Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2018, 16:16   #489
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Niedługo przed zmrokiem płachta do namiotu odsunęła się w bok, a oczom grupki wbrew oczekiwaniom ukazał się nieznajomy mąż w kolczudze.
-Lady Venora jest proszona o stawiennictwo na uroczystej kolacji lorda Filfala na cześć jej królewskiej mości.- oznajmił na jednym tchu, po czym po żołniersku odmaszerował w głąb obozu.
-He he… No to chyba zjesz coś lepszego niż sarnina znad ogniska.- skomentował Gustav.
-No popatrz na nią. Przecież marzy o dworskich kolacjach…- odparła Anger kręcąc głową. Kapłanka Tempusa doskonale rozumiała żywiołowy charakter Venory i jej niechęć do tego typu bankietów.
Paladynka westchnęła ciężko, co tylko potwierdzało założenie Anger.
- Raz jak się nie stawiłam na uroczystym obiedzie wydanym poniekąd na moją cześć, to mnie zamknęli w lochu na cztery dni... - burknęła i spojrzała mimowolnie na Agness, która miała w tym swój udział. Wstała z miejsca i zaczęła się przeciągać. - Dobrze, że mam odświętne szaty zapakowane, bo byłoby teraz ze mną źle - dodała i rozejrzała się po namiocie. Podeszła do swojej torby i zaczęła z niej wypakowywać potrzebne rzeczy.

- Wezmę Szpon Mrozu. Zawsze to jakiś dowód na to co wydarzyło się w lodowym zamku - Venora zrobiła zmartwioną minę, bo naprawdę nie ciągnęło jej do takich miejsc. Podejrzewała, że wróci stamtąd zmęczona bardziej niż po bitwie. Już ją skręcało w żołądku na samą myśl, że będzie musiała ważyć każde słowo i pilnować się, by nie naruszyć dworskiej etykiety. - Pewnie wrócę późno... Wyjść będę mogła dopiero jak Regentka na to pozwoli... Znajdźcie w tym czasie Dundeina. W Highmoon tak mi się schlał, że nawet rankiem był mało kontaktowy - rzuciła przez ramię do kompanów, gdy rozkładała na kocu swój strój.
-Ja pójdę. I tak nie mam nic lepszego do roboty…- burknął Gustav znudzonym tonem. Mężczyzna wyszedł z namiotu, a Agness i Anger od razu wzięły się do pomocy przy przebraniu Venory.
-Robisz coś czasami z włosami?- spytała Tempusytka przyglądając się fryzurze panny Oakenfold.
-A gdzie tam! Równie dobrze mogłaby ogolić głowę do cna. Przynajmniej nie musiałaby odsyłać chłopów z kwitkiem, kiedy posyłają jej zalotne uśmiechy.- odparła exkultystka.
- Bardzo śmieszne... - mruknęła Venora. - Czeszę je, czasem podetnę jak mi za bardzo przeszkadzają. Na więcej nie mam czasu - wyjaśniła pokrótce i na odczepne. Gdy była wreszcie gotowa wyprostowała się sprawdzając czy wszystko dobrze na niej leży, po czym upięła do pasa miecz, zostawiając Szpon Mrozu, dla którego nie miała odpowiedniej pochwy.
- Życzcie mi szczęścia - powiedziała ponurym tonem i opuściła namiot.

Panna Oakenfold nie potrzebowała przewodnika, ani drogowskazów. Twierdza była doskonale widoczna z oddali. Na bramie została spytana o tożsamość i kiedy strażnicy znaleźli jej imię na liście zaproszonych, przepuścili ją dalej. Dziedziniec nie robił tutaj takiego wrażenia jak na zamku królewskim, czy nawet u Simona, gdzie znajdowały się labirynty z żywopłotów i kamienne figury.
W tej prostocie był jednak swój urok, który nie był tak przytłaczający jak w pozostałych cytadelach, które odwiedziła w swoim życiu Venora. Po dziedzińcu co rusz spacerowały oddziały straży, wspomagane przez królewskie straże. Niektórzy nawet kojarzyli rycerkę z zakonu Helma, pokłaniając jej się i witając uroczyście.
Prosto z zielonego dziedzińca wkroczyła na kamienne schody, prowadzące do głównego holu, gdzie odbywała się uroczystość. Grupa trubadurów przygrywała wesoło na instrumentach. Stoły poukładano w podkowę, a w samym centrum siedziała regentka z Trollobójcą po prawicy. Wyglądała na znudzoną, choć nikomu nie szczędziła bladych uśmiechów.


Venora dostrzegła tam każdego, kogo spotkała na królewskiej naradzie. Byli rycerze, wojownicy, doradcy i mędrcy. Był Arlo i jego stary mistrz, oraz masa innych ludzi. Stół był przepełniony dziczyzną, winem, owocami i wszystkimi darami lasu, które powszechnie uznawano za lubiane przez ludzi. Venora nie miała przyznanego miejsca, ale wybór był niewielki.
-Na uroczystość z mieczem może przyjść tylko służka Helma…- zagaił Arlo, który niespodziewanie pojawił się nieopodal Venory.
-Zechcesz zatańczyć?- spytał.
Rycerka spojrzała na niego z miną mówiącą "to nie jest dobry pomysł". Już chciała od niego odejść, ale zawahała się. Owszem otrzymała zaproszenie, ale nikogo nie znała tu i czuła się wyobcowana z tego powodu. Arlo natomiast, choć jego zachowanie według niej dawało wiele do życzenia to jednak wyszedł z inicjatywą by nawiązać znajomość.
- Dobrze - odparła w końcu Venora bez przekonania w głosie. - Ostrzegam jednak, że nigdy nie tańczyłam - dodała, licząc jeszcze odrobinę, że mężczyzna zmieni zdanie.

Arlo miał na sobie eleganckie ubranie, wygodne buty. Młodzieniec wziął rycerkę pod rękę i poprowadził na skrawek parkietu, gdzie tańczyło kilka par. Młody mag pachniał intensywnie słodką wonią perfum.
-Nie wyglądasz na zadowoloną z obecności tutaj.- rzekł na ucho Venorze stawiając powoli kroki, by przypadkiem nie pogubiła rytmu.
Panna Oakenfold w tańcu zdała się w pełni na czarodzieja, pozwalając się mu prowadzić i tylko pilnowała się by nie stracić rytmu. Na jego uwagę uśmiechnęła się blado.
- Gdybym chciała spędzać czas w takich miejscach to zostałabym dwórką - odparła mu paladynka. - Ty natomiast zdajesz się dobrze bawić - dodała.
-To źle, że lubię kaczkę w pomarańczy, wystrojone kobiety i muzykę na wyższym poziomie niż ta, którą prezentują marni grajkowie w pierwszej, lepszej gospodzie na trakcie?- spytał zerkając na Venorę kątem oka.
- Oczywiście, że nie. Każdy ma swoje preferencje. Moją nie są wytworne uczty z tańcami - powiedziała czarnowłosa, odwracając od niego spojrzenie. Mimo to uśmiechnęła się lekko. - A naprawdę od tego wolałabym walczyć sama z hordą nieumarłych. Ale gdy zaproszenie idzie od samej regentki to się nie odmawia.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline