez długą chwilę marudziła jak bardzo jest jej zimno, choć śpiwór miała najbliżej ogniska.

21 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Lodowy zamek Krwi na Śniegu. Bezimienne góry na południowym zachodzie Cormyru

Skoro świt kompani, po szybkim śniadaniu wyszykowali się do drogi. Agness była marudna, ciągle przypominając jak bardzo jest jej zimno. Na ratunek jej i pozostałym który musieli słuchać jej jęków, przyszła Venora, która podczas swoich modłów przed snem, poprosiła swego patrona by zesłał jej moc, którą będzie mogła uchronić towarzyszkę przed zamarznięciem. Krótka modlitwa sprawiła, że exkultystka poczuła się znacznie lepiej.

Z zamku przeszli ścieżką do obozowiska gigantów. Trupy pokonanych olbrzymów były zmrożone i leżały w tych samych miejscach co je pozostawili dnia poprzedniego. Stamtąd weszli na drogę, którą już znali. Podróż poszła im przez to znacznie sprawniej również z powodu braku mgły. Dotarli w końcu do miejsca gdzie zostawili wierzchowce. Anger i Gustav nie widząc zwierząt nigdzie w zasięgu wzroku już spisali je na straty, zamartwiając się ile czasu zajmie im pieszy powrót. Lecz paladynka nie przestawała nawoływać swojego rumaka. Po godzinie, którą reszta kompanów przeznaczyła na odpoczynek, Venora wskazała punkt w oddali.
- Młot już jest blisko - zapewniła, a pozostali spojrzeli tylko po sobie, ale z zaciekawieniem wyczekiwali. Czarny ogier galopował na czele małego stadka koni, które posłusznie pilnowały się go. Dundein i Agness chyba już przywykli do bycia zaskakiwanym przez młodą rycerkę więc nawet dużo się nie zdziwili. Za to kapłani Tempusa nie mogli uwierzyć własnym oczom.

- Jak ty to robisz? - spytała ją zdumiona Anger.
- Jestem bardzo zżyta z moim wierzchowcem - odparła panna Oakenfold jakby to miało wszystko tłumaczyć.
-Nie lepiej byłoby zżyć się z jakimś mężem?- Agness trąciła młodszą towarzyszkę, łokciem w bok, puszczając jej oczko.
- Zaczynasz brzmieć jak moja matka... - fuknęła Venora w odpowiedzi.

Nareszcie mogli ruszyć w dalszą drogę. Na trakcie nic nie niepokoiło ich, a gdy przyszedł zmierzch, zdecydowali się kontynuować podróż, bo teraz już każde z nich marzyło o położeniu się spać w ciepłym łóżku pod dachem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 08-02-2018, 23:43   #483
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
22 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Błonia przed Suzail

Wysokie i niemal niezniszczalne mury Suzail powitali z ulgą i radością. Bramy po zmroku były zamknięte, lecz strażnicy już znali dość dobrze twarz Venory Oakenfold z zakonu Helma i bez zastanowienia utorowali służce Helma i jej świcie drogę do miasta. Nocą Suzail tętniło życiem tylko w gospodach i porcie, gdzie prace trwały na okrągło. Kompani od razu skierowali swe kroki do gospody, gdzie kilka dni temu pojawili się Tempusyci. Choć udało się pokonać smoka i wyeliminować zagrożenie gigantów, to ich misja nie do końca się powiodła. Rodzeństwo nie odnalazło żadnego śladu po zamordowanym bracie ani jego towarzyszach. Anger zachowała powagę, ale Gustav nie krył smutku i rozgoryczenia w związku z niepowodzeniem ich wyprawy. Ukryty skarb smoka pewnie zostanie na zawsze pogrzebany pod śniegami lodowych pustkowi, a to oznaczało, że póki co będą musieli nacieszyć się starą kaplicą przy północnej bramie Suzail. Kompani pożegnali się z Venorą, która skierowała swoje kroki wprost do Górnego miasta i przybytku Wiecznie Czujnego.

Panna Oakenfold ledwie przekroczyła bramy świątynne, a dwójka paladynów od razu ją zatrzymała.
-Lady Venoro! Wielki przeor nakazał ci bezzwłocznie stawić się u niego, kiedy tylko wrócisz. Chodzi o wymarsz wojsk królowej regentki…- wyjaśnił bez owijania w bawełnę.
- Spóźniłam się?! - zapytała go natychmiast panna Oakenfold, mocno zmartwiona, że mogło tak właśnie się stać.
-Tak. Królowa regentka wyruszyła dzisiaj przed południem. Podobno siły wroga niespodziewanie zasiliła horda orków z pustynnych rubieży Anauroch. Na szczęście konno szybko ich dogonicie- wyjaśnił paladyn.
Czarnowłosa służka Helma zeskoczyła z grzbietu Młota.
- Niech to ... - Venora w ostatniej chwili powstrzymała się przed przeklęciem. - Wyślij gońca do gospody, by przekazał moim towarzyszom, żeby byli gotowi do drogi za cztery godziny. Niestety nie ruszymy od razu, bo mamy zmęczone wierzchowce, muszą odpocząć choć trochę. Idę natychmiast do przeora - wyjaśniła i wręczyła wodze swojego wierzchowca paladynowi, po czym prawie biegiem ruszyła do kwater mieszkalnych najważniejszych osób w klerze.

Rycerka marszobiegiem przemknęła skrótem przez niewielki skwer, nieopodal placu ćwiczeń i minęła dwójkę strażników, by po chwili dotrzeć do budynku. Szerokie schody doprowadziły ją do głównego holu, a kolejne na najwyższe piętro, gdzie znajdowała się kwatera Wielkiego przeora. Paladynka od razu zapukała w drzwi z impetem, na co głos starszego męża zadudnił ze środka izby.
-Wejść!-
Rycerka niezwłocznie otworzyła drzwi i wparowała do pomieszczenia.
- Przepraszam, mam dobre wytłumaczenie na swoje spóźnienie - powiedziała od samego progu. - Dopiero co wróciłam z drogi. Powiedziano mi, że Regentka już wyruszyła - dodała dając znać, że już coś się dowiedziała w temacie.
-Witaj dziecko. Zostaw tłumaczenia na potem. Nie ma na to czasu. Musisz wyruszyć jak najszybciej. Wojska wymaszerowały w południe. Regentka ma dla ciebie specjalne zadanie, więc powinnaś jak najszybciej dołączyć do kampanii.- odparł, wstając od stołka.

- By jak najszybciej tu wrócić goniliśmy konie ile sił. Potrzebujemy choćby czterech godzin odpoczynku - wyjaśniła z ubolewaniem Venora. - Ale konno nawet z takim opóźnieniem, powinniśmy ich bez problemu dogonić... Nasi kapłani wyruszyli razem z nią? - dopytała, by rozeznać się w sytuacji.
-Tak.- rzekł kiwając głową. -Tylko ciebie tam brakuje.- dodał. -Idź zatem odpocznij i ruszaj najszybciej jak to możliwe.- polecił rycerce.
- Tak zrobię - odparła i pokłoniła się przed Aleksandrem, po czym ruszyła do wyjścia. Jednak nim otworzyła drzwi odwróciła się jeszcze do przeora. - Sir, na tej wyprawie sam awatar Helma przyszedł mi z pomocą w walce z prastarym, nieśmiertelnym smokiem. We własnej osobie nazwał mnie swym wybrańcem i pobłogosławił - powiedziała uznając to za ważną informację, bo Helmici wierzyli, że awatar ich boga przychodzi z pomocą tylko, gdy życie ważnej dla jego kleru osoby jest zagrożone.
Przeor Aleksander zamilknął i długą chwilę wpatrywał się w młodą rycerkę.
-Jesteś pewna, że to był awatar Helma? Wielu niebian i boskich sług przybiera postać zakutego w stal rycerza…- odparł niepewnie.

- Ja... - słowa mentora sprawiły, że Venora na drobną chwilę zwątpiła w to co widziała. Ale wspomnienia tamtego wydarzenia wciąż były i długo jeszcze będą żywe w pamięci młodej rycerki. - Jestem pewna tego. Jak niczego innego - stwierdziła z przekonaniem w głosie.
-Podejrzewałem, że prędzej czy później dojdzie do takiego spotkania. Nie spodziewałem się, że taka sytuacja będzie miała miejsce tak szybko…- wyglądał na zaniepokojonego. Starzec odwrócił się i podszedł do okna, nic więcej nie mówiąc.
- To ja już pójdę... Jeszcze przed świtem ruszę... - zapewniła panna Oakenfold mocno skonsternowana jego reakcją. Wyszła z komnat przeora i szybkim krokiem ruszyła do swojego pokoju.
Nie mało zmartwiła ją sugestia Aleksandra jakoby jej spotkanie z bogiem było złym znakiem. Natychmiast zdenerwowała się i prawie zaczęła biec by jak najszybciej znaleźć się u siebie. Po drodze próbowała zająć czymś myśli, więc zaczęła intensywnie rozmyślać o tym co musi ze sobą zapakować na wyprawę.

~***~

Po dotarciu do pokoju szybko zrzuciła z siebie zbroję i już miała paść na łóżko, ale zmusiła się by jeszcze zająć się szybką toaletą. Płyty elfiego pancerzu wylądowały na podłodze, a do nich dołączyła jeszcze i nowa zbroja, by zrobić miejsce dla rycerki na łóżku gdzie do tej pory spoczywała. Ponowny zamiar położenia się spać nie doszedł do skutku gdy Venora pomyślała że może na nieszczęście zaspać i nie mieć po przebudzeniu czasu na pakowanie.
Z tego też powodu wrzuciła wszystko co miała w torbie i na nowo zaczęła ją pakować. Śpiwór, świeże ubrania i inne szpargały wepchnęła do niej, pod nosem narzekając na brak czasu na porządne przygotowania. Musiała liczyć na to, że kapłani Helma będą dobrze wyekwipowani w mikstury i zwoje.
- Całe życie w biegu... - mruknęła pod nosem, sprawdzając po raz ostatni czy wzięła wszystko co niezbędne. Siłą rozpędu złapała się za szmatkę i oliwę, biorąc się za choćby pobieżne wyszorowanie elfiej zbroi. Czyszcząc pancerz ciągle wahała się czy go zabrać czy może zostawić, bo pewna była tylko tego, że na tą krucjatę przywdzieje nową zbroję. Ostatecznie uznała, że decyzje podejmie jak się chwilę prześpi. Czynności te uspokoiły ją na tyle, że udało jej się szybko zasnąć.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-02-2018, 00:29   #484
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Na jakąś godzinę przed świtem obudziło ją pukanie do drzwi. Młody i zaspany akolita przeprosił, że jej przeszkadza, ale wyjaśnił że to na polecenie przeora. Venora była wdzięczna i kazała chłopakowi poczekać jeszcze chwilę za drzwiami, bo miał być jej potrzebny. Kiedy została sama, wnet ubrała się i zawołała akolitę. Z jego pomocą nałożyła na siebie pancerz po czym podziękowała mu, pozwalając odejść. Paladynka zabrała miecze, tarczę i torbę, wbijając na koniec spojrzenie w zbroję.

Ostatecznie Elfi pancerz został w celi, w obawie, że mogłaby go stracić wraz z torbą, jak to już raz miało miejsce z jej dobytkiem. Wychodząc z pokoju zaczęła się gonitwa. Wpierw do stajni a później do karczmy, a w drodze miała tylko nadzieję, że jej kompani będą tam czekali by z nią wyruszyć. Tak po prawdzie to nie mogłaby mieć im za złe gdyby stwierdzili, że mają dość jej towarzystwa i "przygód", które na wszystkich ściąga.

~***~

Obóz wojsk Alusair znajdował się w jednej trzeciej drogi do Królewskiego Lasu. Ogniska i namioty było widać z oddali. Świetlista łuna unosiła się nad zbiorowiskiem wszelkiego rodzaju żołnierzy, wśród których największą liczbę prezentowała piechota. Odgrodzone miejsce, gdzie odpoczywały konie jazdy zajmowało spory kawał polany na zboczu wzgórza, to świadczyło o równie imponującej liczbie konnicy. Na środku obozu znajdowało się największe skupisko namiotów, a wśród nich stał największy - królewski. Na czatach, na skraju obozu, stacjonowało wielu wartowników, szczególnie członków oddziału łuczników. Kiedy Venora i jej towarzysze zostali dostrzeżeni, od razu ruszyła im na przeciw grupka dziesięciu zbrojnych, a jeden z nich był członkiem zakonu Purpurowego Smoka. Po krótkim przedstawieniu się, komitet powitalny odeskortował Venorę do serca obozowiska, gdzie czekał przydzielony jej namiot. Panna Oakenfold była zdziwiona tym faktem, lecz najwyraźniej Alusair uznała, że Venora dotrze jeszcze tej nocy.


Namiot był dostatecznie wielki, by pomieściła się w nim cała trupa służki Helma. Tamci przyjęli ten fakt z wielką ulgą i radością, bo zawsze to przyjemniej spać z dachem nad głową. Ognisko powoli dogasało, ale dawało dość żaru by można było przy nim ogrzać dłonie i stopy.
Do wymarszu wojsk mieli około godziny. Dundein od razu ułożył się w śpiworze, obok ogniska. Gustav również usiadł na ziemi i przymknął oczy.
-Zdecydowałam- odezwała się niespodziewanie Agness, zwracając na siebie uwagę pozostałych w namiocie kobiet.
Otulona kocem Venora siedziała w swoim śpiworze wahając się czy iść spać, czy może machnąć na to ręką. W zamyśleniu wpatrywała się w płomienie, więc gdy odezwała się jej towarzyszka to uniosła pytające spojrzenie na nią.
- O czym? - zapytała panna Oakenfold i przechyliła lekko głowę na bok.
-Kiedy wrócimy z tej wyprawy zdobędę się na pokutę, a następnie poproszę o przygarnięcie mnie do kleru Tempusa- oznajmiła zdecydowanym tonem. -Jestem gotowa przyjąć słuszną wiarę, a Tempus jest w tej chwili najbliższy memu sercu. Szanuje jego dogmaty i również uwielbiam walczyć- dodała. Wyznanie Agness wywołało ciepły uśmiech na twarzy Anger.
-Wraz z Gustavem będziemy za ciebie poręczać jeśli zajdzie taka potrzeba.- skomentowała kapłanka Młota na wrogów.

Venora chwilę trawiła to oświadczenie. Oczywiście nie wierzyła gdy Agness mówiła, że nie przyjmie już żadnego boga. Zaraz też zaczęła sobie przypominać dogmaty Tempusa i gdy tak o tym myślała to biorąc pod uwagę charakter exkultystki, ten bóg wydawał się być dobrym wyborem.
- Będę ciebie wspierać w twojej pokucie - odezwała się w końcu Venora i uśmiechnęła ciepło do Agness.
-Dziękuję.- odparła przyjacielskim tonem. -Ale to nie znaczy, że przestanę ci dokuczać.- uśmiechnęła się zadziornie. -Może pośród tych setek żołnierzy poznasz jakiegoś rycerzyka, co w końcu rozpali twoje łono ha!- zaśmiała się głośno i odwróciła plecami do Venory, by ogrzać się przy ognisku.

Panna Oakenfold przewróciła oczami.
- Agness, proszę cię, nie zrób mi wstydu - jęknęła w odpowiedzi Venora, nie mając już dziś siły się z nią o to sprzeczać. - Przybyłam tu walczyć i udowodnić przed Regentką swoją wartości, a nie szukać męża... - westchnęła i mocniej się owinęła kocem. - Ja nawet nie mam na to czasu... - mruknęła.
-Znajdź sobie gońca…- odparła pod nosem Agness. -Załatwi sprawę w biegu he he he…- zagrzmiała śmiechem.
Venora fuknęła coś pod nosem i skryła głowę pod kocem, kładąc się w śpiworze choćby po to by nie musieć ciągnąć tego tematu.

~***~

Kiedy na horyzoncie pojawiło się ospałe słońce, wartownicy zadęli w róg budząc żołdaków i dając im znak, że czas na składanie obozu. Niespełna godzinę później wojska były gotowe do drogi i Venora ujrzała wijący się przez milę pochód żołnierzy armii królewskiej. Niedaleko za szpicą pochodu toczyła się wielka karoca, której strzegł tuzin Purpurowych smoków. Na przedzie poruszała się konnica, a po za zasięgiem ich wzroku, krążyli szpiedzy i przepatrywacze.
Paladynka Helma wpatrywała się w karocę, myśląc o tym co powiedział Aleksander. Zaczęła się zaraz martwić, że od razu po przybyciu do obozowiska nie poszła widzieć się z Alusair, która ponoć miała dla niej specjalne zadanie.
- Zostawię was na chwilę, muszę pomówić z Regentką - nagle oznajmiła Venora i pogoniła Młota. Czarny rumak wyszedł z szeregu i rycerka bokiem zaczęła wyprzedzać kolejnych konnych rycerzy, zbliżając się do celu. Zwolniła gdy zbliżyła się do rycerza w purpurze.
- Jestem lady Venora Oakenfold, chciałam prosić o rozmowę z Regentką - powiedziała do niego.

-Dzisiaj o zmroku, kiedy rozbijemy obóz na noc odbędzie się zebranie. Wtedy pomówisz z królową.- odrzekł jej starszy, lecz przystojny i zadbany mąż w srebrnej zbroi, ze złotymi elementami. Jego purpurowy płaszcz falował na wietrze, a rumak na grzbiecie którego jechał był niemal tak wielki jak Młot i równie posłuszny woli jeźdźca.
Paladynka chwilę mu się przyglądała, zastanawiając czy powinna naciskać na to spotkanie.
-Dobrze - odparła krótko i zebrała wodze, by zatrzymać Młota i wyczekać, aż jej kompani się z nią zrównają.
~ Ciekawe czy moi bracia tu są... ~ zastanawiała się, spoglądając po twarzach rycerzy z purpurowymi płaszczami.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-02-2018, 01:03   #485
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Cały dzień spędzili w siodle. Venorze nie przeszkadzało to, bo nowa zbroja była niesamowicie wygodna, a jej wierzchowiec bardzo spokojnie truchtał. Jej kompani głównie rozmawiali między sobą, gdyż rycerka była tego dnia mało rozmowna, w większości czasu będąc zamyślona nad tegorocznymi wydarzeniami, które miały miejsce z jej udziałem. Zastanawiała się gdzie podział się Xalaz'sir, zamartwiła się o Albrechta i Balthazaara. Ciągle też wahała się czy można było brać jej spotkanie z Helmem jako zły znak.
~ Chyba nie jest tak źle... W wizji Xala spotkałam dopiero długo po nadejściu Tiamat... ~ nie chciała się tymi przemyśleniami dzielić z kompanami, bo temat mocno zahaczał o podejrzenia szaleństwa, a i nie mogła być pewna kto ją podsłucha.
Mimo jej wielkiej konsternacji, towarzysze zachowywali się całkiem wesoło. Dundein śpiewał stare pieśni o biciu goblinów w krasnoludzkich sztolniach, a Gustav wspominał największe bitwy, w których brał udział. Agness również zdawała się promienieć, choć może był to efekt zalotnych spojrzeń jednego z konnych, który podejrzanie często przemykał obok zwartej grupy.

~***~

Od momentu gdy zabrzmiał róg, minęła niespełna godzina a obóz już w dużej mierze był rozłożony. Ostatni z żołnierzy docierali na miejsce, gdy królewski namiot stał z trzepoczącymi flagami i sztandarami. Z niewielkiego otworu w zadaszeniu unosił się dym ogniska. Venora wiedziała, że musi tam pójść sama i znów czuła rosnącą tremę. Ona sama pośród najlepszych z najlepszych, elity możnaby powiedzieć no i oczywiście królowej regentki. Na spotkanie przybyła jako jedna z pierwszych. Na środku namiotu stał wielki dębowy stół, na którym znajdowały się mapy, różne papierzyska i kilka świec. Na drugim końcu tej przestrzeni stało wielkie i wygodne krzesło, na którym zasiadała Alusair. Jej królewska mość była odziana w pełny pancerz. Venorę powitała skinieniem głowy.
Na miejscu było już kilka person. Starszy mężczyzna w czarodziejskiej szacie oraz jego młody towarzysz. Oboje dostojni w eleganckich szatach w purpurowym kolorze. Starzec podpierał się na długiej lasce, przypominającej zwykłą gałąź. Jego młodszy towarzysz trzymał zaś w ręku włócznię, lecz bez wątpienia był magiem, o czym świadczył asortyment różdżek usadzonych w specjalnym pasie.

Nieopodal stał rycerz, który rankiem odprawił Venorę z kwitkiem. Mąż również przywitał pannę Oakenfold skinieniem głowy. Nieopodal stał zgarbiony półelf w ubraniu przeciętnego mieszczanina. Mężczyzna nie miał lewego ucha, oraz dwóch palców prawej dłoni. Był również bez broni, a przynajmniej Venora takowej nie dostrzegła. Ostatnim z gości był rycerz w wieku ojca Venory. Miał na sobie ciężki pancerz, noszący wiele zadrapań i śladów walk.
-Na kogo jeszcze czekamy?- zagrzmiał tubalnym głosem.
-Sir Kalares, oraz Marel.- odparł starszy z magów. Sekundę później płachta do namiotu zafurkotała i ich oczom ukazała się wspomniana dwójka. Ci tutaj byli równie wiekowi jak i mag.
-Więc zaczynajmy.- odezwała się królowa. -To Venora Oakenfold. Pełni służbę w świątyni Helma i reprezentuje ten klasztor na naszej wyprawie.- oznajmiła Alusair.
-Nie jest trochę za młoda?- spytał niespodziewanie młodszy z magów.
-Lady Venora nie raz udowodniła, że jej młody wiek to tylko piękna oprawa do silnego charakteru.- odparła regentka, prędko ucinając podobne komentarze. Venora kątem oka dostrzegła szelmowski uśmiech czarodzieja.

-To może przedstawię to zacne grono. Jej wysokość już poznałaś jak mniemam.- przemówił starszy mag. -Ja nazywam się Bestekes. To mój najlepszy z moich uczniów Arlo. Rycerz w purpurze to sir Gravas. Ten najbrzydszy- uśmiechnął się pod nosem. -To Khalii. Jest oczami i uszami tej wyprawy. To jemu podlegają zwiadowcy.- wspomniany półelf pokłonił się lekko.
-Ten jegomość z ogromnym wąsem to sir Andre. Jest dowódcą konnicy. A spóźnialscy to Falko i Dark. Dowódcy piechoty i strzelców.- wyjaśnił kolejno wskazując ich gestem ręki.
Rycerka uważnie słuchała, starając się spamiętać wszystkie imiona przedstawionych jej osób. Dziwnie czuła się w tym towarzystwie, gdzie jej obecność mocno zaniżała średnią wieku. Oczywiście przynajmniej próbowała wyglądać jakby jej to nie przeszkadzało.
- Dziękuję za zaproszenie mnie do tak zacnego grona - odezwała się Venora zaczynając od wymaganych zwrotów grzecznościowych. - Chciałabym przeprosić za moje spóźnienie, ale z towarzyszami rozprawiając się z gigantami mgielnymi natrafiliśmy na leże białego smoka. Szczęśliwie udało nam się pozbyć zagrożenia - wytłumaczyła się, jednocześnie dając kolejny dowód, który potwierdzał co powiedziała o niej Regentka.

W namiocie zapanowała chwila ciszy, a każdy z tej elity przyglądał się pannie Oakenfold uważnie.
-Również to usłyszeliście? Czy mój stary rozum płata mi figle.- rzekł bez emocji Bestekes.
-Tak. Spóźniła się, przez ubijanie gigantów i smoka.- potwierdził Gravas. Rycerz purpurowego smoka podszedł do Venory i położył jej dłoń na ramieniu. -Cóż po naszym kunszcie, skoro siła tkwi w młodości.- skomentował wojownik w srebrnym pancerzu.
Venora spojrzała na niego z ukosa, mocno skonsternowana jego zachowaniem nie miała pojęcia jak powinna zareagować.

-Panowie. Mamy tu ważne sprawy do omówienia.- zwrócił im uwagę wąsaty wielkolud dowodzący konnicą.
-Proszę o wybaczenie.- Gravas pokłonił się królowej i odszedł na bok. Alusair podniosła się w końcu ze stołka, kompletnie niewzruszona opowieścią Venory, zupełnie jakby ją to nie dziwiło.
-Zwiadowcy Khalliego zauważyli przybycie licznych oddziałów orków z granic Anauroch. Klan Wyszczerbionego topora rośnie w siłę i dlatego nie mogliśmy dłużej czekać. Cała północ królestwa jest teraz zagrożona.- regentka zabrała głos.

-Plan jest prosty. Kiedy dotrzemy na miejsce wybijemy każdego orka, co do jednej sztuki.- dodała zaciskając dłoń w pięść. -Trudno układać szczegóły takiej wyprawy, gdyż nie wiemy jak na dzień dzisiejszy wygląda sytuacja na wzgórzach opanowanych przez zielonoskórych. Priorytetem jest przebycie Królewskiego Lasu. Kiedy już go opuścimy Venora oraz kilku wyznaczonych przeze mnie żołnierzy udadzą się na szpicy, by sprawdzić czy droga jest dość bezpieczna.- zwróciła się do rycerki.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-02-2018, 11:40   #486
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka Helma skinęła głową. Zastanowiło ją czy będzie coś więcej w tym zadaniu, czy tylko miało to być sprawdzenie jej. Od razu Venora też zdecydowała, że po zakończeniu zebrania koniecznie będzie musiała pomówić z Alusair w mniejszym gronie. Głównie po to by wspomnieć o swoich nadprogramowych towarzyszach.
Narada w królewskim namiocie trwała jeszcze długi czas. Omawiano różne taktyki prowadzenia bitwy na nieprzyjaznym terenie. Burzowe Rogi należały do Cormyru, ale po prawdzie były to tereny zamieszkane przez orków i to oni czuli się tam jak u siebie.
-Największym problemem będzie przedostanie się na drugą stronę gór. Szlak wiedzie przez niebezpiecznie wąski wąwóz, gdzie wystawimy się na spore zagrożenie.- głos zabrał Arlo, który mimo młodego wieku był w posiadaniu sporej wiedzy i jak widać nie małego doświadczenia. -W twierdzy Wysoki Róg możemy odpocząć i zebrać siły, ale nim tam dotrzemy będzie nas czekał cały dzień żmudnej wspinaczki.- kontynuował, wskazując palcem na mapie rozwiniętej na stole.


-Tak. To będzie najniebezpieczniejszy fragment wyprawy, nie licząc samej bitwy z orkami.- wtrącił Bestekes.
-Dlatego jest z nami sługa Wiecznie Czujnego, by strzec i pilnować.- Alusair rzuciła krótkie spojrzenie Venorze.
-Z całym szacunkiem wasza królewska mość, ale to strategiczne miejsce. Wiedzą o tym nawet orkowie. Jeśli lady Venora zawiedzie wszyscy będziemy w niebezpieczeństwie.- Arlo zdawał się nie do końca wierzyć w skuteczność panny Oakenfold.
-Dlatego będziesz jej towarzyszyć i wspierać swoim wyszkoleniem.- odparła krótko, na co młodzieniec pokłonił się i więcej nie odezwał.
-Po drodze przez Królewski Las będą nas czekały dwa postoje.- głos zabrał zgarbiony półelf - Khalli. -Do traktu przylegają dwa małe miasteczka. Espar w zasadzie znajduje się na samym skraju lasu. Tam też się zatrzymamy i przeczekamy do czasu aż moi zwiadowcy nie dadzą znaku, że droga jest bezpieczna.- zaproponował. Królowa regentka skinęła mu głową i spojrzała raz jeszcze na Venorę.
-Co o tym myślisz paladynko Helma?- spytała.

Panna Oakenfold uśmiechnęła się lekko gdy wyszło na jaw na czym miało polegać jej zadanie. Nie zdziwiło jej to, bo było ono trudne to kto inny miał temu sprostać jak nie rycerka, o której tyle niesamowitych opowieści usłyszała Alusair z różnych źródeł.
- Nie zawiodę twojego zaufania pani - powiedziała Venora.
-Liczę na to.- odparła królowa. Następnie przyszła pora na codzienne raporty dotyczące wojsk. Każdy z dowódców mówił o kondycji wojsk, koni, oręża i zapasów. Godzinę później spotkanie dobiegło końca i podwładni regentki powoli opuszczali jej namiot, a w zastępstwie za nich pojawili się służący, by zadbać o dobrobyt jej królewskiej miłości.
-Coś cię trapi Venoro?- spytała widząc wyraźnie jak rycerka wyczekuje aż pozostali opuszczą namiot.
- Nie pani, na pewno nie martwi mnie przydzielone zadanie - odparła rycerka. Po spotkaniu z nieśmiertelnym smokiem, stawianie czoła orkom można było wziąć za miłą odmianę. - Chciałam tylko zameldować dwie sprawy. Jedna dotyczy osób, które ze mną przybyły. Druga - wydarzenia, które sprawiło, że nie stawiłam się o czasie. - wyjaśniła.
-Wyjaśniłaś mi swoje spóźnienie. Wierzę w twoje słowa, a twoje spóźnienie jest usprawiedliwione. Cóż to za osoby ci towarzyszą?- spytała spokojnie.

- Tak wyjaśniłam, ale muszę dodać pewien ważny szczegół - powiedziała z powagą paladynka i spojrzała na mapę Cormyru rozwiniętą na dębowym stole. Chwilę szukała właściwego miejsca aż w końcu położyła palec w miejscu gdzie doszło do spotkania ze smokiem. - Tu, na górskim szczycie, lodowy zamek stworzył sobie stary biały smok. Jestem pewna, że jego obecność oznacza iż Kult Smoka zaczyna wchodzić na teren naszego królestwa. Wiem to, bo jaszczur ten przeszedł rytuał, który uczynił go praktycznie nieśmiertelnym. Kultyści Tiamat usunęli jego serce, a następnie zostało ono ukryte w jaskini. To sprawiało, że nie było możliwości pokonania gada w bezpośredniej walce z nim. Jedynie zniszczenie serca mogło go pokonać i usunięcie esencji jego życia jaką jest ostrze, którym smokowi wycięto owe serce - wyjaśniła bardzo rzeczowym tonem. - Sądzę, że to ważna informacja, bo jeśli więcej takich istot się pojawi to należy mieć świadomość, że otwarta walka z nimi jest czystym samobójstwem - dodała z przekonaniem.
-To w istocie ważne i niepokojące wieści. Polecę zbadać to miejsce oraz wzmożyć czujność szpiegów w całym królestwie.- Alusair odparła ciepłym tonem, który Venora usłyszała po raz pierwszy. -Co chcesz mi powiedzieć o twoich towarzyszach?- spytała, nie tracąc ani chwili.

Panna Oakenfold wzięła głęboki oddech.
- Razem ze mną przybyło dwóch kapłanów Tempusa, jeden kapłan Moradina i... - Venora zamilkła próbując znaleźć odpowiednie słowa opisujące Agness, tak by oddać jej osobę, ale by jej niepotrzebnie nie demonizować. -... I ta ostatnia, o którą tak naprawdę mi chodzi - wyprostowała się. - Agness była kultystką Bane'a, ale przysięgając mi lojalność on ją porzucił. Od tamtej pory towarzyszy mi, a ja ręczę za nią
-Cóż…- Alusair odsapnęła, unosząc przy tym brwi. -Nie jestem z tego faktu zadowolona. Ale skoro jej ufasz i za nią poręczasz to zgadzam się na jej obecność w naszych szeregach…- oznajmiła, choć jej głos nie brzmiał przekonywująco. -Jeśli jednak nas zdradzi lub zadziała wbrew mej woli… Poniesiesz surową karę na równi z nią.- ostrzegła pannę Oakenfold.
Venora powoli pokiwała głową. Ostatnie czego jej było trzeba to gniewu Regentki skierowanej na jej osobę.
- Przepraszam pani, że nie uzgodniłam tego wcześniej... - rycerka spuściła skruszony wzrok. - Ta kobieta już wielokrotnie dawała dowód, że można jej zaufać. Co więcej to ona przekonała mnie, że należy ruszyć na trakt by go oczyścić z gigantów, gdy słudzy Tempusa szukali pomocy w tym przedsięwzięciu. Ona chciała dać dowód tobie pani, że działa dla dobra naszego królestwa

-Dobrze. Czekam zatem na kolejne dowody jej lojalności.- odparła ze spokojem, jakby nie miała zamiaru roztrząsać sprawy. Tak po prawdzie Venora była świadoma, że od tej pory w kierunku Agness i jej samej będzie skierowany wzrok nie jednego szpiega na usługach Khalliego.
-Możesz odejść.- Jednoznaczny gest regentki nakazał pannie Oakenfold opuszczenie królewskiego namiotu, a oczekujące końca rozmowy służki w końcu zabrały się za zdejmowanie pancerza Alusair oraz pielęgnację jej włosów. Venora wyszła na zewnątrz i poczuła na twarzy powiew zimnego wiatru. Niebo było bezchmurne, lecz ten czas miał się wkrótce skończyć, wraz ze zbliżającą się zimą.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-02-2018, 11:19   #487
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora ruszyła w końcu w kierunku swego namiotu, gdzie była najbardziej wyczekiwana przez Agness. Po drodze minęła nieco starszą od siebie kobietę w złotoczerwonej szacie, podpierającą się na eleganckiej, czarodziejskiej ladze. Dopiero po chwili Venora uświadomiła sobie, że to była Calandei, jedna z doradczyń i niemalże prawa ręka królowej.
Panna Oakenfold aż obejrzała się za siebie, by upewnić się, że oczy jej nie mylą. Calishicka uroda czarodziejki wyróżniała się i nie było mowy by ją z kimś innym pomylić.
~ Jeśli powiedzie mi się, to Regentka na pewno będzie częściej dawać mi zadania ~ przeszło Venorze przez myśl i rozejrzała się po obozie. Wojsko było liczne, a rycerka jeszcze nie miała okazji widzieć tak dużego przedsięwzięcia, a co dopiero brać w nim udział, nawet w naradzie.
Zastanawiając się nad tym wszystkim o czym rozmawiano w namiocie królowej, paladynka ruszyła w dalszą drogę do swoich kompanów.
Tamci zaś oczekiwanie na Venorę umilili sobie grą w kości i piciem wina.
-Jest i nasza dowódczyni!- rzekł z przekąsem Dundein.
-I co? Co ci powiedziała?- Agness zerwała się z miejsca.
Służka Helma nieśpiesznym krokiem podeszła do ogniska i usiadła na swoim miejscu.

- No więc powiedziałam jej, nie jest zadowolona ale... Nie każe cię wieszać - odpowiedziała Venora i mrugnęła do przyszłej kapłanki Tempusa. - Masz się zachowywać wzorowo i bez zawahania wykonywać rozkazy wydane przez Regentkę - dodała już poważnym tonem. - Oczy szpiegów zapewne teraz będą na nas skierowane, więc weź to sobie do serca
-Tak jakbym do tej pory nie zachowywała się wzorowo...- Agness skomentowała z naburmuszoną miną.
- Ale właśnie, że zachowujesz się wzorowo! - zapewniła towarzyszkę Venora i poklepała ją po ramieniu. - Samo to, że Regentka była zaskoczona gdy jej wspomniałam o twojej przeszłości, dobrze o tobie świadczy - dodała z przyjacielskim uśmiechem. - Poza tym wszyscy tu za ciebie ręczymy
-No dobra, a czego po za tym się dowiedziałaś?- spytał rzeczowo Gustav.
-Właśnie. Dowiedziałaś się jakie ma plany?- wtrącił Dundein.
Venora pokiwała głową. Wstała na chwilę od ognia, wzięła kawałek drwa i dorzuciła je do ogniska.
- Zostałam przydzielona do oddziału, którego zadaniem jest przetarcie szlaku przez wąski i zdradliwy wąwóz, którymi mamy przejść na drugą stronę gór - wyjaśniła paladynka. - Jest to niebezpieczny etap, ale... gorsze rzeczy robiliśmy - spojrzała wymownie na Dundeina. - Nie wiem niestety czy będziecie mogli mi towarzyszyć, bo rycerzy do tego zadania odgórnie ustali Regentka i jej doradcy - westchnęła.

-Któż lepiej cię wspomoże od nas?- odparł zdumiony krasnolud. Moradinita nie wyglądał na zadowolonego faktem, że będą musieli maszerować z regularnymi oddziałami wojsk, zamiast wspomagać Venorę w jej specjalnej misji.
-Spokojnie Dundeinie. Jeszcze wiele dni wędrówki przed nami. Nie ma co się zamartwiać za wczasu.- uspokajała go Anger.
- Dokładnie tak - zgodziła się z nią Venora wiercąc się na swoim miejscu. - Może się przecież okazać, że z samej woli Regentki zostaniecie dołączeni do tego oddziału, a jak nie to jeszcze ja będę ją o to prosić - zapewniła ich.
Panna Oakenfold dopiero teraz zaczęła sobie zdawać sprawę jak bardzo przejęta była udziałem w naradzie. Spojrzała na butelkę wina, którą zaczęli jej kompani, ale nie czuła by miała ochotę się napić. Nagle wstała i ruszyła do wyjścia.
- Idę się przewietrzyć, póki pogoda jest na to - rzuciła przez ramię wychodząc z namiotu.
Spacerując między obozującymi odwiedziła kapłanów z jej zakonu. Chwilę z nimi pomówiła, pokrótce wprowadzając ich w zadanie jakie miała i wspólnie z nimi odmówiła modlitwy. Wychodząc z ich namiotu przeszła jej ironiczna myśl, że w razie niepowodzenia, przekażą przeorowi z czym musiała się zmierzyć. Ale pokręciła zaraz głową. Była przecież zaradna i z niejednym problemem sobie poradziła.

Venora w końcu zawędrowała na skraj obozu chcąc chwilę spędzić na samotnych rozmyślaniach. Stała z rękoma skrzyżowanymi przed sobą, ze spojrzeniem wbitym w dal.
-Gdybym dostała miedziaka za każdym razem gdy ktoś wątpi w moje doświadczenie przez moją aparycję, to miałabym całkiem ciężki mieszek - mruknęła pod nosem. - Dobrze chociaż, że to samo tyczy się moich wrogów - uśmiechnęła się sama do siebie.
-Ode mnie dostałabyś nawet srebrnika…- usłyszała za plecami głos, który już jej się obił o uszy tego wieczoru. Młody czarodziej Arlo stał nieopodal, oparty o młode drzewo, które traciło ostatnie żółte i czerwone liście. Venora nie spodziewała się towarzystwa i nie wiedziała, czy po prostu nie zauważyła niewiele starszego od siebie czarodzieja, czy poruszał się tak cicho.
-Doszły mnie słuchy o młodej wojowniczce pod dachem Helmitów, ale nie spodziewałem się spotkać jej na tej kampanii.- dodał, przestępując z nogi na nogę.
Panna Oakenfold uniosła brew zaskoczona tym towarzystwem.
- Tak, zauważyłam, że nie pokładasz we mnie wielkich nadziei - odparła i wróciła do obserwowania krajobrazu jaki rozciągał się przed nią. - Jeszcze tamtych rozumiem, ale ty sam nie wyglądasz na wiele starszego ode mnie - wytknęła mu.

-Niech cię mój młody wygląd nie myli. Moi przodkowie pochodzili z innego planu i dzięki nim przypominam młodzieńca.- odparł uśmiechając się pod nosem.
-To nie chodzi o to, że nie pokładam w tobie nadziei.- dodał odwracając wzrok w stronę gwiazd. -Słyszałem o wielu wielkich wojakach, którzy na widok hordy orków uciekali gdzie pieprz rośnie. Wiem o twoich dokonaniach co nieco. Ale to chyba ciągle za mało by zrobić na mnie wrażenie.- zdawał się być bardziej zadufany w sobie niż starsi i bardziej doświadczeni, którzy brali udział w naradzie u królowej.
- W sumie... - Venora dopiero teraz zwróciła uwagę na to że jej dziewczęcy wygląd może być podyktowany niebiańskim rodowodem. Zdała sobie sprawę, że o tym już jej wspomniała Marret, ale wtedy jakoś tak nie wzięła tego do siebie. - Sama jestem aasimarem to możliwe, że długo jeszcze będę mieć niepozorną aparycję - stwierdziła bardziej do siebie, zastanawiając się czy jest to dobra czy jednak uciążliwa rzecz. Za to na komentarze Arla co do wątpienia w jej odwagę, zaśmiała się. - Wyraźnie twoje "co nieco" to za mało skoro myślisz, że ulęknę się- skomentowała jego słowa oschłym tonem.
-Nie zrozum mnie źle. Właśnie mam nadzieję, że się nie ulękniesz, bo na takiej misji jak ta nie możemy sobie na to pozwolić.- rzekł i powoli odszedł zostawiając pannę Oakenfold samą sobie.
~ Dziwny typ... ~ skomentowała go w myślach paladynka. Cieszyło ją, że w końcu została sama.
Westchnęła, zaciągając się zimnym powietrzem i pogrążyła we wspomnieniach spotkania z bogiem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-02-2018, 15:23   #488
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
12 dzień Opadania Liści. Królewski Las, miasteczko Waymoot

Pochód wojsk ciągnął się niemiłosiernie. Odczucie to towarzyszyło zarówno Venorze jak i wszystkim jej kompanom. Oni byli łowcami przygód z natury. Nudziło ich dworskie życie oraz monotonna i żmudna wędrówka w orszaku. Dundein z nudów dawno przestał się odzywać, a jego twarz pobladła od smutku. Gustav również zdawał się z każdym dniem w siodle być mniej towarzyski. Venora wiedziała, że tak to będzie wyglądać i musiała się z tym pogodzić. Na szczęście był to świetny czas dla Agness, która już teraz zaczęła powoli uczyć się modlitw do Tempusa, słuchała o rytuałach, świętach i zwyczajach.
Dni były coraz krótsze. Do tego od kilku dni otaczał ich wszechobecny las, co również wpływało na posępność żołnierzy. Na szczęście to miejsce zdawało się być w miarę bezpieczne i zwyczajne warty w zupełności wystarczały, a zbrojni nie musieli za wczasu lękać się o własne życie.
To chłodne popołudnie w końcu miało odmienić nieco monotonną drogę, kiedy zza zakrętu na królewskim trakcie ujrzeli wyrastającą ponad korony wysokich drzew twierdzę, otoczoną gospodarstwami i licznymi domostwami.


Waymoot było niewielkim miastem, lecz jak na ludzką osadzę zbudowaną w lesie, robiła wrażenie. Mieszkańcy żyli tutaj spokojnie, o czym świadczył brak nawet najmniejszej palisady. Liczne chaty postawione były na miejscu wykarczowanego fragmentu lasu, lecz nikt tutaj nie walczył z naturą i na każde wycięte drzewo posadzono dwa nowe. Pierwszym budynkiem, który powitał długi, zbrojny orszak była niewielka świątynia Tymory. Pulchny jegomość w eleganckich szatach błogosławił żołnierzy i królewską karocę. Nim pierwsi konni wdarli się pomiędzy domy, na przeciw wyjechał im lokalny lord Filfal Zabójca Trolli. Był gigantem wśród ludzi i wcale nie dziwił jego przydomek. Mąż w towarzystwie kilkudziesięciu zbrojnych pokłonili się jej królewskiej miłości oraz wyrazili wyrazy wdzięczności za tak wspaniałe spotkanie. Królowa została zaproszona wraz z najbliższymi osobami do twierdzy, która była domem Filfala i większości urzędników.
-Karczma! Prędko do karczmy! Bo zabraknie piwa dla Dundeina!- krasnolud nawet nie czekał na towarzyszy, tylko zeskoczył z siodła i pognał pomiędzy drewniane chatki znikając Venorze z oczu.

-Jasne! Biegnij! Ja zajmę się twoim koniem, kiedy ty będziesz wycierać pianę z piwa z wąsa kurduplu!- krzyknął za nim Gustav. Żołnierze mogli zapomnieć o wystarczającej ilości miejsc na nocleg dla wszystkich. Dwie oberże i jedna mała gospoda to za mało by pomieścić chociażby jeden oddział, ale może przynajmniej Dundein się załapie i wróci mu dobry nastrój. Słudzy i giermkowie od razu wzięli się za rozbijanie namiotów, a kilku zarządców z twierdzy prędko pomogło gospodarować miejscem wokół miasteczka wskazując gdzie będzie najlepiej rozpalać ogniska i tak dalej.
-No i co robimy?- Agness rozglądała się wokół.
Venora nawet nie miała najmniejszego zamiaru spierania się o miejsce noclegowe w karczmie. Jej nie przeszkadzało nocowanie w namiocie, który mimo wszystko był wygodny i mieścili się w nim wszyscy jej towarzysze.
- Możemy przejść się po domach i popytać czy ktoś ma na zbyciu domowy bimber - zaproponowała rycerka z mrugnięciem oka.
-Patrząc na klimat, podejrzewam że trudno będzie nie znaleźć takiej chaty…- skomentowała Anger, z uśmiechem pod nosem.
- Tym lepiej dla nas. Dundein kiedy wróci od razu nabierze humoru jak mu pokażemy kilka flaszek - stwierdziła z zadowoleniem panna Oakenfold. Im wszystkim z resztą przyda się wypić odrobinę na rozgrzewkę. - A jak wrócimy to wezmę ciebie Anger na sparing. Przyda się trochę nam rozruszać - stwierdziła.

Pomysł wszystkim się spodobał i zostawiając Gustava samego w namiocie, bo ktoś pilnować dobytku musiał, trzy kobiety wybrały się na spacer po okolicy.
Kapłanka Tempusa miała rację. Nie naszukały się i w pierwszym domostwie dostały wskazówki kto robi najlepszy alkohol w okolicy, a bimbrowników było kilku. Gospodarz jeszcze nim odeszły od drzwi jego domu zaproponował im sprzedaż świeżo pieczonej sarniny. Venora zgodziła się, zapłaciła i wkrótce Anger z zawiniątkiem w rękach wróciła do namiotu. W tym czasie paladynka i exkultystka odwiedziły bimbrowników co skutkowało zakupem kilku butelek bimbru i nalewek, a nawet jedno wino z malin. Jeśli tylko nie pokażą całych zapasów Dundeinowi na raz, to była nadzieja, że zapasy starczą im na dłużej niż trzy dni.

Zadowolone z zakupów wróciły do namiotu, gdzie okazało się, że Gustav robił Anger wyrzuty, że nie pytając go o zdanie kazały mu zostać i warować. Na szczęście złość przeszła mu, gdy zobaczył co przyniosły pozostałe towarzyszki.
- Chyba dopiero po nas reszta obozujących zorientowała się, że niekoniecznie trzeba pchać się do karczmy po alkohol - powiedziała Venora z rozbawieniem wywołanym tym z jakim zainteresowaniem Gustav oglądał butelki, odkorkowując każdą i wąchając zawartość.

Po drobnej degustacji zapasów Venora i Anger wyszły na zewnątrz, dzierżąc w rękach swoje miecze i tarcze. Bez zbroi przywdziewania na siebie musiały bardziej uważać przy wyprowadzaniu ciosów. Ćwiczenia przede wszystkim wprawiły je w świetny nastrój, a w międzyczasie zebrało się kilku gapiów zainteresowanych przyglądaniem się ich walce. Widownia nieco krępowała Anger, ale Venora widząc to zwyczajnie zaczęła się podkładać, by towarzyszka poczuła się pewniej.

Do namiotu wróciły kiedy już wystarczająco dużo siniaków sobie nawzajem nabiły, a z widowni coraz więcej zaproszeń do karczmy skierowanych do nich. Usiadły przy ognisku i wzięły swoje porcje sarnicy, podgrzane przy palenisku przez Agness.
- Gdyby Balthazaar tu był to byłoby więcej spokoju - skomentowała panna Oakenfold, która nawykła do tego, że w obecności smoczydła mężczyźni i nie tylko, trzymali się od niej na spory dystans. Venora wgryzła się w pieczyste i posmutniała, bo w smaku nawet nie równało się to z tym co potrafił przy ognisku przygotować jaszczur. - Jeśli Dundein zaraz nie wróci to trzeba będzie wysłać po niego misję ratunkową - powiedziała, zmieniając szybko temat i wymuszając na sobie uśmiech.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-02-2018, 16:16   #489
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Niedługo przed zmrokiem płachta do namiotu odsunęła się w bok, a oczom grupki wbrew oczekiwaniom ukazał się nieznajomy mąż w kolczudze.
-Lady Venora jest proszona o stawiennictwo na uroczystej kolacji lorda Filfala na cześć jej królewskiej mości.- oznajmił na jednym tchu, po czym po żołniersku odmaszerował w głąb obozu.
-He he… No to chyba zjesz coś lepszego niż sarnina znad ogniska.- skomentował Gustav.
-No popatrz na nią. Przecież marzy o dworskich kolacjach…- odparła Anger kręcąc głową. Kapłanka Tempusa doskonale rozumiała żywiołowy charakter Venory i jej niechęć do tego typu bankietów.
Paladynka westchnęła ciężko, co tylko potwierdzało założenie Anger.
- Raz jak się nie stawiłam na uroczystym obiedzie wydanym poniekąd na moją cześć, to mnie zamknęli w lochu na cztery dni... - burknęła i spojrzała mimowolnie na Agness, która miała w tym swój udział. Wstała z miejsca i zaczęła się przeciągać. - Dobrze, że mam odświętne szaty zapakowane, bo byłoby teraz ze mną źle - dodała i rozejrzała się po namiocie. Podeszła do swojej torby i zaczęła z niej wypakowywać potrzebne rzeczy.

- Wezmę Szpon Mrozu. Zawsze to jakiś dowód na to co wydarzyło się w lodowym zamku - Venora zrobiła zmartwioną minę, bo naprawdę nie ciągnęło jej do takich miejsc. Podejrzewała, że wróci stamtąd zmęczona bardziej niż po bitwie. Już ją skręcało w żołądku na samą myśl, że będzie musiała ważyć każde słowo i pilnować się, by nie naruszyć dworskiej etykiety. - Pewnie wrócę późno... Wyjść będę mogła dopiero jak Regentka na to pozwoli... Znajdźcie w tym czasie Dundeina. W Highmoon tak mi się schlał, że nawet rankiem był mało kontaktowy - rzuciła przez ramię do kompanów, gdy rozkładała na kocu swój strój.
-Ja pójdę. I tak nie mam nic lepszego do roboty…- burknął Gustav znudzonym tonem. Mężczyzna wyszedł z namiotu, a Agness i Anger od razu wzięły się do pomocy przy przebraniu Venory.
-Robisz coś czasami z włosami?- spytała Tempusytka przyglądając się fryzurze panny Oakenfold.
-A gdzie tam! Równie dobrze mogłaby ogolić głowę do cna. Przynajmniej nie musiałaby odsyłać chłopów z kwitkiem, kiedy posyłają jej zalotne uśmiechy.- odparła exkultystka.
- Bardzo śmieszne... - mruknęła Venora. - Czeszę je, czasem podetnę jak mi za bardzo przeszkadzają. Na więcej nie mam czasu - wyjaśniła pokrótce i na odczepne. Gdy była wreszcie gotowa wyprostowała się sprawdzając czy wszystko dobrze na niej leży, po czym upięła do pasa miecz, zostawiając Szpon Mrozu, dla którego nie miała odpowiedniej pochwy.
- Życzcie mi szczęścia - powiedziała ponurym tonem i opuściła namiot.

Panna Oakenfold nie potrzebowała przewodnika, ani drogowskazów. Twierdza była doskonale widoczna z oddali. Na bramie została spytana o tożsamość i kiedy strażnicy znaleźli jej imię na liście zaproszonych, przepuścili ją dalej. Dziedziniec nie robił tutaj takiego wrażenia jak na zamku królewskim, czy nawet u Simona, gdzie znajdowały się labirynty z żywopłotów i kamienne figury.
W tej prostocie był jednak swój urok, który nie był tak przytłaczający jak w pozostałych cytadelach, które odwiedziła w swoim życiu Venora. Po dziedzińcu co rusz spacerowały oddziały straży, wspomagane przez królewskie straże. Niektórzy nawet kojarzyli rycerkę z zakonu Helma, pokłaniając jej się i witając uroczyście.
Prosto z zielonego dziedzińca wkroczyła na kamienne schody, prowadzące do głównego holu, gdzie odbywała się uroczystość. Grupa trubadurów przygrywała wesoło na instrumentach. Stoły poukładano w podkowę, a w samym centrum siedziała regentka z Trollobójcą po prawicy. Wyglądała na znudzoną, choć nikomu nie szczędziła bladych uśmiechów.


Venora dostrzegła tam każdego, kogo spotkała na królewskiej naradzie. Byli rycerze, wojownicy, doradcy i mędrcy. Był Arlo i jego stary mistrz, oraz masa innych ludzi. Stół był przepełniony dziczyzną, winem, owocami i wszystkimi darami lasu, które powszechnie uznawano za lubiane przez ludzi. Venora nie miała przyznanego miejsca, ale wybór był niewielki.
-Na uroczystość z mieczem może przyjść tylko służka Helma…- zagaił Arlo, który niespodziewanie pojawił się nieopodal Venory.
-Zechcesz zatańczyć?- spytał.
Rycerka spojrzała na niego z miną mówiącą "to nie jest dobry pomysł". Już chciała od niego odejść, ale zawahała się. Owszem otrzymała zaproszenie, ale nikogo nie znała tu i czuła się wyobcowana z tego powodu. Arlo natomiast, choć jego zachowanie według niej dawało wiele do życzenia to jednak wyszedł z inicjatywą by nawiązać znajomość.
- Dobrze - odparła w końcu Venora bez przekonania w głosie. - Ostrzegam jednak, że nigdy nie tańczyłam - dodała, licząc jeszcze odrobinę, że mężczyzna zmieni zdanie.

Arlo miał na sobie eleganckie ubranie, wygodne buty. Młodzieniec wziął rycerkę pod rękę i poprowadził na skrawek parkietu, gdzie tańczyło kilka par. Młody mag pachniał intensywnie słodką wonią perfum.
-Nie wyglądasz na zadowoloną z obecności tutaj.- rzekł na ucho Venorze stawiając powoli kroki, by przypadkiem nie pogubiła rytmu.
Panna Oakenfold w tańcu zdała się w pełni na czarodzieja, pozwalając się mu prowadzić i tylko pilnowała się by nie stracić rytmu. Na jego uwagę uśmiechnęła się blado.
- Gdybym chciała spędzać czas w takich miejscach to zostałabym dwórką - odparła mu paladynka. - Ty natomiast zdajesz się dobrze bawić - dodała.
-To źle, że lubię kaczkę w pomarańczy, wystrojone kobiety i muzykę na wyższym poziomie niż ta, którą prezentują marni grajkowie w pierwszej, lepszej gospodzie na trakcie?- spytał zerkając na Venorę kątem oka.
- Oczywiście, że nie. Każdy ma swoje preferencje. Moją nie są wytworne uczty z tańcami - powiedziała czarnowłosa, odwracając od niego spojrzenie. Mimo to uśmiechnęła się lekko. - A naprawdę od tego wolałabym walczyć sama z hordą nieumarłych. Ale gdy zaproszenie idzie od samej regentki to się nie odmawia.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-02-2018, 20:41   #490
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Ano nie odmawia się. Ja z kolei wolałbym siedzieć nad swoją księgą zaklęć z szklaneczką elfiej brandy.- nieznacznie wzruszył ramionami.
-Napijesz się czegoś? Jesteś spięta, jakbyś właśnie spotkała tę swoją hordę nieumarłych…- dodał żartobliwym tonem.
- Nie odmówię - skinęła głową i wydawała się być wdzięczna za tą propozycję.
Grajkowie niedługo potem zakończyli powolny utwór i zagrali coś bardziej żywiołowego. Arlo w tym czasie zabrał dwa puchary ze słodkim winem ze srebrnej tacy jednego ze sług, wręczając jeden Venorze, a drugi zostawiając dla siebie. Mężczyzna upił łyk i skinął głową z uznaniem.
-Wyśmienite. Uwielbiam calishyckie wina. Zupełnie jakby ktoś zamknął w butli kwintesencję lata.- skomentował i upił drugi łyk wina.
Panna Oakenfold nigdy nie rozprawiała nad smakiem alkoholu bardziej niż "dobry" czy "niedobry". Z tego względu jeszcze bardziej odczuwała jak mocno nie pasuje do tego miejsca. Zastanawiała się czy teraz częściej będzie musiała bywać na takich wydarzeniach i spotykać się z ludźmi z wyższych sfer. Niby była córką właściciela tartaku, ale też wnuczką rycerza więc nie powinna jednoznacznie określać się jako osoba pochodząca z niższych warstw społecznych.

Venora upiła wina i musiała przyznać, że było ono jednym z lepszych jakie kosztowała. Na dworze Simona miała okazję popróbować dobrych trunków których większość osuszał oczywiście Dundein.
- Zawsze obracałeś się w takim towarzystwie? - zapytała czarodzieja, spoglądając na niego. Venora zdawała się z każdą chwilą być coraz mniej spięta i bardziej pewna siebie, jakby szybko przyzwyczaja się do nowych okoliczności. - Wspominałeś też o swoim planarnym pochodzeniu. Zechcesz powiedzieć coś więcej w tym temacie? - zapytała z zainteresowaniem.
-Po prawdzie to nie wiele wiem o swojej rodzinie. Mistrz przygarnął mnie podczas wizyty w Calimporcie. Magią władałem odkąd pamiętam. Przeganiałem grupkę złodziejaszków, kiedy mistrz odwiedzał pobliski bazar. Dopiero z czasem wyszło na jaw, że moje ciało przejawia nienaturalne dla ludzi cechy.- wyjaśnił ze spokojem.
- Tobie też jakieś smoczydło plunęło kwasem w twarz? - zapytała z rozbawieniem paladynka. Po tym jego wyznaniu spojrzenie jakim patrzyła na Arla wydawało się być przyjaźniejsze, cieplejsze niż do tej pory.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy nie kryjąc zdziwienia.

-Sugerujesz, że moja twarz jest oszpecona?!- teatralnie udawał oburzenie.
-Czy pan jest czarodziejem?- piskliwy głosik młodego dziewczęcia zwrócił uwagę rozmawiającej dwójki towarzyszy.
-Tak kochanie!- odparł Arlo.
-To prawda, że potrafisz przyzwać jednorożca?- spytała uśmiechając się szeroko. Arlo wziął dziewczynkę na ręce i udawał, że tańczy obracając się w koło.
-Nie potrafię wyczarować jednorożca, ale potrafię inne rzeczy wyczarować.- puścił dziewczynce oczko.
Venora stanęła w pewnej odległości od nich i przyglądała im się z rozbawieniem malującym się na jej twarzy.
- Lepiej żeby nie była to kula magicznego ognia - skomentowała panna Oakenfold popijając wino z kielicha. - Ale szkoda, że nie umiesz przywołać jednorożca. Sama bym chętnie to zobaczyła - dodała żartobliwym tonem.

-A ty też jesteś magiem?- dziewczynka zwróciła się do Venory.
Rycerka pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie jestem - dodała i na tym miała skończyć, ale nie mogła się powstrzymać. - Ale znam jedną sztuczkę - powiedziała i wychyliła do końca zawartość kielicha, po czym trzymając go w dłoni przed sobą sprawiła, że nagle rozświetlił się on silnym światłem.
-Ale piękne!- krzyknęła zafascynowana podskakując w miejscu.
-Kim jesteś, jeśli nie magiem?- spytała z szerokim uśmiechem.
Venora zgasiła światło i mrugnęła do dziewczynki.
- Paladynem - odpowiedziała jej. - A gdzie twoja mama? Nie powinnaś tak sama tu przebywać - dodała tonem pouczenia.
-A co to jest paladyn?- spytała dziewczynka. -Mój tata stoi tam…- wskazała dowódcę straży przybocznej lorda Trollobójcy.
-Paladyni to rycerze walczący o dobro i przestrzeganie praw. Niestraszne jest im żadne zło - Venora znacząco spojrzała na Arla.

- Są szczególnymi wojownikami, którzy postępują według honorowego kodeksu. Są przekaźnikami woli swych bogów tak jak i kapłani, i podobnie jak oni potrafią leczyć, a ci najbardziej wprawieni są w stanie przełamać nawet najcięższe choroby - spojrzenie rycerki skierowało się ku osobie, którą wskazała dziewczynka. - Na pewno jesteś dumna z taty. Jak ci na imię? - zapytała uśmiechając się przyjacielsko.- Ja nazywam się Venora, a mój towarzysz czarodziej ma na imię Arlo - dodała.
-Jestem Kattie.- uśmiechnęła się uroczo. -A raz jak bawiłam się w lesie i się zraniłam o cierniste krzaki, to przyszedł pan Blot i mnie uleczył. Czy on też jest paladynem?- spytała.
- Może tak, a może po prostu kapłanem. Powinnaś go zapytać sama - odparła jej Venora z ciepłym uśmiechem. Panna Oakenfold zawsze miała słabość do dzieci i było to teraz po niej widać.
-Następnym razem go spytam hi hi…- zaśmiała się piskliwie.
- Lubisz takie przyjęcia? - zapytała rycerka.
-Wolę bawić się w lesie.- odparła patrząc Venorze głęboko w oczy.
- Tak jak i ja - zgodziła się z nią rycerka.

-Kat dziecko!- oczom Venory ukazała się starsza kobieta, która bez skrupułów podeszła i odebrała czarodziejowi dziewczynkę z rąk.
-Najmocniej przepraszam, ale trudno upilnować tak żywiołowe dziecię…- tłumaczyła się skruszonym tonem.
- Nie szkodzi - zapewniła ją paladynka. -Najwidoczniej ciągnie swój do swego - mrugnęła do małej. Kobieta pokłoniła się nisko Venorze i Arlo, po czym odeszła w kierunku jednego z korytarzy.
-Do twarzy ci w towarzystwie dziecka.- skomentował mag. -Idę po więcej wina. Przynieść tobie również?- upewniał się.
Panna Oakenfold powiodła spojrzeniem za kobietą z dzieckiem i dopiero jak zniknęli zwróciła uwagę na Arla.
- Tak, nie mam problemu, żeby złapać kontakt z dziećmi - odparła. - Ale na własne się raczej nie zdecyduje - dodała w zamyśleniu. - Tak, chętnie wypiję więcej. O tam zajmę nam miejsce - powiedziała i skierowała kroki do wolnych miejsc na skraju stołu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172