Zbysław przez pierwsze 5 minut nie wierzył własnym, brudnym uszyskom. Spodziewał się, że król ich wywali po wykonanej robocie i stwierdzi, jakoby kibel nadal był niedomyty, a tu taka niespodzianka... Zatem szczęśliwy Zbysław popląsał sobie do skarbnika, który jakoś dziwnie przytomnie mówił...
Wysłuchawszy wszystkich jego ofert, chwycił swoje 30 dekli i je uważnie przeliczył, niemal zezując przy tym oczy. Powtarzał chyba z parę razy, bo tyle pieniędzy to on w życiu nie miał na ręce. Potem przepchał się do wózka z artefaktami i nie czekając, aż ktoś mu zabierze jego cel, chwycił go i wychrypiał do skarbnika.
-Too ja ten paseczek poproszę, ten stary to troszkę brudny jest. - Powiedział i uciekł ze swoim nowym paskiem w kąt.
- To sobie chałupę kupie za pensje z tej przygody. - Mruczał tak do siebie i przytulał się do swojego nowego paska.
Po ochłonięciu, zaczął patrzeć, co tam też pokradli jego towarzysze i wyjątkowo skupił wzrok na Lucynce. Dopiero teraz się zorientował i poczuł, jak bardzo ta kobieta śmierdzi, że też on chciał z nią ten tegesować... |