Lucyna
Najedzona, jeszcze lepiej pijana i pełna bezsensownej werwy ruszylaś, dosłownie, z kopyta na motocyklu w kierunku kibla. Trafiłaś. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że zalkoholizowany obywatel nie ma większego problemu z waleniem w co popadnie. A atak na Jaku-2 na kibel...to przecież normalne zachowanie po gorzale.
Problem był jeden. Rozbiegu wziełaś ze 3 metry, więc uderzenie miało siłę mniej więcej taką, jak przywalenie teściowej rozbitym schabowym w pysk - uderzasz, ale lekko, żeby zła nie była i nie oddała tasakiem lub korkociągiem.
Spadłaś z motocykla, prosto na podłgę ufajdaną produktem jelit Jego Króleskiej Mości, a sam motocykl zaległ w kiblu na boku. Po chwili zniknął. Nie, nie rozpłynął się w powietrzu, jak to w zwyczaju mają efekty przywołań. Rozebrały go na części w istnie piekielnym tenpie cygańskie szczury, które pewnie już lecą na targ w celu odsprzedaży po byle jakich cenach. W końcu kradzione nie generuje kosztów uzyskania towaru.
__________________ - Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku! |