Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2018, 13:26   #133
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Zbysiu
Rzuciłeś czar, ale chyba gówno w kiblu jest sranibalem. Wyczarowane przez Ciebie łajno zostało pochłonięte niczym euro paleta McDiabołów przez ogry z drużyny hokeja na ostro. W mordę.

Wtem przemówił Partridge. Mówił chyba do Ciebie, pomimo że patrzył się w ścianę, ale w sumie potrafisz to zrozumieć - antyperspirant skończył Ci się gdzieś tak na przełomie przedszkola i podstawówki, bo tata Ci go podbierał. A taki dobry był - koński smalec z wyciągiem z mięty. Powłoka dla smrodu nie do przebicia!

- Rzecz wygląda tak. Musisz zjeść wszystko, co tutaj jest. A potem, no jakby to powiedzieć, ulżyć sobie - rzekł elf.

Chyba sobie żartuje! Jesteś uwalony alkoholem do granic niemożliwości, lewa noga myli Ci się z trzonowcami, oddychasz tak płytko, aby się nie obrzygać od nadmiaru powietrza w płucach naciskających na żołąd, a on jakby nigdy nic mówi, abyś się...

I jeeeb! Kiełbasa w ustach. Znaczy, najpierw wpakował Ci ją w ucho, potem w oko, a na końcu w usta, ale i tak trzymał się obrębu głowy, co można uznać za sukces. Z całą pewnością nie chciałbyś, aby najpierw zaatakował Cię pętem od zakrystii.

Przełknąłeś bez gryzienia, aby wyrazić swe oburzenie, ale wtedy zapakował ci chyba z półtuszę świni przerobionej na mortadelę. Popiłeś wodą, która okazała się spirytusem, ale przynajmniej dałeś radę przegryźć ten szmelc, aby móc w końcu ostentacyjnie oznajmić, że nie jesteś kochanką człowieka z zaburzeniami psychicznymi, który lubi grube baby! I pach, kebson na grubym z baranino z sosem mieszanym. Twój żołądek puchnie i czujesz wzbierający się w nim gaz...

Lucyna
Pogrzebałaś w nosie, aby mózg lepiej się ułożył. Plusem posiadania chudych, zgrabnych paluszków jest to, że skutecznie możesz wygrzebać najgorszy syf z zatok. Gdy Twoja świadomość weszła na etap wracania do aktualnej rzeczywistości, zauważyłaś, jak Partridge upycha żarcie w Zbysia. Zbysiu miał nietęgą minę i rzeczy by można, że chciał rozmawiać, ale każdy dobrze wie, że negocjacje uznają tylko ci słabsi, którzy myślą, że od zwykłej rozmowy agresor stanie się przyjacielem na każdą okazję. A Partridge był wyjątkowo nieustępliwym kiełbasianym agresorem.

Ty w dodatku, po zjedzeniu nieco dobroci z tacy, poczułaś uderzenie promili. Tak, mieszać owoce, idealne do pędzenia bimbru, z gorzałem. Czknęłaś, wypuściłaś żrące powietrze i odchody z kibla odpadły z Ciebie. Spoko, tylko przy okazji zabrały Cie majtki. W sumie i tak kolorystycznie niczym się nie różniły, bo podczas powrotu do żywota dobrze napuściłaś w gacie. Cud, że spodnie z tyłu były czyste!

W sumie Twój towarzysz obywatel elf może mieć chwilową rację z tym czarowaniem. Czarodzieje z Was jak z koziej dupy trąbka (chociaż Twój wykładowca Magii Niestosownej potrafił grać na takim instrumencie), więc lepiej było darować sobie jeszcze przez jakiś czas słup ognia albo płonące czeki in blanco.

Ale mu jeszcze pokażesz, że nie jesteś marska picza z Yowicza, a wtedy mu oko poleci do okrężnicy z wrażenia! Dorwałaś na szybko ostatni kawałek szynki z jarmużu.

Partridge:
Zbysiu wygląda, jakbyś go filetował zasuszonym rozmarynem. Coś chciał się pokłócić, ale to Ci tylko pomogło w napieraniu żarciem na jego przewód pokarmowy. Gdy dopieprzyłeś mu strogonowem, podniósł rękę. Facet wygląda, jakby miał wypuścić z siebie coś gorszego niż elficki zespół punk rockowy "The Elfyees" grający na tarkach do ubrania i połamanych tamburynach. W naturalnym odruchu zrobiłeś krok wstecz. Taki na 3 metry.

O. Do żarcia został nawet pudding z niedźwiedzia oraz surowa biała kiełbasa ze szczura albinosa. Bogdan, siedzący przy stole z serwetą zawiązaną wokół szyi, zajada właśnie udziec świniaka w sobie majonezowym.

Kolonia na obiekcie R-3340-P
Życie tutaj dobrze się wiodło. Przybyli rurami, zaokrętowali się pod dolną krawędzią muszli, a wysokotłuszczowa dieta dotychczasowego lokatora zapewniała idealny wzrost populacji oraz energię dla przemysłu, a konkretnie dla gałęzi produkującej nawóz do uprawy żywności. Po miesiącu uruchomili generator kopuły, dzięki czemu przejęli całkowicie władzę nad tym kiblem. Kolejne zwycięstwo. Dotychczas w ten sposób obalili już 14 monarchii, 3 tyranie i jeden cyrk, w którym występowały same ogry-karły.
I spieprzyło się, gdy przybyła jakaś trójka debili. Ta w czapce na głowie była wyjątkowo irytująca i do tego chciała wjechać w ich kolonię. Takiego wała, krowo z dwoma cycami!
Odpalili najpotężniejszą atomówkę, którą mieli, ale najwidoczniej skalowalność u nich leżała. Muszą zacząć produkować większe niż o mocy jednej zetamikrotony.
W dodatku oddziały piechoty, które wyruszyły na Równinę Podłogi, wróciły rozbite w pył. Ostatni żywi stwierdzili, że zaatakowano ich bronią chemiczną, a dokładnie gazem.
Podejmowali już ostatni krok, aby przepędzić nachalnych troglodytów bez wykształcenia – atak srechem. Potężny gówniany robot zintegrowany z kiblem. Odporny na wszystko, co nie rozbija bakelitu i porcelany. Cała kolonia już była postawiona na nogi, gdy…

Zbysiu
Bekłeś.

Strażnicy Dolnej Sztolni
Gorzał smakował pysznie. Dobrze, że król nigdy tu nie witał, bo miał za daleko, a oni dzięki temu mogli być na rauszu praktycznie zawsze (nie mogli być tylko wtedy, gdy przyjeżdżała teściowa na święto Topornienia). Służba od jakiegoś czasu była spokojna. Żadnych goblinów, orków, demonów, zalania łazienki oraz negatywnych postaci z drużyn poszukiwaczy przygód.
I ten ryk!
Nie wiedzieli skąd się wydobywa, ale był potężny! Złowieszczy! A jak spirytem zaleciało! A to może akurat od nich… Ale to, co wydało ten dźwięk musiało być wielkie, tłuste, złe, miało przynajmniej dwanaście rogów, armię złych istot pod swych dowództwem i chrapkę na złoto.
- ZŁOHA NIE OCHAMY, CHUE! – Dzielni obrońcy zakrzyknęli i zamknęli bramę z łoskotem.

James, Demon Pomniejszy
- Kurwa, ciszej tam jebane ochlejusy! Trzaskacie tą bramą, jakby wam się kto do gaci zaglądał, tępe pały! – James napieprzał miotłą w skalny sufit. Małe karły całymi dniami chlały, śpiewały durne piosenki, a potem lali na podłogę, przez co siki przesiąkały przez skałę do mieszkania demona. – Tego za wiele! Dzwonię na milicję, koniec żartów, kutasiarze.
Rozwścieczony James nałożył okulary, wyszukał numer telefonu w Księdze Pradawnej Śmierci i nadał szczura na koszt odbiorcy.

Partridge, Zbysiu, Lucyna
Grzmot beknięcia był ogłuszający. Nie było trzęsienia ziemi czy coś, ale odór powalił na chwilę oba elfy. Krasnolud strażnik z przerażeniem klęczał i oddawał pokłony żywemu wcieleniu Grumbara – krasnoludzkiego boga pierdzenia i bekania, patrona mocnych melanży, biesiad, trędowatych po udanym zabiegu leczniczym, ulicznic, nietolerancyjnych krasnoludów oraz tanich biletów na Dezemberfest. Gdy Zbysław skończył, kibel lśnił niczym gwiazda zaranna po wybuchu supernovy w laboratorium młodego bimbronauty. No, może kawałek kupy zalegał tu i tam, ale wyglądała na martwą.

Szypko poszło. Teraz pora na prawilne honoraria!

Jedno jest też pewne - jesteście piekielnie zmęczeni, śmierdzicie (najbardziej Lucyna po tapłaniu się w gunwnie jak wesoła świnka), a stan wizualny Partridge'a (jego ubrania) można określić, jako możliwy przyczynek do stania się ofiarą ruchów nietolerujących żuli.

Lucyna:
Mimo że Twój mózg jest tak lotny jak cement osuwający się z dachu lepianki, wpadła Ci do głowy jedna myśl. Nie wiesz skąd ona się wzięła, po co i dlaczego tak bardzo wtedy swędzi Cię pod pośladkami. Myśl brzmiała: czy powiedzieć królowi, chyba abstynentowi*, że nie mogli wygrać z jego kiblem, bo nikt solidnie nie zionął alkoholem? Oto możliwe scenariusze, które jakimś dalszym cudem wywindowały się w Twojej durnej łepetynie:

1) powiecie królowi o co kaman: Król zainteresuje się faktem, że nikt nie próbował działań bazujących na C2H5OH. O dziwo nikt nie chleje, gdy wiadomo, że każdy krasnolud ma gen alkoholizmu w kodzie DNO?! Mogą posypać się łby, dojść do rebelii w ciągu 2 minut z powodu czepiania się chlania, które jest dziedzictwem kulturowym tejże nacji (podobnie jak u goblinów). Jednakże dzięki temu krasnoludy mogą skuteczniej walczyć z takimi najeźdźcami.

2) nie powiecie królowi o co kaman: wszyscy będą dalej utrzymywać status kło, a kolejna inwazja na sracz może zakończyć się unicestwieniem jednej z ostatnich placówek krasnoludów. W sumie i tak sami wymrą, ale to dopiero za 100-200 lat, może i krócej, ale kto wie, co za rok człek będzie szamał na śniadanie w budzie w kebabem "Klasyczne wieprzowe".

Ano, jeszcze ten strażnik, on przecież wszystko widział, ale chyba jest w szoku i nie wie o co chodzi.

Partridge:
Teraz zauważyłeś. Lucyna ma potworną drachę na spodniach na wysokości hmmm, czekoladowej przerwy w...w...cholerna poezja...w dupie.

Zbysiu:
Czujesz się źle...chyba będziesz rzygać, a jest nawet gdzie, bo kibel czysty! Chociaż i tak przed nim nie klękniesz...

-----------------------
*Abstynent w krasnoludzkich standardach to osobnik łojący maksymalnie litr spirytusu dziennie.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 12-02-2018 o 15:51.
Bergan jest offline