Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2018, 13:27   #131
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
Zbysław patrzył się na wpół pijanym wzrokiem, w kibel, który ani drgnął na szarże żelaznym osłem. Na prośbę o siekierę, przez chwile rozglądał się po pomieszczeniu, które kiedyś było łazienką i powiedział.
-Siekiery ani innego rysia nie ma... - po chwili jeszcze dodał - Może tym karzełkiem spróbujesz? Wygląda na to, że ma twardy łeb, a na razie nic jeszcze nie zrobił.
Sam Zbysław przypomniał sobie, że przecież sam posiada listę rzeczy, które mogą go zabić, więc wyciągnął zza pasa starą, śmierdzącą książkę, która nosiła tytuł "Fantastyczne zaklęcia i jak je znaleźć". Otwarł tomiszcza na przypadkowej stronie i zaczął skupiać swój pijany wzrok na tekście. Wychrypiał formułkę zaklęcia i patrzył na efekty.
-Szajshe ljeben - przeczytał i zapatrzył się w podłogę. W tym całym pośpiechu, zapomniał nawet użyć swego kijaszka.

Przez chwile nie działo się nic, ale w końcu coś w powietrzu błysło, pyknęło i zaśmierdło. Pod jego nogami pojawiła się kolejna kupa łajna, która przez chwile nie robiła nic. Następnie drgnęła i powoli zaczęła się przewalać w stronę kibelka i leżącej koło niego Lucynki. Zbysław tylko skomentował to tymi słowami i zamknął księgę zadowolony.
-No, jak to mawiają, gówno w gównie nie utonie, ogień gównem zwalczaj i takie tam...
 
ShrekLich jest offline  
Stary 12-02-2018, 10:03   #132
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Łucznik w skupieniu kontemplował miejsce, do którego król chadzał piechotą. Zrobił to notabene o jeden raz za dużo, gdyż stan pomieszczenia sugerował, że na jego dietę składała się fasola oraz materiały wybuchowe.
Nie zamierzał szukać Bogdana, ani samego krasnoluda. Życie przyzwyczaiło go, że jeśli ktoś gdzieś uciekał, to miał ku temu dobry powód i sam Partridge powinien zrobić to samo. Ostatecznie nie płacili mu przecież za przepychanie obcych kibli. Właściwie to nikt mu nie płacił, przez co wciąż zachodził w głowę co tu w ogóle robił i dlaczego zwyczajnie nie obróci się na pięcie.
Lecz to byłoby niewłaściwie. Byli w trakcie przygody, a to wyznaczało pewne standardy. Każda historia miała swój początek, rozwinięcie oraz puentę. Z jakichś powodów nie dało się przeskoczyć w dowolnym momencie między tymi etapami. Silverballs dostrzegł ten schemat już jakiś czas temu i wyczuwał, że ktoś pilnuje jego porządku. Gdzieś na górze siedziała persona odpowiedzialna za właściwy obrót spraw. Elf przezywał tę osobę Mściwym i Gniewnym. Oczywiście tylko w myślach. Odnosił bowiem niepokojące wrażenie, że gdyby tylko wyartykułował tę myśl, puenta historii mogła nastąpić zbyt szybko i posiadać zbyt wiele powierzchni tnących.
Pozornie beznamiętnie rejestrował wyczarowanie dwukołowego stwora, cmentarny wyziew Zbysia oraz powrót pancernika. Dopiero kiedy przyszedł służący, Partridge spojrzał na wypełnioną żarciem tacę oraz Zbyszka jako takiego. Świeży nabytek drużyny ponownie uskuteczniał swoje czary, więc elf najpierw pozwolił, aby ten je dokończył. Z doświadczenia wiedział, że jeśli było się przyzwyczajonym do swoich kończyn, człek lepiej wychodził na unikaniu magii.
Dopiero za chwilę podszedł do Czarnonogiego.
- Chyba mam pomysł. Jak żeś nas tu uświadczył swoim oddechem, breja zdawała się cofać. Myślę że rzucanie uroków jest zbędne. Trzeba jeno poprawić twoje moce przerobowe.
Wskazał suto zastawioną tacę z jedzeniem. Taka mieszanka rozmaitego żarcia z całą pewnością potrafiła należycie pobudzić układ trawienny.
- Rzecz wygląda tak. Musisz zjeść wszystko, co tutaj jest. A potem, no jakby to powiedzieć, ulżyć sobie.
Nie musiał dodawać nic więcej. Każdy facet potrafił bekać na zawołanie, to była ważna część bycia prawdziwym mężczyzną. Jeśli oddech Zbyszka nie załatwił dotychczas cywilizacji wzniesionej na górze nawozu, należało doprawić go dużą ilością niezdrowego żarcia. Ostatecznie czym ryzykowali prócz śmiertelnego skażenia w powietrzu?
- Potraktuj to jako chrzest bojowy w drużynie - powiedział Partrdige i aby nie spotkać się z logiczną odmową, wpakował rzeczonemu pierwszy kęs do ust. Potem nastąpiły kolejne - pod postacią wędliny, szynki, kebabu na grubym, karpatki...
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 12-02-2018 o 10:22.
Caleb jest offline  
Stary 12-02-2018, 13:26   #133
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Zbysiu
Rzuciłeś czar, ale chyba gówno w kiblu jest sranibalem. Wyczarowane przez Ciebie łajno zostało pochłonięte niczym euro paleta McDiabołów przez ogry z drużyny hokeja na ostro. W mordę.

Wtem przemówił Partridge. Mówił chyba do Ciebie, pomimo że patrzył się w ścianę, ale w sumie potrafisz to zrozumieć - antyperspirant skończył Ci się gdzieś tak na przełomie przedszkola i podstawówki, bo tata Ci go podbierał. A taki dobry był - koński smalec z wyciągiem z mięty. Powłoka dla smrodu nie do przebicia!

- Rzecz wygląda tak. Musisz zjeść wszystko, co tutaj jest. A potem, no jakby to powiedzieć, ulżyć sobie - rzekł elf.

Chyba sobie żartuje! Jesteś uwalony alkoholem do granic niemożliwości, lewa noga myli Ci się z trzonowcami, oddychasz tak płytko, aby się nie obrzygać od nadmiaru powietrza w płucach naciskających na żołąd, a on jakby nigdy nic mówi, abyś się...

I jeeeb! Kiełbasa w ustach. Znaczy, najpierw wpakował Ci ją w ucho, potem w oko, a na końcu w usta, ale i tak trzymał się obrębu głowy, co można uznać za sukces. Z całą pewnością nie chciałbyś, aby najpierw zaatakował Cię pętem od zakrystii.

Przełknąłeś bez gryzienia, aby wyrazić swe oburzenie, ale wtedy zapakował ci chyba z półtuszę świni przerobionej na mortadelę. Popiłeś wodą, która okazała się spirytusem, ale przynajmniej dałeś radę przegryźć ten szmelc, aby móc w końcu ostentacyjnie oznajmić, że nie jesteś kochanką człowieka z zaburzeniami psychicznymi, który lubi grube baby! I pach, kebson na grubym z baranino z sosem mieszanym. Twój żołądek puchnie i czujesz wzbierający się w nim gaz...

Lucyna
Pogrzebałaś w nosie, aby mózg lepiej się ułożył. Plusem posiadania chudych, zgrabnych paluszków jest to, że skutecznie możesz wygrzebać najgorszy syf z zatok. Gdy Twoja świadomość weszła na etap wracania do aktualnej rzeczywistości, zauważyłaś, jak Partridge upycha żarcie w Zbysia. Zbysiu miał nietęgą minę i rzeczy by można, że chciał rozmawiać, ale każdy dobrze wie, że negocjacje uznają tylko ci słabsi, którzy myślą, że od zwykłej rozmowy agresor stanie się przyjacielem na każdą okazję. A Partridge był wyjątkowo nieustępliwym kiełbasianym agresorem.

Ty w dodatku, po zjedzeniu nieco dobroci z tacy, poczułaś uderzenie promili. Tak, mieszać owoce, idealne do pędzenia bimbru, z gorzałem. Czknęłaś, wypuściłaś żrące powietrze i odchody z kibla odpadły z Ciebie. Spoko, tylko przy okazji zabrały Cie majtki. W sumie i tak kolorystycznie niczym się nie różniły, bo podczas powrotu do żywota dobrze napuściłaś w gacie. Cud, że spodnie z tyłu były czyste!

W sumie Twój towarzysz obywatel elf może mieć chwilową rację z tym czarowaniem. Czarodzieje z Was jak z koziej dupy trąbka (chociaż Twój wykładowca Magii Niestosownej potrafił grać na takim instrumencie), więc lepiej było darować sobie jeszcze przez jakiś czas słup ognia albo płonące czeki in blanco.

Ale mu jeszcze pokażesz, że nie jesteś marska picza z Yowicza, a wtedy mu oko poleci do okrężnicy z wrażenia! Dorwałaś na szybko ostatni kawałek szynki z jarmużu.

Partridge:
Zbysiu wygląda, jakbyś go filetował zasuszonym rozmarynem. Coś chciał się pokłócić, ale to Ci tylko pomogło w napieraniu żarciem na jego przewód pokarmowy. Gdy dopieprzyłeś mu strogonowem, podniósł rękę. Facet wygląda, jakby miał wypuścić z siebie coś gorszego niż elficki zespół punk rockowy "The Elfyees" grający na tarkach do ubrania i połamanych tamburynach. W naturalnym odruchu zrobiłeś krok wstecz. Taki na 3 metry.

O. Do żarcia został nawet pudding z niedźwiedzia oraz surowa biała kiełbasa ze szczura albinosa. Bogdan, siedzący przy stole z serwetą zawiązaną wokół szyi, zajada właśnie udziec świniaka w sobie majonezowym.

Kolonia na obiekcie R-3340-P
Życie tutaj dobrze się wiodło. Przybyli rurami, zaokrętowali się pod dolną krawędzią muszli, a wysokotłuszczowa dieta dotychczasowego lokatora zapewniała idealny wzrost populacji oraz energię dla przemysłu, a konkretnie dla gałęzi produkującej nawóz do uprawy żywności. Po miesiącu uruchomili generator kopuły, dzięki czemu przejęli całkowicie władzę nad tym kiblem. Kolejne zwycięstwo. Dotychczas w ten sposób obalili już 14 monarchii, 3 tyranie i jeden cyrk, w którym występowały same ogry-karły.
I spieprzyło się, gdy przybyła jakaś trójka debili. Ta w czapce na głowie była wyjątkowo irytująca i do tego chciała wjechać w ich kolonię. Takiego wała, krowo z dwoma cycami!
Odpalili najpotężniejszą atomówkę, którą mieli, ale najwidoczniej skalowalność u nich leżała. Muszą zacząć produkować większe niż o mocy jednej zetamikrotony.
W dodatku oddziały piechoty, które wyruszyły na Równinę Podłogi, wróciły rozbite w pył. Ostatni żywi stwierdzili, że zaatakowano ich bronią chemiczną, a dokładnie gazem.
Podejmowali już ostatni krok, aby przepędzić nachalnych troglodytów bez wykształcenia – atak srechem. Potężny gówniany robot zintegrowany z kiblem. Odporny na wszystko, co nie rozbija bakelitu i porcelany. Cała kolonia już była postawiona na nogi, gdy…

Zbysiu
Bekłeś.

Strażnicy Dolnej Sztolni
Gorzał smakował pysznie. Dobrze, że król nigdy tu nie witał, bo miał za daleko, a oni dzięki temu mogli być na rauszu praktycznie zawsze (nie mogli być tylko wtedy, gdy przyjeżdżała teściowa na święto Topornienia). Służba od jakiegoś czasu była spokojna. Żadnych goblinów, orków, demonów, zalania łazienki oraz negatywnych postaci z drużyn poszukiwaczy przygód.
I ten ryk!
Nie wiedzieli skąd się wydobywa, ale był potężny! Złowieszczy! A jak spirytem zaleciało! A to może akurat od nich… Ale to, co wydało ten dźwięk musiało być wielkie, tłuste, złe, miało przynajmniej dwanaście rogów, armię złych istot pod swych dowództwem i chrapkę na złoto.
- ZŁOHA NIE OCHAMY, CHUE! – Dzielni obrońcy zakrzyknęli i zamknęli bramę z łoskotem.

James, Demon Pomniejszy
- Kurwa, ciszej tam jebane ochlejusy! Trzaskacie tą bramą, jakby wam się kto do gaci zaglądał, tępe pały! – James napieprzał miotłą w skalny sufit. Małe karły całymi dniami chlały, śpiewały durne piosenki, a potem lali na podłogę, przez co siki przesiąkały przez skałę do mieszkania demona. – Tego za wiele! Dzwonię na milicję, koniec żartów, kutasiarze.
Rozwścieczony James nałożył okulary, wyszukał numer telefonu w Księdze Pradawnej Śmierci i nadał szczura na koszt odbiorcy.

Partridge, Zbysiu, Lucyna
Grzmot beknięcia był ogłuszający. Nie było trzęsienia ziemi czy coś, ale odór powalił na chwilę oba elfy. Krasnolud strażnik z przerażeniem klęczał i oddawał pokłony żywemu wcieleniu Grumbara – krasnoludzkiego boga pierdzenia i bekania, patrona mocnych melanży, biesiad, trędowatych po udanym zabiegu leczniczym, ulicznic, nietolerancyjnych krasnoludów oraz tanich biletów na Dezemberfest. Gdy Zbysław skończył, kibel lśnił niczym gwiazda zaranna po wybuchu supernovy w laboratorium młodego bimbronauty. No, może kawałek kupy zalegał tu i tam, ale wyglądała na martwą.

Szypko poszło. Teraz pora na prawilne honoraria!

Jedno jest też pewne - jesteście piekielnie zmęczeni, śmierdzicie (najbardziej Lucyna po tapłaniu się w gunwnie jak wesoła świnka), a stan wizualny Partridge'a (jego ubrania) można określić, jako możliwy przyczynek do stania się ofiarą ruchów nietolerujących żuli.

Lucyna:
Mimo że Twój mózg jest tak lotny jak cement osuwający się z dachu lepianki, wpadła Ci do głowy jedna myśl. Nie wiesz skąd ona się wzięła, po co i dlaczego tak bardzo wtedy swędzi Cię pod pośladkami. Myśl brzmiała: czy powiedzieć królowi, chyba abstynentowi*, że nie mogli wygrać z jego kiblem, bo nikt solidnie nie zionął alkoholem? Oto możliwe scenariusze, które jakimś dalszym cudem wywindowały się w Twojej durnej łepetynie:

1) powiecie królowi o co kaman: Król zainteresuje się faktem, że nikt nie próbował działań bazujących na C2H5OH. O dziwo nikt nie chleje, gdy wiadomo, że każdy krasnolud ma gen alkoholizmu w kodzie DNO?! Mogą posypać się łby, dojść do rebelii w ciągu 2 minut z powodu czepiania się chlania, które jest dziedzictwem kulturowym tejże nacji (podobnie jak u goblinów). Jednakże dzięki temu krasnoludy mogą skuteczniej walczyć z takimi najeźdźcami.

2) nie powiecie królowi o co kaman: wszyscy będą dalej utrzymywać status kło, a kolejna inwazja na sracz może zakończyć się unicestwieniem jednej z ostatnich placówek krasnoludów. W sumie i tak sami wymrą, ale to dopiero za 100-200 lat, może i krócej, ale kto wie, co za rok człek będzie szamał na śniadanie w budzie w kebabem "Klasyczne wieprzowe".

Ano, jeszcze ten strażnik, on przecież wszystko widział, ale chyba jest w szoku i nie wie o co chodzi.

Partridge:
Teraz zauważyłeś. Lucyna ma potworną drachę na spodniach na wysokości hmmm, czekoladowej przerwy w...w...cholerna poezja...w dupie.

Zbysiu:
Czujesz się źle...chyba będziesz rzygać, a jest nawet gdzie, bo kibel czysty! Chociaż i tak przed nim nie klękniesz...

-----------------------
*Abstynent w krasnoludzkich standardach to osobnik łojący maksymalnie litr spirytusu dziennie.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 12-02-2018 o 15:51.
Bergan jest offline  
Stary 13-02-2018, 09:59   #134
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Po raz pierwszy odważył się mocniej pociągnąć nosem. Nie musiał być posiadaczem pary sprawnych oczu, aby stwierdzić, że zadanie zostało skończone. Dostateczną deklaracją zwycięstwa stało się powietrze, którego woń nie zabijała z miejsca połowy szarych komórek. Decybele, których autorem został Zbyszek, wybudziły zapewne większą część podziemi razem z prastarymi demonami. Trzeba było więc szybko odebrać należne i szukać stąd wyjścia na powierzchnię. Partridge miał wrażenie, że jeśli zejdą jeszcze jeden poziom niżej, trafią do krainy pełnej siarki oraz ognia. O wiele bardziej wolał drogą w górę, najlepiej z przekopem do damskiej sauny albo przynajmniej miejsca, gdzie istnieje inny zamiennik witania gości, niż trepanacja czaszki.
Pomógł zebrać się nowemu towarzyszowi i poklepał go po plecach.
- Dobra robota. Wybacz, że musiałem ci trochę w niej pomóc, ale miałeś uzasadnione powody, aby odmówić. A tu trzeba było działać spontanicznie. To samo powiedział mi kiedyś mój stryj, kiedy uczył mnie pływać w zamkniętym worku na środku jeziora. W sumie to nie wiem jak to się ma do siebie. Po dziś dzień boję się wody, a po wuju, niech mu ziemia lekką będzie, dostałem w spadku tylko nerwicę.
Następnie odwrócił się w kierunku Lucyny. Czuł że burzliwie nad czymś główkowała. Niektóre myśli miały swój ciężar, który teraz zdawał się wypełniać całe pomieszczenie.
- Idziemy do tego dupka w koronie? - zapytał, uchwyciwszy jej ociąganie. - Jak będą rozdawać fanty, to ja biorę spirytus. Albo chlor. Bo chyba niczym innym się nie domyję.
 
Caleb jest offline  
Stary 13-02-2018, 14:01   #135
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Gdy Lucy zbierała się z gleby to zauważyła, że Partridge wpycha jakieś jadło w usta Zysia.
WFT?* - pojawiła się chmurka nad jej pomponem. Spojrzała w stronę toalety. O była czysta.
-Czy cos mię omineło? - zapytała. Cóż akcent pozostał, no ale co źrobić. Kobieta się wyraźnie nad czymś zastanawiała, to coś potrafi myśleć? Zastanawiała się w stylu Pomysłowego Dobrodzieja tyle, że zamiast piłki do tenisa był to jej pompon na sznurku dlatego tak daleko się nie odbijał. No i spojrzała w okno oraz…..wymyśliła. Wybiera opcję 3 czyli powiecie królowi o co nie kaman, co to dokładnie znaczy? Goggle trans-late: powiedzą królowi, że pokonali Kloppa w grze na punkty, czyli kibel wygrał albo oni wygrali. W każdym razie był remis 2,50 : 2,98 a, że z mathmy Lucy miała 1,25 z cotangensów to, więc taki wynik oznaczał dla niej solidny remis.
-Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj. Nie możemy go tu tak zostawić… - powiedziała patrząc na kibel -...on jest taki samotny - i zrobiła oczy jak kot ze Szreka.
-Przygarnijmy go. Płoszę - powiedziała e.l.f.k.a. Jak się uda go złapać do siaty jak pokemona to będzie miała swego pierwszego Peta jak Kuropatew ma Bogdana, a Zbysiowi też coś złapią cnie? Potem mogli iść do króla od sracza.




*Wata F Trabancie?
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 13-02-2018, 14:47   #136
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
Zbysław przez chwile nie wierzył własnym oczom, uszom, jelitom i... no wszystkiemu, co jest w jego ciele. Nie spodziewał się, że jego ciało jest zdolne do takich rzeczy, może płynie w nim krew jakiegoś bóstwa? Coś gdzieś kiedyś mu te karzełki opowiadały po pijaku, jakoby jakiś bóg pilnował bekania i srania... Gumburarar, czy jakoś tak. Potwierdzeniem na to może być, że ten w kącie chyba bije mu pokłony...No! W końcu ktoś go szanuje, ale i tak ma ochotę wsadzić temu Patrysiowi kiełbasę w otwór dupny, za to, co mu zrobił. Kontrakt nie uwzględniał napinania jego mocy przerobowej do maksymalnych granic, chociaż nie jest tak źle...Przez kilka sekund już spisywał testament w łepetynie. Zastanawiał się tylko, jak toksyczne muszą być jego wyziewy, że unicestwiły taki syf...No i gdzie on się w zasadzie podział...AAALELEE to już za dużo na jego pijaną główeczkę,potem o tym pomyśli, gdy już mu promile trochę spadną, a jak już przy alkoholu jesteśmy...

Amatorski czarodziej gdy tylko usłyszał o wyprawie do króla, to zwymiotował wiele, wiele promili ze swojego ciała...i jeszcze parę innych rzeczy, ale podobno obie nerki nie są potrzebne. Gdy tylko w głowie przestało mu dzwonić od eksplozji, to odepchnął tego pięknisia od siebie i tylko burknął.
-Spierdalaj. - mówiąc to wstał, otrzepując swoją kieckę, ale chyba niewiele to dało, bo ręce miał jeszcze bardziej ufajdane. - Trza chyba iść. -mówiąc to zaczął rozglądać się oniemiały po niesamowicie czystym (w porównaniu do poprzedniego stanu) kibelka.
Chyba rzeczywiście jego żołądek produkuje magiczne gazy, bo po gównie ani śladu. Zobaczył proszącą o kibel Lucynencje i przez chwilę nie wierzył własnym oczom.
-Ten kibel nas próbował zabić... Wpierw wypędził stąd króla, potem nas zaatakował bronią atomową i rozwalił twój motor. Okazało się jeszcze, że jest sranibalem. Nie będziemy targać tego porcelanowego klozeta ze sobą.
Odwrócił się od elfki i zaczął rozglądać po wnętrzu. Chyba coś zgubił...

Zbysio zorientował się co. Począł gorączkowo szukać swojej lasencji, a gdy w końcu ją znalazł to oniemiały wziął oba kawałki do ręki i po raz pierwszy na tej wyprawie z jego oczu poleciała mała spirytusowa łezka.
-Tyle przygód, tyle niebezpieczeństw razem przeżyliśmy... - wyszeptał tylko nad różdżką i dodał po dłuższej chwili sam dla siebie. - A znajdę sobie nową, ten szmelc i tak nie był magiczny.
Wyrzucił oba końce za siebie i ruszył w stronę wyjścia, krzycząc do swych towarzyszy i upychając magiczną księgę gdzieś za pasem.
-Ruszajcie te obsmrodzone zadki, chciałbym się już umyć...
 
ShrekLich jest offline  
Stary 13-02-2018, 22:50   #137
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
- Cóż za niezwykle prosty umysł - skomentował jako takie zachowanie Zbyszka.
On tutaj ratował sytuację i zapewniał mu obiad, a nawet ich dziesięć, to ten jeszcze narzekał. Silverballs chciał już powiedzieć, że facet będzie jeszcze go o coś prosił. Wtedy jednak uderzyła go pewna konkluzja. Istniała bardzo ograniczona lista spraw, z którymi można było przyjść do elfa, który widział tyle, co sołtys po dożynkach.
Okazało się nagle, że Lucyna poczuła dziwny afekt do toalety. Elf nawet nie chciał wiedzieć na ile dobrze rozumie jej intencje. Pewne rzeczy należało po prostu przyjąć do wiadomości. To była kobieta i jeśli raz coś wbiła do swojej głowy, zostawało tam na dobre.
- Co właściwie chcesz ze sobą zabrać? Sedes? On chyba średnio nadaje się na zwierzaka. Z resztą, rób jak chcesz i chodźmy do króla, nim nastąpi kolejna katastrofa. Co, patrząc przez ostatnie wydarzenia, zapewne wydarzy się za kilka minut.
 
Caleb jest offline  
Stary 14-02-2018, 21:32   #138
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Drużyna
Bieg czasu nabrał tak jakby przyśpieszenia, czyli szybciej się starzejecie, ale nie pora tu na wykład z relatywizmu czasoprzestrzennego w układzie schabowym, lecz dalsze działania bez ładu i składu, oby tylko się wzbogacić i wieść życie krezusów z kompletem kończyn i narządów wewnętrznych. Zbysiu powoli zaczął dochodzić do siebie, chociaż utrata 0,5% krwi po jednym beknięciu wywołało szok organizmu i zaczął pląsać (w rzeczywistości była to reakcja szokowa organizmu, ale w tym świecie każdy by uznał, że jest debilem). Mag nie chciał mieć już dalszej styczności z kiblem, więc pozostawił Lucynkę z jej zamiłowaniami do targania muszli na grzbiecie.

Partridge też niezbyt zainteresowany zabawami hydraulicznymi marzył o higienie osobistej, ale takiej higienicznej.

Lucynka, jak to Lucynka, raz już chciała zabierać się za demontaż muszli, po chwili rezygnowała, bo tak, a po sekundzie znowu chciała mieć własnego pupila, którego umycie kończyło się polaniu wodą z kałuży bez użycia szczoty. Gdy Lucyna już szarpała się z przedmiotem solidnie przyklejonym do podłoża i ściany, do rewiru królewskiego wparował król i jego pancerna świta. Wszyscy jak na zawołanie obróciliście się do jegomości. Zacnie wyglądający, upierdoleni od stóp do głów i pachnący uroczo niczym kozie bobki z wetkniętymi węgielkami służącymi za oczka.

- Na jaja mej matki! Cóż za wspaniały widok!- Ryknął wyraźniuradowany król. - I podbiegł do kibelka, jak go przytulił to aż zajęczała porcelanka. Chciał go nawet pocałować, ale zorientował się, że majestat niezbyt na to przyzwala, bo by się obraził. A obrażony na króla majestat to pierwszy krok do wymuszonej abdykacjo-banicji. Krasnolud wstał, chrząknął zasłaniając usta kułakiem i założył ręce za plecy. - Khem, wspaniały to wyczyn, moi drodzy przyjaciele. Jako że jestem honorowym krasnoludem, należy się wam obiecana nagroda. Po trzydzieści dekli dla każdego i po artefakcie do wyboru. Mój strażnik zaprowadzi was do skarbnika i tam zostaną wam wydane fanty. A teraz, pozwólcie, nie będę was zatrzymywać. Ah, i macie do dyspozycji krasnoludzką łaźnię oraz lumpeks. Znajdzie mą dobroć i niech wasze ciała odsapną od trudu drogi, a stare ubrania spłoną, bo rzygać się chce na ich widok. Wybacz, pani, ale o Tobie też mowa, bo kobiecie nie wypada się nosić w...łajnie.

Zrozumieliście, no może poza Lucyną, że król chciał skorzystać ze swego białego tronu, więc wyszliście z komnaty. Elfka oczywiście zaskoczyła z tematem po chwili i pobiegła za wami, a za nią ciągnęła się strużka kupczanego smrodu. Woń ta trafiła w nozdrza jednego ze strażników, który padł na ziemię z atakiem padaczki. Jeszcze w progu usłyszeliście potężne pierdnięcie. Typowe - kogoś może cholernie cisnąć na muszli, ale dopóki ktoś jest obok to zwieracze trzymają mocno jak trąd brudasa. Problem tylko taki, że nie wiadomo czy pierwsze fazy popuszczania będą słyszalne dla osób trzecich. Cóż, takie uroki mieszkania w akustycznym marmurze.

Chwila drogi i trafiliście do skarbnika. Kolejny nachlany w trzy kubki, ale tak fest. O dziwo wydał wam idealnie odliczoną kwotę, a po chwili rzekł płynnie i wyraźnie odczytując listę dostępnych artefaktów do wyboru.

- Hełm garnczkowy model "Rondel". - Położył łapsko wielkości krowiego łba na powyginanym garnku, do którego ktoś niezręcznie przykręcił królicze uszy usztywnione smołą. - Stan marny, ostatnio użytkowany przez śmiałka, który walczył z krzemowym trollem. O, jaka duża dziura z tyłu. Argh, cholera, nie wyczyścili do końca, ale dorzucę wam gratis szmatkę z mikroszmaty. Hełm ten żodyn nie rdzewieje, a także raz na dzień gotuje parszywy gularz - wystarczy wrzucić do niego byle co i powiedzieć "Dej żreć, chuju".

- Peleryna Wszystkich Cech 30+. - Wskazał na kolaż i melanż wielokolorowych łat, które całościowo stanowiły płaszcz z kieszeniami przyszytymi tak nisko, że użytkownik musiał się schylać za każdym razem, gdy chciał coś z nich wyciągnąć. - Podkreśla cechy fizyczne noszącego i nawet najgorzej wyglądający szczyl posiada dzięki niemu aparycję 30-letniego bumelanta z podrobionym wpisem w dowodzie o zatrudnieniu. Nie działa na osoby powyżej trzydziestego roku życia.

- Pieściflak. - Wyjął z pochwy poszczerbiony kozik zafajdany jakimś tłuszczem. Może ludzkim. - W specyfikacji technicznej zapisali, że wywraca trafionemu flaki do góry nogami i nigdy się nie brudzi krwią, ale rdzewieje od kontaktu z kwasami omega, przede wszystkim -6! Uważajcie wtedy, ano.

- Pas do spodni. Hmm, brak magicznych właściwości i sprzączki.

- Wór 20 Kilogramów Ziemniaków. To chyba na prowiant. Zawsze waży dwadzieścia kilo, nawet jak wsypiecie dwie tony albo jak nic w nim nie będzie. Lepiej nie wrzucać do niego więcej, jak dwadzieścia kilo, bo i tak cholerstwo jakoś wyrównuje masę do dwudziestu kilo. Zupełnie jak w budżecie państwowym.

- Buty Chodzenia Po Wodzie. - Nałożył okulary i spojrzał na metkę. - A nie, przepraszam. Po Wódzie. Piszo tutej, że możesz był załadowany jak stodoła szczurami, a one zawsze będą cię prosto prowadzić. Buty, nie szczury. Szczury zazwyczaj obgryzają nogi.

- Dwuręczny Miecz Zanieczyszczenia. - Wyciągnął kawał żelastwa, które Partridge i Zbysiu musieliby tachać ze sobą przy pomocy ciągnika, a i tak nie obyłoby się bez użycia paliwa lotniczego. - Jedno uderzenie zabija. Celować w łeb. Przed użyciem zapoznać się z farmaceutą lub Urzędem Ubezpieczeniowym. Tak głoszą wyryte runy.

- Kij Madżycielski - wyjął spod lady coś, co przypominało niedomyty bosak, tylko taki bez haka i posklejany smołą stoczniową. - Śmierdzi rybą, można nim zamieszać wodę w kałuży, ale ten kto go dzierży nie utonie podczas powodzi na pustyni.

- Krzesełko Turystyczne "Chairberlain-2000". Składane, posklejane, poliwęglany i sklejka, można nosić w plecaczku Chair-Man-2, który mamy do zakupienia za 29 dekli z VAT. Kto na nim usiądzie odpocznie, a konserwa turystyczna wtedy smakuje niczym kawior po 200 dekli za miligram. Wersja męska, kobiety wyglądają na nim brzydko.

- Książka Czarów Namaluj To Sam. To tak naprawdę notatnik z kolorowankami dla magów. Kredki nie znajdują się w zestawie. Używanie może zakończyć się, według instrukcji, wegetarianizmem.

- I na koniec...Łuk Boga Chujfajstosa - skarbnik ostrożnie ułożył szczerozłotą broń na ladzie. - Jednorazowego użytku. Wypełniony po brzegi nitrogliceryną. Użycie cięciwy równa się samobójstwu, ale efektownemu. Nie podskakiwać. Nie popijać zawartości. Wykonać rachunek sumienia przed użyciem, jeśli jesteś wierzący. Jak ateista, to wal ile wlezie bez pomyślunku. Posiada certyfikat CE*.

- Zatem, co bierzeta? - Skarbnik omiótł was wzrokiem pełzającym zza grubaśnych szkieł w okularach. - No, tylko szybko, bo zara mam przerwę na lancz. Podpiszta mie tutaj wuzete dla magazynu, że pobraliśta. A, potem macie się udać na prywatną audiencję do księcia Humbalarda III Miażdżyryja. Jego Półmość czegoś od was chce, mordeczki, jednakże to po tym, jak się doprowadzicie do porządku i przebierzecie, szczególnie Ty, Pani. W końcu kobietom nie wypada tak śmierdzieć, prawdaż?


------------------------------------
*Cysta Esplozja - echsluzywny chrasnoludzki sertyfichat dla materiałłłw wybuchowych.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 15-02-2018, 14:25   #139
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Kiedy Partridge usłyszał o przyszłej audiencji, tylko pokręcił głową. Wiedział przecież co to oznacza. Zaczęto brać ich za kompanię do wynajęcia. Istniały dwa rodzaje tego typu grup. Solidna większość rozwiązywała swoją działalność podczas pierwszego zlecenia. Śmiałkowie ci kończyli we wnętrzach rogatych bestii, byli nabijani na pale, szatkowani, paleni, zaś ich członkami grano podczas rozgrywek Podwórkowej Ligii Orczej*. Wbrew swojej liczebności, o nich słyszało się najmniej. I nic dziwnego. Nikt nie chciał czytać ksiąg kończących się po dwóch stronach, czymś w rodzaju ,,wtedy łotrzyk nastąpił na dziwnie obluzowaną płytkę”.
Zdarzały się jednak bandy, które to dla odmiany prały po mordach, miast być pranymi. Na tych wykolejeńców zapotrzebowanie było bardzo duże. Jeśli Partidge, Lucyna i Zbychu zostali uznani za taki ewenement, sprawy znacznie się komplikowały. Krasnoludy mogły zasypać ich zleceniami, na które nie starczyłoby czasu do końca ich dni albo popołudniowej herbaty, zależy co miało nastąpić wcześniej. Silverballs bardzo cenił sobie wieczory przy naparze, lecz przede wszystkim całymi latami pracował na swój tytuł tchórza. Uznał więc, że będą zmuszeni wytłumaczyć sobie to i owo z tym całym Miażdżyryjem. Przecież facet z taką ksywą na pewno zechciałby ich wysłuchać.
Przejrzał listę dostępnych artefaktów. Wybór nie był prosty, lecz jeden przedmiot przyciągał go szczególnie mocno. To było jak zew, który wyczuwali ponoć właściciele legendarnego pierścionka z odległych krain. Legenda mówiła, że kiedy założyć tę biżuterię, właściciel nie tylko stawał się niewidzialny, ale i tańczył fokstrota oraz rumbę jednocześnie. Efektem tego były szturchańce znikąd oraz notoryczne przeprosiny za odciski na stopach.
Przedmiotem, który tak mocno zwrócił uwagę Partirdge’a, było oczywiście krzesło. Sam handlował takimi meblami i potrafił docenić porządnie zrobiony, choć sfatygowany egzemplarz. Gdy na nim usiadł, coś jednak go zaniepokoiło. Złapał się za twarz i aż syknął przez zęby niczym dziki zwierz z rodzaju gotowej do prokreacji tchórzofretki.
- Panie brodaty! Zgłaszam reklamację. Było powiedziane, że dla facetów, bo kobiety na tym brzydko wyglądają. A ja tu czuję pod palcami czystą szpetotę - żalił się, nie odrywając dłoni od rzeczonej facjaty.
Wtedy coś szarpnęło jego spodnie i nastąpił wysoki wizg.
- Co mówisz Bogdanie? Oh, masz rację. Moje przeprosiny dla skarbnika. Tak się składa, że rzadko spoglądam w lustro i zapominam czasem, że krzywą mordę dostałem w prezencie z becikowym. Biorę to krzesło!



* ,,FC Goblins” kanałami!
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 15-02-2018 o 17:04.
Caleb jest offline  
Stary 15-02-2018, 18:19   #140
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
Zbysław przez pierwsze 5 minut nie wierzył własnym, brudnym uszyskom. Spodziewał się, że król ich wywali po wykonanej robocie i stwierdzi, jakoby kibel nadal był niedomyty, a tu taka niespodzianka... Zatem szczęśliwy Zbysław popląsał sobie do skarbnika, który jakoś dziwnie przytomnie mówił...

Wysłuchawszy wszystkich jego ofert, chwycił swoje 30 dekli i je uważnie przeliczył, niemal zezując przy tym oczy. Powtarzał chyba z parę razy, bo tyle pieniędzy to on w życiu nie miał na ręce. Potem przepchał się do wózka z artefaktami i nie czekając, aż ktoś mu zabierze jego cel, chwycił go i wychrypiał do skarbnika.
-Too ja ten paseczek poproszę, ten stary to troszkę brudny jest. - Powiedział i uciekł ze swoim nowym paskiem w kąt.
- To sobie chałupę kupie za pensje z tej przygody. - Mruczał tak do siebie i przytulał się do swojego nowego paska.

Po ochłonięciu, zaczął patrzeć, co tam też pokradli jego towarzysze i wyjątkowo skupił wzrok na Lucynce. Dopiero teraz się zorientował i poczuł, jak bardzo ta kobieta śmierdzi, że też on chciał z nią ten tegesować...
 
ShrekLich jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172