Gdy Lucy zbierała się z gleby to zauważyła, że Partridge wpycha jakieś jadło w usta Zysia.
WFT?* - pojawiła się chmurka nad jej pomponem. Spojrzała w stronę toalety. O była czysta.
-
Czy cos mię omineło? - zapytała. Cóż akcent pozostał, no ale co źrobić. Kobieta się wyraźnie nad czymś zastanawiała, to coś potrafi myśleć? Zastanawiała się w stylu Pomysłowego Dobrodzieja tyle, że zamiast piłki do tenisa był to jej pompon na sznurku dlatego tak daleko się nie odbijał. No i spojrzała w okno oraz…..
wymyśliła. Wybiera opcję 3 czyli
powiecie królowi o co nie kaman, co to dokładnie znaczy? Goggle trans-late: powiedzą królowi, że pokonali Kloppa w grze na punkty, czyli kibel wygrał albo oni wygrali. W każdym razie był remis 2,50 : 2,98 a, że z mathmy Lucy miała 1,25 z cotangensów to, więc taki wynik oznaczał dla niej solidny remis.
-
Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj. Nie możemy go tu tak zostawić… - powiedziała patrząc na kibel -
...on jest taki samotny - i zrobiła oczy jak kot ze Szreka.
-
Przygarnijmy go. Płoszę - powiedziała e.l.f.k.a. Jak się uda go złapać do siaty jak pokemona to będzie miała swego pierwszego Peta jak Kuropatew ma Bogdana, a Zbysiowi też coś złapią cnie? Potem mogli iść do króla od sracza.
*Wata F Trabancie?