Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2018, 00:17   #252
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Odpowiedziała mu spokojniejszym uśmiechem i przyspieszonym oddechem, wyciągając ramiona aby objąć go za szyję.
- Najpierw zaczynamy od tego… żeby pokazać że się kogoś lubi - przypomniała mu lekcję którą dał jej na samym początku znajomości prywatnej. - I o wiele fajniej jest bez ubrania. Tak słyszałam - pocałowała go chciwie, pociągając wygoloną głowe w dół.

- A tak. Tak to cholerstwo. - wygolona głowa pokiwała przy tym jak gorączka emocji udzieliła się także marine. Objął chciwie ramionami kobietę i równie chciwie przyciągnął ją do siebie wciąż gorączkowo całując. Cofał się aż oparł się o biurko i tam wreszcie zakotwiczyli. Ale te cholerstwo… Dłonie poza szyją i twarzą natykały na te wszystkie sprzączki, przywieszki, magi, granaty no i sztywną skorupę pancerza przez jaką właściwie nie czuć było dotyku drugiej osoby. Marine skrzywił się przerywając całowanie by spojrzeć na te ich opancerzenie i ekwipunek bojowy jaki mieli na sobie.
- Dawaj, trzeba się tego pozbyć. - sięgnął po zapięcia na pancerzu Vinogradovej i po chwili góra jej pancerza spadła na podłogę. Od razu poczuła ulgę od samego uwolnienia się od tego balastu. Marine jednak nie przerywał rozbierania i zaczął od razu zdejmować to co miała pod spodem na razie darując sobie zdejmowanie jej dołu.

Wojskowy pancerz ściągał się opornie. Co prawda Vinogradova pamiętała, że ma gdzieś guzik bezpieczeństwa do szybkiego zrzutu, ale nie mogła go znaleźć, macając marine ma oślep za bardzo zajęta czymś kompletnie innym. Ściągali z siebie ubrania na wyścigi, chaotycznie i bardziej sobie przeszkadzali wzajemnie niż pomagali bo w ruchy wdarła się nerwowość oczekiwanie. Napięcie, podniecenie i to wszystko, co pozbawiało zdrowego rozsądku.
- Dasz radę? - przypomniała sobie o ważnym detalu, zastygając nagle i kładąc dłoń na piersi Johana, tam gdzie pooperacyjna blizna - Przepraszam… jestem taka głupia i niewychowana. Nie spytałam jak się czujesz - spojrzała na jego twarz ze smutkiem, przełykając ślinę. - Możemy się położyć jeśli chcesz. Na leżąco też jest miło.

- No pewnie. I weź się nie wygłupiaj.
- kapral marine zmrużył oczy z rozbawienia na chwilę przerywając nawet zabawy z piersiami kobiety. - I położyć? - uniósł brwi jakby coś mu to przypomniało. Odbił się od biurka na jakim dotąd trochę siedział a trochę się o nie opierał i spojrzał na nie. Potem jednym i drugim ruchem zwalił wszystko na podłogę oczyszczając miejsce ze zbędnych gratów. Wydawał się nakręcać z każdą kolejną chwilą.
- O widzisz? I wolne się zrobiło. - powiedział nieco zdenerwowanym albo zniecierpliwionym głosem i dopasowanym do tego uśmiechem. Pociągnął Mayę za ramię zapraszającym gestem przyciągając ją do zwolnionej powierzchni. Ale sam nieco przekonwertował ich pozycję tak, że znalazł się teraz za jej plecami gdy ona już obierała się biodrami o krawędź biurka. Dłonie mężczyzny wędrowały po jej ciele. Po ramionach, po jej talii, żebrach kierując się na chwilę na brzuch i te dwie interesujące półkule. Tu zatrzymały się na chwilę ugniatając, ściskając i głaszcząc ten fascynujący detal kobiecej anatomii. Zaś usta zaczęły łapczywie zapoznawać się z jej szyją, policzkiem i ustami.

- Nie chciałam cię obrazić. Martwię się - wyjaśniła urywanym szeptem czując się mniej pewnie niż przed chwilą. Na szczęście to co z nią robił skutecznie odciągało uwagę od drobnostek. Ale i tak się martwiła, wystarczająco się przecież natrudził przez ostatnie godziny, a zszedł prosto ze stołu operacyjnego.
- Połóż się - powtórzyła jękliwie, odciągającej jego głowę od swojej żeby popatrzeć mu w oczy - Proszę.

- Tak?
- w oczach i uśmiechu kaprala FMC zabłysły wesołe błyski. Przeczekał trochę a jego dłonie zawędrowały na brzuch kobiety a potem niżej. Do zapięcia paska a potem jej spodni. - A może to ty się najpierw połóż co? - zaproponował ale teraz już głos miał trochę rozkojarzony gdy palce i dłonie zmagały mu się z tymi zapięciami. W końcu mu się jednak udało. Syknął coś z zadowolenia i złapał za jej spodnie pociągając je na dół. Ale zsunęły się ledwo trochę poniżej bioder informatyczki. Za to marine pomógł jej w zajęciu odpowiedniej pozycji o jakiej mówili. Złapał ją za barki, odwrócił a potem złapał w talii i podniósł wsadzając jej tyłek na blat biurka. Teraz sprawa zdjęcia jej spodni do końca wydawała się znacznie prostsza. A Johan wydawał się być w wyśmienitym humorze i mieć z tego wszystkiego kupę radochy.

Znowu doszli do etapu, gdzie ona prawie nic na sobie nie miała, a on pozostał w części ubrania. Nie wyglądało aby mu to w czymkolwiek przeszkadzało. Jej zresztą też nie. Zgodnie z rozkazem położyła się na szybko uprzątniętym blacie i podciągnęła nogi do góry, zdejmując resztę ubrania po czym odłożyła ją zwiniętą w kulkę obok głowy. Oddychała płytko, przygryzając wargi, a wzrok nie umiał się oderwać od marine stojącego na wyciągnięcie ręki.
- Mnie też chcesz naprawić jak ten automat z napojami? - spytała, uśmiechając się coraz mniej obecnie i wyciągając do niego ręce.

Pytanie najwidoczniej zdziwiło marne bo lekko skoczyły mu brwi w górę gdy się nad tym zastanawiał skoro czarnowłosa kobieta leżąca na biurku go o to zapytała.
- Naprawić cię? - zapytał przesuwając wzrokiem po jej nagiej sylwetce. - Hmm… Ciekawy pomysł. - powiedział unosząc w górę palec i samemu też pakując się na biurko. Podszedł do jej kolan i oparł na nich swoje ramiona. - Ale wiesz, to by coś naprawić do od samego patrzenia się nie da. Trzeba też i coś pogrzebać w środku. - Johan uśmiechał się z zadowolenia i wskazał zawieszona na kolanie kobiety dłonią na gdzieś tak w okolice złączenia jej nóg.

Całe to naprawianie zajęło im pewnie dłużej niż dziesięć minut. Nikt na szczęście nie wzywał Brown 0, jakby spodziewając się że akurat w tej chwili może przeszkadzać w czymś, na co prawdopodobnie długo marine i Parch nie będą mieli okazji powtórzyć. Po wszystkim Rosjanka zebrała się, razem dopili kawę i czekoladę, a potem wrócili do reszty żołnierzy w terminalu. Automat do napojów znowu zabuczał, wypluwając z siebie trzy kawy - te po pożegnaniu z Johanem, Vinogradowa zaniosła na górę. Kapral Otten i para Raptorów z pewnością również potrzebowali czegoś... na pobudzenie.
Zostawała też kwestia Guaridana, ale nią informatyczka postanowiła się zająć, gdy reszta grupy Black ruszy w teren, a ona zyska odrobinę ciszy wewnątrz głowy... wtedy dopiero poprosi o Sarę. Wszystko w swoim czasie.
Wiedziała, że nie jest w stanie wymyślić wymówki, aby przydzielili jej Johana. Musiało wystarczyć te parę minut, które wyrwali dla siebie miedzy kolejnymi zawieruchami.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline