Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2018, 11:19   #487
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora ruszyła w końcu w kierunku swego namiotu, gdzie była najbardziej wyczekiwana przez Agness. Po drodze minęła nieco starszą od siebie kobietę w złotoczerwonej szacie, podpierającą się na eleganckiej, czarodziejskiej ladze. Dopiero po chwili Venora uświadomiła sobie, że to była Calandei, jedna z doradczyń i niemalże prawa ręka królowej.
Panna Oakenfold aż obejrzała się za siebie, by upewnić się, że oczy jej nie mylą. Calishicka uroda czarodziejki wyróżniała się i nie było mowy by ją z kimś innym pomylić.
~ Jeśli powiedzie mi się, to Regentka na pewno będzie częściej dawać mi zadania ~ przeszło Venorze przez myśl i rozejrzała się po obozie. Wojsko było liczne, a rycerka jeszcze nie miała okazji widzieć tak dużego przedsięwzięcia, a co dopiero brać w nim udział, nawet w naradzie.
Zastanawiając się nad tym wszystkim o czym rozmawiano w namiocie królowej, paladynka ruszyła w dalszą drogę do swoich kompanów.
Tamci zaś oczekiwanie na Venorę umilili sobie grą w kości i piciem wina.
-Jest i nasza dowódczyni!- rzekł z przekąsem Dundein.
-I co? Co ci powiedziała?- Agness zerwała się z miejsca.
Służka Helma nieśpiesznym krokiem podeszła do ogniska i usiadła na swoim miejscu.

- No więc powiedziałam jej, nie jest zadowolona ale... Nie każe cię wieszać - odpowiedziała Venora i mrugnęła do przyszłej kapłanki Tempusa. - Masz się zachowywać wzorowo i bez zawahania wykonywać rozkazy wydane przez Regentkę - dodała już poważnym tonem. - Oczy szpiegów zapewne teraz będą na nas skierowane, więc weź to sobie do serca
-Tak jakbym do tej pory nie zachowywała się wzorowo...- Agness skomentowała z naburmuszoną miną.
- Ale właśnie, że zachowujesz się wzorowo! - zapewniła towarzyszkę Venora i poklepała ją po ramieniu. - Samo to, że Regentka była zaskoczona gdy jej wspomniałam o twojej przeszłości, dobrze o tobie świadczy - dodała z przyjacielskim uśmiechem. - Poza tym wszyscy tu za ciebie ręczymy
-No dobra, a czego po za tym się dowiedziałaś?- spytał rzeczowo Gustav.
-Właśnie. Dowiedziałaś się jakie ma plany?- wtrącił Dundein.
Venora pokiwała głową. Wstała na chwilę od ognia, wzięła kawałek drwa i dorzuciła je do ogniska.
- Zostałam przydzielona do oddziału, którego zadaniem jest przetarcie szlaku przez wąski i zdradliwy wąwóz, którymi mamy przejść na drugą stronę gór - wyjaśniła paladynka. - Jest to niebezpieczny etap, ale... gorsze rzeczy robiliśmy - spojrzała wymownie na Dundeina. - Nie wiem niestety czy będziecie mogli mi towarzyszyć, bo rycerzy do tego zadania odgórnie ustali Regentka i jej doradcy - westchnęła.

-Któż lepiej cię wspomoże od nas?- odparł zdumiony krasnolud. Moradinita nie wyglądał na zadowolonego faktem, że będą musieli maszerować z regularnymi oddziałami wojsk, zamiast wspomagać Venorę w jej specjalnej misji.
-Spokojnie Dundeinie. Jeszcze wiele dni wędrówki przed nami. Nie ma co się zamartwiać za wczasu.- uspokajała go Anger.
- Dokładnie tak - zgodziła się z nią Venora wiercąc się na swoim miejscu. - Może się przecież okazać, że z samej woli Regentki zostaniecie dołączeni do tego oddziału, a jak nie to jeszcze ja będę ją o to prosić - zapewniła ich.
Panna Oakenfold dopiero teraz zaczęła sobie zdawać sprawę jak bardzo przejęta była udziałem w naradzie. Spojrzała na butelkę wina, którą zaczęli jej kompani, ale nie czuła by miała ochotę się napić. Nagle wstała i ruszyła do wyjścia.
- Idę się przewietrzyć, póki pogoda jest na to - rzuciła przez ramię wychodząc z namiotu.
Spacerując między obozującymi odwiedziła kapłanów z jej zakonu. Chwilę z nimi pomówiła, pokrótce wprowadzając ich w zadanie jakie miała i wspólnie z nimi odmówiła modlitwy. Wychodząc z ich namiotu przeszła jej ironiczna myśl, że w razie niepowodzenia, przekażą przeorowi z czym musiała się zmierzyć. Ale pokręciła zaraz głową. Była przecież zaradna i z niejednym problemem sobie poradziła.

Venora w końcu zawędrowała na skraj obozu chcąc chwilę spędzić na samotnych rozmyślaniach. Stała z rękoma skrzyżowanymi przed sobą, ze spojrzeniem wbitym w dal.
-Gdybym dostała miedziaka za każdym razem gdy ktoś wątpi w moje doświadczenie przez moją aparycję, to miałabym całkiem ciężki mieszek - mruknęła pod nosem. - Dobrze chociaż, że to samo tyczy się moich wrogów - uśmiechnęła się sama do siebie.
-Ode mnie dostałabyś nawet srebrnika…- usłyszała za plecami głos, który już jej się obił o uszy tego wieczoru. Młody czarodziej Arlo stał nieopodal, oparty o młode drzewo, które traciło ostatnie żółte i czerwone liście. Venora nie spodziewała się towarzystwa i nie wiedziała, czy po prostu nie zauważyła niewiele starszego od siebie czarodzieja, czy poruszał się tak cicho.
-Doszły mnie słuchy o młodej wojowniczce pod dachem Helmitów, ale nie spodziewałem się spotkać jej na tej kampanii.- dodał, przestępując z nogi na nogę.
Panna Oakenfold uniosła brew zaskoczona tym towarzystwem.
- Tak, zauważyłam, że nie pokładasz we mnie wielkich nadziei - odparła i wróciła do obserwowania krajobrazu jaki rozciągał się przed nią. - Jeszcze tamtych rozumiem, ale ty sam nie wyglądasz na wiele starszego ode mnie - wytknęła mu.

-Niech cię mój młody wygląd nie myli. Moi przodkowie pochodzili z innego planu i dzięki nim przypominam młodzieńca.- odparł uśmiechając się pod nosem.
-To nie chodzi o to, że nie pokładam w tobie nadziei.- dodał odwracając wzrok w stronę gwiazd. -Słyszałem o wielu wielkich wojakach, którzy na widok hordy orków uciekali gdzie pieprz rośnie. Wiem o twoich dokonaniach co nieco. Ale to chyba ciągle za mało by zrobić na mnie wrażenie.- zdawał się być bardziej zadufany w sobie niż starsi i bardziej doświadczeni, którzy brali udział w naradzie u królowej.
- W sumie... - Venora dopiero teraz zwróciła uwagę na to że jej dziewczęcy wygląd może być podyktowany niebiańskim rodowodem. Zdała sobie sprawę, że o tym już jej wspomniała Marret, ale wtedy jakoś tak nie wzięła tego do siebie. - Sama jestem aasimarem to możliwe, że długo jeszcze będę mieć niepozorną aparycję - stwierdziła bardziej do siebie, zastanawiając się czy jest to dobra czy jednak uciążliwa rzecz. Za to na komentarze Arla co do wątpienia w jej odwagę, zaśmiała się. - Wyraźnie twoje "co nieco" to za mało skoro myślisz, że ulęknę się- skomentowała jego słowa oschłym tonem.
-Nie zrozum mnie źle. Właśnie mam nadzieję, że się nie ulękniesz, bo na takiej misji jak ta nie możemy sobie na to pozwolić.- rzekł i powoli odszedł zostawiając pannę Oakenfold samą sobie.
~ Dziwny typ... ~ skomentowała go w myślach paladynka. Cieszyło ją, że w końcu została sama.
Westchnęła, zaciągając się zimnym powietrzem i pogrążyła we wspomnieniach spotkania z bogiem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline