-Ja mówić, że ludzi szczenie nas wydać! Blot zrobić błont, że leczyć rany! My teraz kłopoty! Człowiek - ona nas zabić! Zabić jak wielka generał…- marudził jeden z goblinów, w swej rodzimej mowie, nie będąc świadom że Venora doskonale go rozumie dzięki magii zaklętej w jej diademie.
-Stóle gembe! Ona nie zabić, jak my pokazać grup! Krasnolud kryć wielkie skarby! Ona zadowolona i pozwoli żyć!- zrugał go szaman.
Paladynka oczywiście twardo ignorowała ich rozmowy, nie dając po sobie poznać, że wie o czym rozmawiają. Była ciekawa miny Arla jak mu powie, że wyczuł jak gobliny magią leczyły swoje rany po polowaniu. Zastanowiło ją tylko o co chodziło zielonym gdy wyraźnie wspomniały coś o ludzkim dziecku. Paladynka zamyśliła się nad tym, wspominając dzieci bawiące się w lesie. I nagle ją olśniło.
~ Kattie! No tak... Ona wspominała o "panu Blocie" ~ przyjrzała się szamanowi. Chyba faktycznie to co widział pod Grumgish zmieniło jego zachowanie.
Niedługo później mag, rycerka i czwórka goblinów dotarli na miejsce. Było to zapadlisko w ziemi, pomiędzy korzeniami drzew i kolczastym bluszczem. Wejście do podziemi znajdowało się jakieś półtora metra pod ich stopami, ale dzięki pnącym się korzeniom gobliny wdrapywały się na powierzchnię bez większego problemu. W środku panował półmrok i śmierdziało stęchlizną, a przy osuniętej kupie ziemi widać było skrawek przysypanego łuku skalnego oraz niski chodnik prowadzący w kierunku korzeni wielkiego dębu.
-To tu być! To być tu! Tam grzyby i zajonce! Nie wystraszyć zajonce, bo one już nie takie dobre mmmm…- szaman pogładził się dłonią po brzuchu, a pozostałe gobliny zawtórowały mu identycznym gestem.
- Widzisz cokolwiek w ciemności? - zapytała Venora czarodzieja, gdy przypatrywała się wejściu do grobowca. - Czy mam ci rozświetlić jakiś kawałek patyka? - zaproponowała i zaczęła ostrożnie schodzić niżej.
-He he…- zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął ręką do jednej z kieszeni wewnątrz swej czarodziejskiej szaty. Arlo wyjął dziwaczne gogle składające się dwóch zielonych, szmaragdów zamontowanych w ramki z elastyczną gumą, którą założył na głowę.
-Poradzę sobie- odparł w końcu. W tych dziwacznych okularach przypominał przerośniętego gnoma z pracowni, gdzieś na Lantanie.
Arlo zeskoczył w dół i ostrożnie rozejrzał się dookoła.
-On-człowiek uważa na grzyby!- krzyknął szaman, ale Arlo zdawał sobie nic z tego nie robić.
-Włazić tu pokurcze!- ponaglił ich mag. Gobliny powoli i ostrożnie z pomocą grubych i zwisających korzeni. Na samym końcu do podziemi zeszła Venora. Na ścianach znajdowały się słabe ślady pozostałości po grobowcu.
-Muszom siem przecisnonć, tam! Tam o muszom wleźć!- goblin wskazał wąski i niski tunel, przez który trzeba było się przedrzeć na kolanach.
Paladynka rozejrzała się czy strop nie wygląda podejrzanie.
- Będzie ciężko mi się przecisnąć tam w zbroi... - stwierdziła sceptycznie. - Blot idź przodem, a ty za nim - powiedziała do Arla.
-Słyszałeś mały! Szoruj!- mag ponaglił goblina, który podkasał rękawy, schylił się nieco i ruszył wraz z ziomkami do przodu.
Po kilku chwilach dotarli na miejsce, a Arlo ruszył za zielonoskórymi na czworakach. Na samym końcu przez tunel przecisnęła się Venora. Kilka razy musiała potrząsać głową by strzepać z włosów ziemię i pył. W końcu i ona dotarła do celu. W przedsionku grobowca rosła masa grzybów, a w rogu po prawej znajdowała się klatka z wąskich drucików, gdzie siedziało kilka zajęcy.
-To tu! To tu! Łamigłówka! Blot nie znać te znaki! Oni-ludzie znać na pewno!- wskazał palcem kamienną ścianę w której znajdowało się dziewięć sześciennych otworów, w które można było coś wsadzić. Nieopodal znajdowały się masywne wrota do właściwego grobowca.
-To w mowie krasnoludów.- skomentował Arlo. -”W czterech liniach ułóż jedną liczbę, a pozwolę ci odwiedzić mój grób.”- przeczytał na głos.
- Oho, kolejne zagadki - mruknęła Venora, ze skwaszoną miną. - Jak dobrze, że tu jesteś- spojrzała wymownie na czarodzieja. - Pewnie jesteś w tym dobry - wyszczerzyła się do niego w uroczym uśmiechu.
-Można tak powiedzieć.- uśmiechnął się. -Brakuje mi tu czegoś, co można by włożyć w miejsce tych wnęk…- przyjrzał się uważnie otworom.
-Gadaj mi tu wartko! Gdzie są brakujące elementy?- warknął do goblina.
-Gdzie skryć?! Gdzie ty skryć?!- szaman zrugał jednego z współplemieńców w ich prymitywnej mowie.
-Ja zakopał! Zakopał pod chmury!- odparł zielonoskóry.
-Mówi, że kostki som na zewnontrz. Przyniesie jeśli chce on-człowiek- wyjaśnił Blot. Arlo spojrzał na Venorę jakby szukał poparcia na ten pomysł.
- Niech przyniesie. Tylko raz, raz! - powiedziała paladynka, ponaglając gobliny. - Ciekawe co się kryje za tymi drzwiami - dodała w zamyśleniu, spoglądając na wrota.
-Grobowiec.- odparł wzruszając ramionami. Mężczyzna poprawił gogle, które dociskały mu mocno do twarzy. Teraz wyglądał przekomicznie i Venora z trudem powstrzymywała się od gromkiego śmiechu. Po kilku chwilach trójka współplemieńców Blota wróciła do grobowca trzymając kamienne klocki. Na każdej z identycznych ścian dziewięciu sześcianów znajdowała się wyryta liczba.
-Mamy dziewięć sześcianów. Każdy jest ponumerowany. Trzeba je ułożyć tak, żeby to miało sens…- zastanawiał się, przecierając dłonią ubrudzoną ziemią kostkę.
- Może chodzi o rok, w którym zmarł ten kto tu został pochowany...? Ale tego ciężko będzie się dowiedzieć - zasugerowała paladynka, która po tych słowach zaczęła szukać dodatkowych inskrypcji na ścianie grobowca, które mogłyby dać jakieś podpowiedzi.
-Nie. Tu chodzi o jakąś kombinację, która zezwoli każdemu wejść do środka. Każdemu kto oczywiście odgadnie zagadkę…- skomentował.
-Kiedyś jak rozpracowywałam kult Malara w lesie pod Highmoon to musieliśmy chodzić po takiej wielkiej szachownicy. Jak się źle stanęło to można było oberwać włóczniami - wspomniało się Venorze. Pamiętała, że trochę wtedy oberwała i zaraz spojrzała po ścianach czy w razie niepowodzenia nie skończy się to dla nich źle. Zbliżyła się do wgłębień na ścianie, którym to wnikliwie się przyjrzała. - Może chodzi o to by suma cyfr w każdym rządku, a także po przekątnej, dawała ten sam wynik? Da się coś takiego w ogóle ułożyć z 9 cyfr? - dopytała maga, bo sama nie czuła się pewnie w liczbach.
-Chyba o to właśnie chodzi.- odrzekł pocierając dłonią po podbródku.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |