Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2018, 22:59   #76
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację



Jaskinia powitała wędrowców chłodem, zapachem stęchlizny i ciemnością. Odpaliwszy pochodnie, drużyna śmiałków rozpoczęła zagłębianie się powierzchnię ziemi. Już po kilkunastu krokach w ciemność trafili na znaki bytności tutaj innych ludzi. Pod ścianami stały popękane, potrzaskane skrzynie, noszące na swoich deskach wypalony znak jednego z Syrantyjskich domów kupieckich. Zawartość skrzyń walała się po powierzchni jaskini. Podarte i przemoczone bele materiału, potrzaskane gliniane i ceramiczne naczynia zaścielały przestrzeń pod ścianami korytarza. Marcus wypatrzył jedną nieotwartą skrzynię, na oko nie różniącą się od pozostałych. Nosiła ślady rys, jakby po uderzeniach siekiery, ale deski dopiero teraz osłabły na skutek wilgoci. Pogranicznik łatwo otworzył skrzynię, a w środku, pomiędzy warstwami niegdyś mocnej, teraz już zetlałej skóry zobaczył długą torbę pełną strzał. Niestety, większość z nich nie nadawała się do użytku, zarówno drzewce, jak i lotki były zbyt słabe, ale groty... groty były żelazne. Po krótkich poszukiwaniach, łucznikowi udało się zebrać sakwę grotów oraz znaleźć dziesięć sztuk strzał, które nadawały się jeszcze do użytku. Uradowani znaleziskiem, towarzysze ruszyli dalej.




Tunel jaskini ciągnął się to w dół, to w górę, to w lewo, to w prawo, ale nie miał rozwidleń ani skrzyżowań. Czasem musieli się przeciskać, czasem mieli dość miejsca, aby iść we trójkę ramię w ramię.
Zaczynało robić się coraz chłodniej. Wraz z kolejnymi zmienianymi pochodniami, śmiałkowie schodzili powoli coraz niżej w głąb jaskini. W końcu ku swemu zdziwieniu, w świetle pochodni ujrzeli jak ściany jaskini ustępują miejsca obrobionym ścianom z granitu i bazaltu. Wyglądało to tak, jakby góry pochłonęły część miasta która połączyła się z jaskiniami i teraz z z naturalnych szczelin w skałach można było przejść do częściowo zasypanych budowli. Zdobienia na ścianach, reliefy i płaskorzeźby były wykonane w dziwnie Tricarnijskim stylu choć widać było też pewne różnice.




Nagle towarzysze przystanęli. Na ścianie, na jednej z płaskorzeźb, zauważyli coś szczególnego. Ktoś oblepił jeden posąg łajnem, jednak zestarzało ono i odpadło. Odpadając zdjęło brud z powierzchni bazaltowego posążka i wszyscy wyraźnie mogli zobaczyć patrząca na nich ze ściany twarz Księcia Xalotuna. Chociaż reszta obrazu była zniszczona, widać było, że jest ubrany bardzo bogato, na modłę starożytnych, widocznych na reliefach na innych ścianach.



Wędrując korytarzem, towarzysze dotarli w końcu do wielkiej sali. Musiała być to niegdyś świątynia, gdyż pod jedną ze ścian stał zdobiony ołtarz, poświęcony zapewne jakiemuś zapomnianemu bóstwu. Z jednej strony ołtarza stał wysoki posąg kobiety, zaś po drugiej równie duży posąg węża. Sama sala była kiedyś podtrzymywana przez cztery duże kolumny, jednak z czasem trzy się rozpadły i teraz tylko jedna podtrzymywała teraz strop pomieszczenia. W samym pomieszczeniu płonęły żarniki, co dawało zaskakująco wiele światła oraz ogrzewało pradawną świątynię. Uwagę towarzyszy zwróciło jeszcze kilka rzeczy. Wielki stos złota, skrzynek i klejnotów po przeciwnej stronie pomieszczenia i istota, która najwyraźniej wylegiwała się na ołtarzu. Przypominała zdegenerowaną i obrzydliwą parodię człowieka, większa jednak co najmniej dwu lub trzykrotnie od najwyższego z ludzi. Zwały tłuszczu trzęsły się w rytm kroków i oddechu stwora. Głowę zdobiła mu prymitywna korona z kawałków drewna, zaś pod ręką znajdowała się maczuga wielkości dorosłego mężczyzny z przymocowaną czaszką jakiegoś rogatego zwierzęcia.
- Witajcie! Witajcie! - głos stwora rozległ się po pomieszczeniu.
- Rzadko mamy tu gości! Co was tutaj sprowadza? - jowialny, niemalże komicznie ludzki ton stwora kontrastował z jego wyglądem. Zanim któreś z wędrowców zdołało się odezwać, z boku pomieszczenia dobiegł ich przeciągły ni to skrzek, ni jęk.
W jednej z pół zawalonych alkow niedaleko ołtarza, przebywała jeszcze jedna postać. Ogromna, zdeformowana, pokryta tłuszczem, nie wyglądała jak cokolwiek, co można zobaczyć gdziekolwiek w świecie. - Och, no tak kochanie. Zapomniałem cię przedstawić. - przemówił wylegujący się na ołtarzu stwór, zanim drużyna otrząsnęła się z szoku.

- Poznajcie moją małżonkę. Piękna, prawda? Nie chcę się przechwalać, ale moja męskość ma taki wpływ na kobiety... pięknieją, chociaż za bardzo z nimi potem nie porozmawiasz. Ale kto by tam chciał kobietę do rozmowy, prawda? - Obleśnie i przesadnie puścił oko do Marcusa.



Następnie pochylił się i ze stosu przedmiotów obok ołtarza podniósł Srebrną Maskę, po czym bez wysiłku zmiażdżył ją między palcami.
- Wchodzicie tu bez strachu... przybywacie od Nieśmiertelnego Władcy, hmmm? Poprzedni wysłannicy nic nie wskórali...nie założy mi ponownie kajdanów.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem