Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2018, 10:03   #132
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Łucznik w skupieniu kontemplował miejsce, do którego król chadzał piechotą. Zrobił to notabene o jeden raz za dużo, gdyż stan pomieszczenia sugerował, że na jego dietę składała się fasola oraz materiały wybuchowe.
Nie zamierzał szukać Bogdana, ani samego krasnoluda. Życie przyzwyczaiło go, że jeśli ktoś gdzieś uciekał, to miał ku temu dobry powód i sam Partridge powinien zrobić to samo. Ostatecznie nie płacili mu przecież za przepychanie obcych kibli. Właściwie to nikt mu nie płacił, przez co wciąż zachodził w głowę co tu w ogóle robił i dlaczego zwyczajnie nie obróci się na pięcie.
Lecz to byłoby niewłaściwie. Byli w trakcie przygody, a to wyznaczało pewne standardy. Każda historia miała swój początek, rozwinięcie oraz puentę. Z jakichś powodów nie dało się przeskoczyć w dowolnym momencie między tymi etapami. Silverballs dostrzegł ten schemat już jakiś czas temu i wyczuwał, że ktoś pilnuje jego porządku. Gdzieś na górze siedziała persona odpowiedzialna za właściwy obrót spraw. Elf przezywał tę osobę Mściwym i Gniewnym. Oczywiście tylko w myślach. Odnosił bowiem niepokojące wrażenie, że gdyby tylko wyartykułował tę myśl, puenta historii mogła nastąpić zbyt szybko i posiadać zbyt wiele powierzchni tnących.
Pozornie beznamiętnie rejestrował wyczarowanie dwukołowego stwora, cmentarny wyziew Zbysia oraz powrót pancernika. Dopiero kiedy przyszedł służący, Partridge spojrzał na wypełnioną żarciem tacę oraz Zbyszka jako takiego. Świeży nabytek drużyny ponownie uskuteczniał swoje czary, więc elf najpierw pozwolił, aby ten je dokończył. Z doświadczenia wiedział, że jeśli było się przyzwyczajonym do swoich kończyn, człek lepiej wychodził na unikaniu magii.
Dopiero za chwilę podszedł do Czarnonogiego.
- Chyba mam pomysł. Jak żeś nas tu uświadczył swoim oddechem, breja zdawała się cofać. Myślę że rzucanie uroków jest zbędne. Trzeba jeno poprawić twoje moce przerobowe.
Wskazał suto zastawioną tacę z jedzeniem. Taka mieszanka rozmaitego żarcia z całą pewnością potrafiła należycie pobudzić układ trawienny.
- Rzecz wygląda tak. Musisz zjeść wszystko, co tutaj jest. A potem, no jakby to powiedzieć, ulżyć sobie.
Nie musiał dodawać nic więcej. Każdy facet potrafił bekać na zawołanie, to była ważna część bycia prawdziwym mężczyzną. Jeśli oddech Zbyszka nie załatwił dotychczas cywilizacji wzniesionej na górze nawozu, należało doprawić go dużą ilością niezdrowego żarcia. Ostatecznie czym ryzykowali prócz śmiertelnego skażenia w powietrzu?
- Potraktuj to jako chrzest bojowy w drużynie - powiedział Partrdige i aby nie spotkać się z logiczną odmową, wpakował rzeczonemu pierwszy kęs do ust. Potem nastąpiły kolejne - pod postacią wędliny, szynki, kebabu na grubym, karpatki...
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 12-02-2018 o 10:22.
Caleb jest offline