Spotkanie z pokładowym cyborgiem nie wprawiło Pryi w dobry humor, o nie. Patrzyła wzrokiem jadowitej jaszczurki jak dwumetrowy półsyntetyk miota się po pomieszczeniu, gadając te swoje zaprogramowane w sztucznym mózgu brednie, a zjedzona niedawno kanapka podeszła jej do gardła.
Zgrywał się, to pewne. Sam przyczynił się do ich nieciekawej sytuacji i teraz zgrywał świętego, chcąc uśpić jej czujność, ale ona wiedziała! Wiedziała czyją winą jest szereg awarii, ciemne korytarze i to, że w lodówce znowu zabrakło pikli. Zawsze pod górę, gdziekolwiek pojawiały się nieludzkie twory mające za zadanie zmienić wszechświat w mechaniczną puszkę bez grama żywej materii.
I jeszcze Drake z Norton ja zgarnęli zanim zdążyła wrócić na mostek… nawigator zaczęła się więc zastanawiać, czy i oni nie zostali podmienieni, gdy grasowała w mesie. Wszystko szło nie tak, czas im sie kończył, a po pokładzie szlajało się coś, co pewnie przyprawiało Larsen o orgazm - obce, dziwne i niezbadane bydle. Teddy najchętniej nie bawiłaby się w uprzejmości, tylko znalazła je i rozwaliła, a jak biolog chce, niech sie bawi potem w czerwone puzzle. O ile to kurestwo krwawiło.
- Wracamy na starą trasę - burknęła do grupy prawdopodobnie zawierającej w sobie androidy, ale musiała rozkleić paszczę - Niedługo doelcimy do wraku. Do wraków - poprawiła się, patrząc spode łba na Norton - Tam są dwa statki. Ta locha którą namierzyliśmy i drugi, mniejszy. Podobny do Acherona gabarytowo. Tak mi się wydaje, o ile to nie kolejna podpucha, a w systemie czujników nikt nie grzebał - popatrzyła wymownie na inżyniera i wzruszyła ramionami. Dobrze, że zostawała z Abem. Wolała go od… wiadomo.