Na widok wędrującego po schodach Mumamby Cedmon zatrzymał się z szeroko otwartymi oczami i ustami.
Nie wierzył własnym oczom i nie bardzo wiedział, co zrobić - iść dalej na poszukiwanie wilkołaka, czy też wbić szablę w plecy tego czegoś, co udawało Mumambę.
Dopiero po dłuższej chwili ruszył dalej, cały czas nie wiedząc, co zrobić, kogo zaatakować.
Na szczęście bogowie nie zmusili go do dokonania wyboru. Gdy wreszcie znalazł się na szczycie minaretu nikogo tam nie zastał. Wystarczyło spojrzeć w dół by zobaczyć, co się stało.
- Spadli. Obaj - rzucił do Ianusa, schodząc szybko na dół i mijając tamtego w połowie drogi.
Miał zamiar dopilnować, by żaden z tamtych już nie wstał. A przynajmniej wilkołak... |