Przełknął gumowego suchara. Nie rozmawiali już od dłuższego czasu. Nie chcieli się zdradzać. Obserwowali dom licząc na stworzenie się jakiejś okazji. Czas płynął, a wyobraźnia Dave'a podsuwała mu coraz gorsze obrazy. W końcu na obejściu pojawił się jeden z miejscowych. Odkryli też miejsce w którym znajdowały się wierzchowce porywaczy.
- Wykorzystujemy to? - spytał nie zerkając na dziewczęta. - Teraz kuraki nie będą takim problemem i tak będą hałasować. Ewentualnie jak wiemy gdzie trzymają konie można by je uwolnić. Jeżeli to ich jedyny środek transportu raczej to odczują, a może nawet i ruszą za nimi w pogoń.
__________________ you will never walk alone |