Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2018, 21:43   #210
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Dziedziniec opactwa.
Cygan nie wytrzymał. Ona ryzykowała dla nich życie. Ona. Jego siostra, czy córka. Członek rodziny. Podczas gdy jakiś pyszałek w drogich fatałaszkach mało, że usiłował mu rozkazywać, to jeszcze teraz ją obrażał. Simonica podbiegł do Fyodora i wymierzył mu potężny cios w szczękę. Czerwony brat nie zdążył zareagować. Tymczasem Cygan szykował kolejny atak łapiąc lewą dłonią koszulę Inkwizytora. Nie zdążył. Gerge mimo ran i krwi zalewającej jego oko złapał rękę Simonicy. Z drugiej strony podbiegł młody Jakub. We dwóch odciągnęli szamoczącego się przywódcę taboru.

- Jeszcze raz wzniesiesz rękę na Sługę Pana, to ją stracisz - powiedział Gerge. Simonica szybko się uczył. Nie trzeba było mu dwakroć powtarzać. Splunął wprost w twarz okrwawionego Inkwizytora i skinął głową na ciało Michal

- Tam leży prawdziwa Służka Pańska. Tu widzę tylko przeżartych pychą hołotę, którzy za wszelką cenę bronili wampira. Ale ona w swym bezgranicznym miłosierdziu oddała życie. Za was. Żeby wasze rzycie nie spłonęły w tej bibliotece. Żeby szczury nie żarły waszego truchła. I co? I tytułujecie ją głupią dziewką. Jesteście….

Nie było im dane usłyszeć kim są. Gerge uderzył Cygana wierzchem dłoni.
- Dość. I tak powiedziałeś więcej niż powinieneś. Odejdź.
Simonica wyszarpnął się z uchwytu Jakuba.
- Żebyś wiedział, że odchodzę. Nie mam tu już czego szukać.

Sytuacja była wystarczająco napięta, toteż Gerge nie próbował go zatrzymać. Po chwili zrobiło się tłoczno od przybyłych zakonników. Chcieli od razu wbiec do biblioteki. Powstrzymał ich jednak Fyodor, który miał swój plan ratowania ksiąg.

Michaił w końcu wstał. Korzystając z tłoku oddalił się. Jedynie siostra Anna chciała go zbadać, on jednak odepchnął jej ręce.
- Idźij, pomóż waszemu ghulowi. Może kolejnego wampira będzie bronić. Ja odchodzę. Nie ma tu dla mnie miejsca.

Walter oglądał scenę z niedowierzaniem. Bronili wampira? Fyodor ghulem? Zacisnął dłonie mocniej na swoim ciężkim młocie. Teraz z takim przejęciem bronił tej podłej biblioteki. Paladyn wiedział już, że popełnił błąd rozmwaiając z Częstogojem. Powinien trzymać się swoich towarzyszy. Jak dotąd jeszcze nic dobrego nie wyszło z rozdzielania się.

Kolejne godziny spędzili w Infirmarzu. Anna opatrzyła Fyodora i Gerge. Czerwony brat praktycznie nie czuł bólu, choć rana wyglądała na dotkliwą. Gerge pozwolił się opatrzyć. Simonica jeszcze raz wdał się w kłótnię. Tym razem z Walterem. Przyszedł i oświadczył, że dzieci zostają zabrane przez tabor.

Francisca w końcu znalazła chwile, żeby porozmawiać z Małgosią. Dziewczynka opowiadała o zakonniku, który karmił szczury. O tym jaki był miły. I jak zwierzeta do niego lgnęły. Była wyraźnie zauroczona osobą Piotra, a sama Francisca miała problem z tym, żeby utożsamić sobie osobę tlących się spalonych zwłok wiszących rękami do dołu z miłym starszym zakonnikiem. Później mała Małgoś opowiadała o kochanym szczurku, który gdzieś zniknął tego ranka.

Czas biegł nieubłaganie. Może gdyby wybrali się gdzie indziej niż do Mogilna? Czy w sprawie zaginionych kurczaków też zginąłby jakiś Inkwizytor?

Cyganie zwijali tabor. Było widać, że są osłabieni i zmęczeni. Nie spali od wczoraj. Ale wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że nie będą pozostawać w mocy ludzi pośrednio odpowiedzialnych za śmierć ich siostry.

Biblioteka dogasła pozbawiona powietrza. Jednak księgi były kompletnie spopielone. Żadna nie zachowała się w całości. Cała wiedza tajemna przepadła wraz z Piotrem.

Fyodor zdawał się przejęty tym bardziej niż śmiercią Michal. Podszedł do niego młody Jakub.
- Ja... - nie wiedział jak zacząć - myślę... ja chcę pracować. Dla was. Dla Inkwizycji.
- Nie ty jeden. Tamten też - Gerge wskazał palcem na Małomira, który pomagał mnichom uprzątać po pożarze.
- Obaj powinniście pogadać z siostrą Anną - powiedział w końcu patrząc na Fyodora.

Koło południa przybył orszak kanonika. Dwunastu ciężkozbrojnych mężczyzn. W tym właśnie kanonik z czarnym płaszczem zarzuconym na kolczugę. Wszedł do opactwa jak do siebie.
Poprawdzie był u siebie. Wszak Mogilno należało do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Jednak wydarzenia ostatnich kilku godzin bardzo ułatwiły ewentualną konfrontację z wąsaczem w czarnym płaszczu. Przybył zgładzić wampira i spalić bibliotekę. I się spóźnił. Trzeba było mu tylko to wyjaśnić. Było to ostatnie co zostało do zrobienia w opactwie. Potem musieli ustalić co dalej. Wszak było jeszcze kilka miejsc z których otrzymali donosy. Był też Płock mieniący się w wizji Anny jako siedlisko wszelkiego zła.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline