Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2018, 22:44   #491
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Proponuję taras. Dobre miejsce, żeby się przewietrzyć.- rzekł odchodząc w kierunku stołu, skąd zabrał całą butlę wina. Po chwili wrócił i skinął Venorze głową.
-Namyśliłaś się?-
- Niech więc będzie taras - zgodziła się, bo faktycznie w sali zrobiło się już dość duszno. Wstała i podążyła za czarodziejem.
- To miło z twojej strony, że dotrzymujesz mi towarzystwa - powiedziała gdy znaleźli się na zewnątrz. Venora odetchnęła wtedy zimnym i orzeźwiającym powietrzem. Arlo nalał jej wina do kielicha, po czym dopełnił swój puchar.
-Skoro jej królewska miłość pragnie wysłać nas na wspólną misję uznałem, że powinniśmy się nieco poznać.- wyjaśnił. -Powinnaś mi zaufać, nim ruszymy na wyprawę.- dodał pogodnym tonem, choć było widać, że wino nieco go rozweseliło.
Panna Oakenfold oparła się o balustradę i spojrzała poza taras. Alkohol przyjemnie szumiało jej w głowie. Upiła kolejny łyk wina i przyjrzała się czarodziejowi.
- Nie mam problemu z dawaniem kredytu zaufania nowym kompanom -odparła mu po chwili zadumy. - Więc nie masz się co martwić. Damy sobie na pewno radę z zadaniem - zapewniła go z przekonaniem w głosie.

-Też tak myślę.- odparł mag. Arlo upił trochę wina z kielicha i spojrzał na pannę Oakenfold od stóp do głów.
-Pięknie wyglądasz w tej sukni. Chociaż ten miecz przypomina mi, że na co dzień nosisz zbroję i jeździsz na końskim grzbiecie.- zaśmiał się pod nosem.
- I walczę ze smokami, gigantami, liczami, likantropami i tak dalej... - dodała z udawaną powagą w głosie. - Uwielbiam to co robię i nie zamieniłabym swojego losu na żaden inny, nawet biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa jakie stają mi na drodze - uśmiechnęła się promiennie. - A ty? Jesteś domatorem ceniącym sobie ciszę biblioteki czy też masz w sobie poszukiwacza przygód?
-Jestem uczniem mego mistrza. Jego zdrowie pozostawia wiele do życzenia, więc kiedy trzeba zbadać jakieś ruiny wysyła mnie. Kiedy trzeba odszukać zaginioną recepturę, wysyła mnie. Kiedy trzeba… Sama wiesz o co mi chodzi. To miła odmiana, bo choć chłonięcie wiedzy z kolejnych ksiąg jest moją pasją, to wyjście z komnat też sprawia mi przyjemność. Lubię wykorzystywać swoje umiejętności przeciwko wrogom i potworom…- wzruszył ramionami. -Choć to czyni mnie bufonem.- uśmiechnął się pod nosem.

- Dla mnie najgorsze co mogło być w moim szkoleniu to uczenie się z ksiąg, ślęczenie godzinami w świątynnej bibliotece - westchnęła ciężko na wspomnienie lat poprzedzających jej pasowanie na rycerza. - Nie znoszę czekania i stania w miejscu - wyznała niby w tajemnicy, ale zaraz się roześmiała lekko. - W jakim rodzaju magii się specjalizujesz? - zapytała z wyraźnym zainteresowaniem i upiła wina z kielicha wyczekując jego odpowiedzi.
-W magii oczarowania, a nie widać?- zaśmiał się z własnego żartu, poprawiając grzywkę dłonią.
- Oh, naprawdę? Nie zauważyłam - zmrużyła oczy i uśmiechnęła się wyzywająco. Mimo tej riposty zarumieniła się na policzkach, nie do końca panując nad zakłopotaniem, w które je wprawił. Odwróciła spojrzenie. - Jesteś czarodziejem czy zaklinaczem? Bo wspomniałeś, że magią parasz się odkąd pamiętasz - dopytała, nieco zmieniając temat.
-Trochę zaklinaczem, trochę magiem, trochę wojem… Taka chodząca mieszanka talentów i szkolenia!- odrzekł zadziornie.
- Czyli chcesz powiedzieć, że tą włócznią potrafisz robić coś więcej niż tylko się podpierać? - Venora pokręciła głową z niedowierzaniem. - Może będzie okazja, żebyś pokazał swój kunszt - skomentowała z rozbawieniem.

-Zabawne.- naburmuszył się nieco. -Potrafię równie dobrze władać włócznią, co mieczem.- dodał splatając ręce na piersi.
-Pochwal się swoimi talentami! Cóż więcej od walki mieczem potrafi lady Venora z zakonu Helma?- spytał.
- Potrafię dokonywać rzeczy niemożliwych - odparła szybko i bez zawahania. - Ale przede wszystkim mam talent do ściągania problemów - dodała i odrobina smutku pojawiła się na jej obliczu. - Mimo to, wciąż nie brakuje szaleńców świadomych tego, którzy jednak do mnie dołączają
-Myślę, że dołączają, bo masz w sobie coś bardziej wyjątkowego niż pierwiastek przyciągania problemów…- odparł i nalał Venorze wina do pucharu.
-Idziemy jeszcze zatańczyć?- zapytał uśmiechając się.
- To fakt, potrafię być przekonująca... I na pewno nie jest ze mną nudno - rycerka w jednej dłoni trzymając kielich, drugą rękę wyciągnęła ku niemu, pozwalając by poprowadził ją na salę. - Nie jesteś taki zły, gdy się ciebie bliżej pozna - dodała szczerze.
-I wzajemnie!- syknął czarodziej posyłając Venorze oczko.

~***~

Venora niewiele pamiętała z tego wieczoru, a zabawa trwała niemal do rana. Rycerka piła wino, tańczyła, jadła i tak na zmianę. Jedno było pewne. Dawno się tak dobrze nie bawiła jak tego wieczoru w odległym miasteczku w środku lasu. Arlo odprowadził Venorę pod jej namiot, gdzie reszta towarzyszy od dawna twardo spała. Młody mag pożegnał rycerkę pocałunkiem w dłoń i chwiejnym krokiem skierował się w kierunku zamku. Arlo wyznał pannie Oakenfold, że postój w miasteczku będzie trwał dwa, do trzech dni, więc ta mogła ze spokojem ułożyć się do snu.
Była tak bardzo zmęczona, że nawet nie kłopotała się z zakrywaniem podczas przebierania się ze stroju wyjściowego. W ostatnim odruchu świadomości, dorzuciła kilka drew do ognia i dopiero wtedy ułożyła się w swoim śpiworze, na łóżku polowym. Owinęła się szczelnie kocem i zamknęła oczy. Czuła się jak na statku płynącym w sztormie, a w głowie huczało jej od głośnej muzyki i za dużej ilości alkoholu. Po długich zmaganiach w końcu udało jej się zasnąć.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 11-02-2018 o 22:48.
Nefarius jest offline  
Stary 12-02-2018, 14:59   #492
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
13 dzień Opadania Liści. Królewski Las, miasteczko Waymoot

Przespała prawie cały dzień. Ale nie ona jedna. Dundein i Gustav również chrapali w najlepsze, bo gdy kapłan Tempusa znalazł krasnoluda to zamiast go przyprowadzić do namiotu, to dał się namówić kapłanowi Moradina na kilka kufli piwa więc wrócili niewiele przed panną Oakenfold.
Ale kiedy w końcu Anger i Agness zgoniły ich do posiłku, cała trójka wyglądała jakby zmartwychwstała z pomocą mało zdolnego kapłana.
- Mamy co najmniej dwa dni wolnego... - powiedziała Venora popijając wodę, bo na jedzenie nie mogła patrzeć.
- Teraz już tylko jeden - zauważyła Anger, kręcąc głową z niezadowoleniem, gdy patrzyła po skacowanych.
- Venoro nie sądziłam, że wykażesz się taką samą nieodpowiedzialnością co i oni - odezwała się Agness, ale jej rozbawiona mina jednoznacznie wskazywała, że robi sobie z niej żarty.
- Ciii... Nie musisz kszyczećć - pouczył ją zaraz Dundein.

- Wiem... Następnym razem się będę pilnować - jęknęła zaraz Venora, kryjąc twarz w dłoniach. Głowa jeszcze ją bolała, ale pokrzepiała się tym, że przynajmniej nie załatwiła się aż tak jak świętując pasowanie na rycerza. Miała chociaż nadzieję, że ten który ją rozpijał przez tamten czas był chociaż w podobnym teraz stanie co i ona.
Dzień minął im bardzo leniwie. Venora, Dundein i Gustav tylko przekręcali się z boku na bok w swoich śpiworach odzyskując powoli wolę do życia. Za to Anger i Agness donosiły im ze studni świeżej wody do picia.
Dopiero po zmroku i zjedzeniu zupy, którą Anger odkupiła od tutejszego gospodarza, zaczęli normalnie funkcjonować.
- Ten wypoczynek to prawdziwy dar od bogów. Nie wyobrażam sobie w takim stanie jechać konno - rycerka aż wzdrygnęła się na wspomnienie o tym.
- Dobry dowódca wie, że wojsku trzeba dać chwilę wytchnienia - zaśmiał się Dundein.
Reszta wieczoru minęła im na tematy około alkoholowe, w których prym wiódł krasnolud, tłumacząc między innymi skuteczne techniki zapobiegania upojeniu alkoholowemu. Niestety jego stan sprawiał, że był mało przekonujący w tym co mówił.

Venora jeszcze zdobyła się na to by ubrać się i wyjść na spacer byle tylko choć trochę się przewietrzyć. Zimny wiatr szarpał jej płaszczem w każdą stronę. Chłód nieco ją orzeźwił, więc mogła skupić się na analizowaniu tego co działo się na uczcie u Trollobójcy, bo musiała ocenić, czy przypadkiem nie zachowała się jakkolwiek nieodpowiednio. Tego wieczoru było znacznie ciszej i spokojniej w obozowisku. Był to jasny sygnał, że każdy w jakiś sposób sobie pofolgował i teraz wolał wypoczywać. Rycerka opatulona płaszczem zrobiła rundkę dookoła obozowiska i wróciła do namiotu. W międzyczasie z rozmów między wartującymi wyszło, że kolejny dzień również miał być przeznaczony na odpoczynek. Zmarznięta dopadła do swojego śpiwora i owinęła kocem. Choć przespała cały dzień, to zasnęła prawie natychmiast.

14 dzień Opadania Liści. Królewski Las, miasteczko Waymoot

Venora przebudziła się, kiedy grupka zbrojnych przemaszerowała dziarskim krokiem obok jej namiotu. Po nakrapianym bankiecie rycerce zostały jedynie wspomnienia. Spędzony na odpoczynku dzień doskonale wpłynął na jej formę i nastrój. Kompani w namiocie słodko spali, za wyjątkiem Anger i Agness, które wspólnie modliły się do Tempusa klęcząc przed własnym orężem, jak mieli to w zwyczaju Tempusyci. Venora wyściubiła głowę spod śpiwora i od razu usłyszała krople deszczu uderzające o poszycie namiotu. Można się było tego spodziewać, wszak zima była już tuż tuż. Powoli wygramoliła się z posłania i już miała przywitać się z kobietami, ale powstrzymała się. Przerywanie im w modłach byłoby bardzo niegrzeczne, więc przyglądała się im. Cieszyło ją niezmiernie, że Agness znalazła sobie nowego patrona i teraz z takim zaangażowaniem uczyła się od Anger.
W końcu cicho, by nie rozpraszać ich, Venora ubrała się i pomimo deszczu stukającego w materiał namiotu, wymknęła się na zewnątrz. Zdecydowała przed śniadaniem zajrzeć do koni i sprawdzić czy niczego im nie brakuje.

Wierzchowce były bezpieczne i zadbane. Miejsce, gdzie znajdowała się zagroda, chroniły ogromne, wiekowe dęby. Większość rumaków była przykryta narzutami, bądź kocami by za bardzo nie zmarznąć w taką pogodę. Młot był spokojny i zadowolony, ale kiedy tylko poczuł obecność swej pani od razu pobudził się i zaczął energicznie poruszać łbem.
-Ho ho!- krzyknął młody mieszkaniec Waymoot, widząc zbliżającą się Venorę. -Ja tu pilnuję cały czas! Nie trza doglądać, bo zajmuje się końmi bez przerwy!- oznajmił pogodnym tonem.
- Bardzo dziękuję za pracę jaką wkładasz w opiekę nad nimi. Przyszłam się tylko przywitać z moim łobuzem - odparła mu panna Oakenfold. Podeszła do zagrody i poczochrała Młota po łbie, który wyciągnął najdalej jak mógł w jej kierunku. Prawie straciła równowagę gdy szturchnął ją domagając się pieszczot. - Mam nadzieję, że nie rozrabia za bardzo - przytuliła w końcu końska głowę i rozejrzała się za resztą stada.
-Nie, nic a nic. Ten jest wyjątkowy. Kiedy jakiś zwierz mi tu wierzga albo zaczyna być niegrzeczny to ten tupnie raz czy dwa i od razu jest spokój…- odparł, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Tak, to bardzo wyjątkowy rumak i niczego się nie boi - pochwaliła Młota, głaszcząc go między uszami. - Już niedługo będziesz się nudził, jutro w końcu ruszymy w drogę... A jak nie to zabiorę cię na przejażdżkę - zapewniła, a zwierz bardzo rozumnie pokiwał łbem. Postała z nim jeszcze jakaś chwilę, aż w końcu musiała odejść. Miała zamiar od tutejszych gospodarzy zakupić coś na śniadanie dla całej jej drużyny.

Zanim Venora zaczęła wprowadzać swój plan w życie i wybrała sobie docelowe domostwo, gdzie miała zamiar pytać o strawę w oddali, pomiędzy wielkimi dębami dostrzegła grupkę bawiących się dzieci oraz małą Kattie pośród nich. Dzieciaki ganiały się i krzyczały wesoło piskliwymi głosikami. Panna Oakenfold zastanawiała się co jest powodem, że to miejsce jest takie spokojne i bezpieczne, mimo iż znajduje się w miejscu otoczonym z każdej strony gęstym lasem na pozór groźnym i mrocznym.
~Może mają dobry układ z druidem?~ przeszło rycerce przez myśl. W końcu ktoś już wspominał, że tutejsi mieszkańcy zawsze gdy wycinają jedno drzewo to na jego miejsce sadzą dwa nowe. Paladynka już miała iść do upatrzonego gospodarza, który już od kilku dni chętnie im sprzedawał jedzenie, ale zawahała się. Postanowiła wpierw upewnić się czy dzieci aby nie poszły zbyt daleko w las.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 12-02-2018, 18:40   #493
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zabawy trwały w najlepsze, a nieświadome obserwacji nie zapuszczały się po za zasięg wzroku strażników miejskich. Venora poczuła ulgę i mogła spokojnie skupić się na swojej misji zapewnienia posiłku pozostałym oraz przygotowania się do wyjazdu.
Z czystym sumieniem ruszyła do domostwa i tam od gospodarza dostała kawałek szynki, jajka i świeżo upieczony, wielki bochenek chleba i garniec mleka. Wszystko zawinięte w lnianą ścierkę i mlekiem niesionym pod pachą, Venora wróciła do namiotu.
- Wstawać, koniec obijania się! - powiedziała od progu, radosnym tonem panna Oakenfold. Ustawiła wszystko co przyniosła obok paleniska i spojrzała po kompanach. - Trzeba się powoli zbierać, jutro najpewniej wyruszamy
Deszczowy dzień mijał im leniwie. Gustav i Dundein nie ruszali się z spod śpiwora, za wyjątkiem odwiedzin w pobliskim wychodku, który uznali za chwilową własność, no i oczywiście uzupełnieniem zapasu energii w brzuchu. Moradinita nie krył radości z faktu, że nie trzeba było nawet zbytnio się wysilać, bo śniadanie przyniesiono im pod sam nos. Krasnolud od rana (a w zasadzie wczesnego południa) tryskał energią i dobrym nastrojem. Wraz z Gustavem zastanawiali się nad tym jak może wyglądać przeprawa przez góry. Agness zaś w pełni poświęciła swój wolny czas na nauki kolejnych psalmów i modlitw do Tempusa. Anger zachęcała przyszłą adeptkę do większej inwencji i własnego wkładu w słowa modlitw, zapewniając exkultystkę, że Tempusowi nie zależy na wielkich i pięknych słowach, a raczej na czynach.

Do wieczora czas minął im leniwie. W końcu chwilę po zmroku do namiotu zawitał jeden z gońców informując Venorę i jej świtę, że wymarsz nastąpi tuż po świcie.
Panna Oakenfold z czystym sumieniem stwierdziła, że już dawno się tak nie wynudziła, odpoczęła i zarazem dobrze bawiła jak tu, w Waymoot. Agness mocno się zmieniła, bo zajmując się zgłębianiem nowej wiary nie miała czasu na głupie komentarze względem młodej paladynki. Ale też sama Venora nie rozgadywała się o tym co robiła na uroczystej kolacji u Trollobójcy, a już szczególnie przemilczała sprawę jej towarzysza, który udowodnił jej, że takie spotkania nie są tak złe jak jej się do tej pory wydawało. Miło też było móc poznać Arla od ludzkiej strony i nawet trochę go polubiła.
Mimo że przyjemnie było poleniuchować i wypocząć, to teraz już nie mogła doczekać się ruszenia w dalszą drogę. Energia wręcz ją rozpierała i ostatniego dnia spędziła na przyzwyczajaniu ręki do nowego oręża. Kręciła nim młynki, pozorowała ataki. Po cichu liczyła na to, że do oddziału, do którego ją wyznaczyła Regentka, dorzucą też jej kompanów, jednak teraz na myśl, że jednak tak się nie stanie, mniej się denerwowała.

15 dzień Opadania Liści. Królewski Las, miasteczko Waymoot

Zgodnie z zapowiedziami, wymarsz wojsk nastąpił niedługo po świcie. Słońce powoli wspinało się po nieboskłonie, ale ogromne drzewa otaczające trakt z każdej strony jeszcze długi czas osłaniały żołnierzy od jaskrawego blasku promieni. Nad runem unosiła się mgła, na szczęście bez porównania do tamtej mgły w górach, gdzie kryło się obozowisko gigantów. Kolumna powoli przesuwała się do przodu, momentami zwężając się przez zmienną szerokość brukowanego traktu. Potężne korzenie drzew nie sprzyjały takim podróżom jak ta, ale nikt tutaj nie miał zamiaru marudzić z tego powodu. Venora wiedziała, że teraz czeka ich kilka, może nawet kilkanaście dni nudnej i męczącej wyprawy aż w końcu dotrą do ostatniego przystanku na drodze jakim było miasteczko Espar na granicy Królewskiego Lasu. W oddali, gdzieś na przedzie kolumny, tuż za królewską karocą jechał Arlo, w towarzystwie swego mistrza. Młodzieniec wyglądał na wypoczętego i zadowolonego z postoju w Waymoot.


Z nudów panna Oakenfold rozglądała się po twarzach ludzi tworzących kolumnę, czy to wpatrując się w dal, między pnie drzew. Czasem jej spojrzenie wędrowało w kierunku królewskiej karocy, a nawet łapała się na tym, że przyglądała się czarodziejowi zastanawiając się co też go tak cieszy.
Venora natomiast coraz częściej miała głupie pomysły, żeby odłączyć się od wlekącego się pochodu i puścić galopem na przód. Poczekałaby wtedy na resztę już w Espar.
- Gdybym wiedziała, że tyle ta droga będzie się ciągnąć to wzięłabym sobie jakąś książkę... Żałuję, że nie mieliśmy czasu na spokojne przygotowania do tej wyprawy - marudziła Venora, wiercąc się w siodle. - Kto ma ochotę na sparing przy okazji najbliższego postoju? - zaproponowała żywiołowo i spojrzała po swoich kompanach.
-Ja tam bab nie bije- odparł krasnolud.
-Na mnie zawsze możesz liczyć- wtrąciła uradowana taką propozycją Anger. Nim Venora zdążyła odpowiedzieć kapłance Tempusa dostrzegła jak Arlo w oddali wyrywa się poza kolumnę i galopem pędzi gdzieś w las na zachód, między drzewami.

- Chyba coś się dzieje - wskazała ręką paladynka, która z dużym zainteresowaniem przyglądała się temu co zrobił czarodziej, wróciła wzrokiem na konnych którzy do tej pory jechali najbliżej niego i w ich zachowaniu szukała podpowiedzi co się wydarzyło i czemu tak Arlo zareagował. Sama miała ogromną ochotę bez zastanowienie popędzić Młota za nim, co spięta postawa jej rumaka tylko potwierdzała, że czarny ogier czeka na zgodę swej pani.
Żołnierze z jego najbliższego otoczenia wydawali się być zaskoczeni i zdezorientowani zachowaniem młodego maga, który już kilka sekund później zniknął im z oczu.
- Co on wyprawia... - mruknęła pod nosem Venora. - Jadę sprawdzić co się dzieje! - rzuciła do swoich towarzyszy, a na te słowa Młot wystrzelił w przód niczym strzała. Nisko pochylona na końskim grzbiecie paladynka pokierował swego wierzchowca między drzewa, tam gdzie zniknął Arlo.
Pogoń za magikiem trwała kilka minut. W końcu kolumna wojsk zniknęła z zasięgu jej wzroku, ale Arlo na szczęście się zatrzymał i uważnie czegoś wypatrywał z końskiego grzbietu.
-Śledzisz mnie?- syknął z zawadiackim uśmiechem pod nosem, nawet nie spoglądając w kierunku Venory.
- Wystrzeliłeś jak z procy to myślałam, że coś się stało... - odparła Venora teraz już nie pewna czy dobrze zrobiła jadąc za nim. Podjechała bliżej do niego. - Bo coś się stało? - zapytała go.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-02-2018, 20:10   #494
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Poczułem zawirowania magii. Ktoś tutaj korzystał ze splotu kilka chwil temu, tylko nie wiem jeszcze kto i czemu się przede mną kryje…- odparł, po czym powoli zszedł z końskiego grzbietu. Arlo podpierając się na włóczni powoli zaczął chodzić wokół miejsca, gdzie zatrzymał wierzchowca uważnie się rozglądając.
- I uznałeś, że to świetny pomysł ruszyć sprawdzić to samemu? - skomentowała z ironią jego zachowanie Venora, spoglądając przez ramię w kierunku skąd przybyli. Na wszelki wypadek sama zaraz przymknęła oczy i skupiła się na wyczuciu negatywnej energii w otoczeniu.
Cztery ogniska złej energii kryły się w zasięgu kilku metrów. Trzy zdawały się ukrywać pod poszyciem lasu, a jedno nieopodal Arla. Venora swoim szóstym zmysłem dostrzegała małe istoty o podobnej energii, jaka towarzyszyła Agness.
-Uznałem, że dam sobie świetnie radę w pojedynkę, ale skoro już tutaj jesteś…- rzekł Arlo, po czym wypowiedział kilka fraz zaklęcia i czerwona aura tajemniczej istoty przestała być niewidzialna.
Młody czarodziej złapał goblińskiego szamana za gardziel, a ten od razu zaczął się wyrywać i szamotać.
-Zostawić szefa, bo zabijem!- piskliwe okrzyki pozostałej trójki goblinów poniosły się echem pomiędzy drzewami. Pokurcze wyskoczyły spomiędzy korzeni wielkiego drzewa.



Każdy z nich trzymał krótki, pordzewiały i wyszczerbiony miecz. Ich ciała chroniło zaledwie kilka mizernych elementów pancerzy, które wspólnie na niewiele się zdawały. Trójka goblinów trzymała miecze uniesione ostrzami w górę, ale panna Oakenfold zdawała sobie sprawę, że nawet w całej grupie nie sprawiali zagrożenia ani dla niej samej, ani dla Arla.
- Zostaliśmy otoczeni - sarknęła paladynka przyglądając się goblinom. Dopiero teraz zeskoczyła z konia i dobywając lodowego miecza w dłoń, podeszła bliżej do czarodzieja. - Co tu robicie? - rzuciła ostrym tonem do zielonych.
-Tyyy!- krzyknął szaman, a jego twarz wyrażała tak wielkie przerażenie, jakby miał przed sobą samego Grumsha, czy inne plugawe bóstwo. Jego krótkie członki w momencie przestały wierzgać a goblin zawisł w bezruchu.
-To ty! To… T… T… To… To ty…- łkał próbując nie udusić się ze strachu.
Pladynka zrobiła zaskoczoną minę, ale szybko założyła, że może brzydal kojarzy ją z walki pod Grumgish.
- Trzymaj go mocno! A tych trzeba zabić! - nakazała Venora i natychmiast skoczyła ku świcie szamana. Zamachnęła się mieczem na pierwszego z brzegu goblina.


-Nie! Nie zabija ich! Oni nie groźni! My nie robim nikomu krzywdy!- krzyczał szaman, który znów zaczął wierzgać nogami.
Venora nie wykonała cięcia, zatrzymując zimne ostrze nad głową goblina. Nie wyczuwała by w pobliżu znajdowało się więcej tych pokrak, a też wydawało jej się, że szaman będzie bardziej rozmowny zanim zabije jego towarzyszy. Rycerka skierowała zimne spojrzenie na tego gadającego goblina.
- Skąd mnie znasz? - zapytała.
-Ty zabić moja pani! Gigantka! Na wzgórzach! My kiedyś należeć do horda! Ale my cie widzieć jak ty odcinać łeb wielka generał! Ty tam być i zabić wszystkich! My uciec i już nie służyć zła generał! My już nie robić ludzie krzywdy!- wycedził przez zęby w panice.
Panna Oakenfold uśmiechnęła się mimowolnie. Widać sława zaczęła już ją wyprzedzać. Nie miała ochoty zostawiać zielonych żywych, bo nie było wykluczone mogą oni być zwadowcami orczej hordy albo czegoś jeszcze.
- Myślisz, że to ten wywołał to... zawirowanie czy jak to nazwałeś? - zwróciła się do Arla.
-Bez wątpienia.- odrzekł mag.
- Co tu robicie? - ponownie zadała pytanie gobliniemu szamanowi. - Co za czary rzucałeś?

-My tu żyjemy! Tylko żyjemy! Daleko od ludzi! Daleko! My w ukryciu zostajemy! My nikomu nie robimy krzywdy! Jaskinia! W jaskini! Wielkie wejście do krasnoludzkiego grobu! My tam mieszkamy! Tam mamy grzyby i tam trzymamy zajonce!- wyśpiewał wszystko bez chwili zawahania. -Opuścić broń! Opuścić!- krzyczał szaman, choć nie wiadomo czy do Venory, czy raczej do swoich współplemieńców.
-Ja tylko kilka czarów zna! Tylko kilka! Wszystkie wykorzystujemy żeby żyć daleko od oczu ludzi! Daleko!- wyjaśniał.
Paladynka westchnęła. Słysząc tłumaczenia pokurczy nawet odechciało jej się ich wycinać. Szaman wydawał się mówić szczerze, ale kto by tam pojął co w tych łebkach im siedzi.
- No i bardzo dobrze. Im dalej będziecie się trzymać ludzi tym lepiej dla was. Każdy kto tak nie zrobi skończy jak gigantka - powiedziała groźnym tonem. - Gdzie jest ten grób krasnoludów? - dopytała, bo zastanowiła ją obecność czegoś takiego w tym miejscu.
-To tylko wejście do grup! To tylko wejście! Wy oszczędzić Blot i jego chopoki, a Blot pokaże wam grup! Tam “brama bzium-bzium”, ale brama zamknięta! Gobliny nie otwierać, one nie chciały złościć duchy krasnoluda! One tylko żyjom w grup i trzymajom grzyby i zajonce!- mówił szybko, piskliwym tonem.

- Brama? - Venora wyraźnie się zainteresowała. - Skoro już wybiegłeś tak chętnie do goblinów to można by sprawdzić ten grobowiec - zaproponowała czarodziejowi, żartując sobie z jego szaleńczego rajdu przez las.
-Regentka chyba nawet się nie dowie…- wzruszył ramionami mag.
-Wypuszczę cię, ale bez żadnych sztuczek!- pogroził palcem goblinowi.
-Blot żadnych sztuczek nie zrobi! Blot nie chce zwady z ludzie!- odparł. Arlo spojrzał na Venorę szukając potwierdzenia w jej oczach.
Czarnowłosa skinęła głową, podejmując ostateczną decyzję. Cofnęła też ostrze swojego miecza od goblina.
- Prowadź - ponagliła Blota.
-Blot prowadzi! Wy nie zrobić błont, że wy nie zabijać! My dobre gobosy! My pokazać grup krasnoluda! Chopoki! Idziem! Idziem!- trójka pokurczy towarzyszących szamanowi ruszyła za swym przywódcą, choć miny mieli nietęgie. Marsz poprzez gęste chaszcze trwał kilkanaście dobrych minut.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-02-2018, 21:32   #495
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ja mówić, że ludzi szczenie nas wydać! Blot zrobić błont, że leczyć rany! My teraz kłopoty! Człowiek - ona nas zabić! Zabić jak wielka generał…- marudził jeden z goblinów, w swej rodzimej mowie, nie będąc świadom że Venora doskonale go rozumie dzięki magii zaklętej w jej diademie.
-Stóle gembe! Ona nie zabić, jak my pokazać grup! Krasnolud kryć wielkie skarby! Ona zadowolona i pozwoli żyć!- zrugał go szaman.
Paladynka oczywiście twardo ignorowała ich rozmowy, nie dając po sobie poznać, że wie o czym rozmawiają. Była ciekawa miny Arla jak mu powie, że wyczuł jak gobliny magią leczyły swoje rany po polowaniu. Zastanowiło ją tylko o co chodziło zielonym gdy wyraźnie wspomniały coś o ludzkim dziecku. Paladynka zamyśliła się nad tym, wspominając dzieci bawiące się w lesie. I nagle ją olśniło.
~ Kattie! No tak... Ona wspominała o "panu Blocie" ~ przyjrzała się szamanowi. Chyba faktycznie to co widział pod Grumgish zmieniło jego zachowanie.

Niedługo później mag, rycerka i czwórka goblinów dotarli na miejsce. Było to zapadlisko w ziemi, pomiędzy korzeniami drzew i kolczastym bluszczem. Wejście do podziemi znajdowało się jakieś półtora metra pod ich stopami, ale dzięki pnącym się korzeniom gobliny wdrapywały się na powierzchnię bez większego problemu. W środku panował półmrok i śmierdziało stęchlizną, a przy osuniętej kupie ziemi widać było skrawek przysypanego łuku skalnego oraz niski chodnik prowadzący w kierunku korzeni wielkiego dębu.
-To tu być! To być tu! Tam grzyby i zajonce! Nie wystraszyć zajonce, bo one już nie takie dobre mmmm…- szaman pogładził się dłonią po brzuchu, a pozostałe gobliny zawtórowały mu identycznym gestem.
- Widzisz cokolwiek w ciemności? - zapytała Venora czarodzieja, gdy przypatrywała się wejściu do grobowca. - Czy mam ci rozświetlić jakiś kawałek patyka? - zaproponowała i zaczęła ostrożnie schodzić niżej.
-He he…- zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął ręką do jednej z kieszeni wewnątrz swej czarodziejskiej szaty. Arlo wyjął dziwaczne gogle składające się dwóch zielonych, szmaragdów zamontowanych w ramki z elastyczną gumą, którą założył na głowę.
-Poradzę sobie- odparł w końcu. W tych dziwacznych okularach przypominał przerośniętego gnoma z pracowni, gdzieś na Lantanie.

Arlo zeskoczył w dół i ostrożnie rozejrzał się dookoła.
-On-człowiek uważa na grzyby!- krzyknął szaman, ale Arlo zdawał sobie nic z tego nie robić.
-Włazić tu pokurcze!- ponaglił ich mag. Gobliny powoli i ostrożnie z pomocą grubych i zwisających korzeni. Na samym końcu do podziemi zeszła Venora. Na ścianach znajdowały się słabe ślady pozostałości po grobowcu.
-Muszom siem przecisnonć, tam! Tam o muszom wleźć!- goblin wskazał wąski i niski tunel, przez który trzeba było się przedrzeć na kolanach.
Paladynka rozejrzała się czy strop nie wygląda podejrzanie.
- Będzie ciężko mi się przecisnąć tam w zbroi... - stwierdziła sceptycznie. - Blot idź przodem, a ty za nim - powiedziała do Arla.
-Słyszałeś mały! Szoruj!- mag ponaglił goblina, który podkasał rękawy, schylił się nieco i ruszył wraz z ziomkami do przodu.

Po kilku chwilach dotarli na miejsce, a Arlo ruszył za zielonoskórymi na czworakach. Na samym końcu przez tunel przecisnęła się Venora. Kilka razy musiała potrząsać głową by strzepać z włosów ziemię i pył. W końcu i ona dotarła do celu. W przedsionku grobowca rosła masa grzybów, a w rogu po prawej znajdowała się klatka z wąskich drucików, gdzie siedziało kilka zajęcy.
-To tu! To tu! Łamigłówka! Blot nie znać te znaki! Oni-ludzie znać na pewno!- wskazał palcem kamienną ścianę w której znajdowało się dziewięć sześciennych otworów, w które można było coś wsadzić. Nieopodal znajdowały się masywne wrota do właściwego grobowca.
-To w mowie krasnoludów.- skomentował Arlo. -”W czterech liniach ułóż jedną liczbę, a pozwolę ci odwiedzić mój grób.”- przeczytał na głos.
- Oho, kolejne zagadki - mruknęła Venora, ze skwaszoną miną. - Jak dobrze, że tu jesteś- spojrzała wymownie na czarodzieja. - Pewnie jesteś w tym dobry - wyszczerzyła się do niego w uroczym uśmiechu.

-Można tak powiedzieć.- uśmiechnął się. -Brakuje mi tu czegoś, co można by włożyć w miejsce tych wnęk…- przyjrzał się uważnie otworom.
-Gadaj mi tu wartko! Gdzie są brakujące elementy?- warknął do goblina.
-Gdzie skryć?! Gdzie ty skryć?!- szaman zrugał jednego z współplemieńców w ich prymitywnej mowie.
-Ja zakopał! Zakopał pod chmury!- odparł zielonoskóry.
-Mówi, że kostki som na zewnontrz. Przyniesie jeśli chce on-człowiek- wyjaśnił Blot. Arlo spojrzał na Venorę jakby szukał poparcia na ten pomysł.
- Niech przyniesie. Tylko raz, raz! - powiedziała paladynka, ponaglając gobliny. - Ciekawe co się kryje za tymi drzwiami - dodała w zamyśleniu, spoglądając na wrota.
-Grobowiec.- odparł wzruszając ramionami. Mężczyzna poprawił gogle, które dociskały mu mocno do twarzy. Teraz wyglądał przekomicznie i Venora z trudem powstrzymywała się od gromkiego śmiechu. Po kilku chwilach trójka współplemieńców Blota wróciła do grobowca trzymając kamienne klocki. Na każdej z identycznych ścian dziewięciu sześcianów znajdowała się wyryta liczba.

-Mamy dziewięć sześcianów. Każdy jest ponumerowany. Trzeba je ułożyć tak, żeby to miało sens…- zastanawiał się, przecierając dłonią ubrudzoną ziemią kostkę.
- Może chodzi o rok, w którym zmarł ten kto tu został pochowany...? Ale tego ciężko będzie się dowiedzieć - zasugerowała paladynka, która po tych słowach zaczęła szukać dodatkowych inskrypcji na ścianie grobowca, które mogłyby dać jakieś podpowiedzi.
-Nie. Tu chodzi o jakąś kombinację, która zezwoli każdemu wejść do środka. Każdemu kto oczywiście odgadnie zagadkę…- skomentował.
-Kiedyś jak rozpracowywałam kult Malara w lesie pod Highmoon to musieliśmy chodzić po takiej wielkiej szachownicy. Jak się źle stanęło to można było oberwać włóczniami - wspomniało się Venorze. Pamiętała, że trochę wtedy oberwała i zaraz spojrzała po ścianach czy w razie niepowodzenia nie skończy się to dla nich źle. Zbliżyła się do wgłębień na ścianie, którym to wnikliwie się przyjrzała. - Może chodzi o to by suma cyfr w każdym rządku, a także po przekątnej, dawała ten sam wynik? Da się coś takiego w ogóle ułożyć z 9 cyfr? - dopytała maga, bo sama nie czuła się pewnie w liczbach.
-Chyba o to właśnie chodzi.- odrzekł pocierając dłonią po podbródku.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 16-02-2018, 12:31   #496
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- To podaj te klocki, spróbujemy najpierw je na podłodze jakoś ułożyć... - powiedziała rycerka i przyklękła na jedno kolano. Rozłożyła sześciany i zaczęła je układać. Chwilę tak wspólnie z Arlem zamieniali klocki miejscami, aż w końcu wyglądało na to, że im się udało.
- Piętnaście, w każdym rządku - ucieszyła się Venora gdy cyfry w końcu zaczęły dawać im jeden wynik. - Zaczynając od góry to będzie dwójka, później siódemka, szóstka, dziewiątka, piątka, jedynka, czwórka, trójka i na koniec ósemka... - sprawdziła po kolei każdy klocek i uniosła wzrok na maga. - Chyba możemy to już układać - uśmiechnęła się do niego.
-Ma to sens…- burknął pod nosem, przytakując powoli głową, bez odrywania wzroku od klocków. -Tak. To musi być to.- oznajmił i pochylił się, by podnieść dwa klocki i włożyć je do odpowiednich wnęk.
-Blot mówił, że mądry ludzie. Oni sobiem poradzom! Blot mówił przecież!- goblin podskakiwał w miejscu przyklaskując śmiałkom, gdy układali elementy zagadki. Po chwili wszystkie klocki znalazły się we wnękach a wrota zadrżały i powoli otworzyły się do środka.

Oczom Venory ukazało się niewielkie pomieszczenie, na środku którego spoczywał masywny grobowiec z kamienia. Wieko było wyrzeźbione na kształt leżącego, krasnoludzkiego woja w pełnym oporządzeniu i z dwuręcznym toporem w rękach. Dolna część mogiły również miała na sobie wiele godzin ciężkiej, rzemieślniczej pracy. Płaskorzeźba przedstawiała Morndinsamman oraz wszystkich krasnoludzkich bogów.
- Pięknie wykonany.. - skomentowała paladynka oglądając uważnie rzeźbienia. Nie miała problemu z rozpoznaniem krasnoludzkich bóstw. - Jest tu cały ich panteon... Szkoda że Dundeina tu ze mną nie ma. Będą musiały mu wystarczyć moje opowieści... - Venora w końcu zdecydowała się wejść do wnętrza i rozejrzeć.
Grobowiec mierzył około trzech metrów szerokości, oraz czterech długości, a większość powierzchni zajmowała mogiła krasnoluda. Na próżno było wypatrywać za czymkolwiek poza kurzem i smrodem stęchłego, podziemnego powietrza.
-Wypada zajrzeć do grobu?- spytał Arlo. -Wyczuwam ze środka silną aurę magiczną.- wyjaśnił.

- To dobre pytanie... - odparła Venora. - Z jednej strony jest to plądrowanie grobu... Z drugiej żaden krasnolud nie chciałby, żeby jego broń bezczynnie leżała, tym bardziej że wejście tu było możliwe... - była to niemała zagwostka. - Sprawdźmy co to jest... Mój przyjaciel szuka artefaktu Moradina, kto wie, może go znaleźliśmy - dodała i przyjrzała się wieku, szukając jakiś krasnoludzkich inskrypcji mogących dać jej pojęcie co tu się znajduje.
Arlo skinął głową i sięgnął do kieszeni po świecący proszek, który wtarł w dłonie, a następnie zdmuchnął jednym tchem. Mag podkasał rękawy swej czarodziejskiej szaty i pchnął wieko, które ustąpiło pod jego siłą. Arlo odsunął wieko na tyle, by nie spadło z mogiły i nie roztrzaskało się.
- Nie musiałeś, sama bym sobie z tym poradziła - skomentowała Venora z rozbawieniem w głosie.
Jej oczom ukazały się szare i zakurzone szczątki. Krasnoludzkie zwłoki były przykryte w sporej mierze masywną tarczą, która dla krasnoluda mogła służyć za pawęż. Piękna, pozłacana powierzchnia tarczy miała na powierzchni masę różnych run, które dla Venory nie miały większego sensu. W sercu tarczy znajdowała się metalowa głowa barana, z kręconymi rogami.
-Jest piękna…- westchnął młodzieniec, nie mogąc nacieszyć oczu. -Zaklęto w niej tak silną magię, że aż dziwne, że pochowano go tutaj tak daleko od krasnoludzkich podziemi…- Arlo nie krył zdziwienia znaleziskiem. -Zabieramy ją?- spytał mężczyzna.


- Tak, jest wspaniała... - zgodziła się z nim paladynka pochylając nad grobem. Natomiast po jego komentarzu spojrzała na czarodzieja i wyglądała jakby straciła pewność co do tego, że dobrze zrobili odkrywając grób.
- Jak to tak teraz przedstawiasz to zaczynam się martwić, że tu w ogóle weszliśmy... - mruknęła Venora przyglądając się tarczy. -Nie czuję od niej negatywnej energii, więc raczej nie jest przeklęta... - oceniła na tyle na ile była w stanie.Panna Oakenfold powiodła wzrokiem do wyjścia którym się dostali do tego miejsca.
- Nie jest też tak, że siłą weszliśmy do tego grobowca. Gdyby chciano to pochować na wieczność to nie wybudowano by tego zostawiając tą łamigłówkę. Zobaczymy co się stanie jak tego dotknę… - dodała i wyciągnęła rękę by sięgnąć do tarczy.
-Nie musisz się przede mną tłumaczyć. Ja nie potępiam nikogo, kto plądruje stare grobowce i odbiera ekwipunek pokonanych wrogów. Taka kolej rzeczy. Znalazłaś, masz do tego prawo. Pokonałaś w uczciwej walce. Masz do tego prawo. To proste, nie?- puścił jej oczko. Kiedy Venora dotknęła tarczy poczuła jedynie zimną stal swej rękawicy. Nic nadzwyczajnego ponadto.

- Szkoda też, żeby tak pięknie wykonana tarcza miała się tu po prostu marnować... - dalej tłumaczyła swoją decyzję paladynka. Po tych słowach sięgnęła do tarczy drugą ręką i złapała dłońmi za jej brzeg. Ostrożnie zaczęła wyciągać przedmiot z trumny. - Wychodząc stąd każemy goblinom znów schować klocki, żeby nikt nie wchodził już więcej do grobowca - dodała. Trzymając przed sobą tarczę spojrzała na Arla. Na jej twarzy malowało się zadowolenie niczym u dziecka, które dostało kosz słodyczy.
-Co z nią zrobisz?- spytał mag.
- Zabierzemy z nami. Najpierw trzeba sprawdzić co za magia w niej jest zaklęta… - zamyśliła się, bo jego pytanie nieco zbiło ją z tropu, jakby było w tym coś podchwytliwego. Aż zrozumiała o co mogło mu chodzić. - Gdy sprawdzimy, że nie jest niebezpieczna to przekażę ją Regentce, od niej, jako dowódcy wyprawy, zależy co z tym dalej będzie - odpowiedziała odrobinę rozczarowana, bo do tej pory zawsze jej przypadał decydujący głos w tych tematach.
-Nasze odkrycie i nasza nagroda…- wzruszył ramionami z zupełnie poważną miną. -No ale to już twoja decyzja.- dodał prędko.

Panna Oakenfold pokręciła głową. Nie wymagała od maga by rozumiał jej decyzję, bo nigdy nie oczekiwała tego od towarzyszy. Owszem, jego tłumaczenie miało sens, ale rycerka nie była na tej wyprawie by łupić i się wzbogacać, ale by dowieść przed Regentką, że jest godna zaufania. Ta tarcza, może i by okazała się przydatnym oraz zapewne cennym elementem ekwipunku, ale jeśli to znalezisko przedstawi Alusair to będzie to dowód, że służka Helma nie kryje przed nią niczego. Z resztą zawsze była jeszcze ta nikła szansa, że Regentka zadecyduje by znalezisko zostało w rękach znalazcy. Jeśli nie, to tarcza na pewno pięknie dopełni wspaniałej krasnoludzkiej mithrliowej zbroi płytowej jaką nosiła władczyni.
- Musimy zrobić tak jak powiedziałam. O ile kapłan Moradina nie uzna, że to jakiś przedmiot ważny dla jego kultu, to powinno to trafić do rąk Regentki... - westchnęła Venora, ale jej wypowiedź nie niosła w sobie nawet najmniejszego pretensji do czarodzieja. - Czy byłbyś w stanie zidentyfikować magię zaklętą w tym przedmiocie? - zapytała jeszcze Arla.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 16-02-2018, 20:21   #497
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Tarcza nie ma żadnej, specjalnej mocy, ale magia która ją wzmacnia jest bardzo silna…- wyjaśnił czarodziej gładząc opuszkami palców po powierzchni tarczy.
-Na nas już pora…- dodał po krótkiej chwili i podszedł bliżej mogiły, by ją zamknąć. Zaklęcie wzmacniające jego siłę ciągle jeszcze działało, więc uporał się z tym zadaniem czym prędzej i mogli opuścić grobowiec. To był ten nieprzyjemny moment ze zwiedzania podziemi, ale takie było życie poszukiwacza przygód (i paladyna). Venora na kolanach i z krasnoludzką tarczą wypełzła na zewnątrz z niemałym trudem. Na szczęście świeże powietrze dodało jej sił i ostatnie metry tunelu przebyła żwawo. Służka Helma pouczyła Blota i jego współplemieńców, których ostatecznie zdecydowała nie zabijać. Gobliński szaman obiecał, że jego grupka będzie trzymać się z dala od Waymoot i ludzkich oczu i nadal będą wieść samotnicze życie w wielkim lesie, nikomu nie wadząc. Arlo tylko przewrócił oczami i wspiął się po korzeniach na powierzchnię pozwalając towarzyszce dokończyć swój prawilny monolog. W końcu z jego niewielką pomocą ona sama się wydostała i kompani mogli wrócić do swych wierzchowców.

-Nie prościej było ich po prostu zabić?- spytał ciągle się uśmiechając pod nosem. -W sumie… To miło, że masz takich fajnych znajomków.- dodał i wskoczył na swoją klacz.
- Uwierz, że ci tutaj na pewno nie są najważniejsi spośród tych, których przyszło mi poznać i się zaprzyjaźnić - skomentowała to Venora z rozbawieniem w głosie. Kiedy próbowała osadzić i unieruchomić tarczę na grzbiecie Młota czarodziej miał niemały ubaw, ale w końcu jej się to udało i mogli wracać do kolumny zbrojnych. Wojsko zbytnio się nie oddaliło, gdyż pochód przemieszczał się raczej wolnym krokiem. Kompani w końcu zrównali się z Agness i resztą.
-Ooo… Kogo żeś tu do nas przyprowadziła? Byliście na spacerku w lesie?- spytała exkultystka uśmiechając się od ucha do ucha.
Panna Oakenfold posłała ostrzegające spojrzenie do Agness w nadziei, że ta nie zacznie niewygodnego tematu akurat teraz.
- Poznajcie Arla, jest magiem, z którym przyjdzie mi wypełniać misję nadaną przez Regentkę - skinęła na blondyna paladynka przedstawiając go i zaraz ciągnęła dalej, tak na wszelki wypadek nie dając exkultystce pola do popisywania się. - Ta dwójka to Anger i Gustav, są zbrojnymi kapłani Tempusa, Agness jest ich uczennicą, a ten brodacz to Dundein, kapłan Moradina - gdy spojrzenie rycerki spoczęło na krasnoludzie, Venora podjechała w przód, by pokazać uczepioną do juków tarczę. - A to z Arlem znaleźliśmy w napotkanym grobowcu. Był krasnoludzki, a trumna pięknie zdobiona w motywy całego panteonu twoich bóstw

-Na brodę mego pradziada! Toż to Mur Gwinora Hammerstrikera! Gdzie żeście to znaleźli?!- krzyknął strasząc swego konia. Jego twarz poczerwieniała, a na skroni zapulsowała żyłka.
-To jakby… Jakby… Jakby znaleźć szaty Czarnokija! Wiecie co to znaczy?! To znaczy, że za taki dar król Bruneor nada ci status honorowego gościa Mithrilowej Hali!- nie mógł się nadziwić. -Mogę ją dotknąć?- spytał klaszcząc w dłonie niczym małe dziecko.
Venora była zaskoczona gdy Dundein wyjawił co znalazło się w ich posiadaniu.
- Czyli możemy uznać, że to istny dar od Tymory... - skomentowała. - Oczywiście, możesz ją nawet wziąć na ręce - zgodziła się z uśmiechem. - Ale skoro to ma... dyplomatyczną wartość to tym bardziej powinno to dostać się w ręce Regentki- skomentowała z powagą i spojrzała na Arla.
-Regentki?- spytał oburzony krasnolud. -A co jeśli ona zechce zatrzymać dla siebie Mur?- uniósł brew.
- Na pewno zrozumie jak ważny jest to przedmiot dla krasnoludów - odparła Venora pocieszającym tonem.
-A jeśli nie?!- nie spuszczał z tonu brodacz.
- Skoro mówisz, że za zwrócenie jej król Mithrilowej Hali będzie bardzo wdzięczny to zrobię wszystko by przekonać ją, że oddanie tarczy będzie dobre dla stosunków Cormyru z krasnoludami - zapewniła rycerka z przekonaniem.

-I co dalej? Wyśle jakiegoś byle posłańca z tym artefaktem? Wybacz Venoro, ale nie każdy człek jest godzien dotykać tej tarczy.- naburmuszył się. -A co jeśli wyśle kogoś, kto nie wie jak rozmawiać z krasnoludami? Hm? To tylko pogorszy sprawę!- nie wyglądał jakby chciał ustąpić.
Panna Oakenfold westchnęła ciężko, bo Dundein miał rację. Nie mogła jednak zgodzić się na skrywanie Muru. Nie była to prosta sprawa, a niestety rozwiązanie musiała szybko wymyślić.
- A jak zaproponuje byś to ty był tym wysłannikiem? - zapytała go całkiem poważnie. - Poproszę na postoju o audiencję u Regentki i razem z nią pomówimy, wyjaśniając jak ważny jest to przedmiot dla twojego ludu
-Ja?- spytał ze zdumioną miną kapłan. -Ja… No cóż… Nie wiem, czy me ręce są dość godne, by dzierżyć tak wspaniałą rzecz… Ale masz rację. Nikogo bardziej godnego nie znajdziesz… Hm… Mógłbym posłużyć za posła. Z chęcią odwiedzę rodzinne strony.- odparł krasnolud.
- Dundeinie, sam Moradin wskrzesił cię i uczynił swoim kapłanem. Zapewniam, jesteś godzien - mrugnęła do niego paladynka. - To muszę teraz się przyszykować na rozmowę z władczynią - westchnęła ciężko.

Krasnolud wyglądał na przekonanego i już cały czas jego spojrzenie co chwilę wędrowało na bezcenną tarczę. Arlo skinął lekko głową żegnając się z Venorą i jej kompanami, po czym pogonił swojego wierzchowca zostawiając ich w tyle by wrócić na swoje miejsce, tuż za karocą władczyni. Panna Oakenfold była w bardzo dobrym nastroju, bo ta krótka wycieczka w las okazała się być świetną odmianą dla monotonii powolnej podróży. Co lepsze i chyba najważniejsze to przy okazji nic nikogo nie zeżarło. Venora z rozbawieniem sobie pomyślała, że to już kolejny raz jak w towarzystwie czarodzieja dobrze się bawi. To napawało ją nadzieją, że może ich wspólne zadanie przebiegnie bezproblemowo.
Rozmowa paladynki z kapłanem Moradina przez pozostałą im do postoju podróż kręciła się już tylko w temacie Muru Gwinora Hammerstrikera. To po godzinie znudziło już wyznawców Tempusa. Dundein z pasją opowiadał o właścicielu artefaktu, a Venora uważnie słuchała układając sobie w głowie jak poprowadzić rozmowę z Regentką, od czasu do czasu spoglądając na jadącego przed nimi czarodzieja.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 16-02-2018, 21:55   #498
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~***~

Ku zaskoczeniu Venory reszta dnia minęła jej bardzo szybko i nie wiedzieć kiedy nastał czas na nocny postój i rozbicie namiotów. Paladynka poczuła znajomy ucisk na żołądku. Jak zwykle przed spotkaniem z Alusair czuła tremę. Lecz tym razem już potrafiła całkiem dobrze nad nią zapanować.
- Pójdziemy do niej od razu jak tylko zaczną rozbijać namioty. Poprosimy o spotkanie z nią i albo przyjmie nas od razu, albo odeśle i będziemy czekać na wezwanie przez nią - powiedziała rycerka spoglądając na krasnoluda.
-Ale to, ja mam z tobą tam pójść?- Dundein zdziwił się niemało.
- A skąd to zaskoczenie? Od początku mówiłam o tym - Venora mimowolnie uśmiechnęła się, widząc jego reakcję. - Oczywiście nie ma problemu, żebym sama to zrobiła... W sumie... Tak nawet może być lepiej
-Dobrze. Od razu mi ulżyło.- skomentował krasnolud. -Mam nadzieję, że rozmowy pójdą po naszej myśli.- dodał.
- Dam z siebie wszystko - zapewniła go paladynka i zeskoczyła z konia. Zaczęła siłować się z wiązaniami przy trokach, które trzymały tarczę w trakcie drogi. W końcu wzięła ją w ręce i powędrowała w głąb obozowiska rozkładanego na sporej polanie.

~***~

Dwójka Purpurowych Smoków zagrodziło Venorze drogę do namiotu halabardami.
-O co chodzi?- spytał urzędowym tonem jeden ze strażników.
- Chciałam prosić o rozmowę z Regentką - odpowiedziała krótko, bez przedstawiania się, bo już nie pierwszy raz widziała ich twarze.
Rycerz skinął głową najmłodszemu w niewielkim oddziale. Chłopak zniknął w namiocie, by po krótkiej chwili wrócić.
-Jej wysoka mość, przyjmie cię.- oznajmił, a strażnicy postawili halabardy do pionu.
Venora uprzejmie skinęła im głową i przeszła między nimi, kierując się wprost do namiotu Alusair. Tuż przed płachtą zasłaniającą wejście zatrzymała się i wzięła głęboki oddech jakby miała zaraz zanurkować w głęboką wodę. Odetchnęła i odsunęła zasłonę, wchodząc do środka.
- Witaj pani, wybacz, że zajmuję twój cenny czas - ukłoniła się nisko przed władczynią.
Królowa siedziała przy swoim, dębowym stole, gdzie jak przy naradzie spoczywała sterta papierów i drewniane figury przedstawiające rodzaje wojsk oraz kilka w kształcie miniaturowych orków i goblinów.

-Mówi o co chodzi.- odezwała się chłodno.
Panna Oakenfold podeszła do stołu i gdy przy nim stanęła, ostrożnie położyła tarczę na dębowym blacie.
- W trakcie podróży razem z Arlem natrafiliśmy na zapomniany krasnoludzki grobowiec. W nim znaleźliśmy to - Venora przetarła dłonią po wizerunku głowy kozła. - Nazywa się Murem Gwinora Hammerstrikera. Wedle słów mojego towarzysza, kapłana Moradina, pochodzącego z Mirthilowej Hali, jest to zagubiony artefakt jego ludu, bardzo cenny nawet dla samego jego króla
-Że niby gdzie to znalazłaś?- zapytała lekko potrząsając głową.
- Na początku dnia, jakiś kawałek drogi w las od głównego traktu - lekko się uśmiechnęła, bo zdawała sobie sprawę, że brzmi to niewiarygodnie. - Początkowo myśleliśmy, że to po prostu magiczna tarcza, lecz mój przyjaciel krasnolud aż zaniemówił gdy ją zobaczył -
Alusair oparła się plecami o oparcie stołka, przyglądając się Venorze.
-To niezwykle dziwne, że w Królewskim Lesie znajduje się jakikolwiek grób krasnoluda…- pogładziła się dłonią po włosach, po czym chwilę masowała palcami skronie. -Ale skoro grób spoczywa w Królewskim Lesie, tarcza należy do królestwa.- odparła znudzonym tonem.

- Ciężko stwierdzić, dlaczego w tym miejscu znajdował się grób i jak długo w tym miejscu pozostawał w zapomnieniu... - zaczęła ostrożnie panna Oakenfold. - Oczywiście nie ulega wątpliwości, co do tego, że tarcza należy do królestwa i dlatego moim obowiązkiem było ją przynieść tobie, pani - dodała. - Myślę jednak, że skoro ten przedmiot jest tak ważny dla krasnoludów z Mithrilowej Hali, a to można byłoby go wykorzystać w celach politycznych
-Mów dalej.- poleciła krótko królowa.
- Krasnoludy to bardzo dumny naród, który szczyci się najlepszym znanym rzemiosłem w dziedzinie metalurgii. Sama pani jesteś w posiadaniu takiego dzieła sztuki które chroni twe życie w walce. Dla nich przedmioty należące niegdyś do wielkich wojowników ich krwi nabierają wartości sakralnych. Tak jak ta tarcza - opowiedziała spoglądając na przedmiot. - Król Bruneor gotów jest dla znalazcy nadać status honorowego gościa... A gdyby tak wysłać oficjalne poselstwo z Cormyru, które dostarczy artefakt? Krasnoludy to bardzo dumny i honorowy lud, z pewnością będą chcieli się odwdzięczyć za ten gest
-Myślisz dobrze. Ale nie mogę cię odesłać. Podróż do Mithrilowej Hali potrwa kilka tygodni, a ja potrzebuję cię tutaj.- wzruszyła ramionami.

- Tak, pani, ani też ja nie mam zamiaru by ta krucjata mnie ominęła - odparła z zaangażowaniem Venora. - Tarcza leżała dziesiątki lat w grobie. Na pewno nie zrobi wielkiej różnicy, gdy w tą podróż wyruszy się dopiero po zakończeniu tego co nas tu przywiodło - zapewniła.
-Jestem przekonana, że po krucjacie również braknie ci na to czasu.- odrzekła Alusair uśmiechając się pod nosem. -Inaczej nie jesteś Venora Oakenfold.- dodała.
Paladynka nie była w stanie powstrzymać uśmiechu.
- Tak... To może być problematyczne... - powiedziała starając się zachować powagę. - Przepraszam za swoje zachowanie - dodała naprędce. - Jeśli jednak mogłabym zaproponować kogoś w zastępstwie za mnie to proszę wziąć pod uwagę mojego towarzysza, Dundeina z Mithrilowej Hali. Razem z twoim posłem, z pewnością przysłuży się dobrym stosunkom między naszymi królestwami
-Pomyślę o tym.- obiecała szczerze, po czym odprawiła Venorę gestem ręki. Nim rycerka opuściła namiot, Alusair jeszcze ją zawołała.
-Bestekes twierdzi, że orków zjednoczyła jakaś nieznana nam siła. Mówi, że orkowie mogą na nas czekać tam w górach i może nam to przynieść zgubę. Co o tym myśli Venora Oakenfold?- spytała spokojnym tonem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 19-02-2018, 09:24   #499
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
To co twierdził mentor Arla było niepokojące szczególnie dla Venory, która nie raz przekonała się, że Helm kieruje ją tam gdzie jest najbardziej potrzebna. W tej samej chwili jej nadzieja na spokojną przeprawę między górami zupełnie się rozmyła. Paladynka wyprostowała się. Zaniepokojenie sprawiło, że ciarki przeszły jej po plecach. Patrząc na władczynię zastanawiała się co powiedzieć. Wróciła przed stół. Wbiła wzrok w oznaczoną na mapę przełęcz.
- Z moich doświadczeń... Jeśli ktoś stoi za zorganizowaniem ich to postawiłabym na Kult Smoka i innych wyznawców Tiamat - powiedziała szczerze i poważnym tonem. - Wpierw moje przypadkowe spotkanie ze smoczydłem nie dalej jak godzinę drogi od stolicy. Później moja wyprawa wraz z wojskiem by odeprzeć ataki goblinów, a było to dwa dni drogi na północ od Suzail. Pojmany herszt przyznał się do służenia Tiamat. Do tego atak na stolicę, który... Był skierowany na mnie. - Venora zgrzytnęła zębami. - Znów stanęłam przed tym samym smoczydłem, które przybyło zemścić się za zabicie pod Grumgish jego sprzymierzeńców. A nie tak dawno temu natrafiłam na zamek smoka, który przeszedł rytuał usunięcia serca... - westchnęła ciężko i poklepała uwiązany przy jej pasie lodowy miecz. - Skąd Bestekes ma swoje przypuszczenia? - zapytała.

-Bestekes ma swoje sposoby. Nigdy mnie nie zawiódł, a ja nie zaglądam do jego kuli wieszczenia…- odparła zastanawiając się na głos. -Kult smoka powiadasz… Kult smoka jest powiązany z twoimi przeżyciami, ale to banda oszołomów, którzy tak naprawdę nie mają wielkich wpływów. Smoki są łase na skarby, więc przekonanie takiego gada do współpracy to bardzo kosztowne przedsięwzięcie.- przeczesała swoje jasne włosy dłonią i spojrzała raz jeszcze na Venorę.
-Początkowo miałam plan by wysłać was na przód u podnóża gór, ale chyba ruszycie z Arlem na zwiad, kiedy dotrzemy do Espar.- oznajmiła regentka.
Paladynkę zaskoczyła wieść o tym kim był mistrz Arla. W pierwszej chwili od razu pomyślała, że może to był dla niej sposób na odnalezienie Balthazaara. Lekko potrząsnęła głową nie mogąc sobie pozwolić na myślenie o tym teraz. Wpierw musiała zająć się tym co było najważniejsze i na razie nic innego się nie liczyło.
- To może faktycznie być najlepsze rozwiązanie byśmy ruszyli na zwiad - zgodziła się z nią Venora. - Kto jeszcze będzie nam w tym towarzyszyć?
Królowa regentka wzięła głęboki wdech.
-To muszą być najlepsi z najlepszych. Zapewne któryś z moich szpiegów. Ktoś kto porusza się bezgłośnie i wtopi się w otoczenie. Na pewno Arlo i ty. Któryś z kapłanów z wami pójdzie. Oby leczenie nie było wam potrzebne, ale wszystko muszę brać pod uwagę. Dam wam również jednego z najlepszych strzelców w mej armii.- zastanawiała się głośno. -Kogo jeszcze będzie wam trzeba?- spytała Venorę.

- Za pozwoleniem, naturalnie zaproponuję kapłanów, którzy mi towarzyszą, lecz rozumiem, że zwiad musi mieć ograniczoną liczbę członków - odpowiedziała Venora ze skinieniem głowy. - Pomówię z Arlem i jego mistrzem, może wspólnie uda nam się coś jeszcze wymyślić... - oparła się rękami o stół i zapatrzyła w mapę w zamyśleniu.
-Mówisz o parze Tempusytów?- Alusair zrobiła zamyśloną minę. -Więc mamy boga wojen i bitew po naszej stronie… To dobrze.- podsumowała. -To z pewnością wzmocni morale moich żołnierzy. Chciałabym by odprawili modły dla wszystkich chętnych dzień przed szturmem na zamek. Ale zostaną tutaj w obozie. Lecz możesz zabrać krasnoluda. Nikt nie będzie znał się lepiej na górach. Nikt nie ma takiego węchu do ukrytych przejść i skalnych kryjówek.- zaproponowała Venorze.
Paladynka pokiwała głową.
- Tak, jego obecność będzie faktycznie potrzebna, tym bardziej gdyby nam się natrafiły po drodze giganty - w tym momencie Venora zaczęła się zastanawiać czy olbrzymy, z którymi walczyła były wrogami czy sprzymierzeńcami Krwi na Śniegu. O tym jednak chciała pomówić z wieszczem, gdy dowie się jak jego magia działa. Za to pomysł co do zadania dla Anger i Gustava był naprawdę dobry. - To doskonała myśl. Żołnierze będą znacznie pewniej się czuć, gdy będą mieli świadomość, że Tempus ma po naszej stronie swych kapłanów. Natomiast przed samą bitwą wraz z Helmitami odprawię modły do mego boga by błogosławił nasze wojsko - powiedziała z przekonaniem. - Jeśli pozwolisz pani, myślę też o zabraniu ze sobą tej byłej kultystki. Ze względu na swoją przeszłość wnosi ona niedostępną dotąd wiedzę o tym jak działają kultyści, a to pomoże uniknąć zaskoczenia nas w trakcie zwiadu

Alusair skinęła głową z kompletnie poważną miną.
-Tak. Chyba masz rację.- skomentowała regentka. -Jeśli nasza krucjata na zamek się powiedzie pozwolę temu krasnoludowi zabrać tarczę do Mithrilowej Hali.- dodała na koniec. To wyraźnie ucieszyło paladynkę Helma, która od razu skinęła jej głową z wdzięcznością.
-Niebawem dotrą do mnie wieści od pierwszych zwiadowców, których wysłałam w góry kilka dekadni temu. Mieli sprawdzić ruchy orków i liczebność ich wojsk poza murami twierdzy. Wychodzi na to, że ich raporty staną się podwaliną do mojej wiedzy o przeciwniku.- Alusair wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie taki stan rzeczy dręczył królową, która przecież była wojowniczką pełną gębą.
-Bardzo doceniam co robisz dla swego kleru i królestwa. Czasami bywam szorstka, ale szukając złotego środka pomiędzy twardym władcą, a dobrym władcą jeszcze przechylam się na tę pierwszą szalę…- niespodziewanie zreflektowała się regentka.
To wyznanie z ust władczyni nieco zakłopotało pannę Oakenfold, ale starała się jak mogła by nie dało się tego po niej poznać. Dla niej było to ważne, bo oznaczało to, że królowa ufa jej skoro to mówi. Chwilę myślała co odpowiedzieć, bo przemilczenie tego byłoby niezręczne.

- Ja... Mam tylko drobne pojęcie tego jakim ciężarem jest dowodzenie. Mogę sobie tylko wyobrazić jak wielka odpowiedzialność jest na twoich barkach pani - zaczęła Venora zastanawiając się czy było to takie uczucie jak te, które towarzyszyło jej w snach, w których chodziła po osadzie uchodźców, jednych z ostatnich, których jeszcze nie zabiły smoki. - Bardzo podziwiam ciebie pani za to i upatruję w twej osobie wzoru do naśladowania - słowa młodej rycerki brzmiały bardzo szczerze, całkiem pozbawione podtekstu by były to tylko puste pochlebstwa. Spuściła wzrok zawstydzona własną śmiałością w rozmowie z regentką.
-Na królewskim zamku jest pełno intrygantów. Otaczają mnie szlachetnie urodzeni o duszach hien, któzy tylko knują i myślą jak zarobić więcej złota… Niewielu mam doradców o szczerych intencjach, którzy życzą mi dobrze. Oni myślą, że skoro jestem tylko regentką, będą mogli mnie zmanipulować. Ale to tak nie działa, do czasu jak będę mogła liczyć na rycerzy takich jak sir Andre, sir Gravas i lady Venora… Możesz odejść Venoro.- zorientowała się, że w swej wylewności chyba się zagalopowała, a odprawienie panny Oakenfold było jedynym rozwiązaniem z tej sytuacji.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 19-02-2018, 12:14   #500
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Możesz na mnie liczyć pani - odparła czarnowłosa i poczuła jak robi jej się gorąco. Skinęła szybko głową, pokłoniła się nisko i czym prędzej opuściła namiot Regentki. Rozejrzała się po obozowisku by zlokalizować skąd przyszła i gdzie stoi jej namiot, a gdy udało jej się to wypatrzeć, ruszyła we właściwym kierunku. Była pod dużym wrażeniem po rozmowie z władczynią i czuła, że musi po tym ochłonąć zanim zacznie cokolwiek robić.

Najbardziej wyczekiwał jej Dundein. Od samego wejścia doskoczył do niej tak szybko, że trudno było uwierzyć, że krasnolud może być tak zwinny.
- I co? I co? - dopytywał.
- Daj mi się najpierw rozebrać ze zbroi - westchnęła rycerka. Nie musiała nawet się prosić o pomoc, bo brodacz z miejsca zabrał się za rozwiązywanie rzemieni. Venora stojąc w bezruchu czuła na sobie wyczekujące spojrzenia towarzyszy.
- Plany się nieco zmieniły i wyklarowały zarazem - zaczęła panna Oakenfold gdy pozbyła się napierśnika. Spojrzała na Anger i Gustava. - Regentka chce żebyście w Espar zorganizowali modlitwy, o których poinformowani zostaną wszyscy wojownicy. Wierzymy, że wspólne modlenie się do boga wojny o powodzenie w bitwie wzmocni morale wojska. Oznacza to też, że będziecie w walce wspierać główne siły ataku - opowiedziała prawie jednym tchem.

Uwolniona od ciężaru zbroi usiadła sobie na posłaniu.
- Za to ja, kilku ludzi Regentki, ten mag z którym odnalazłam tarczę oraz wasza dwójka - wskazała na Agness i Dundeina. - Ruszymy na zwiad. Trzeba dowiedzieć się czy orkowie nie kombinują czegoś-
- A artefakt? - niecierpliwił się kapłan Moradina.
Venora westchnęła i lekko uśmiechnęła się do Dundeina. Na szczęście regentka dała jej zapewnienie, które teraz mogło ucieszyć i zmotywować krasnoluda.
- Po odbiciu twierdzy, wraz z delegacją poselską, ty Dundeinie zostaniesz wysłany by dostarczyć tarczę prawowitemu właściecielowi - wyjawiła w końcu.
-To żem chciał usłyszeć! Dobra robota młoda damo!- odpowiedział z zadowoleniem.
- Niestety najpewniej nie będzie mi dane tobie towarzyszyć... Z tonu jakim mówiła to Regentka chyba mogę wnioskować, że ma już dla mnie po tej krucjacie zajęcie - powiedziała z nieco mieszanymi uczuciami bo chciałaby wraz z kompanem udać się do Mithrilowej Hali, ale wiedziała, że cokolwiek Regentka ma na myśli, było to ważne dla królestwa.

21 dzień opadania liści. Królewski las. Miasto Espar

Ogromne, wiekowe i potężne dęby powoli ustępowały zwykłym iglastym drzewom. Las z każdą pokonaną milą przerzedzał się, a na północy majaczyły górskie szczyty, które były celem całej krucjaty. To Właśnie po drugiej stronie Burzowych Rogów, na obrzeżach Moczar Odległego Morza znajdowała się ważna fortyfikacja, okupowana przez orków i bogowie wiedzą co jeszcze. Historia znała wiele takich wypraw, a najsłynniejszą z nim było odzyskanie Mithrilowej Hali przez króla Bruneora Battlehammera, jego armię krasnoludów i towarzyszącej im grupy mrocznego elfa Drizzta Do’Urdena. Krasnoludy były jednak znane na całym świecie ze swej nienawiści i zaciekłości w boju z orkami. Ludzie mimo podobnych odczuć czuli lęk, gdyż ich nienawiść do orków nie sięgała poziomu fanatyzmu. Venora miała wiele przemyśleń na ten temat i na szczęście mogła o wszystko pytać Dundeina, który wszak miał korzenie w rodzie służącym od wieków Battlehammerom.
Espar ujrzeli na szczycie wzniesienia. Było to miasto, przez środek którego przechodził królewski trakt. Znacznie większe od Waymoot, otoczone kamiennym murem, wzmocnionym basztami od północy w kierunku gór. Zmęczeni po wielu dniach marszu żołnierze z wielką ulgą przyjęli wieści o dotarciu do tego miejsca. Kolumna wojskowych z karocą regentki zdążyła już przekroczyć bramy miasta a pierwsi żołnierze zabrali się za rozbijanie obozowiska pod murami Espar.

-No to ostatnia okazja by się schlać i wyspać w wygodnym łóżku!- krzyknął Dundein.
-Warto będzie popytać o kogoś kto zna się na tych górach i wie, jak powinniśmy się tam przedostać najszybciej i najbezpieczniej jak to tylko możliwe.- wtrąciła Agness.
-Tak! Ale najpierw gospoda! Mój bukłak świeci pustkami… I drugi również… No a o trzecim nawet nie wspomnę…- krasnolud mówił zupełnie poważnie.
-No i może spotkasz tam swojego blondaska w sukni…- zaśmiała się Agness.
Venora przewróciła oczami i cicho westchnęła.
- Proszę cię Agness, tylko nie zrób mi przed nim wstydu. My musimy przygotować się do współpracy, a nie zajmować jakimiś głupotami - odparła towarzyszce, choć skłamałaby gdyby powiedziała, że nie liczy na to, że spotka czarodzieja. Oczywiście po to by pomówić o szczegółach ich wspólnej misji. -Dundeinie, w twoim przypadku lepiej będzie jak popytasz o bimbrowników - mrugnęła do brodacza.
-A ja ci mówię! Wpuść go do łoża! Ty w końcu poczujesz, że żyjesz, a on będzie do końca wyprawy dbać o twoje tyły… Znaczy będzie chronił…- uśmiechnęła się szeroko ex kultystka.
Spojrzenie Venory jasno wskazywało, że miała ochotę udusić Agness.
- Na pewno nie zrobię tego z takiego powodu! - obruszyła się. - Łożę dzielić będę tylko z mężem... Z resztą nie jestem nawet w typie Arla - dodała naburmuszona i w sumie sama nie wiedziała czemu jej ten temat tak przeszkadza.

-To młody mężczyzna, każda pizda jest w jego typie…- skomentowała śmiejąc się z naiwnego podejścia Venory. Agness pokręciła głową i spojrzała na towarzyszkę z politowaniem.
-Jeśli chcesz czekać na męża to prędzej umrzesz dziewicą. W twoim życiu nie ma i nie będzie czasu dla męża, doskonale o tym wiesz.- wzruszyła ramionami. -Prowadzisz taki tryb życia, że nie znasz dnia ani godziny, kiedy przyjdzie ci udać się na tamten świat. Tym bardziej nie rozumiem, na co czekasz skoro noc z mężczyzną jest tak przyjemna… Dzień też… A z dwoma mężczyznami to już w ogóle…- zamyśliła się na krótką chwilę.
- Już miałam okazję umrzeć... - mruknęła posępnie panna Oakenfold. - Nie mogę sobie pozwolić na... Rozwiązłość. Mam reputację, o którą muszę dbać i nie mogę tak po prostu... - wzruszyła ramionami, odwracając zakłopotane spojrzenie. - No po prostu nie mogę - westchnęła ciężko. - Chodźmy już do tej karczmy - rzuciła wstając nagle, chcąc zakończyć temat.
-Reputacja…- prychnęła Agness, już nie ciągnąc dłużej rozmowy.
Paladynka wiedziała, że Agness tego nie zrozumie i choć bardzo chciała by ta to w końcu pojęła to nie łudziła się, że ten dzień nastąpi. To chyba była właśnie ta różnica w wychowani jakie otrzymały. Venora od spotkania awataru swego boga wiedziała, że to już nie są tylko podejrzenia starych kapłanów, mędrców i rycerzy. Sam Helm nazwał ją swym wybrańcem i teraz zawsze już będzie stała na piedestale, oceniana za swoje wybory i zachowanie. Chciała czy nie, musiała zachowywać się wzorowo, tak by nie dawać pretekstów do ostrej krytyki. Wcale nie dziwiło ją teraz to jak wychowywali ją rodzice i mentorzy, dbając by wpoić jej odpowiednie priorytety i godne zachowanie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172