Ironia, którą można było dostrzec w słowach Grzmota, spłynęła po Esmondzie jak woda po kaczce.
- Nie znam się na takiej plugawej magii - odparł. - Sądziłbym, że takie coś najlepiej zwalczyć ogniem i żelazem. Ogniem nie dysponuję, a jedynie lodem, zaś żelazo to raczej wasza domena, a nie moja.
Po udzieleniu wyjaśnienia ponownie zaatakował dłonie lodowymi sztyletami.