Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 18:19   #154
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz, pożarłszy chleb i kiełbasę, popił rozcieńczonym winem z bukłaka i otarł usta. Spojrzał na Korbiniana.

- Ukrywam się - stwierdził oczywistość Schierke. - Miałem… Mam na karku ciurów grafa na wschód od Verborgen. Wziąłem dwóch ludzi, żeby ściągnąć od drania dług, podszedłem dwór i uniosłem stamtąd parę śmieci. Między innymi to - wskazał na zawinięty w płótno obraz. - Jak bezpieczna jest ta twoja dziura tutaj? Umiesz poręczyć za ten twój grajdół? - zapytał, po czym kontynuował.

- Jeden z moich kompanionów uszedł w bory, drugi okazał się czarownikiem. I przepadł, jak kamień w wodę.

Franz potarł brodę w zamyśleniu, wreszcie zaczynając przemyśliwać swoje położenie. Wyciągnął zza połów płaszcza glinianą fajkę, którą nabił tytoniem. Zapalił i buchnął dymem z ust.

Schierke pokrótce opowiedział Korbinianowi jak się potoczyła historia od momentu wybicia przez Atanaja okna w dworzyszczu, pościgu i wątku ze świecącym koniem.

- Córa von Dignama przypłacila karkiem podczas rejzy - rzekł i splunął. - Wiedźma. Dzieci trzymała w komodzie niby żarcie w komórce, na własne oczy widziałem - rzekł, starając się nie myśleć o martwej dziewczynce i przemilczając fakt, że to on się do owych śmierci przyczynił. -. Ale śmierć córuchny stary Dignam przyjmie źle, ojcem by nie był, jeśli nie przejąłby się. Tedy spodziewam się, że pośle za nami kogoś wprawniejszego w pościgach. To tylko kwestia czasu, zanim skrzyknie swoich łowczych. Może będą szukać i tutaj.

Schierke zamilkł na chwilę

- Zabawię tu dzień, może dwa - zdecydował się, nie chcąc pchać się bez wieści do miasta. - Trza mi informacji i plotek, jeśli znasz kamratów, co takie mają, to poślij mi tu. Wypatruję wieści z Salkalten i twierdzy Dignama, a także wieści o moich towarzyszach. Z Salkalten, wieści o tym, kogo szukają. Co do kompanów, jeśli mają mózgi, a nie gówno we łbach, to znajdą się i przyturlają się tutaj, jeśli nie, cóż wypadnie mi iść dalej do Salkalten.

Schierke rozmawiał z niziołkiem przez jakiś czas, rozmawiając o swoich interesach: o tym, czy Korbinian nie zna kogoś, kto towar mógł zdjąć z łap Franza za odpowiedni grosz. O tym, że konia trzeba napoić i nakarmić i czy przypadkiem nie miał innego konia, za co Franz mógł zaoferować tego, co miał teraz, spodziewając się, że szukać mogą ich po umaszczeniu koni. Czy przypadkiem nie ma innego ubrania, z podobnych względów. O Xaviera Beckera i obrazach nie rozpytywał, przelotnie tylko spytał, czy w okolicy słyszał może o jakichś rzemieślnikach wprawnych w reperowaniu obrazów lub też malarzach, acz bez przekonania. Gawiedź takie rzeczy bowiem uważała za zbędne. Jak i on sam zresztą.

* * *

Załatwiwszy sprawy z niziołkiem, Schierke pogrążył się w rozmyślaniach.

Pierwszy, oczywiście, był Ungoł, który musiał spartaczyć swoje zaklęcie i uciec. Najemnik doszedł do wniosku, że rzeczywiście coś źle poszło później - z jakiegoś powodu całą drogę do Pahlkrug myślał, że rzecz ze świecącym koniem była jakąś krotochwilą Atanaja, który miał pojawić się za nim lada chwila. Ostatecznie, magii nie znał. Ale przerażone oblicze Atanaja, który pognał na wschód powiedziało mu dość. Ungoł znał magię, ale nie znał jej dość dobrze. Franz wolał, żeby nie znał jej w ogóle, jeśli miał pakować ich w tarapaty zwyczajnymi sztuczkami.

Im dłużej myślał nad wypuszczeniem się na wschód w poszukiwaniu swojego kompana, tym bardziej wydawało mu się to głupim pomysłem. Przeżyli pierwszą falę pościgu, ale zapewne szykowała się kolejna, bardziej zajadła. Graf nie będzie mógł ścierpieć śmierci swojej wiedźmiej córki, tego Franz był pewien. Nie zdziwiłby się, gdyby jeden z kochasiów wiedźmy, Varl albo Tomas nie okazaliby się jej pomagierami, odpowiednio wtajemniczonymi w magiczne arkana. Ludzie grafa zapewne będą przeszukiwać jeszcze przez czas jakiś okoliczne bory, szukając zbójeckiej kryjówki.

Wyprawa na wschód była zatem zbyt niebezpieczna, poza tym, Franz nawet nie wiedział, jak się za to zabrać. Ostatecznie, Ungoł zniknął dosłownie bez śladu. Krążenie po borach bez wiedzy o tym, gdzie mógł podziać się Ungoł było kuszeniem grafa i licha, co się kryło w borach. Założywszy, że nie napotkałby niczego w głuszy, mógł stracić całe dni na szukaniu Atanaja. Jeśli Ungoł znajdzie się, będzie krążył w okolicach Salkalten i Verborgen. Tyle wywnioskował Franz, postanowiwszy dać spokój tematowi Ungoła, który był teraz zdany na siebie, czy tego chciał, czy nie.

Śmierć Rosalin i dziecka dokuczały resztkom sumienia najemnika, ale zdążył się z nimi jakoś pogodzić, choć wiedział, że wyrzuty nie będą go opuszczały przez następne parę tygodni. Po pokazie magii Ungoła, nabrał wiary w to, że Rosalin była wiedźmą, a zatem uśmiercenie jej było w gruncie rzeczy dobre. Schierke, myśląc o gusłach Ungoła mógł tylko domyślać się, do jakich czarów miała dostęp córka grafa, zapewne o wiele bardziej w arkanach zaprawiona. Franz mimowolnie zadrżał, wyobrażając sobie pościg, któremu sekretnie przewodziłaby czarownica.

Co do śmierci dziecka, była ona po prostu bezsensowna, ale z drugiej strony, Franz nie miał pojęcia, co innego mógłby zrobić. Obuch w głowę zachowałby jej życie, bowiem na wyratowanie jej najemnik nie miał co liczyć - sam ledwo dojechał do Pahlkrug z obrazem, nie potrzebował jeszcze balastu w postaci wrzeszczącego dziecka, które alarmowałoby całą okolicę. Zapewne spędziłaby resztę życia jako kurewka na usługach grafa lub poszłaby pod nóż tak czy inaczej, pozbawiona protekcji Rosalin.

Obraz był ukryty, przynajmniej na jakiś czas. Następną rzeczą, którą Franz potrzebował zorganizować, był paser, któremu wepchnie skradzione dobra a potem rejza do Salkalten, aby wywiedzieć się, kim był Xavier Becker i czy są jakie mistrze w mieście, co zszyć obraz potrafią i doprowadzić do porządku mogą. Więc miasto portowe było kolejnym celem podróży najemnika, który miał nadzieję, że informacje o gwałtach w dworku von Dignam nie rozejdą się tak szybko i że Franz będzie miał czas na zorganizowanie czegoś sensownego.

Dał co prawda słowo Atanajowi, że pojedzie z nim na zachód, jeśli ten pomoże mu z grafem, ale to nie było już takie pewne. Nie wiedział, czy Atanaj nawet żył. Był pewien, że stryczek spłaci wszystkie długi Franza wobec Ungoła, jeśli tylko ten miał na nim rzeczywiście zawisnąć.
 
Santorine jest offline