Edvard nie miał żadnego pomysłu jak wybrnąć z tej sytuacji. Zaczynało mu się robić zimno, a myśli zdawały się zamarzać tuż po powstaniu w jego głowie. Ciekawość go przeszywała na wskroś. Słyszał strzały, wiedział, że są w fatalnym położeniu.
Przykucnął i chwilę się zastanowił. Udało mu się wymyślić plan, lecz był on niesamowicie ryzykowny.
W pierwszej kolejności należało jakoś wywołać Niemców czających się za rogiem, a następnie ich zastrzelić.
Edvard Christian Gulbrandsen wziął głęboki oddech. Uniósł pistolet i sprawdził liczbę naboi. Dwa. Bezpieczniej było zmienić magazynek. Przeładował i znów wziął głęboki oddech.
- Soldaden! Hilf mir mit der Maschine!* - wrzasnął udając niemieckiego oficera o monachijskim akcencie - Ona nie może moknąć!
Przymierzył się i zaczął czekać, miał szczerą nadzieję, że uda mu się trafić.
*Żołnierze! Pomóżcie mi z maszyną!